SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Artemis: Najbardziej pechowa trampolina na Marsa? „Amerykanie nie mają miejsca na błędy”

Agencja kosmiczna NASA od kilku lat prowadzi program Artemis, który ma umożliwić powrót człowieka na Księżyc i założenie tam stałej bazy. Misja, która ma stanowić odskocznię do przyszłej wyprawy załogowej na Marsa jest jednak skomplikowana i ma spore problemy techniczne związane z realizacją. - To bardzo ważny program w eksploracji Układu Słonecznego. W sektorze kosmicznym są miejsca na błędy, ale katastrofy i śmierć załóg w programach Apollo czy wahadłowców nauczyły już Amerykanów podchodzić niezwykle ostrożnie do kwestii programów załogowych - zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Łukasz Wilczyński, ekspert branży kosmicznej.

Człowiek na Księżycu? Ale po co? Przecież już tam byliśmy. Taka myśl może się zrodzić w głowach wielu osób na wiadomość o planach powrotu na jedynego ziemskiego satelitę.

To po części racja. Pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu (który, według teorii, przed miliardami lat powstał po zderzeniu Ziemi z inną planetą) to jeden z kamieni milowych w historii ludzkiej cywilizacji.

20 lipca 1969 r. misja Apollo 11 doprowadziła do tego, że Neil Armstrong i Edwin „Buzz” Aldrin jako pierwsi ludzie stanęli na powierzchni Księżyca. W ciągu następnych lat udało się jeszcze 6 misji Apollo, w sumie satelitę odwiedziło 12 astronautów, a ostatnie udane lądowanie nastąpiło w 1972 r.

 

Po co nam Artemis?

Przez następne lata w kwestii eksploracji Księżyca działo się niezbyt wiele. Krążący wokół Ziemi obiekt był wspominany w przestrzeni publicznej i mediach głównie przy okazji kolejnych zaćmień i spektakularnych pełni, które przypominały nam o tym, że kosmos jest wciąż pulsującą, żywą strukturą.

To jednak nie oznacza, że o Księżycu nie myśleli naukowcy i cały przemysł kosmiczny. I nie chodzi tutaj o powtórzenie dawnej „wycieczki”, ale o znacznie ambitniejsze plany związane z szerszą obecnością człowieka w Układzie Słonecznym, w pierwszej kolejności na Marsie. A tutaj kluczem okazuje się właśnie Księżyc.

Od 2017 r. w USA agencja NASA prowadzi przygotowania do misji Artemis, która zakłada w kolejnych etapach ponowne lądowanie ludzi na Księżycu. Tym razem jednak celem jest dłuższy pobyt pobyt astronautów na powierzchni satelity, co w przyszłości miałoby stanowić swoistą „trampolinę” do eksploracji Marsa.

- Gdyby Bóg chciał, aby człowiek stał się gatunkiem kosmicznym, dałby mu Księżyc – stwierdził w 1984 r. Krafft Ehricke, jeden z najbardziej znanych inżynierów rakietowych. Chciał w ten sposób podkreślić, że Księżyc mógłby posłużyć za odskocznię do ekspansji ludzkiej cywilizacji na pozostałe obszary Układu Słonecznego.

Dla Białego Domu i NASA w tej misji chodzi o coś więcej niż tylko powrót ludzi na powierzchnię Księżyca. Jest on również doskonałą bazą, z której można stworzyć program podróży na Marsa. Celem nie jest więc po prostu zatknięcie flagi i powrót na Ziemię - jest nim utrzymanie stałej obecności na Księżycu, gdzie ludzie mogliby mieszkać i pracować.

- Wracamy na Księżyc, aby dokonać odkryć naukowych, osiągnąć korzyści ekonomiczne i zainspirować nowe pokolenie odkrywców – zaznaczył menedżer NASA Jim Bridenstine. - W miarę budowania trwałej obecności na Księżycu, nabieramy rozpędu w kierunku pierwszych kroków człowieka na Czerwonej Planecie.

- Największym problemem, jaki mamy obecnie jest to, że nie wiemy, jak żyć i pracować produktywnie poza planetą Ziemia - wyjaśnia Clive Neal, geolog z Uniwersytetu Notre Dame i ekspert w dziedzinie eksploracji Księżyca. - Nigdy odpowiednio nie przetestowaliśmy technologii, które byłyby potrzebne do życia i pracy w przestrzeni kosmicznej przez wiele miesięcy lub lat, w trudnych warunkach, w których panują znacznie niższe temperatury, znacznie większe promieniowanie, niższy poziom grawitacji oraz brak tlenu i wody.

Niektóre elementy niezbędne na Marsie mają zostać sprawdzone na Księżycu. Podtrzymywanie życia znajduje się na szczycie listy. Ludzie nigdy wcześniej nie zbudowali długoterminowych siedlisk w innym świecie.

- Chociaż zastosujemy wiele z tego, czego nauczyliśmy się podczas długotrwałych misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, nadal będziemy musieli zadbać o to, aby bazy na Księżycu i Marsie mogły zapewnić podstawowe potrzeby, takie jak żywność, woda i schronienie – zaznacza Neal.

Na wagę programu Artemis zwraca także w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Łukasz Wilczyński, szef Planet Partners i ekspert branży kosmicznej.

- Program Artemis jest niezwykle ważny z perspektywy dalszego, milowego kroku dla sektora kosmicznego, a za taki uważam powrót na Księżyc – przyznaje Łukasz Wilczyński. - Stała obecność na naszym naturalnym satelicie przyspieszy realizację kolejnych planów eksploracji Układu Słonecznego, w tym załogowe misje na Marsa, a ludzkość przejdzie na wyższy, międzyplanetarny poziom rozwoju.
 
Nasz rozmówca wyjaśnia, że nowy program księżycowy nazwany został na cześć greckiej bogini Artemis, będącej siostrą Apollina (który był patronem poprzedniego wielkiego programu z lat 60. ubiegłego wieku, zakończonego lądowaniem Amerykanów na Księżycu).

- Program obejmuje powrót człowieka na powierzchnię Srebrnego Globu oraz budowę nowej, międzynarodowej stacji kosmicznej niedaleko Księżyca zwanej Gateway – tłumaczy Wilczyński. - Pierwsze moduły stacji są już budowane i niedawno miałem okazję zobaczyć na własne oczy, jak powstają m.in. w jednej z hal kosmicznych w Turynie. Stacja ta jest bowiem budowana w tej samej formule co obecna ISS (będąca na orbicie Ziemi), czyli z udziałem wielu agencji kosmicznych z całego świata.

Czytaj także: UFO: Wiadomo, że nic nie wiadomo? Pentagon nabiera wody w usta

Bieg z przeszkodami

Program Artemis jest podzielony na kilka misji. Pierwsza z nich, o nazwie Artemis 1 ma za zadanie wykonać lot w kierunku Księżyca za pomocą pozbawionego astronautów pojazdu załogowego Orion, oraz jego udany powrót na Ziemię.

W misji Artemis 2 przewidziano, że na pokładzie Oriona będą znajdować się ludzie, jednak lot ograniczy się do orbity wokół Księżyca. Z kolei etap programu nazwany Artemis 3 zakłada lądowanie astronautów na Księżycu, a w przyszłości budowanie bazy księżycowej.

Jednak program Artemis od kilku lat boryka się z poważnymi kłopotami. Okazało się, że projekt jest niedofinansowany, pojazd Orion nie jest na razie gotowy, kombinezony astronautów wciąż w przygotowaniu, a solą w oku inżynierów NASA pozostaje szwankująca potężna rakieta Space Launch System (SLS).

W związku z tym w amerykańskiej agencji kosmicznej poleciały głowy. W ciągu ostatniego roku przeprowadzono kilka istotnych zmian w obsadzie stanowisk w NASA związanych z obszarem eksploracji Księżyca. Ostatecznie ustalono, że misja załogowa w ramach Artemis ma szansę realizacji dopiero w 2025 r.

Zestaw Artemis 1 - rakieta SLS z kapsułą załogową Orion na szczycie - wyruszył na stanowisko 39B w Kennedy Space Center (KSC) na Florydzie w połowie marca br., w celu przeprowadzenia „mokrej próby generalnej”, kluczowej serii testów, która obejmuje tankowanie SLS.

Test rozpoczął się pierwszego kwietnia br. i miał się zakończyć dwa dni później. Zespół Artemis 1 napotkał jednak kilka problemów, w tym zablokowany zawór w wieży startowej oraz wyciek wodoru w jednym z przewodów łączących wieżę z SLS, co opóźniło, a w końcu zatrzymało operację po trzech próbach tankowania.

W dniu 25 kwietnia członkowie zespołu przetoczyli zestaw Artemis 1 z platformy 39B z powrotem do pustego budynku Vehicle Assembly Building (VAB) w KSC, aby zbadać problemy i wprowadzić niezbędne poprawki.

Zespół wymienił wadliwy zawór i ustalił, dlaczego się zaciął - kawałek gumy uniemożliwił jego prawidłowe uszczelnienie. Odłamki te nie były częścią zaworu, a ich pochodzenie jest nadal badane - twierdzą przedstawiciele agencji. Wyciek helu nastąpił prawdopodobnie dlatego, że niektóre śruby przewodu poluzowały się nieco z powodu zmniejszenia nacisku na uszczelkę.

Według NASA prace nad  Artemis 1 trwają nadal, ale zespół jest optymistycznie nastawiony twierdząc, że wkrótce zostaną zakończone, co otworzy drogę do kolejnej próby.

- Już teraz myślimy o kolejnej próbie w warunkach „wet dress” na początku lub w połowie czerwca – zaznaczył Jim Free, zastępca administratora w Dyrekcji Rozwoju Systemów Eksploracyjnych w centrali NASA w Waszyngtonie. Podkreślił również, że napotkanie problemów podczas weryfikacji zupełnie nowego systemu startowego nie jest niczym zaskakującym. Podał kilka innych przykładów, w tym promu kosmicznego, który wyjechał na płytę startową w grudniu 1980 r., ale po raz pierwszy wystartował dopiero 12 kwietnia 1981 r.

NASA zapowiedziała, że nie ustali docelowej daty startu sondy Artemis 1 do czasu zakończenia obecnych testów i przeanalizowania uzyskanych danych. Jednak wspomina się o sierpniu br. jako prawdopodobnym najwcześniejszym możliwym terminie.

 


Łukasz Wilczyński staje w obronie polityki prowadzonej przez NASA, i wyjaśnia motywy, jakimi kieruje się agencja. - Sam program załogowy ma rozpocząć się od pierwszego, bezzałogowego lotu zautomatyzowanego, pod nazwą Artemis 1 - przypomina Wilczyński. - Misja ta ma za zadanie przetestowanie kompletnej trasy Ziemia-Księżyc-Ziemia, sprawdzenie rakiety nośnej Space Launch System (SLS) oraz statku księżycowego Orion. W przypadku programu Apollo, zdecydowano się na test załogowy (misja Apollo 8), co było podyktowane coraz szybszym rozwojem radzieckiego programu księżycowego. Obecnie mamy jednak czasy globalnego dostępu do informacji i miliony osób śledzą na całym świecie każdą z misji kosmicznych w czasie rzeczywistym. Dlatego nie wyobrażam sobie już tak ryzykownego kroku ze strony NASA.

Czytaj także: W pobliżu Ziemi przeleci planetoida o wielkości ponad kilometra
 
Według eksperta dlatego ważne jest, aby każda, nawet najmniejsza stwierdzona usterka została dokładnie sprawdzona i naprawiona.

- Tak też stało się w przypadku misji Artemisz1, której start był już dwukrotnie przesuwany i obecnie zaplanowany jest na sierpień 2022 roku - zaznacza Wilczyński. - W sektorze kosmicznym są miejsca na błędy, ale katastrofy i śmierć załóg w programach Apollo, czy wahadłowców kosmicznych STS nauczyły już Amerykanów podchodzić niezwykle ostrożnie do kwestii programów załogowych.

Zdaniem naszego rozmówcy warto też wspomnieć, że program Artemis niesie również za sobą możliwość współpracy z firmami czy instytutami badawczymi z całego świata, w ramach tzw. porozumień Artemis Accords. Również Polska została w zeszłym roku sygnatariuszem tego dokumentu, dzięki czemu dla naszego rodzimego sektora kosmicznego otworzyły się nowe możliwości udziału w tej kolejnej, największej misji ludzkości. Obecnie jednak trudno przewidzieć, kiedy program Artemis doczeka się praktycznej realizacji zbliżając nas do załogowej eksploracji Marsa.

Dołącz do dyskusji: Artemis: Najbardziej pechowa trampolina na Marsa? „Amerykanie nie mają miejsca na błędy”

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl