SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Adam Fijałkowski: Internet zastąpi cyfryzację radia

- Wierzę w wizję szerokopasmowego internetu dla wszystkich - jestem przekonany, że w ciągu kilku lat dostęp do internetu będzie przypisany do osoby, a nie do miejsca. To internet zastąpi cyfryzację radia - mówi nam Adam Fijałkowski, wiceprezes i dyrektor ds. programu i promocji Grupy Radiowej Agory.

Z Adamem Fijałkowskim - wiceprezesem, dyrektorem ds. programu i promocji Grupy Radiowej Agory, rozmawiamy o polskim rynku radiowym, przyczynach niechęci ze strony nadawców komercyjnych do cyfryzacji radia oraz m.in. o tym, dlaczego przyszłością radia jest internet.


Krzysztof Lisowski: Komercyjne rozgłośnie radiowe już od dawna są bardzo niechętne cyfryzacji radia. Dlaczego?

Adam Fijałkowski - wiceprezes, dyrektor ds. programu i promocji Grupy Radiowej Agory: Nasze stanowisko w sprawie cyfryzacji radia od dłuższego czasu jest niezmienne. Popieramy ją, uważamy jednak, że stawianie na przestarzałą technologię DAB+ nie jest korzystne dla rynku. Do tej pory nie przyjęła się ona nigdzie w Europie i nie wygląda na to, aby miała się gdziekolwiek przyjąć. Jako nadawcy komercyjni mówimy jednym głosem: przyszłość radia to internet.

Co byłoby w stanie przekonać Was do tego, aby mimo wszystko zaangażować się w cyfryzację, na którą mocno postawiło już Polskie Radio?

Przekonać nas może całościowa strategia cyfryzacji radia w Polsce, oparta na niezależnych badaniach rynku, a także na analizie sytuacji w innych krajach europejskich. Strategia uwzględniająca potrzeby wszystkich nadawców w Polsce: publicznych i komercyjnych, ogólnopolskich, regionalnych i tych najmniejszych, miejskich.

Mówi się o tym, że nadawcy komercyjni są nieprzychylnie nastawieni do cyfryzacji radia przede wszystkim z powodu sporych kosztów związanych z koniecznością jednoczesnego nadawania analogowo i cyfrowo do momentu wyłączenia simulcastu…

Tak, to dla nas istotny argument. Warto pamiętać, że Polskie Radio otrzymało na nadawanie cyfrowe pieniądze z Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W 2014 roku będzie to około 10 mln zł, zaś cały proces cyfryzacji ma pochłonąć według prezesa Polskiego Radia około 40 mln zł, co według mnie i tak jest sumą znacznie zaniżoną. Nie wiemy też, kiedy nastąpi switch-off, więc nie wiadomo, ile lat trzeba będzie płacić za podwójne nadawanie - analogowe i cyfrowe.

Prezes Polskiego Radia podkreśla, że 30 - 40 mln złotych to łączny koszt cyfryzacji PR i ta suma nie powinna już wzrosnąć…

To ciekawe, bo nikt jeszcze dokładnie nie policzył, jaki jest koszt nadawania cyfrowego. Przykładowo, system DAB+ daje bardzo słaby odbiór w budynkach, więc z usprawnieniem na tym polu zapewne będą się wiązały poważne wydatki. Dodatkowo, cyfryzacja radia uwzględnia podział na ponad 20 regionów - podczas, gdy w Polsce jest sporo stacji nadających na małym obszarze. Co oznacza, że po cyfryzacji małe, lokalne stacje najprawdopodobniej znikną. Chyba, że będzie je stać na nadawanie na znacznie większym terenie niż dziś i - dodatkowo - ponoszenie przez wiele lat kosztów simulcastingu.

Problem jest zatem - Pana zdaniem - o wiele bardziej złożony…

Tak. Dzięki pieniądzom z KRRiT Polskie Radio nie musi zastanawiać się nad tym, jak realizować taniej program, aby mieć fundusze na jednoczesne nadawanie analogowe i cyfrowe. Na taki luksus nie mogą sobie pozwolić nadawcy prywatni. Co więcej - przyczyna entuzjazmu Polskiego Radia leży w sukcesie cyfryzacji telewizji naziemnej. Tylko nikt zdaje się nie pamiętać, że tu był dokładnie przewidziany moment przejścia na cyfrę. Wiadomo było, kiedy zostanie wyłączone nadawanie analogowe, a większość telewizorów wypuszczanych na rynek przez ostatnich dziesięć lat była na to przygotowana. Do tego duża część gospodarstw odbiera programy telewizyjne poprzez satelitę i kablówki, gdzie nie potrzeba specjalnych odbiorników. Zatem tylko niewielka grupa widzów musiała ponieść koszt zakupu dekodera. Natomiast cyfryzacja radia będzie oznaczać dla większości domów konieczność wymiany nie jednego, lecz kilku radioodbiorników, z których najtańszy kosztuje obecnie ponad 100 zł. Do tego dochodzi jeszcze koszt wymiany radia w samochodach. Zresztą przecież radio już się cyfryzuje - w internecie.

Ten argument Polskie Radio odrzuca mówiąc, że w Polsce mamy na razie bardzo słabą dostępność internetu i tylko cyfryzacja umożliwi pokrycie sygnałem radiowym całego kraju…

Chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że internet rozwija się znacznie szybciej niż radio cyfrowe. Wierzę w wizję szerokopasmowego internetu dla wszystkich - to jest nasza przyszłość. Jestem przekonany, że w ciągu kilku lat dostęp do internetu będzie przypisany do osoby, a nie do miejsca.

Czyli - Pana zdaniem - w perspektywie długofalowej do kompleksowej cyfryzacji radia w Polsce raczej nie dojdzie?

Jeżeli do niej dojdzie, to najpewniej będzie to wyglądało tak, jak w całej Europie. W krajach dużo bogatszych od Polski cyfryzacja radia trwa już kilkanaście lat i w żadnym z nich nie nastąpiło jeszcze odłączenie nadawania analogowego. Uważam, że Polskie Radio zacznie nadawać cyfrowo w jakiejś części kraju, a potem wszystko „rozejdzie się po kościach”, bo technologia przyspieszy do tego stopnia, że DAB+ stanie się przestarzały, a ludzie po prostu nie kupią cyfrowych odbiorników. To internet zastąpi cyfryzację.

Jakie są - z Państwa punktu widzenia - kluczowe prawne „stopery” uniemożliwiające rozwój radia w Polsce? Kilka miesięcy temu sporo dyskutowało się - w sensie negatywnym - o nowelizacji ustawy o utworach słowno-muzycznych w języku polskim…

Jeżeli polska muzyka będzie dobra, to rozgłośnie będą ją chętnie grały. Jeżeli tego nie robią, to dlatego, że ludzie nie chcą danych utworów słuchać. Dobrych rodzimych produkcji jest niewiele. Uważam, że rozgłośnie radiowe mimo wszystko nie miały problemu z tą ustawą. Nie słyszałem, by KRRiT zarzuciła komuś nie wypełnianie zapisów ustawy o polskich utworach. Nie uważam, aby ta regulacja była potrzebna, nie odnoszę też wrażenia, aby zmieniła ona radio w sposób odczuwalny dla słuchaczy. Pozwólmy, żeby polska muzyka obroniła się sama.

Mimo to toczyła się na ten temat gorąca dyskusja. Szefowie niektórych rozgłośni wróżyli wręcz konieczność przeformatowania swoich stacji.

My nie mamy z tym problemu, bo z założenia gramy dużo polskiej muzyki w Złotych Przebojach czy w Radiu Roxy, a TOK FM to wyjątkowa stacja, w której muzyki jest tak niewiele, że ta ustawa nie powinna jej dotyczyć. Moim zdaniem są inne kłopotliwe zapisy w tej nowelizacji, o których się nie mówi - jak np. rozdzielenie autopromocji i ogłoszeń własnych nadawcy. Chciałbym zwrócić uwagę na ten problem, bo dotyczy on całego rynku radiowego. Po wprowadzeniu zmian - podobnie jak w telewizji - ogłoszenia nadawcy nie mogą zawierać zachęty do słuchania. Nawet słowo „zapraszam” uznawane jest za zachętę, a podkreślić należy, że najważniejszy wskaźnik słuchalności radia, czyli udział w czasie słuchania, budowany jest poprzez umiejętne zapowiadanie tego, co pojawi się w radiu za chwilę, za godzinę czy jutro o tej samej porze.

Jak Pan ocenia polski rynek radiowy - czy jest on już ustabilizowany?

W moim odczuciu polski rynek radiowy jest dość ustabilizowany, nie widzę większych możliwości zmian. To rynek ukształtowany historycznie, koncesji o zasięgu ogólnokrajowym jest sześć - dwie komercyjne, cztery publiczne - i więcej nie będzie. Najistotniejsze jest, aby poradzić sobie z finansowaniem mediów publicznych.

No właśnie, trwają prace nad wprowadzeniem opłaty audiowizualnej. Jak ona zmieni polski rynek mediów?

Uważam za złe rozwiązanie polegające na tym, że nadawca publiczny ma abonament i równocześnie bierze udział w grze rynkowej o pieniądze reklamodawców. Wprowadzenie ściągalnej w 100 proc. opłaty audiowizualnej sprawi, że nie będzie już mowy o braku środków na finansowanie mediów publicznych. Dlatego powinno się ono zbiec ze znaczącym lub całkowitym ograniczeniem możliwości emitowania reklam w mediach publicznych. Bo nie jest to uczciwa konkurencja. Pracowałem w publicznym radiu przez piętnaście lat. Myślę, że rolą państwa jest finansowanie tego radia w całości, gdyż wtedy mogłoby ono oferować wysokiej jakości program bez konieczności walczenia o słuchalność. Radio publiczne powinno skupiać się na kulturze, publicystyce, reportażu - na tym, co jest kosztochłonne, a co powinno gwarantować państwo dbające o kulturę swoich obywateli i realizację misji.

Z tego, co zapowiada prezes Polskiego Radia, po wprowadzeniu opłaty audiowizualnej radio publiczne nie planuje całkowitego wycofania się z reklam, lecz raczej ograniczenie ich emisji…

Rozumiem, że nie chcą tego robić, ale to nie jest decyzja Polskiego Radia, lecz KRRiT, która powinna kształtować rynek tak, aby zapewnić podobne warunki rozwoju wszystkim podmiotom. Czym Radio TOK FM jakościowo różni się od np. radiowej Jedynki? Ma taką samą misję. Ale my nie otrzymujemy pieniędzy od państwa, choć nasz TOK FM realizuje program misyjny na najwyższym poziomie. Musimy się jednak utrzymać tylko z reklam i konkurować na tym samym rynku o pracowników. Czy to jest równa konkurencja? Mam nadzieję, że KRRiT rozwiąże ten problem i nastąpi zmiana w postaci ograniczenia możliwości emisji reklam przez nadawców publicznych.

Czy zgadza się Pan z opiniami, jakoby zmiana w modelu mierzenia w badaniu Radio Track miała przyczynić się do osłabienia reklamowej pozycji programów radia publicznego, przede wszystkim Trójki?

Bardzo niezręcznie jest mi wypowiadać się na ten temat - jesteśmy członkiem Komitetu Badań Radiowych, który ma w tej sprawie swoje stanowisko. Nie jest tak, że nowe mierzenie poprawiło wyniki stacji komercyjnych, a osłabiło wyniki radia publicznego. Na zmianie metodologii badania, która dążyła do tego, aby próbę jak najbardziej zbliżyć do populacji, ucierpiały stacje, które mają ponadprzeciętny odsetek słuchaczy z wyższym wykształceniem. I to dotyczy całego rynku - również naszej stacji TOK FM. Jako KBR dokładamy starań, aby badanie Radio Track było jak najrzetelniej przeprowadzone, ponieważ jeśli jest wiarygodne, korzystają z niego klienci, na czym zyskuje całe radio.

Na jakim poziomie odczuwalny jest w tej chwili na polskim rynku radiowym kryzys i czy ma on wpływ na zmniejszenie przychodów reklamowych?

Kryzys trwa - wydatki na reklamę radiową zmniejszyły się w pierwszych 9 miesiącach tego roku o 5,5 procent. Radio znosi jednak kryzys lepiej niż większość mediów.

Jak Pan ocenia Waszych konkurentów?

Wysoko oceniam RMF - jest dobrze robioną stacją nastawioną na zarabianie pieniędzy, która sprawnie wykorzystuje swój potencjał i robi to konsekwentnie od wielu lat.

A jak wypada polski rynek radiowy w porównaniu z rynkiem zagranicznym?

Nie widzę szczególnych różnic, rynek radiowy wszędzie jest skonstruowany podobnie. O różnicach najczęściej decyduje specyfika poszczególnych krajów. Kiedyś Polska w jakiś sposób odstawała od rynków zachodnich. Kiedy po latach „komuny” zaczęło powstawać komercyjne radio, nie było solidnego „know how”. Ale to się zmieniło na przestrzeni minionych dwudziestu lat. Oczywiście śledzimy to, co dzieje się w Europie, a branżowe spotkania, w których bierzemy udział, są okazją do wymiany myśli. Sądzę jednak, że obecnie możemy tyle samo nauczyć się od naszych zagranicznych partnerów, co oni od nas.

W jakim kierunku w najbliższych latach pójdzie polski rynek radiowy? Czy czeka nas i w tym segmencie era internetu?

Zdecydowanie tak. Internet to nowy kanał dotarcia do słuchaczy i trzeba tu trzymać rękę na pulsie. Wymaga też tego biznes, bo reklama internetowa rośnie najszybciej. Nie sądzę jednak, aby w krótszej perspektywie wpłynęło to na zmianę układu na rynku radiowym w Polsce. Myślę, że sytuacja będzie ewoluować powoli, wraz ze zmieniającym się audytorium, bo młode pokolenie nieco inaczej korzysta z mediów. Nie musi się też uczyć obsługi telefonów i komputerów, ponieważ ma to we krwi. Sądzę, że sporo się zmieni, jeśli - zgodnie z prognozami - w ciągu trzech najbliższych lat nastąpi 80-procentowe nasycenie rynku smartfonami. To właśnie smartfony i aplikacje mobilne staną się kluczowym kanałem dotarcia - nie trzeba będzie mieć radia, aby słuchać radia.

O rozmówcy

Adam Fijałkowski - wiceprezes, dyrektor ds. programu i promocji Grupy Radiowej Agory. Związany z Grupą Agora od sierpnia 2007 r. Wcześniej przez 16 lat pracował w radiu publicznym: Programie Trzecim Polskiego Radia, gdzie był zastępcą dyrektora i zastępcą redaktora naczelnego, Radiu Bis, gdzie zajmował stanowisko zastępcy dyrektora i zastępcy redaktora naczelnego oraz w Radiu Gdańsk.

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Adam Fijałkowski: Internet zastąpi cyfryzację radia

23 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
spec
Panie Adamie, Wielki Dyrektorze, myślę, że już od wielu lat Internet jest przywiązany do ludzi, a nie do miejsca. Mam na myśli social media, ale również technikalia. Umowę z operatorem podpisuje się na siebie, a nie na mieszkanie. Przeprowadzając się - można od niej odstąpić (jeśli nie ma technicznego zasięgu) lub podłączyć się w jej ramach w nowym miejscu. Cieszy jednak, że pan Adam to odkrył. GRA nabiera skrzydeł!
odpowiedź
User
Piekoszewski
Co za zdjęcie? Co za okulary ? Co za banały ?
odpowiedź
User
pavv
Srututututu majtki z drutu! Radia przez internet słuchałem tylko będąc na wakacjach. Nie wyobrażam sobie, aby w domu, biurze czy aucie grało mi cośtam z internetu bo i jak skoro w aucie nie ma takiej możliwości i szybko nie będzie, a w biurze internet dla pierdół jest zablokowany. Pozostaje tylko dom, a tam mam 3 standardowe radia do których internet nie jest mi potrzebny!
odpowiedź