SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Andrzej Duda zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim. "Musi odejść od wizerunku złotego chłopca"

Po pierwszej turze wyborów prezydenckich, które wygrał urzędujący prezydent Andrzej Duda przewagą niemal 13 pkt. nad Rafałem Trzaskowskim, wydawałoby się, że nic nie powinno zagrozić jego pozycji i w drugiej turze również zatriumfuje. Sondaże wyborcze wskazują jednak na to, że obaj kandydaci mają niemal równe szanse. Podobnego zdania są specjaliści od badań i marketingu politycznego. Zastrzegają jednak, że wszystko zależy od mobilizacji wyborców i frekwencji 12 lipca. Nie szczędzą też kandydatowi Koalicji Obywatelskiej słów krytyki.

Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda/Facebook.comRafał Trzaskowski i Andrzej Duda/Facebook.com

W pierwszej turze wyborów prezydenckich, które odbyły się 28 czerwca, wygrał Andrzej Duda. Państwowa Komisja Wyborcza we wtorek przekazała wyniki wyborów prezydenckich z 100 procent obwodów głosowania. Urzędujący prezydent zdobył 43,5 proc. głosów (8 450 513 głosy). Na drugim miejscu znalazł się Rafał Trzaskowski z poparciem 30,46 proc. (5 917 340 głosy). Kandydatowi niezależnemu Szymonowi Hołowni zaufało 13,87 proc. wyborców (2 693 397).

Pozostali kandydaci uzyskali: Krzysztof Bosak - 6,78 proc. (1 317 380 głosów); Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,36 proc. (459 365 głosów); Robert Biedroń - 2,22 proc. (432 129 głosów).

Kolejni kandydaci uzyskali poniżej 0,3 proc.: Stanisław Żółtek - 0,23 proc. (45 419 głosów), Marek Jakubiak 0,17 proc. (33 652 głosów), Paweł Tanajno 0,14 proc. (27 909 głosów), Waldemar Witkowski 0,14 proc. (27 290 głosów), Mirosław Piotrowski 0,11 proc. (21 065 głosów).

Szef PKW przekazał, że osób uprawnionych do głosowania było 30 204 684. Karty do głosowania wydano 19 026 600 osobom, zaś liczba wyborców głosujących przez pełnomocnika wyniosła 16 854, a liczba wyborców głosujących na podstawie zaświadczenia o prawie do głosowania wyniosła 216 557 osób.

Tuż przed ciszą wyborczą i zaraz po niedzielnym głosowaniu pojawiły się sondaże, które wskazują, że w drugiej turze Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski mają wyrównane szanse.

Czy Rafał Trzaskowski ma szansę wygrać z Andrzejem Dudą w drugiej turze? Łukasz Pawłowski, prezes Ogólnopolskiej Grupy Badawczej i szef portalu stanpolityki.pl uważa, że najważniejsza jest mobilizacja i frekwencja w wyborach.

- Moim zdaniem, gdy w niedzielę odbyła się druga tura, nie pierwsza, przy tej frekwencji i liczbie wyborców Rafał Trzaskowski byłby prezydentem. Teraz jego zadaniem jest utrzymać wyborców opozycji, którzy poszli na pierwszą turę. Wśród nich jest większość, żeby zmienić prezydenta. W drugiej turze zdecyduje to, czy będzie mobilizacja oraz chęć zmiany w Polsce i ludzie w środku wakacji pójdą na wybory. Elektorat PiS jest bardzo zmobilizowany, więc jest pytanie, czy utrzyma się mobilizacja po stronie opozycji? Jeżeli się zmniejszy, to Trzaskowski przegra wybory - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Łukasz Pawłowski.

"Jest remis, Polska podzielona na pół"

Zdaniem eksperta, sondaże, które ukazały się po pierwszej turze wyborów oraz te, które zrobiła jego firma, wskazują, że różnice między kandydatami są niewielkie. - Dziś jest idealny remis, Polska jest podzielona na pół i każdy z dwóch kandydatów może liczyć na połowę głosów, więc dużo może jeszcze się wydarzyć. Kluczem będzie będzie frekwencja - dodaje specjalista.

Łukasz Pawłowski uważa, że kandydat Koalicji Obywatelskiej nie musi nadrabiać 13 proc. głosów, których brakuje mu do wyniku Andrzeja Dudy.

- To pułapka, tak to nie działa, dobrym przykładem na to są wybory do Senatu w 2019 r. Opozycyjne partie dostały wówczas 900 tys. głosów więcej od PiS. Opozycyjne, czyli bez Konfederacji (ich stawiamy trochę z boku). Jeśli porównamy te 900 tys. głosów w wyborach do Senatu we wszystkich okręgach do wyników PiS - to wyborcy Konfederacji nie przeważyli szali ani w jedną ani drugą stronę. Teraz opozycyjni kandydaci dostali milion głosów więcej niż Andrzej Duda i znowu z naszych badań wynika, że efekt wyborców Konfederacji będzie neutralny - jedna trzecia z nich nie pójdzie na głosowanie, a pozostali podzielą się pół na pół - część z nich zagłosuje na Dudę, a część na kandydata Koalicji Obywatelskiej. Z niektórych badań wynika też, że większość wyborców Konfederacji woli zagłosować na Rafała Trzaskowskiego niż urzędującego prezydenta. Więc nawet wyjmując z tych wyliczeń wyborców Krzysztofa Bosaka, i pozostawiając tylko wyborców opozycji - mają przewagę miliona głosów. Gdyby na wybory 12 lipca poszli ci sami wyborcy co w niedzielę, to Rafał Trzaskowski by je wygrał. Tylko czy pójdą?  - zastanawia się Łukasz Pawłowski.

Jak dodaje ekspert, który specjalizuje się m.in. w sondażach samorządowych, często zdarza się, że kandydat na prezydenta miasta dostawał 47 proc. w pierwszej turze, a potem wybory przegrywał.

"Rywalizacja wchodzi w zupełnie inną fazę"

Podobnego zdania jest Marek Gieorgica, partner zarządzający Clear Communication Group. - Różnica pomiędzy prezydentem Dudą a prezydentem Trzaskowskim jest w pierwszej turze bardzo duża. Jednak teraz rywalizacja wchodzi w zupełnie inną fazę i nie będzie miało to aż tak wielkiego znaczenia. Pierwszy sondaż po niedzielnym głosowaniu pokazuje, że poparcie rozkłada się praktycznie po równo przed drugą turą, przy dość dużej grupie osób niezdecydowanych. Obaj kandydaci będą musieli maksymalnie mobilizować wyborców do udziału w głosowaniu 12 lipca. Ten, któremu uda się to lepiej - wygra. Zakładam jednak, że finalnie będziemy mieli naprawdę niewielką różnicę głosów i być może o tym, kto zostanie prezydentem, będzie musiał rozstrzygać Sąd Najwyższy. To oznaczałoby, że czeka nas kilka miesięcy ogromnych emocji politycznych - uważa Marek Gieorgica.

Jak dodaje specjalista, "Rafał Trzaskowski teoretycznie ma dziś lepszą sytuację, bo wydaje się, że prezydent Duda już dość mocno wyczerpał swój potencjał pozyskiwania nowych wyborców".

- Trzaskowski będzie walczył o głosy tych, którzy popierali innych kandydatów – badania pokazują, że większość z nich skłania się do poparcia pretendenta. Jednak nie można kierować się wyłącznie szacowaniem przepływów elektoratów, gdyż to nigdy nie daje jednoznacznego przełożenia. Zakładam też, że Trzaskowski ma jeszcze pewną rezerwę wśród wyborców, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, ale pójdą na wybory 12 lipca. Tak więc kluczowe będzie mobilizowanie wyborców do głosowania oraz nie popełnianie błędów podkreśla partner zarządzający Clear Communication Group.

Jego zdaniem, przy tak małej różnicy poparcia między kandydatami, a jednocześnie sporej grupie niezdecydowanych, kolosalne znaczenie może mieć debata prezydencka. - O ile oczywiście do niej dojdzie. Mimo zapowiedzi obu kandydatów co do otwartości na taką debatę, może okazać się, że sztaby wyborcze nie będą w stanie porozumieć się co do jej formuły. To stanie się ważnym elementem końcowej rozgrywki. Przed nami najciekawsza kampania wyborcza, jaką będziemy obserwować od bardzo wielu lat - uważa Marek Gieorgica.

"Musiałby odciąć się od Platformy Obywatelskiej"

Innego zdania jest Szymon Sikorski, prezes agencji Publicon. Uważa, że Rafał Trzaskowski, żeby wygrać z Andrzejem Dudą "musiałby dokonać rytualnego ojcobójstwa na Platformie Obywatelskiej, która jest dla niego największym obciążeniem".

- Nie zaszkodziłoby, jakby napisał jakiś program - bycie nie-PiS i "trzaskiem-praskiem" to jednak za mało dla naprawdę mocno zmobilizowanej (choć zmęczonej ciągłą wojną) grupy wyborców. Powinien też pozbyć się buty, arogancji i poczucia wyższości. Emmanuel Macron po prawdzie był uczniem Paula Ricoera [francuski filozof z drugiej połowy XX wieku - red.], ale nie na tym zbudował en Marche, a na powszechnej mobilizacji i zejściu (sztucznym, co pokazał czas, ale jednak), do poziomu osób, wobec których jest nadto pogardliwy - uważa Sikorski.

Szef Publicon podkreśla, że w sferze wizualnej kandydat koalicji Obywatelskiej powinien "otaczać się ludźmi, a nie poklaskującymi klakierami z Młodych Demokratów", przejść w wypowiedziach z "ja" na "my" i "nauczyć się przemawiać do ludzi na wiecach".

Michał Raszka, członek zarządu w agencji public relations Grupa PRC Holding i wykładowca w Wyższej Szkole Bankowej w Chorzowie, uważa, że przyczyną bardzo wysokiej frekwencji w I turze było m.in. pójście na wybory obywateli, którzy dotychczas nie głosowali. - To głównie wyborcy Szymona Hołowni i Krzysztofa Bosaka. Trzaskowski musi więc przekonać, że jest ponad podziałem politycznym PO-PiS. Bo w innym wypadku nie pozyska tych głosów – ci wyborcy prawdopodobnie nie wezmą udziału w II turze. Niedoceniony jest potencjał wśród głosujących na Bosaka – to w dużej mierze osoby młode, niekoniecznie o radykalnym światopoglądzie, zwolennicy liberalnej gospodarki. Z kolei Duda poza częścią wyborców Bosaka nie ma gdzie pozyskać nowych zwolenników. Zbyt dużego potencjału nie ma wśród wyborców Roberta Biedronia – elektorat socjalny dawno już obecny prezydent pozyskał, a na ideowy, po ostrych wypowiedziach o LGBT, raczej nie ma co liczyć - podkreśla specjalista.

Jego zdaniem, Rafał Trzaskowski unikał dotąd pokazywania się z liderami PO-KO. - Był to dobry punkt wyjścia do drugiej tury i wizerunku polityka, który wyłamuje się z narracji narzuconej przez obóz rządzący, czyli na podział: dobra zmiana – totalna opozycja. Zaskakujący był więc błąd, jaki popełnił podczas wieczoru wyborczego, gdzie wystąpił otoczony liderami PO. Bez wątpienia zostanie on wykorzystany przez media sprzyjające Andrzejowi Dudzie. Tak więc pierwsze sekundy nowej kampanii wyborczej zaczęły się nie najlepiej - mówi nam Raszka.

"Efekt nowości już się wyczerpuje"

Przedstawiciel Grupy PRC Holding dodaje, że po wyraźnym zwycięstwie Andrzeja Dudy w I turze wyzwaniem dla Trzaskowskiego będzie utrzymanie optymizmu i chęci działania jego wyborców. - Niewystarczającym paliwem będzie ograne w kampanii hasło „Mamy dość", akcentujące potrzebę zmiany. Trend wzrostu poparcia przed I turą zwolnił, a efekt nowości, po zastąpieniu Kidawy-Błońskiej, też już się wyczerpuje - uważa Michał Raszka.

Zdaniem eksperta, szansą dla Trzaskowskiego może być demobilizacja wśród wyborców Dudy.

- Może tu wziąć górę myślenie, że skoro tak mało zabrakło do wygrania w I turze, to nie trzeba iść na wybory, bo te kilka procent głosów na pewno się znajdzie. To zresztą częsty mechanizm w wyborach samorządowych: jeśli prezydent nie wygrywa w pierwszej turze, to przegrywa w drugiej. Bo obok demobilizacji w szeregach urzędującego prezydenta następuje mobilizacja wśród wyborców, którzy dotychczas nie wierzyli w zmianę. Jeśli Trzaskowski ich przekona, to pozyska nowych wyborców i ma szansę na wygraną - podkreśla przedstawiciel Grupy PRC Holding.

Michał Raszka uważa, że Andrzej Duda w ramach poszerzania elektoratu będzie "bardziej akcentował współpracę, ugodowość, otwartość na inne środowiska polityczne". - To taktyka stosowana wielokrotnie przez sztab PiS-u w poprzednich wyborach. Widzieliśmy to już podczas wieczoru wyborczego, gdzie Duda zaprezentował zupełnie inną narrację: dziękował innym kandydatom, mówił, ile ma z nimi wspólnego. Wyglądało to zresztą dość komicznie, kiedy prezydent próbował uspokajać tłum zwolenników, którzy nie zrozumieli nowej taktyki swojego kandydata i woleli m.in. wybuczeć Trzaskowskiego - podsumowuje specjalista.

"Nie powinien być złotym chłopcem"

Anna Mierzyńska, specjalistka od marketingu politycznego, uważa, że środowisko Rafała Trzaskowskiego i sam kandydat muszą też "przestać zniechęcać wyborców z innych grup społecznych i elektoratów".

- Nie wyśmiewać ani nie obrażać wyborców Dudy czy Hołowni. To fundament. Tylko wtedy najbardziej labilni wyborcy Dudy, w jakimś stopniu zniechęceni przecież już do obozu rządzącego, zaczną rozważać poparcie konkurencji. Komunikacyjnie ważne jest pokazanie, że wyborcy z grup społecznych, które w pierwszej turze nie głosowały na Trzaskowskiego, mogą się w jego elektoracie odnaleźć. Kluczowe będzie więc odejście od elitarności w wizerunku kandydata opozycji i pokazanie go jako zwykłego człowieka, a nie "złotego chłopca", któremu wszystko się udaje - a taki jego wizerunek prezentowano dotychczas. Trzaskowski musi stać się normalnym człowiekiem, nie ważnym prezydentem - na tym etapie taki funkcyjny dystans utrudnia identyfikowanie się z nim - uważa Mierzyńska.

Jak dodaje specjalistka od wizerunku politycznego, sztab Trzaskowskiego powinien mieć też zadane potrzeby społeczne tych grup, w których ich kandydat ma najniższe poparcia.

- Na te potrzeby Trzaskowski musi teraz odpowiedzieć. Na razie próbował reagować na ich poglądy (list do wyborców PiS), tymczasem trzeba odpowiadać na potrzeby, nie na poglądy. Dużo do zrobienia jest też wśród młodych - nie będą już głosowali na Bosaka. Tu szukałabym nowych kanałów komunikacji. Bosak miał np. świetny chat (tzw. AMA) na portalu Wykop.pl. Trzaskowskiego tam do tej pory nie było. Przy czym trzeba pamiętać, że młodzi cenią autentyczność i szczerość - polityczna nowomowa na nich nie działa - podsumowuje Anna Mierzyńska.

Dołącz do dyskusji: Andrzej Duda zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim. "Musi odejść od wizerunku złotego chłopca"

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
sg
A dlaczego specjaliści, którzy tak dziarsko "nie szczędzą słów krytyki" Trzaskowskiemu nie mają odwagi "nie szczędzić słów krytyki" Dudzie ?
odpowiedź