SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Andrzej Kozłowski: Jednoczesny refarming i zmiana standardu nadawania to dobra wiadomość dla widzów

- Dla wszystkich niemiłym zaskoczeniem jest fakt, że ten proces wiąże się z kosztami. Z jednej strony każdy słyszał, że refarming nadejdzie, a z drugiej strony mam wrażenie, że nadawców zaskoczyła skala zmian. Każdy patrzy na swój rachunek ekonomiczny i chciałby płacić za usługi jak najmniej. Nadawcy biorą też pod uwagę ryzyko utraty widza - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Andrzej Kozłowski, prezes Emitel SA, komentując kwestię wyzwań dla rynku telewizyjnego, które wiążą się z wprowadzeniem DVB-T2, refarmingiem i 5G.

Andrzej Kozłowski, prezes EmitelaAndrzej Kozłowski, prezes Emitela

Do 30 czerwca 2022 roku ma w Polsce zmienić się sposób nadawania naziemnej telewizji cyfrowej. Dotychczasowy system DVB-T zostanie zastąpiony DVB-T2, który jest oceniany jako bardziej nowoczesny.

W porównaniu z obecnie funkcjonującym standardem DVB-T2 (Digital Video Broadcasting - Terrestrial Second Generation - standard naziemnej telewizji cyfrowej DVB-T drugiej generacji służący do transmisji skompresowanych danych - przyp.red.) ma umożliwić lepsze wykorzystanie częstotliwości, a na multipleksach telewizji naziemnej drugiej generacji będzie mogło zmieścić się więcej kanałów. W związku z tym odbiorcy będą mogli zyskać również obraz w ultrawysokiej rozdzielczości i dźwięk o wyższej jakości.

Oprócz zmiany standardu nadawania, rynek czeka także refarming. Ten proces niesie z sobą wiele obowiązków i zmian dla operatorów, nadawców oraz regulatorów. Zgodnie z Decyzją Parlamentu Europejskiego w sprawie wykorzystania częstotliwości z zakresu 470-790 MHz, Ministerstwo Cyfryzacji miało obowiązek przygotować Krajowy Plan Działań, który wskazuje, jakie działania muszą zostać podjęte, by udostępnić pasmo 700 MHz w Polsce. Ma ono zostać zwolnione na rzecz rozwoju sieci tzw. piątej generacji (5G). Umożliwi ona szybszą transmisję danych niż obecnie, jednak warunkiem jej wdrożenia jest właśnie zwolnienie pasma 700 MHz - zajmowanego przez nadawców cyfrowej telewizji naziemnej. To z kolei ma istotny wpływ na kanały naziemnej telewizji cyfrowej, działające obecnie w technologii DVB-T. Konieczne będzie przeniesienie ich emisji w dolną część pasma - 470-694 MHz.

Po zwolnieniu pasma 700 MHz nadawanie programów w ramach funkcjonujących obecnie czterech multipleksów (MUX 1-4) będzie mogło być kontynuowane bez zmiany standardu transmisji. Będzie wymagało to od odbiorców tylko uruchomienia automatycznego dostrojenia odbiorników do nowych częstotliwości. O planowanych zmianach częstotliwości widzowie zostaną natomiast poinformowani przez nadawców poprzez np. informacje na paskach. Dopiero po wdrożeniu standardu DVB-T2 niezbędna będzie wymiana odbiorników telewizyjnych, które nie spełnią wymagań technicznych umożliwiających odbiór sygnału w nowym standardzie (z systemem odbioru DVB-T2/HEVC, inaczej H.265 lub MPEG-H część 2).

Dla widzów istotnym faktem przede wszystkim będzie, aby nowe odbiorniki telewizyjne były przystosowane do systemu kodowania obrazu DVB-T2, który zastąpi obecnie działający DVB-T. Stanie się to do 30 czerwca 2022 roku, a właściciele telewizorów, które nie będą spełniać tych wymagań (nie będą działały telewizory wyposażone w kodek MPEG-4 (H.264/MPEG-4 AVC) będą musieli kupić zewnętrzny dekoder, by móc odbierać telewizję naziemną.

Jednak według danych Związku Cyfrowa Polska z lipca 2019 roku prawie 7 mln odbiorników telewizyjnych na 11,5 mln sprzedanych w ostatnich pięciu latach w Polsce umożliwia już odbiór naziemnej telewizji cyfrowej drugiej generacji (DVB-T2). Według szacunków potrzebny sprzęt będzie znajdować się już w 90 proc. gospodarstw domowych.

Proces cyfryzacji transmisji telewizji naziemnej został zakończony w Polsce 23 lipca 2013 roku. Widzowie korzystający z naziemnej telewizji cyfrowej mogą korzystać z 28 bezpłatnych programów o zasięgu ogólnopolskim. Przejście na nadawanie w systemie DVB-T2 będzie umożliwiać także skłonienie nadawców do rozwoju w kierunku emisji programów w HD.

W Unii Europejskiej sygnał o jakości DVB-T2 jest już nadawany w Niemczech, Czechach, Austrii oraz we Francji (tam planuje się wyłączenie emisji DVB-T dopiero w 2024 roku). Emisje telewizyjne w obu standardach - DVB-T i DVB-T2 - prowadzą nadawcy w Wielkiej Brytanii, Włoszech oraz w krajach skandynawskich. W tych państwach nie określono daty granicznej wyłączenia sygnału o standardzie DVB-T. W przyszłym roku zmiany standardu na DVB-T2 dokonają Węgry.

__________________________________________________________________________________________________________

Nikola Bochyńska, Wirtualnemedia.pl: Najbliższym i największym wyzwaniem dla spółki wydaje się być refarming, czyli migracja i zwolnienie pasma 700 MHz, dotychczas zajmowanego przez telewizję. Na jakim etapie prac obecnie jesteście?
Andrzej Kozłowski, prezes Emitel SA: W zasadzie od strony regulacyjnej wszystkie karty leżą już na stole. Ostatnim krokiem była publikacja przez Urząd Komunikacji Elektronicznej docelowego planu kanałowego multipleksów oraz planowanych zmian decyzji rezerwacyjnych dla nadawców. Można powiedzieć, że przyszłość telewizji naziemnej na co najmniej dekadę została zdefiniowana. To podstawa dla nadawców aby dostosować się do zmian.

Oczywiście o konieczności przeprowadzenia refarmingu wszyscy wiedzieli wcześniej. W maju 2017 roku Parlament Europejski i Rada UE podjęły decyzję, że pasmo 700 MHz ma być wykorzystane na potrzeby telefonii komórkowej piątej generacji i nadawane tam programy TV muszą się przenieść na inne pasmo. Większość krajów dość sprawnie zabrała się za refarming i proces przebudowy sieci, a także zmiany standardu nadawania, które zakończą się już w czerwcu tego roku. W przypadku Polski projekt rusza dosyć późno, a datą graniczną jest czerwiec 2022 roku. Przez ostatnie dwa lata trwały prace nad przygotowaniem procesu od strony regulacyjnej. Konieczna była aktualizacja „Krajowego Planu Działań Zmiany Przeznaczenia pasma 700 MHz w Polsce” przez Ministerstwo Cyfryzacji, konsultacje z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, opracowanie docelowego planu kanałowego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. To ostatnie wymagało przeprowadzenia żmudnych uzgodnień międzynarodowych. Wreszcie pod koniec roku pojawiło się rozporządzenie dotyczące wymagań dla odbiorników telewizyjnych. Przyznam, że ostatnio zabawiłem się w "tajemniczego klienta" w sklepach ze sprzętem RTV. Niestety w wielu przypadkach na półkach dominowały telewizory, które nie spełniają wymagań z rozporządzenia Ministra Cyfryzacji. O ile wszystkie telewizory umożliwiały odbiór standardu DVB-T2, o tyle kodek HEVC już niekoniecznie był dostępny.

Cyfrowa Polska prezentowała raport z którego wynikało, że 90 proc. gospodarstw domowych ma już sprzęt wymagany do DVB-T2.
Zakładam, że te dane są oparte na rzeczywistej sprzedaży. W Polsce sprzedaje się średnio ok. 2,5 mln telewizorów – to sporo. Dlatego do czerwca 2022 roku rynek powinien nasycić się właściwymi odbiornikami. Stąd tak ważne było odpowiednio wczesne wprowadzenie rozporządzenia, które zabezpiecza de facto interes widzów. To istotne, bo w 2022 roku, kiedy zakończy się proces refarmingu, jednocześnie nastąpi zmiana standardu nadawania. To dobra wiadomość dla widzów. W wielu krajach ten proces realizowany jest w dwóch krokach i wiąże się z uciążliwymi przerwami dla widzów i sporymi stratami dla nadawców. Na przykład na Węgrzech podobny operator jak Emitel na końcowym etapie procesu refarmingu wyłączy nadawanie telewizji w całym kraju prawie na cały dzień. W kolejnym kroku dokona zmiany standardu i wówczas również planowana jest długa przerwa w emisji sygnału. Jestem przekonany, że taki scenariusz w przypadku polskiego rynku byłby dla nadawców nie do zaakceptowania.

Przerwy w emisji będą jak najkrótsze

Byłby to piękny dzień bez polityki.
Byłyby to dzień bez telewizji, więc również bez sportu, wiadomości, ulubionych seriali. W Polsce proces jest tak planowany, aby przerwy w emisji były jak najkrótsze. Bierzemy pod uwagę oczywiście ważne wydarzenia telewizyjne. W maju są wybory prezydenckie, w czerwcu Euro 2020, w sierpniu Igrzyska Olimpijskie w Tokio. To czas, kiedy absolutnie nie można sobie pozwolić na przerwy w emisji. Podczas ostatnich jesiennych wyborów mieliśmy przeprowadzać prace modernizacyjne. Musieliśmy je przesunąć, czas kampanii to był zbyt newralgiczny moment. Podsumowując, wszystko musi zostać zaplanowane z nadawcami w uzgodnieniu z UKE i Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. To będzie projekt porównywalny skalą do zmiany nadawania z analogowego na cyfrowe.

W 2013 roku.
Dokładnie. Wówczas zakończyła się trwająca 60 lat era telewizji analogowej. Patrząc z perspektywy czasu, obyło się to bez problemów – widzowie dostosowali się do zmian, telewizja naziemna zyskała wielu nowych odbiorców. Mamy doświadczony zespół, zaangażujemy do tego procesu wszystkie konieczne zasoby.

Wy swoje prace planujecie przeprowadzać w nocy?
Przede wszystkim będziemy pracować w podobnym trybie jak dzisiaj, gdzie przerwy w emisji też mają miejsce. Sieć wymaga przecież aktualizacji, konserwacji, napraw w sytuacji, kiedy jakieś elementy ulegają uszkodzeniu. Każdy maszt średnio raz – dwa razy rocznie jest uderzony przez piorun. Takie operacje są wykonywane w porozumieniu z nadawcami i staramy się być elastyczni - próbujemy uruchamiać emisje zastępcze, czyli pokryć sygnałem dany obszar z innego masztu. Podobnie będzie przebiegać projekt refarmingu. Będziemy uzgadniać harmonogram wyłączenia sygnału, przerwy powinny trwać stosunkowo krótko, w momentach niższej oglądalności. Nie wszystkie prace da się jednak wykonywać nocą. Podkreślam, że refarming to nie jest kilka operacji na klawiaturze komputera, czy też przeprogramowanie nadajników na inne częstotliwości. To przede wszystkim fizyczna praca w terenie, taka jak przebudowa istniejących masztów, których wysokość sięga 300 metrów, lub budowa nowych obiektów.

W porównaniu do obecnej liczby masztów, jaka będzie skala zmian?
Planujemy budowę kilkunastu nowych obiektów. Jest to konieczne ze względu na zagęszczenie kanałów i częstsze wykorzystywania tych samych zakresów w niewielkiej odległości.

W perspektywie jakiego czasu?
Nowe obiekty powinny być gotowe w 2022 roku, a więc czasu nie jest dużo. Obecnie budujemy wieże dla operatorów komórkowych. Proces inwestycyjny to około 24 miesiące – od startu projektu do zawieszenia anten na maszcie. Takie konstrukcje liczą jednak ok. 40-60 metrów, a te potrzebne do emisji telewizji naziemnej będą miały wysokość ok. 100 metrów. To komplikuje i wydłuża proces inwestycyjny.

Koszty wzrosły, rynek brutalnie zweryfikował nasze założenia

Szacowaliście koszty tego procesu na ok. 80 milionów złotych, coś się zmieniło?
Wstępne szacunki były w przedziale 80-120 milionów złotych, jednak przy zupełnie innych założeniach dotyczących zmian sieci nadawczej. Nie uwzględniały też zmiany standardu nadawania. Podejście do zmian ewoluowało w czasie. Projekt planu kanałowego zmieniał się wielokrotnie, rozważano różną liczbę multipleksów, zmiana systemu nadawania była planowana później, jako oddzielny krok. Tamte szacunki dotyczące kosztów nijak się więc mają do tego, jaki zakres prac jest do zrealizowania obecnie. Ostatecznie zmiany obejmują refarming i zmianę standardu nadawania na DVB-T2 w jednym kroku. Zakres prac znacząco się powiększył, bo przyjęty plan kanałowy jest trudniejszy, a dodatkowo – co również ma wpływ na koszty projektu – jest niewiele czasu na jego realizację. U naszych sąsiadów refarming skończy się w czerwcu 2020 roku, będą uruchamiane sieci 5G. Fale radiowe emitowane w Polsce nie zatrzymają się na granicy Polski z Niemcami czy z Czechami i mogą zakłócać sieci komórkowe naszych sąsiadów. Ze względu na porozumienia międzynarodowe w niektórych obszarach kraju, zgodnie z wytycznymi UKE, prace muszą zakończyć się więc wcześniej. Pierwszy etap to marzec 2020 roku i prace już się toczą, a koszty wzięliśmy na siebie – to był gest w kierunku nadawców. Kolejny kamień milowy to połowa tego roku. Zakres prac tego etapu i kolejnych będzie jednak poważny i nie możemy rozpocząć bez uzgodnień z nadawcami i bez uzgodnienia ostatecznego kształtu umów.

Porównując pierwotny koszt do obecnego, jakiego rzędu to różnica?
Nie mogę niestety ujawnić tej informacji, ponieważ weszliśmy w etap negocjacji z nadawcami, rozmowy są poufne. Mogę tylko powiedzieć, że koszty wzrosły. Wynikało to ze zmiany zakresu prac, ale również z faktu, że w niektórych przypadkach rynek brutalnie zweryfikował nasze założenia. Wiemy, że rosną koszty pracy, usług, materiałów, energii elektrycznej. Nie pomaga również fakt, że refarming toczy się w całej Europie. Nasi dostawcy to w dużej mierze firmy zagraniczne, ich kalendarze zamówień są wypełnione. Też mają kłopoty z dostępnością zasobów, ich koszty również rosną i automatycznie przerzucane są na klientów. Rozmawiałem z kolegami z Europy Zachodniej i te same problemy mają inni operatorzy infrastruktury nadawczej. Wskazali, że sumy, jakie pierwotnie zakładali, urosły do dużo większych rozmiarów. To powszechny problem. Ostatnio czytałem o unieważnieniu przez TVP przetargu na budowę hali zdjęciowej. Nadawca planował przeznaczyć na ten cel 107 mln zł, a oferty opiewały na 200 mln zł.

Największym wyzwaniem jest właśnie koszt, czas, skala procesu?
W zasadzie odpowiedziała pani na to pytanie. Dla mnie największym wyzwaniem jest czas. Naprawdę jest go bardzo mało. Jeszcze nie zakończyliśmy negocjacji, więc nie możemy rozpocząć prac. To nadawcy otrzymują zmianę decyzji rezerwacyjnych i to oni muszą wybrać wykonawcę, podpisać odpowiednie umowy i zlecić prace.

Nadawców zaskoczyła skala zmian

Rozmawiacie z nadawcami. Jakie są ich główne obawy przed zmianą?
Dla wszystkich niemiłym zaskoczeniem jest fakt, że ten proces wiąże się z kosztami. Z jednej strony każdy słyszał, że refarming nadejdzie, a z drugiej strony mam wrażenie, że nadawców zaskoczyła skala zmian. Każdy patrzy na swój rachunek ekonomiczny i chciałby płacić za usługi jak najmniej. Nadawcy biorą też pod uwagę ryzyko utraty widza. Istnieje teoretyczne ryzyko, że ktoś telewizora nie wymieni, wybierze inną platformę lub zrezygnuje z oglądania telewizji. Osobiście nie mam takich obaw, jeśli chodzi o telewizję naziemną, ponieważ jej pozycja stale się umacnia, jeżeli chodzi o udziały rynkowe. To nadal atrakcyjna platforma dystrybucji dla nadawców i nikt chyba nie zakłada rezygnacji z miejsca na multipleksie. Myślę, że uwaga nadawców skupia się zupełnie gdzie indziej - na rosnącej konkurencji ze strony internetu, zmieniających się preferencjach widzów.

Szczególnie jeśli chodzi o rynek platform VOD.
Dokładnie. Rozważania strategiczne koncentrowały się na innych celach, zasoby były alokowane zupełnie gdzie indziej. A tu pojawił się "czarny łabędź". Może nie za duży, ale przyniósł pewne zaskoczenie, bo nagle trzeba pochylić się nad zmianami w telewizji naziemnej.

Szansa na nowe kanały w jakości HD i 4 K

Z drugiej strony zmiana standardu na DVB-T2 oznacza możliwość stworzenia na multipleksach większej liczby kanałów oraz zmianę na nadawanie w HD. Czy widz ma potrzebę, aby dostarczyć mu jeszcze więcej kanałów?
Wspomniałem, że telewizja naziemna jest bardzo popularna w Polsce, choć jakościowo nieco odstaje od innych platform. Większość kanałów nadawana jest w standardzie SD. Refarming w połączeniu ze zmianą standardu na DVB-T2/HEVC daje możliwość lepszego wykorzystania pasma. Powoduje, że będziemy w stanie przenieść dzisiejszy content do jakości HD. Robi się też miejsce na dwa nowe multipleksy, a to oznacza, że jest szansa na nowe kanały. Czy obecnie jest ich dużo, czy mało – to zawsze będzie subiektywna ocena. Dzisiaj widzowie mają do dyspozycji ok. 30 bezpłatnych kanałów. Nie wykluczałbym, że nadawcy będą zainteresowani rozszerzeniem oferty, być może nawet o emisję w jakości 4K. Mówimy jednak o rzeczywistości, która czeka nas za prawie 3 lata. To nie będą decyzje Emitela, ale regulatorów rynku. Osobiście wydaje mi się, że jest jeszcze miejsce dla kilku nowych kanałów na platformie naziemnej.

W planach dalszy rozwój HbbTV

Refarming to jedno, a jak wygląda obecnie kwestia multipleksu ósmego? Nadawcy nadal zgłaszają uwagi w sprawie jego zasięgu technicznego? Planujecie też kolejną kampanię informacyjną dla widzów?
W ubiegłym roku prowadziliśmy pierwszy etap kampanii informacyjnej wspólnie z TVP, po tym jak ten nadawca pojawił się na MUX-8. Celem było poinformowanie widzów o ofercie programowej MUX-8, ale też szerzej - zachęcenie do odbioru telewizji naziemnej. Bardzo się cieszę, że udało się przeprowadzić kampanię, której ważnym elementem były też programy edukacyjne. Tłumaczyliśmy np. jakie anteny używać do odbioru, jak przeprogramować telewizor. Skorzystali na tym wszyscy nadawcy. Na wiosnę ruszymy z kolejnym etapem działań komunikacyjnych. Będziemy koncentrować się na aspektach technicznych, niewykluczone, że zaczniemy także edukować widzów o nadchodzących zmianach standardu nadawania. To dobry moment np. na informowanie o tym, jaki odbiornik telewizyjny kupować – chodzi oczywiście o kwestie standardu DVB-T2/HEVC.

Jak układają się obecne stosunki z TVP po starciach przy MUX-8? Swego czasu wspominał pan w swoich wypowiedziach, że prezes Kurski ma "niestandardowe" podejście do sprawy.
Myślę, że przy okazji negocjacji umowy na MUX-8 wiele sobie wyjaśniliśmy i w moim przekonaniu pokazaliśmy, że Emitel może być nie tylko dostawcą usług, ale także partnerem biznesowym i źródłem cennej wiedzy technicznej. A to ważne wsparcie w kontekście zachodzących zmian technologicznych.

Sami zaangażowaliście się ostatnio także w proces rozwoju HbbTV. Przygotowaliście ją m.in. dla Legii Warszawa. Nadawcy zgłaszają zapotrzebowanie na rozwój telewizji hybrydowej?
Cieszę się, że udało się pokazać, jak duży potencjał ma HbbTV, że może być atrakcyjny z perspektywy widza, a z drugiej strony interesujący także dla nadawców i innych podmiotów. Pracujemy nad rozwojem rozwiązań w tym zakresie, ale nie mogę zdradzić dla kogo. Projekt Legia TV był pierwszym tego typu serwisem w Europie. Planujemy jego dalszy rozwój. Obecnie widzowie mogą korzystać z wideo na życzenie i okazjonalnych transmisji na żywo, które ogląda wielu kibiców.

Zdradzi pan, jaka to oglądalność?
Ostatnie mecze sparingowe Legii ze zgrupowania w Turcji, miały średnio ok. 5 tys. widzów na platformie hybrydowej. W naszej ocenie to dużo, biorąc pod uwagę porę emisji i charakter tych spotkań. To niezły wynik, jak na sparingi pokazywane w dosyć uproszczonej formule.

Nie planujecie kampanii informacyjnej także w zakresie HbbTV? Mam wrażenie, że mało kto zdaje sobie sprawę, że można z tego rozwiązania korzystać.
Telewizja hybrydowa będzie się promować sama, kiedy pojawią się nowe funkcjonalności i oferta ze strony nadawców. Planujemy oczywiście edukować widzów w tym zakresie. Sam odbiór i korzystanie jest stosunkowo proste, a coraz więcej telewizorów podłączanych jest do internetu, więc potencjalna baza odbiorców cały czas rośnie. To, co zapewne pojawi się niedługo to tzw. funkcjonalności wirtualnego set-top box’a. Dzisiaj typowy odbiorca telewizji naziemnej nie ma możliwości zaprogramowania nagrania programu, zatrzymania na chwilę transmisji, cofnięcia się do początku. HbbTV umożliwi korzystanie z takich funkcji bez konieczności podłączania zewnętrznego urządzenia. Treści będą gromadzone w chmurze, a cała obsługa będzie możliwa z wykorzystaniem zwykłego pilota do telewizora.

Chciałam jeszcze zapytać o ofertę ramową. Decyzją UKE Emitel musi umożliwić operatorom alternatywnym (to m.in. BCAST czy PSN Infrastruktura – przyp.red.) dostęp do swojej infrastruktury. Oferta ramowa istotnie wpłynęła na waszą działalność? Jak patrzycie na działania konkurencji?
Wykonaliśmy swoje obowiązki, oferta ramowa jest dostępna od dłuższego czasu. Rynki emisji mają charakter przetargowy, rywalizujemy z naszymi konkurentami i niejednokrotnie wygrywa ich oferta, w której wykorzystują własne maszty – co jest zupełnie naturalne, albowiem tak właśnie działa efektywna konkurencja. Zawsze powtarzam, że najlepiej działania regulacyjne weryfikuje rynek. Proces regulacji zbiegł się z negocjacjami największych kontraktów na emisję ogólnopolskie stacji radiowych, np. z RMF FM i Radio ZET. Ostatecznie podpisaliśmy nowe, w mojej opinii korzystne obustronnie umowy z nadawcami.

Technicznie gotowi na dynamiczne wstawianie reklam

Podczas forum w Krynicy pozytywnie wypowiadał się pan o technologii dynamic ad instertion (DAI), której wykorzystanie oznacza szansę na zwiększenie wpływów reklamowych. Jak na tym skorzystacie?
Postrzegam DAI jako bardzo dużą szansę dla rynku telewizyjnego. Największa dynamika wzrostu reklamy ma miejsce w internecie. Nic dziwnego, internet ma wiele zalet, których brakowało telewizji linearnej, czyli m.in. adresowania reklamy do konkretnego odbiorcy. Technologia hybrydowa stwarza takie możliwości. Technicznie jesteśmy już dzisiaj na to rozwiązanie gotowi. Oczywiście DAI wymaga jeszcze testów, nadawcy muszą przekonać się, że to rozwiązanie działa, konieczne mogą być także zmiany regulacyjne. W ubiegłym roku, podczas forum ekonomicznego w Krynicy mówiłem, że trzeba jeszcze trochę poczekać. Teraz uważam, że pilotażowe wdrożenie DAI w telewizji naziemnej mogłoby się pojawić jeszcze w tym roku. Widzę, że nadawcy dostrzegają w tej technologii szansę dla siebie. Dzięki DAI strumień wydatków reklamowych może częściowo zostać przekierowany z Internetu do telewizji linearnej.

Prace, jakie toczą się na rynku w kwestii 5G, związane są też z rozwojem inteligentnych miast. To łączy się z waszymi działaniami w zakresie inteligentnych technologii.
Od pewnego czasu budujemy nowy segment biznesu związany z usługami i infrastrukturą m.in. dla operatorów komórkowych. Wykorzystujemy efekt synergii – mamy silne kompetencje radiowe, mamy w całym kraju ponad 200 wysokiej klasy inżynierów. Smart cities to jeden z obszarów rozwoju. Mamy za sobą kilka wdrożeń, np. w Piasecznie, we Wrocławiu. Pojawia się coraz więcej zapytań z rynku, przetargów organizowanych przez samorządy. To kierunek działań, który będziemy kontynuować. W tej chwili oferujemy proste rozwiązania jak czujniki dostępności miejsc parkingowych, wypełnienia pojemników na śmieci, monitoring stanu wód, jakości powietrza. W przyszłości zamierzamy znacznie rozwinąć paletę rozwiązań.

Na rynku VOD przetrwają najsilniejsi

Rozmawialiśmy o telewizji naziemnej. Ogląda ją pan na co dzień czy raczej wybiera platformy VOD?
Bałem się tego pytania. Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, najczęściej sięgam po książkę, w drugiej kolejności wybieram dobry serial. Jeżeli oglądam coś w telewizji, jest to zwykle sport lub wiadomości. W domu korzystam z platformy IPTV Orange, którą zresztą zbudował i obsługuje dla tego operatora Emitel. Mam też tradycyjną antenę. Muszę sprawdzać od czasu do czasu, czy wszystko działa.

Wiem, że obserwuje pan bitwę gigantów w zakresie platform VOD. Na ich tle mamy działania polskich nadawców: Cyfrowego Polsatu z TVN, ostatnio swój serwis zapowiedziało też Kino Polska.
Zapowiada się fascynujące starcie. Jak to bywa z bitwami - nie wszyscy wychodzą z nich zwycięsko. Obserwujemy obecnie etap mnożenia się ofert serwisów, czekamy na debiut Disney+ w Polsce. Jestem przekonany, że jednak raczej prędzej niż później rynek zacznie się konsolidować. Przetrwają najsilniejsi, a wyróżnikiem będzie atrakcyjny content. Kwoty, jakie wydają tacy gracze jak Netflix, HBO, Disney na swoje produkcje są kosmiczne. Nasi lokalni gracze w tym kontekście nie mają szans, takich pieniędzy na produkcje nikt dzisiaj w Polsce nie wyda. To nie oznacza, że globalni konkurenci zmiotą ich z rynku. Źródłem przewagi konkurencyjnej może być doskonała znajomość polskiego widza i łączenie oferty z tradycyjną telewizją.

Ogląda pan polskie czy zagraniczne seriale?
I polskie, i zagraniczne. Największe wrażenie zrobiły na mnie ostatnio „The Crown” i „Sukcesja”. Z polskich produkcji świetna była „Wataha”.
Dziękuję za rozmowę.

_________________________________________________________________________________________________________

Andrzej Kozłowski jest prezesem zarządu spółki Emitel od 1 stycznia 2018 roku. Poprzednio w latach 2009-2017 pełnił funkcję dyrektora wykonawczego ds. strategii i zarządzania projektami w PKN Orlen, był też członkiem zarządu Unipetrol a.s. w Czechach, przewodniczącym rady nadzorczej Orlen Upstream w Polsce oraz członkiem rady dyrektorów Orlen Upstream Canada w Kanadzie.

Wcześniej - przez ponad 10 lat - był związany z sektorem telekomunikacyjnym i nowych technologii, pracując jako doradca i menedżer w polskich i międzynarodowych korporacjach. Absolwent WSB – National-Louis University w Nowym Sączu na kierunku zarządzanie i marketing, ukończył MBA Maastricht School of Management, członek rady doradczej Atlantic Council w Polsce, przewodniczący rady doradców Ekstraklasy, członek rady Fundacji Wspierania Rozwoju Radiokomunikacji i Technik Multimedialnych przy Politechnice Warszawskiej.