SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Cezary Łazarewicz: Będą kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców

- Szefowie MDI posługują się wobec mnie inwektywami, ale żadnemu z faktów przytoczonemu w artykułach nie są w stanie zaprzeczyć. Jak się nie ma wpływu na fakty, to się próbuje mieć wpływ na ich interpretacje - mówi nam Cezary Łazarewicz.

Z Cezarym Łazarewiczem, rozmawiamy o jego dwóch tekstach opublikowanych w „Tygodniku Powszechnym” oraz „Wprost”, a dotyczących rzekomych nieuczciwych działań agencji PR-owej MDI.


Krzysztof Lisowski: Jest Pan zadowolony z burzy, jaka powstała po opublikowaniu w „Tygodniku Powszechnym” Pana artykułu o firmie Orzeł Biały, MDI i rzekomych naciskach z ich strony na polityków w celu zablokowania zmian ustawowych planowanych przez ministerstwo środowiska?

Cezary Łazarewicz: Jeśli była po tej publikacji burza, to dobrze, bo mnie też zbulwersowały praktyki MDI. Uważałem, że to niedopuszczalne, by agencja PR w taki sposób działała. Gdy pytałem ich wprost o różne zakulisowe gry - nie mówili mi prawdy, albo wprowadzali mnie w błąd. Z wydanego przez nich oświadczenia dowiedziałem się, że teraz potwierdzają, że podjęli się działań zmierzających do zmiany ustawy. Problem polega na tym, że oni uważają swoje postępowanie za normalne uznając, iż w PR-rze tego typu działania wykorzystuje się na co dzień, a ja - za naganne. Lobbyści powinni działać jawnie, a nie udając kogoś innego. Według mnie mamy co najmniej do czynienia z nielegalnym lobbingiem, i to powinny sprawdzić odpowiednie służby.

Zjawisko, które Pan opisuje jest powszechnie postrzegane jako tzw. „chleb powszedni”... Przecież stosunkowo często jako cel kampanii PR wpisuje się w strategii np. wywieranie wpływu na różne grupy decydentów?

Sprawa MDI to przykład ekstremalny. W Polsce sprawy wszelkich afer załatwia się „pod stołem”, tutaj jednak mamy dużą spółkę giełdową, która wynajmuje sobie „facetów”, żeby prowadzić działania na granicy prawa, albo w szarej strefie - i to jest bardzo niebezpieczne dla państwa. MDI nazywają to generowaniem tekstów. Naprawdę wystarczyło trochę uważniej przeczytać gazety, by dostrzec, które teksty zostały wygenerowane przez MDI. Generowanie tekstów nie jest czymś normalnym, podobnie jak ich pozycjonowanie. Pracownicy agencji MDI jawnie przyznają, że nie tylko dostarczają materiały do redakcji, ale też wpływają na to, w którym miejscu one się ukażą. Gdy pomyślę, że PR-owcy mieliby redagować treść gazet, w których pracuję, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Nie można mówić o tym jako o czymś normalnym. Redakcje nie powinny się godzić na taką współpracę z żadną agencją.

Czy myśli Pan, że tego typu spraw jest znacznie więcej?

Opisana przeze mnie sprawa pokazuje słabość rynku dziennikarskiego i uczciwości dziennikarzy. Nie chcę opisywać konkretnych przykładów i redakcji. Ale jeśli dziennikarz ma dostarczyć 5 tekstów dziennie, to musi korzystać z gotowych materiałów od PR-owców. Zamiast pogłębiać wiedzę, często przepisuje gotowce. Nie jest to etyczne. W ten sposób mydli się oczy czytelnikowi; nie może być tak, że czytelnik nie wie, kto stoi za artykułem. W tym wypadku za wieloma artykułami odsądzającymi od czci i wiary Ministerstwo Środowiska, które chciało zmienić przepisy, stała konkretna firma. Na nieszczęście dla wszystkich działania w interesie tej firmy zostały przedstawione jako zakrojona na szeroką skalę akcja społeczna.

Czego Pan oczekuje po publikacji tych informacji? Czy ta sprawa ma być jakąś przestrogą, będą jakieś efekty?

Rozejdzie się po kościach, aż do następnego skandalu. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz - takie firmy, jak MDI, z przeprowadzonych przez siebie działań dostarczają swoim klientom raporty. A klienci nie potrafią tych dokumentów utrzymać w tajemnicy, więc krążą one po rynku. Żaden z dziennikarzy, którzy pisali na zlecenie MDI, nie chciałby o sobie potem przeczytać, że wykonał PR-owskie zadanie na zlecenie Orła Białego, czy innego klienta. Być może ta afera spowoduje, że dziennikarze będą podchodzić ostrożniej do dostarczanych przez PR rewelacji..

Większość agencji PR podkreśla, że działa zgodnie np. z Kodeksem Etyki PR. Jedną z żelaznych zasad jest reguła, iż agencja PR pełni rolę edukacyjną, a jej głównym zadaniem jest informowanie dziennikarza o różnych kwestiach, a co najwyżej próba zainteresowania danym tematem bez wywierania żadnego nacisku...

Ja opisałem konkretny przykład, który - moim zdaniem - był daleki od zachowań Kodeksu Etyki PR. W tym wypadku o żadnej akcji edukacyjnej nie było mowy. Chodziło o załatwienie Orłowi Białemu ustawy za konkretne pieniądze, których zażądała firma PR. Mieli w tym pomóc politycy, dziennikarze, aktorzy i eksperci - którzy często byli przekonani, że biorą udział w szlachetnych działaniach ekologów.

Dlaczego Pana pierwszy tekst ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” mimo że pierwotnie był przeznaczony dla „Wprost”?

Bo MDI próbowała tekst zatrzymać. By tekst się nie ukazał, pojawił się szantaż i groźby, również pod moim adresem.

MDI bardzo ostro zareagowało także na Pana drugi tekst, który ukazał się już w tygodniku „Wprost”?

Jest podejrzenie, że MDI przygotowywało kompromitujące dokumenty dotyczące PZU i kolportowało je wśród dziennikarzy. Podobne anonimy pojawiły się, by atakować ministra Mikołaja Budzanowskiego. To już nie są zarzuty etyczne, ale kryminalne. O krążących kwitach minister Budzanowski informował ABW, CBA i premiera, bo uznał, że to jest działalność szkodząca państwu.

Czy zgadza się Pan z zarzutem, że „uwziął” się Pan na agencję MDI, że celowo Pan manipuluje i kłamie?

Za co miałbym się mścić? Dowiedziałem się, że MDI podjęła się zadania zmiany ustawy za konkretne pieniądze. Gdy sprawdziłem, że ustawa została zmieniona, zabrałem się za ten temat. Każdy dziennikarz by tak zrobił. A jak pojawiły się groźby i szantaże, to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że temat jest ważny i trzeba go robić.

Dowiedziałem się, że MDI dostarczyła materiałów do „niezależnego” raportu, generowała teksty dziennikarskie, zbierała podpisy pod petycją do ministra, próbowała wykorzystywać polityków i organizacje społeczne bez ich wiedzy. Greenpeace po ujawnieniu, że MDI podpierało się w negocjacjach z Orłem Białym ich autorytetem wystosował bardzo ostry protest.

Szefowie MDI od samego początku posługują się wobec mnie inwektywami i próbują mnie obrazić, ale żadnemu z faktów przytoczonemu w artykułach nie są w stanie zaprzeczyć. Jak się nie ma wpływu na fakty, to się próbuje mieć wpływ na ich interpretacje. I tego szefowie MDI się trzymają. Gdyby skorzystali z pomocy agencji specjalizującej się w zarządzaniu kryzysowym to dowiedzieliby się, że obrzucanie dziennikarzy inwektywami nic nie daje.

Jak - Pana zdaniem - ta sytuacja potoczy się dalej?

Ja mam dużą wiedzę na ten temat i będę pisał kolejne teksty na ten temat. A sprawą ewentualnego łamania prawa przez MDI niech się zajmie policja, CBA, prokuratura i sądy. Ta firma pracowała dla największych spółek giełdowych: Prokom, KGHM, Telekomunikacja Polska SA, Orlen. Działała na styku wielkiej polityki i wielkiego biznesu. Pytanie, czy tam posługiwali się podobnymi metodami?

 


„Przepraszam MDI sp. z o.o. za to, że w rozmowie przeprowadzonej przez Krzysztofa Lisowskiego w ramach artykułu pod tytułem „Cezary Łazarewicz: będą kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców”, zamieszczonym w dniu 19 września 2013 r. na stronie internetowej www.wirtualnemedia.pl, powiedziałem nieprawdę, jakoby spółka MDI stosowała szantaż i groźby pod moim adresem. Cezary Łazarewicz”;

 

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Cezary Łazarewicz: Będą kolejne teksty o nieuczciwych działaniach PR-owców

26 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
firebee
W punkt człowieku trafileś.
odpowiedź
User
Marek
Nie mam szacunku i uznania dla dziennikarzy i PR. Kłamią jak im płacą. Kto da więcej ten jest dobry.
odpowiedź
User
okopan
Jak na hienę roku to strasznie "bohaterski"....
odpowiedź