SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Arek Szulczyński: Jedźmy do Cannes, bo festiwal coraz lepszy, a coraz mniej polski

Tegoroczną edycję festiwalu Cannes Lions oceniam jako najlepszą w ostatnim pięcioleciu. Niestety ze smutkiem i niepokojem stwierdzam, że polski udział w festiwalu z roku na rok jest coraz skromniejszy - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Arek Szulczyński z K2.

Arek SzulczyńskiArek Szulczyński

Przyjeżdżam na Cannes Lions od jakichś pięciu lat i tegoroczny festiwal oceniam jako najlepszy w tym okresie. Liczba spotkań, seminariów, prezentacji była tak duża, że miałem naprawdę trudny wybór - pewnie tak samo jak spora część delegatów - w których wydarzeniach brać udział. Co więcej, było tylko kilka słabych wystąpień (i jedno żenujące w wykonaniu przedstawicieli Yahoo), za to zdecydowana większość autentycznie ciekawych i inspirujących.

>>> Cannes Lions Festival - the place to be (relacja)

Widać, że organizatorzy zebrali i wzięli sobie do serca uwagi uczestników zeszłorocznej edycji, wyraźnie słabszej. W efekcie festiwal po małej zadyszce znów wskoczył na wysoki poziom.

Niedocenieni i przecenieni

Jeśli chodzi o rozstrzygnięcia konkursowe, to uniknięto wpadek z ostatnich lat, kiedy chociażby Grand Prix w kategorii radiowej otrzymała praca technologicznie niemożliwa do zrealizowania. Wśród delegatów przeważały opinie, że w dwóch-trzech kategoriach, w których nie przyznano Grand Prix, były prace, które zasługiwały na taką nagrodę.

>>> Reklamy Hondy, Harvey Nichols i Volvo oraz akcja przeciw e-pedofilii zwycięzcami Cannes Lions 2014

Obsypana kilkunastoma Złotymi Lwami kampania społeczna „Sweetie” w moim przekonaniu powinna otrzymać kilka nagród mniej. Sądzę, że jurorzy dali się ponieść faktycznie istotnemu problemowi społecznemu poruszanemu przez akcję - walce z pedofilią w internecie.

Rozczarowało mnie Grand Prix w kategorii Media dla akcji „Happy ID” promującej Coca-Colę. Moim zdaniem to projekt, który innowacyjny i inspirujący mógł być co najwyżej trzy-cztery lata temu, ale nie obecnie.

Za to na minimum Złote Lwy zasługiwała według mnie reklama „If we made it” piwa Newcastle Brown Ale przygotowana przez agencję Droga5. Twórcy spotu z dystansem odnieśli się do reklamowej parady próżności przy okazji meczu o Super Bowl.

Z kolei bożonarodzeniowa kampania londyńskiego centrum Harvey Nichols pod hasłem „Przepraszam, że wydałem to na siebie” pewnie nie odniosłaby sukcesu w Polsce, bo Święta oznaczają dla nas dzielenie się z innymi, a nie myślenie o sobie. Jednak do Brytyjczyków taka koncepcja trafiła, co zapewne wynika z odmiennej mentalności.

Polska słabnąca

Oceniając polski udział w Cannes Lions, ze smutkiem i niepokojem stwierdzam, że z roku na rok jest coraz skromniejszy. Poprosiłem SAR o statystyki delegatów i zgłoszeń z naszego kraju, które pokazują chociażby, że o ile w zeszłym roku na festiwal wybrało się 13 osób reprezentujących klientów, o tyle w tym roku było tylko pięciu takich delegatów, w tym dwóch z Getin Banku, który rok temu został nagrodzony za innowacyjna kartę płatniczą, więc akurat jego pracownicy są raczej na bieżąco z nowymi trendami. Z obserwacji na lotnisku wnioskuję, że także z agencji i domów mediowych mniej osób wybrało się w tym roku do Cannes. Mniej też było zgłoszeń z Polski.

>>> Cannonizacja - wrażenia z Cannes Lions 2014

Z roku na rok coraz bardziej odwracamy się od Cannes Lions. A przecież festiwal to oprócz konkursu mnóstwo wydarzeń, wśród których zdecydowanie więcej niż prezentacji jest seminariów i dyskusji  z udziałem agencji i klientów z różnych krajów, branż, co tworzy okazje do nawiązania kontaktów biznesowych. Do tego dochodzą spotkania z przedstawicielami innych branż rozrywki - w tym roku było wielu twórców seriali, co odzwierciedla coraz ważniejszy w marketingu nurt storytellingu - oraz prezentacje nowinek technologicznych. Dlatego apeluję: jedźmy do Cannes w przyszłym roku.

Jeśli chodzi o polski bilans w konkursie, to trzy nagrody za dwie kampanie społeczne faktycznie nie wyglądają imponująco, chociażby w porównaniu z zeszłoroczną edycją. Jednak daleki jestem od obwiniania za tę sytuację klientów - zgodnie z koncepcją, że ograniczają oni kreatywność agencji, które naprawdę innowacyjne, nawet eksperymentalne projekty mogą realizować tylko na potrzeby kampanii społecznych. Ta sprawa jest zdecydowanie bardziej złożona.


Arek Szulczyński, dyrektor kreatywny K2

Dołącz do dyskusji: Arek Szulczyński: Jedźmy do Cannes, bo festiwal coraz lepszy, a coraz mniej polski

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
LAX
ale oblesny zarost;/ chłop z dlugimi wlosami o ludzie...
odpowiedź
User
note2.0elo
Im coś jest mniej polskie tym jest lepsze. Taki jest naturalny porządek rzeczy. Polskość to nienormalność podsycana lękami i fobiami, doprawiona kompleksami oraz przesiąknięta cwaniactwem.
odpowiedź