SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Butik Moliera2 krytykowany za promowanie się w akcji charytatywnej #DzienSzpilek

Ponad 400 tys. zdjęć na Facebooku i 170 tys. na Instagramie pojawiło się w internecie w #DzienSzpilek. Był to element akcji butiku Moliera2, w ramach której za każde takie zdjęcie firma ma przekazać 2 zł dla dzieci walczących z chorobą nowotworową. Akcja wzbudziła oburzenie w internecie, ale eksperci od wizerunku i social mediów nie oceniają jej jednoznacznie. Jedni twierdzą, że faktycznie było to zwykłe działanie marketingowe. Zdaniem innych butik tą akcją promował dobrą postawę, a przy tym pokazał, że potrafi budować komunikację tak, żeby rozwijać swój biznes.

W piątek 25 września br. ekskluzywny butik Moliera 2 z Warszawy przeprowadził drugą ogólnopolską akcję #DzieńSzpilek. W jej ramach należało zamieszczać na Facebooku i Instagramie zdjęcia w szpilkach lub zdjęcia samych szpilek. Firma zobowiązała się do tego, że za każde takie zdjęcie przekaże 2 zł na rzecz Fundacji Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową (Przylądek Nadziei).

Podczas ubiegłorocznej akcji butik przekazał 31 250 zł. Wyniki tegorocznej akcji zostaną podane 5 października. Wtedy Moliera2 poda, jaką kwotę przekaże wspomnianej fundacji. Dział PR butiku nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące wstępnych wyliczeń co do liczby zamieszczonych zdjęć w ramach akcji #DzienSzpilek.

W internecie pojawiły się pierwsze szacunki – na Facebooku miało zostać opublikowanych ok. 420 tys. takich fotografii, a na Instagramie -  ok. 174 tys. Czyli łącznie blisko 600 tys. Teraz firma będzie je weryfikować, bo zgodnie z regulaminem wspomniane szpilki muszą mieć obcas nie niższy niż 5 cm.

Do akcji przyłączyło się też sporo znanych osób, wśród nich m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, piosenkarka Justyna Steczkowska, aktorka Aneta Zając, Dagmara z „Królowych życia” w TVN czy Filip Chajzer z TVN.

 

„Chore dzieci przynętą?”

Mimo to akcję #DzienSzpilek skrytykowało też wiele osób zwracają m.in. Uwagę na niską kwotę 2 zł za każdy post w sytuacji, gdy szpilki w butiku Moliera 2 kosztują od 1 tys. Zł do 8 tys. zł. Wśród krytyków akcji jest m.in. Michał Zaczyński, dziennikarz modowy i bloger. Jego wpis opublikowany w sobotę, dzień po akcji wyświetliło ponad 1,3 tys. osób, umieszczono pod nim ponad 430 komentarzy.

Zaczyński stwierdził wprost, że nie przekonuje go Ogólnopolski Dzień Szpilek, bo jest akcją marketingową, „a chore dzieci przynętą”. Przyznał, że nie wie co chore dzieci mogą mieć wspólnego ze szpilkami. „ Wiem za to, co szpilki mają wspólnego z obrotami sklepu Moliera2. Logicznie byłoby powiązać akcję wstawiania fot ze szpilkami w imię walki o prawa kobiet. Ale sklep swoimi reklamami woli utwierdzać stereotypy niż zmieniać rzeczywistość. Dwa złote, jakie od każdego opublikowanego w mediach społecznościowych zdjęcia przekazuje organizator to niska cena za ogólnopolską reklamę. Nie wzruszałbym się jego hojnością. Pomagajmy, ale miejmy świadomość komu8 pomagamy tu w pierwszej kolejności” - napisał Michał Zaczyński.

 

O opinie na temat akcji, jej celu i sensu dla tak prestiżowej marki jak butik Moliera2 zapytaliśmy zarówno ekspertów od wizerunku, jak i od akcji social mediowych. Ich zdania są mocno podzielone.

Eliza Misiecka, dyrektor Genesis PR zauważa, że z jednej strony każda akcja na rzecz potrzebujących jest ważna i wnosi coś pozytywnego, z drugiej - rzeczywiście uderzające jest zestawienie próżności z cierpieniem, jakiego doświadczają chore dzieci.
- Myślę, że specyfika działalności takiego butiku, poziom cen i tym samym portfel klientek zobowiązuje, by wymyślić lepsze sposoby na prawdziwe wsparcie chorych dzieci. Wykorzystano prostą, typową akcję promocyjną popularną w mediach społecznościowych - ale dla produktów masowych, jak jogurt czy batonik za kilka złotych - analizuje Misiecka.

- Tymczasem autorzy nie zauważyli, że nie każdą formę promocyjną można zastosować do każdej marki. To częsty błąd - powielanie sprawdzonych akcji z przekonaniem, że zawsze zagrają. Nie sądzę, aby ta akcja przysporzyła popularności czy zwiększyła sprzedaż butiku - ale też nie sądzę, by pogorszyła jego wizerunek. Ot - wpadka jakie codziennie widuje się w sferze social mediów. Smutne jest jednak to, że w pędzącym, skoncentrowanym na konsumpcji świecie nikt nie pochyla się nad naprawdę potrzebującymi - chorymi dziećmi. To one powinny być w centrum uwagi - komentuje portalowi Wirtualnemedia.pl Eliza Misiecka.

Generowanie dużych zasięgów tanim kosztem?

Zdaniem Karoliny Siudyły, dyrektorki zarządzającej agencją MagnifiCo Marketing&PR Consultants otym, czy #DzienSzpilek to była zwykła akcja marketingowa ustawiona na wygenerowanie tanim kosztem dużych zasięgów w mediach społecznościowych, czy może jednak akcja marketingowa z dawką dobra w tle, dowiemy się 5 października, kiedy to oficjalnie poznamy wysokość przekazanej na Fundację  Przylądek Nadziei kwoty. - Zgodnie z wyliczeniami jednego z portali sklep Moliera2 powinien przekazać na leczenie chorych dzieci ponad milion złotych. Pożyjemy, zobaczymy – mówi nasza rozmówczyni.

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zapytana, w jaki sposób tego rodzaju działanie (mocno krytykowane) wpływa na wizerunek marki odpowiada: -  Pozytywnie na tych, którzy wierzą w dobre intencje i negatywnie wśród tych, którzy marce nie wierzą. Ja należę do drugiej grupy i nie jestem fanką strategii Moliera2. Seksistowskie hasła zraziły mnie już dawno temu i nie wydaje mi się, bym miała zmienić zdanie. Dlatego też z premedytacją i w pełni świadoma nie przyłączyłam się do akcji, nie opublikowałam zdjęcia i wsparłam fundację we własnym zakresie - zdradza Karolina Siudyła.

Ocenia, że kwota, którą firma zdecydowała się wpłacić na rzecz chorych dzieci za każdy post ze zdjęciem wydaje się śmieszna przy jednym poście, ale we wspomnianej wyżej skali - daje ponad milion złotych. - Oczywiście, gdyby firma miała zapłacić za kampanię influencerską z udziałem takiej ilości osób, w tym influencerek wysokozasięgowych biorących za post od 10 tysięcy w górę, musiałaby zapłacić o jedno zero więcej w całym rozrachunku – zaznacza ekspertka.

Karolina Siudyła zwraca uwagę, że akcja #DzienSzpilek spowodowała zwiększenie rozpoznawalności marki Moliera2, a także mogła spowodować wzrost wejść do sklepu internetowego oraz minimalny wzrost sprzedaży.

- Nie każdy kupuje Roleksa, nie każdy jada śniadanie u Tiffaniego, jednak pojawiły się nowe marzenia i aspiracje. Zwiększyła się grupa potencjalnych odbiorców, którzy choć dziś nie dokonali decyzji zakupowej z uwagi na brak zasobów finansowych, dokonali decyzji co do celu. To jest tak zwana grupa aspirujących, która wróci na zakupy w dogodnym dla siebie momencie – zaznacza Karolina Siudyła.

Dodaje, że być może marka planuje rozwój ukierunkowany na nieco młodszego i mniej zamożnego klienta. -   Być może niebawem zaskoczy nas ofertą szpilek w cenach bardziej przystępnych? A może po prostu chodzi o rozpoznawalność. I tyle, bez drugiego dna - podsumowuje ekspertka.

 

Akcje marketingowe firm zawsze są nastawione na zysk

Dorian Szymański, strategy manager z Mindshare ocenia, że akcja #DzienSzpilek z punktu widzenia mechanizmu to przykład klasycznej kampanii CSRowej, realizowanej w mediach społecznościowych. Podkreśla, że warto docenić wykorzystany w niej insight - kobiety uwielbiają chwalić się swoimi szpilkami, ale chwalenie się bez celu uznawane jest za próżność.- Dzięki połączeniu wewnętrznej potrzeby ze społecznie uwiarygodnioną motywacją, każda Polka mogła połechtać swoje ego w dobrym celu. To był akcelerator dla śnieżnej kuli, która przetoczyła się przez nasze walle w ostatni weekend – ocenia nasz rozmówca.

Zwraca uwagę, że podmiotem finansującym całą akcję jest przedsiębiorstwo działające pod marką Moliera2. - Już w definicji przedsiębiorstwa zawarty jest główny cel jego istnienia – „osiąganie zysku poprzez zaspokajanie potrzeb konsumentów”. Z perspektywy finansowej celem przedsiębiorstwa jest wzrost jego wartości rynkowej. Analizując działania Moliera2, ale także innych marek, które w ostatnich latach znalazły się na internetowym świeczniku (np. Tiger, Reserved, Medicine) musimy zrozumieć, że ich akcje marketingowe zawsze będą zorientowane na zysk. Moim zdaniem, należy przyklasnąć każdej marketingowej idei, która choćby część budżetu spożytkuje na tzw. wyższe cele, nawet jeśli jej współtwórcą jest firma o „specyficznej” linii komunikacyjnej. W końcu nikt nas nie zmusza do udziału - komentuje Dorian Szymański.

Ekspert z Mindshare przywołuje dane pochodzące z narzędzi do social listeningu oraz Google Trends. Pokazują one wysoki (+1488 proc.), ale chwilowy (72 godziny) skok wykorzystania fraz „Moliera 2” i „Moliera2” w polskim internecie. - Co ciekawe, wpisy o charakterze pozytywnym stanowiły ok. 7 proc. I znacząco przeważały nad negatywnymi, które stanowiły mniej niż 1 proc. - podaje nasz rozmówca.

Marki premium mają ograniczony zakres działań marketingowych

Na pytanie, czy taka akcja miała sens, skoro zdecydowana większość osób, które się do niej przyłączyły nie zostanie klientami/ klientkami Moliera2, bo marka ta nie jest w ich zasięgu finansowym zwraca uwagę, że zakres działań marketingowych marek premium jest dość ograniczony, bowiem dotarcie do klienta dysponującego aktywami powyżej 1 mln złotych jest wyjątkowo trudne i kosztowne.

- Myślę, że w tej śnieżnej kuli, która przetoczyła się przez nasze media społecznościowe, udało się w sposób niestandardowy „złapać” również tych, którzy stanowią segment potencjałowy. Nie znając kosztów tego przedsięwzięcia trudno jednak opiniować na temat aspektów efektywnościowych. Myślę jednak, że zasięgi „zrobiły swoje” - ocenia Dorian Szymański. Zwraca ponadto uwagę, że problemem marek premium jest dotarcie do nowych konsumentów. Mówi, że poprzeczka podnosi się dodatkowo, gdy szukamy odpowiednio zamożnych osób, które jednocześnie będą chciały dokonywać drogich zakupów poprzez sklep internetowy.

Zdaniem naszego rozmówcy takie zasięgowe kampanie wsparte dodatkowo szczyptą emocjonalnego rollercostera, stanowią ciekawą alternatywę dla tradycyjnych akcji akwizycyjnych, które mogą być nieskuteczne względem klienta online.

Marcin Żukowski, członek zarządu z Nieagencji twierdzi z kolei, że gdybyśmy cofnęli się o 20 lat to pewnie tę akcję uznalibyśmy za innowacyjną i społecznie zaangażowaną. Jednak mówiąc o niej dziś, nie możemy użyć żadnego z tych określeń. Zdaniem naszego rozmówcy społeczne zaangażowanie marek musi bowiem wynikać z ich wartości i być powiązane z ich historią.

- Nie powinno zaś wyglądać na akcję, która jest robiona pod publiczkę, a właśnie w taki sposób to działanie zostało przyjęte przez internautów. Kwota, która zostanie przeznaczona na wsparcie chorych dzieci jest oczywiście istotna i na pewno pomoże osobom w trudnej sytuacji. Jednak - po pierwsze w skali systemowej nie jest to realny wkład w walkę z chorobami nowotworowymi, a po drugie, biorąc pod uwagę rozmiar biznesu Moliera2, nie jest to również kwota, która powoduje różnicę – komentuje Marcin Żukowski.

Dodaje, że tego rodzaju działanie bardzo łatwo jest obecnie przeprowadzić, szczególnie jeśli ma się do dyspozycji markę znaną influencerom. - Większość z nas bowiem daje się złapać na chwytliwe akcje, które fajnie jest udostępnić dalej. Jednak jeśli ktoś ma przykładowo 100 tysięcy obserwujących to jego wpływ jest znacznie większy niż przysłowiowego Kowalskiego, a co za tym idzie – jego odpowiedzialność społeczna za publikowane treści również jest większa i powinien dbać o ich jakość – komentuje Marcin Żukowski.

 

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl ocenia, że akcja nie została dobrze przemyślana z wizerunkowego punktu widzenia, bo dziś łatwo ją atakować, podważać jej sens i prezentować jako antyprzykład działania CSR. - Niestety nie miała też charakteru premium, a taki butik wszystko musi robić premium, jeśli chce takim pozostać. Nie wydaje mi się też, by pozytywnie wpłynęła na rozwój biznesu, ponieważ budowała zasięgi w bliżej nieokreślonej grupie docelowej. Ktoś chyba chciał upiec kilka pieczeni na jednym ogniu i nie wyszło. Moliera2 powinno teraz zrobić coś, co byłoby pewnego rodzaju rehabilitacją za tę akcję. Gdyby dobrze to rozegrać to z tej sytuacji można wyjść zwycięsko - podpowiada ekspert.

Całkiem neutralnie akcję Moliera2 ocenia Jacek Kotarbiński, ekonomista i ekspert ds marketingu. Jego zdaniem to normalne, że marka pragnie zaistnieć w świadomości medialnej, za darmo, w ramach growth hackingu.

- Każda wzmianka o niej oznacza pewną wartość zasięgów. Marka oferuje superratę za zakupy. Bez względu na wysokość, to jest pewna wartość. Marka przekazuje konkretny komunikat - zrób coś dla nas (pokaż zdjęcie), a przekażemy jakieś pieniądze na cel charytatywny. To nie jest nic dziwnego, wiele marek stosuje ten mechanizm, biorąc pod uwagę własne możliwości finansowe. To  jest naprawdę cenne i warto wziąć to pod uwagę. Moliera 2 zareagowała na pewną sytuację rynkową. To moim zdaniem dobry znak. Jest całkowicie normalne, że przy okazji promuję swoją markę – ocenia ekspert.

Akcja ma sens emocjonalnie i prestiżowo

Zupełnie inaczej do akcji #DzienSzpilek podchodzi Hanna Waśko, szefowa agencji Big Picture, która w rozmowie z Wirtualnemedia.pl przyznaje wprost, że irytuje ją hejt „wylany” w sieci za piątkowe działania na markę Moliera2. Jej zdaniem potępianie jakiejkolwiek marki, firmy czy osoby publicznej za to, że wkomponowuje działanie społeczne w swój biznes, jest zaprzeczeniem całej idei filantropii i CSR, corporate social responsibiliy.

- Pieniędzmi mogą dzielić się ci, którzy je mają. Żeby je mieć, muszą je zarabiać. Im więcej zarabiają, tym większą kwotą mogą się podzielić. Tak to działa, i to jest ok. Na modelu, w którym zamożni ludzie czy firmy oddają fortuny na cele społeczne - często w zamian za uznanie i budowanie własnego "pomnika" - opiera się od stuleci rozwój nauki, sztuki i kultury pomagania na całym świecie. To prywatne dotacje stoją za powstaniem Stanford, Harvardu, MoMA, Tate czy najnowocześniejszych szpitali. To organizacje takie jak Fundacja Gates'ów czy George'a Sorosa są dziś tym miejscem, które krzewi kulturę odpowiedzialności za świat, kształci liderów i pomaga najsłabszym. Nie, nie oburza mnie tabliczka z nazwiskiem jednej z najbogatszych nowojorskich rodzin na skrzydle szpitala onkologicznego, który ta rodzina finansuje. I tak samo nie oburza mnie akcja Moliera2. Dzielą się, robią coś dobrego. Promują dobrą postawę, która na tle polskiego rynku jest wciąż niestety ogromną rzadkością. A przy tym - potrafią budować komunikację tak, żeby rozwijać swój biznes. To zdrowe -– podkreśla Hanna Waśko.

Przypomina, że w zeszłym roku butik przekazał Fundacji Alivia 30 tys. złotych. - Można dyskutować czy to dużo czy niedużo, ale mówiąc szczerze - uważam, że prawo do dyskutowania mają tylko ci, którzy sami takie kwoty przekazują. Inna rzecz, że na miejscu butiku, szczególnie na fali całej tej dyskusji, poszłabym w tym roku o krok dalej i zaskoczyła miło wszystkich uczestników mnożnikiem x 2 lub razy 5, versus wstępna kwota. Haters gonna hate - to bez znaczenia. A dobry biznes pójdzie do przodu, w dobrym stylu – podkreśla Hanna Waśko.

Ocenia, że akcja - poza całą dyskusją - ma sens wizerunkowy. Prestiżowo i emocjonalnie. - Zasięgowo też. Marki luksusowe nie opierają się przecież na tym, że zna je tylko 100 czy 1000 osób, które na nie stać. Ich siłą jest to, że znają je wszyscy inni. Po to są takie akcje, i po to są siatki w centrach miast. Klientka Moliera 2 kupuje buty na Moliera, a nie w Londynie, Mediolanie czy NYC dlatego, że sama obecność w tym konkretnym sklepie w Warszawie i symboliczne skrzydlate zdjęcie, jest w jej środowisku pożądana i aspiracyjna. A żeby tak było - potrzebna jest szeroka świadomość marki - zaznacza Hanna Waśko.

Krytyka tej akcji to zwykłe zrzędzenie i hejtowanie

Michał Rutkowski, dyrektor zarządzający agencji K2, który przypomina, że w ub.r. w akcji #DzienSzpilek wzięły udział m.in. Hanna Lis, Małgorzata Rozenek, Beata Kozidrak, Magda Gessler. Menedżer uważa, że krytykowanie tej kampanii to zrzędzenie, marudzenie i hejtowanie. Przypomina przy okazji, że podobnie było ostatnio np. przy okazji #hot16challenge albo przy przekazaniu przez Dominikę Kulczyk 20 milionów złotych na walkę z koronawirusem.

- Zresztą tak można zdissować każdy pomysł mieszczący się w społecznej odpowiedzialności biznesu, która o dziwo – jest również elementem strategii marketingowej. Czy to się komuś podoba, czy nie – w biznesie chodzi o to,  żeby robić biznes. Ale też sami konsumenci oczekują od marek społecznego zaangażowania i tego, żeby marki dzieliły się zyskiem. A dla mnie każde pomaganie jest dobre – niezależnie od tego, czy pomagającym jest Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, Caritas, czy Szlachetna Paczka – podkreśla Michał Rutkowski.

Zaznacza, że nie znamy strategii marki Moliera2 ani celów marketingowych akcji, ani wysokości marży na drogie buty sprzedawane przez ten butki, ani charakterystyki grupy docelowej. Jego zdaniem dziś można zaryzykować tezę, że zasięg akcji, a co za tym idzie, również zebrana kwota będzie wielokrotnie wyższa niż rok temu, na pewno sześcio-, a może nawet siedmiocyfrowa.

- Czy to zwykła akcja marketingowa w social media? Nie. Zwykłą akcją marketingową byłby facebookowy post stargetowany na Warszawę, zachęcający do zakupu na Moliera 2 szpilek Manolo Blahnik o 30 proc. taniej – tylko dzisiaj, tylko do godz. 20, specjalnie dla Ciebie, bo dziś dzień szpilek – zaznacza Michał Rutkowski.

I dodaje: - Po co Moliera2 zrobiło tę akcję? Krytycy wypominają butikowi seksistowski charakter komunikacji, niegrzeczne billboardy albo lokowanie produktu w filmie „365 dni”. A może chodziło właśnie o to, żeby tę krytykę zrównoważyć. Może komuś wyszło z badań, że tego właśnie oczekuje grupa docelowa Moliera 2? Może ktoś uznał, że wizerunek marki Moliera 2 lepiej budować w inny sposób? Kojarząc markę z pozytywnymi wartościami, takimi jak pomoc słabszym i potrzebującym. Przy czym na przykład w mojej (warszawskiej, dobrze uposażonej, wykształconej, średnio pewnie ok. czterdziestoletniej – czyli całkiem nieźle stargetowanej dla luksusowego warszawskiego butiku) bańce facebookowej, akcja została odebrana w większości bardzo pozytywnie, a ilość zdjęć ze szpilkami znacząco przewyższała pojedyncze głosy krytyków akcji – podkreśla Michał Rutkowski.

Zastanawia się też czy budżet marketingowy Moliera 2 udźwignie taki sukces akcji #dzienszpilek, bo jeśli prawdą jest, że w akcji uczestniczyło pół miliona osób, to lokalna warszawska marka będzie musiała przelać na szczytny cel milion złotych.

- Bo zasięg był niebotyczny – w akcji wzięły udział np. pracownice Urzędu Miasta Kutno, piłkarki z Bydgoszczy, personel Kliniki Onkologii z Sieradza, albo strażaczki z OSP Białe Błota. Często nie wiedząc, że stoi za nią #Moliera2. Kto wie, być może to właśnie dzięki tej akcji Ty, drogi hejterze / hejterko, dowiedzieliście się o istnieniu Fundacji Na Ratunek Dzieci z Chorobą Nowotworową, na którą można też przecież po prostu wpłacić, bez wrzucania zdjęcia w szpilkach, jeśli nie lubicie szpilek, albo nie lubicie drogich butików – mówi Michał Rutkowski. Nasz rozmówca uważa, że autorom akcji należy się szacunek za odwagę. Jest przekonany, że z jednej strony mogli oni czuć na plecach oddech szefa, który pyta, ile par szpilek dzięki tej akcji sprzedamy, albo skąd weźmiemy 2 miliony zł, jeśli panie opublikują milion zdjęć w szpilkach, a z drugiej - muszą teraz zmierzyć się ze wspominanymi powyżej argumentami krytyków.

Seksistowskie reklamy Moliera2

O butiku Moliera2 było już kilka razy głośno. Było tak m.in. Na początku 2019 roku. Wówczas sklep został oskarżony o seksizm za reklamy z hasłem „Szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż”.

Na kreacji reklamowej pokazano damską szpilkę w kobiecej dłoni i hasło: „Szczęśliwa żona to szczęśliwy mąż, dlatego nowe buty kupuję z myślą o nim”. Taki billboard w postaci wielkoformatowej siatki zawisł na jednej z kamienic w centrum Warszawy oraz pojawił się social mediowych kanałach butiku z luksusową odzieżą i obuwiem dla kobiet Moliera 2. Dominika Dadas z działu PR butiku wyjaśniła, że layout reklamowy ma formę mema i z założenia ma bawić, dawać wyłącznie powody do uśmiechu. - Absolutnie nie należy go odczytywać dosłownie. Naszym celem nie było budzenie negatywnych skojarzeń ani jakakolwiek obraza uczuć - stwierdziła Dadas. Dodała, że użyty slogan nawiązywał do "wymówek”, które padają między parami podczas zakupów w sklepie Moliera 2 a krytyka reklamy to skutek zbyt dosłownego odczytania hasła.

Pod tym postem butiku na Facebooku pojawiło się około 200 komentarzy, z czego większość ma negatywny wydźwięk. „ Naprawdę uważacie, że to fajny przekaz dla kobiet w 2019 roku? Kupowanie szpilek z myślą o mężu? Jesteście luksusowym butikiem, a komunikujecie się jak bardzo, bardzo słaba marka” - stwierdziła jedna z internautek. Inna dodała: „Nie wiem kto wam podrzucił to seksistowskie i przykre copy, ale powinniście zakończyć z tą osobą współpracę. A przy okazji postukać się obcasem w czerep”.

Kolejne internautki stwierdziły: „Stereotyp najniższego rzędu! Reklama koszmar, osoba odpowiedzialna za to jest do zwolnienia. Ubrania macie ładne, ale serio są to wartości dla kobiety XXI wieku? Dziewczyny kupujcie wszystko z myślą o sobie”, „Ta reklama jest tak żenująca, że aż trudno to wyrazić. Lepiej byłoby to usunąć jak najszybciej... Na szczęście ładne buty można kupić w tak wielu miejscach, że nie trzeba sobie waszą marką zawracać głowy.”, „ Nie wiem w jakiej epoce zatrzymał się wasz copy, ale fui, kobiecie w XXI wieku do szczęścia potrzeba więcej niż pary pantofli i uśmiechu męża...”, „Miało być odniesienie do "happy wife, happy life" a wyszło jak wyszło. Chyba nie ten rynek i nie to poczucie humoru :) I chyba jeszcze długo nie”.

Dołącz do dyskusji: Butik Moliera2 krytykowany za promowanie się w akcji charytatywnej #DzienSzpilek

20 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
laseria
Jezusie, ktoś kogoś zmuszał do udziału w akcji? Cel szczytny, każda złotówka się przyda chorym dzieciakom. Po co ta rozpierducha?
odpowiedź
User
sopel
Pan Michał Zaczyński, kimkolwiek jest ten człowiek, zawsze może opublikować potwierdzenie własnej wpłaty na fundację w odpowiedniej wysokości, by udowodnić jak należy wspierać.
Nie wiem co jest złego w tym, że i darczyńca i obdarowany odniosą korzyści. Tak działa biznes, tak działa świat. Ba, można stwierdzić, że np. Kościół się wypromował na promocji ubogich.
odpowiedź
User
Antihype
Pan Michał Zaczyński, kimkolwiek jest ten człowiek, zawsze może opublikować potwierdzenie własnej wpłaty na fundację w odpowiedniej wysokości, by udowodnić jak należy wspierać.
Nie wiem co jest złego w tym, że i darczyńca i obdarowany odniosą korzyści. Tak działa biznes, tak działa świat. Ba, można stwierdzić, że np. Kościół się wypromował na promocji ubogich.

Zgadzam się w 100%! A tak na marginesie to i tak połowa, jak nie 3/4 kobiet które brały udział w akcji NIGDY nie kupią sobie szpilek w Moliera2 za 2-8k zł... Pan dziennikarz modowy i... bloger powinien to wiedzieć...
odpowiedź