SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wojciech Staszewski zarzuca Renacie Kim mobbing w „Newsweeku”. "Pisałeś słabe teksty"

Dziennikarka „Newsweek Polska” (Ringier Axel Springer Polska) Renata Kim, która w niedzielę ujawniła, że alarmowała o złej sytuacji w redakcji, w środę sama została publicznie oskarżona o stosowanie mobbingu przez byłego podwładnego Wojciecha Staszewskiego. W odpowiedzi Kim wytknęła Staszewskiemu słabą efektywność i nadliczbowe urlopy. - Nazywanie mnie mobberką w tej chwili to zwykła podłość - komentuje.

Wojciech Staszewski i Renata Kim (fot. Youtube BiegajZeStaszewskimi/OnetRano) Wojciech Staszewski i Renata Kim (fot. Youtube BiegajZeStaszewskimi/OnetRano)

W niedzielę Renata Kim opublikowała twitta, z którego wynikało, że to ona była osobą sygnalizującą związkom zawodowym przy RASP oraz działowi HR złe stosunki, panujące w redakcji „Newsweeka”. - Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku - napisała dziennikarka.

Zebrała wiele pochwał za odwagę. - Walka z przemocowym szefostwem wymaga dużej odwagi, zwłaszcza w tak małej branży jak ta medialna. Szacunek dla pani redaktor - napisał Tomasz Walczak z „Super Expressu”. - Co niektórzy narzekali na brak nazwisk w kwestii zarzutów wobec Tomasza Lisa. Jest nazwisko. Szacun @RenataKim3. Oby z nowym szefem było lepiej - stwierdził Rafał Mrowicki z Wirtualnej Polski. - Brawo! Nie można mobbingu tłumaczyć trudnym charakterem. Mobbing to mobbing, koniec kropka - stwierdziła Marta Kiermasz z VOX FM.

Staszewski: mobbing nie ma płci

W środę Wojciech Staszewski, związany z redakcją „Newsweeka” od 2013 do końca 2016 roku, w obszernym wpisie facebookowym stwierdził, że względem niego mobbing miała stosować w redakcji "Newsweeka" jego bezpośrednia przełożona, Renata Kim.

- W ostatnim roku mojej pracy stresowała mnie z pewnością bardziej niż Tomek. To od niej doświadczałem przez wiele, wiele miesięcy ignorowania, odzywania się tylko zdawkowo, traktowania przez wiele godzin „jak powietrze”, bezpodstawnego i nieustającego krytykowania wszystkich tekstów, poprawiania ich do późnego wieczora w piątek, odrzucania i krytykowania wszystkich tematów przesłanych w niedzielę wieczorem, przymuszania do wymyślania kolejnych o 22, 23 wieczorem - opisał dziennikarz. Zaznaczył, że Kim miała go straszyć także zwolnieniem z pracy.  - To z powodu Renaty poszedłem wtedy do mojej pani psychoterapeutki.

Dziennikarz odnosi się też bezpośrednio do wpisu Renaty Kim, komentując, że "sygnalizowała sprawę działowi HR, ale z obawy przed Lisem zgłoszenie wycofała".  - Tomasz Lis został zwolniony po skardze innej osoby. Natomiast nie jest to Renata Kim. Mobbing nie ma płci, a jego sprawcami mogą okazywać się także osoby, które z różnych powodów podziwiamy - podkreślił.

 

Odchodząc w 2016 roku z „Newsweeka”, Wojciech Staszewski przedstawił inne powody. Mówił, że zaproponowano mu przejście z etatu na system pracy „firma - firma”.

- To nie były satysfakcjonujące warunki, dlatego zacząłem chodzić po redakcjach i dopytywać, gdzie mógłbym dorobić. Nieoczekiwanie zaproponowano mi etat i dobre warunki w redakcji „Twojego Stylu”. Więc pożegnałem się z poprzednim pracodawcą i od stycznia pracuję dla tego miesięcznika - komentował dla Wirtualnemedia.pl. Zanim trafił do „Newsweek Polska”, reporter przez 20 lat związany był z „Gazetą Wyborczą”.

Renata Kim: w tej sytuacji to zwykła podłość

Wpis Wojciecha Staszewskiego udostępnił na Twitterze Tomasz Lis. Zapytaliśmy Renatę Kim, czy chciałaby odnieść się do publicznych oskarżeń byłego podwładnego. Dziennikarka odesłała nas do swojego wpisu na Facebooku, tłumacząc: - Przepraszam, ale nie jestem dzisiaj w stanie rozmawiać.

W swoim wpisie dziennikarka podkreśla, że Staszewski trafił do redakcji „Newsweeka” „jako gwiazda”, która ma robić okładkowe reportaże, ale niewiele z tych planów wynikło. Natomiast, po uzgodnieniach z Tomaszem Lisem, pracował tylko trzy tygodnie w miesiącu.

- Godziłam się, mimo że to oznaczało, iż masz nie tylko kodeksowe 5 tygodni urlopu, ale kolejne 12. Ale nawet na to bym się godziła, gdyby nie to, że kiedy pracowałeś, pisałeś słabe teksty. (…) Tak samo tematy: wysyłałeś w niedzielę cokolwiek, twoje pomysły nie pasowały do „Newsweeka” i wiele razy o tym z tobą rozmawiałam. Ale w kolejną niedzielę było tak samo. W pewnym momencie stało się jasne, że nie jesteś tą gwiazdą, która miała nam trzaskać okładkę za okładką.

Kiedy redakcja próbowała przekonać Wojciecha Staszewskiego, by „przyłożył się do pracy”, proponując nowe warunki (w tym także pracę w pełnym wymiarze), ten odszedł z „Newsweeka”. - Nie upajam się swoim rzekomym bohaterstwem, które tak cię zbulwersowało i zmusiło do napisania tego okropnego posta. Ale nazywanie mnie mobberką w chwili, gdy od zwolenników Lisa słyszę, że jestem donosicielką, beztalenciem, najsłabszym ogniwem, które latami nie umiało się ogarnąć, zawalczyć o siebie – to zwykła podłość – kończy Renata Kim.

Kalukin: HR-owiec poradził mi, żebym nie stawiał się Lisowi

W dyskusję facebookową włączył się także Rafał Kalukin, który związany był z „Newsweekiem” w latach 2012-2016. Podkreślił, że w tamtym okresie firma „doskonale wiedziała, jak Lis zarządzał ludźmi”. Wspomniał też o swojej scysji z szefem, w której dział HR wydawnictwa stanął po stronie Lisa.

- HR był wręcz wspólnikiem w heblowaniu mojej skromnej osoby. Wręczono mi tam naganę z jakiegoś powodu z d… wziętego, czego haerowiec w rozmowie nawet nie ukrywał. Poradził mi tylko, żebym się Tomkowi nie stawiał. Nie podpisałem kwita, ale dali mi spokój i potem zrobiło się wręcz miło - opisał Kalukin.

Podobne doświadczenia miał z działem HR były sekretarz redakcji w „Newsweeku”, Ryszard Holzer. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl opowiadał, jak wywierano na niego naciski. - Pod koniec 2018 roku zostałem zaproszony do pokoju, gdzie siedział Tomasz Lis, szef „Forbesa” i dyrektor wydawnicza RASP, Anna Kaczmarska. Zaproponowano mi wówczas przejście do „Forbesa”. Gdy odmówiłem, miałem kolejne wizyty osób z HR przy moim biurku, które uświadamiały mi, że redaktor naczelny ma prawo dobierać sobie współpracowników, a także może przenieść pracownika na pół roku do innego tytułu. Sprawdziłem, istotnie: było tak zapisane w umowie - relacjonuje Holzer.

W trakcie rozmów z przedstawicielami działu HR miały też paść słowa o tym, że jeśli Holzer nie będzie chciał zostać w „Forbesie” i po sześciu miesiącach od przeniesienia wróci do „Newsweeka”, redaktor naczelny „uprzykrzy mu życie”.

Tomasz Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 roku, niedługo po tym jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata. Razem z nim z „Wprost” do „Newsweeka” przeszła spora grupa dziennikarzy i felietonistów. Jego obowiązki w „Newsweeku” od początku lipca przejął Tomasz Sekielski, który we wstępniaku przyznał, iż warunki panujące w "Newsweeku" odbiegały od standardów.

Według danych PBC w pierwszym kwartale br. średnia sprzedaż ogółem „Newsweek Polska” wynosiła 65 885 egz. W br. dwa razy podnoszono cenę tygodnika: w styczniu o 40 groszy, a na początku kwietnia o 1 zł - do 9,90 zł.

Dołącz do dyskusji: Wojciech Staszewski zarzuca Renacie Kim mobbing w „Newsweeku”. "Pisałeś słabe teksty"

96 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
damian
Ale bagno.
0 0
odpowiedź
User
Toksyczne bagno progresywnych moralistów
Staszewski to znany leń plus megaloman. Tutaj raczej jakaś prywatna zemsta. A Lisa przeklina większość dziennikarzy ktora sie z nim zetknela w kazdej wczesniejszej redakcji.
0 0
odpowiedź
User
Lis = celebrycka arogancja
Jesli to prawda, ze Lis ponizal Lazarewicza, chyba z najlepszych (no moze obok Pawla Reszki), reportazysty obecnie; goscia z nagrodą Nike, to mielismy z wieloletnią dyktaturą ciemniaka z Zielonej Góry. Jesli by byc naczelnym wazna jest znana twarz, to taki tygod ik rownie dobrze moze prowadzic Beata Kozidrak czy Maryla Rodowicz. Naprawde, nie rozumiem czym wydawce, urzekl ktos tski jak Lis.
0 0
odpowiedź