SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Farsa w Rosji. "Próba buntu w Rosji osłabiła Putina i zmieni ten kraj"

Bez względu na to, czy próba zbrojnego buntu najemników z Grupy Wagnera to „dramat czy farsa”, jest to potwierdzenie rosyjskiej porażki na Ukrainie, a także przełom, który zmienił na zawsze i osłabił wizerunek Władimira Putina i jednocześnie zmieni Rosję - tak wyzwanie rzucone Kremlowi przez Jewgienija Prigożyna komentuje włoska prasa w niedzielę. Prigożyna nazwano "Frankensteinem" stworzonym przez Putina.

Jewgienij Prigożyn, fot. TwitterJewgienij Prigożyn, fot. Twitter

„Putin chciał zostać carem, a tymczasem stoi przed widmem nowej rosyjskiej rewolucji”- tak wydarzenia ostatnich godzin komentuje „Corriere della Sera”. Dziennik podkreśla że Rosja pogrążona jest w chaosie.

Według największej włoskiej gazety „Rosja po raz kolejny zmierza ku następnemu katastrofalnemu rozdziałowi, z których złożona jest jej najnowsza historia”.

„Wycofanie się zbuntowanych najemników spod wrót Moskwy zamienia dramat w farsę, ale jest też potwierdzeniem fiaska +specjalnej operacji+, którą rozpoczął Putin 24 lutego 2022 roku łudząc się, że może zająć Ukrainę w kilka dni. Tymczasem okazała się ona katastrofą już po pierwszym miesiącu wojny”- wskazuje mediolański dziennik. “Teraz ukraińska kontrofensywa skorzysta z chaosu u przeciwnika” - dodaje.

Dziennik zaznacza, że przywódca rebeliantów na mocy porozumienia pojedzie na Białoruś, a jego żołnierze nie zostaną osądzeni, ale „wizerunek cara Putina” zmienił się na zawsze. W analizie próby buntu odnotowuje się też, że nie jest jasne, czy Prigożyn miałby wystarczające poparcie, aby go kontynuować.

„Bunt Prigożyna , wymierzony początkowo przeciwko niekompetencji i korupcji dowódców wojskowych, przekształcił się w rebelię przeciw władzom rosyjskim i prezydentowi”- zaznacza mediolański dziennik. Jak ocenia, to co się wydarzyło, to „historia zamachu stanu, do którego o mały włos nie doszło”.

„La Repubblica” pisze, że doszło do starcia „słabego cara Putina” i „populisty przemocy”, jak nazywa Prigożyna.

„Putin nigdy wcześniej nie był wystawiony na takie ryzyko, a teraz jego władza może się rozpaść”- zauważa publicystka dziennika i dodaje: „w ciągu dwudziestu lat u władzy Putin przetrwał różne kryzysy, ale podczas marszu Grupy Wagnera na Rosję, który nie napotkał żadnego oporu, pokazał narodowi i światu swoją kruchość; teraz jakiś buntownik z elity może ją wykorzystać”.

„Bał się rewolucji w satelickich republikach, ale lekceważył to, że hoduje człowieka zemsty na swojej piersi. Jewgienij Prigożyn to jego dzieło. On wszystko mu zawdzięczał, a stał się Frankensteinem, który zbuntował się przeciwko swojemu stwórcy”- ocenia komentatorka rzymskiej gazety, według której próba buntu była „prawie śmiertelnym ciosem zadanym Putinowi na oczach świata”.

“Kruchy i niezdolny do reakcji, to dla Putina punkt bez powrotu”- stwierdza „La Stampa”, która wydarzenia ostatnich godzin nazywa "rosyjską rewolucją". Jak zauważa, przerwana ofensywa najemników „umniejsza władzę Kremla”. Ale to oznacza również zdaniem komentatora, że Rosja stoi w obliczu rozpadu, zaś bunt wagnerowców to „zamach stanu, w którym teraz ogłoszono przerwę”.

Ten przełom zmieni Rosję- podkreśla "Il Messaggero". Publikuje wywiad z szefem włoskiego MSZ, wicepremierem Antonio Tajanim, który wyraża opinię, że Putin jest od tej chwili słabszy, a na Ukrainie jest bliżej do pokoju.

CNN: Administracja USA była zaskoczona tempem rozwoju rebelii

Amerykański wywiad orientował się w planach rebelii Prigożyna, ale nie miał pewności co do jej celu i został zaskoczony tempem rozwoju wypadków - poinformowała w sobotę stacja CNN opierając się na źródłach w administracji USA. Także przywódcy Kongresu USA zostali poinformowani o ruchach Grupy Wagnera i o gromadzeniu przez nią broni i amunicji.

Mimo tej wiedzy Zachód starał się nie wywierać żadnych nacisków, obawiając się, że Kreml mógłby go oskarżyć o eskalowanie kryzysu. CNN zwraca uwagę na fakt, że podczas trwania buntu nie odnotowano żadnych zmian w rozmieszczeniu rosyjskich sił nuklearnych.

Na początku tego roku Amerykanie zorientowali się, że między najemniczą Grupą Wagnera i rosyjskim rządem toczy się wewnętrzna walka o władzę. Jednak amerykańscy i europejscy urzędnicy wywiadu nie przewidzieli, że Jewgienij Prigożyn, założyciel i przywódca Grupy Wagnera ruszy do szturmu na rosyjski region Rostowa. "Trudno powiedzieć, ile z tego było gadaniem, a ile rzeczywistością" - powiedział CNN jeden z informatorów z kręgów rządowych.

Pracownik wywiadu jednego z krajów europejskich powiedział CNN, że "temperatura oczywiście rosła", ale niewielu mogło przewidzieć, co dokładnie planuje Prigożin.

"The Washington Post": amerykański wywiad wiedział o zamiarach Prigożyna

Amerykański wywiad dowiedział się już w połowie czerwca, że Jewgienij Prigożyn szykuje zbrojną rebelię - napisał w sobotę dziennik "The Washington Post", powołując się na rozmowy z niewymienionymi z nazwiska wysokimi urzędnikami administracji USA. Zdaniem wywiadu, Putin również został poinformowany o zagrożeniu i było to "zdecydowanie ponad 24 godziny temu" - twierdzi gazeta.

Napływające do Waszyngtonu dane wywiadowcze wzbudziły obawy o to, jakie znaczenie może mieć brak ewentualny stabilności na Kremlu dla utrzymania kontroli nad rosyjskim arsenałem nuklearnym - zauważa dziennik.

Gazeta przypomina, że napięcia między Prigożynem a dowództwem armii trwały od dłuższego czasu. "Przez cały czas walk o Bachmut Prigożyn gniewnie narzekał, że rosyjskie ministerstwo obrony nie dostarcza mu sprzętu i amunicji, Groził, że w ogóle wycofa swoje siły" - pisze dziennik, zauważając, że wyżsi rangą rosyjscy przywódcy prywatnie martwili się tyradami właściciela Grupy Wagnera, które uważali zarówno za wiarygodne, jak i podważające ich autorytet.

Pozostaje niejasne, dlaczego Putin nie podjął działań zapobiegawczych - zastanawia się "WP". W administracji USA panuje opinia – twierdzi dziennik - że bezczynność Putina wskazuje na brak koordynacji w rosyjskim rządzie i prawdopodobnie wewnętrzną rywalizację frakcji. Natomiast słaby opór stawiany przez armię Prigożynowi w jego marszu na Moskwę może w opinii zachodnich źródeł wywiadowczych wskazywać, że cieszy się on pewnym poparciem wśród regularnych sił zbrojnych i rosyjskich służb bezpieczeństwa.

Choć rebelia nie wywołała, jak się wydaje, głębszego rozłamu między wewnętrznym kręgiem Putina a przywódcami wojskowymi, to bunt był najpoważniejszym od lat wyzwaniem dla Kremla – zauważa „WP”.

"Dotarcie uzbrojonej grupy na odległość 200 kilometrów od Moskwy to poważna sprawa" - powiedział dziennikowi jeden z analityków. Jego zdaniem Putin z pewnością będzie teraz postrzegany jako osłabiony, zaś członkowie rosyjskiej elity będą kwestionować jego przywództwo, stawiając pytania, dlaczego nie powstrzymał tego wcześniej - konkluduje gazeta.

Atlantic Council: bunt Prigożyna dowiódł, że rosyjski system władzy jest bardziej kruchy, niż kiedykolwiek wcześniej

Bunt Jewgienija Prigożyna przeciwko Kremlowi dowiódł, że rosyjski system władzy jest bardziej kruchy, niż kiedykolwiek wcześniej; sobotnie wydarzenia pokazały też, że elity w Moskwie prawdopodobnie już nawet nie oczekują, że wygrają wojnę z Ukrainą - ocenili eksperci cytowani przez amerykański think tank Atlantic Council.

"Fakt, że siły rebeliantów były w stanie dotrzeć tak daleko przy niewielkim oporze (ze strony władz) i przejąć Rostów nad Donem - który jest także kwaterą główną rosyjskich sił inwazyjnych, atakujących Ukrainę - świadczy o tym, że skala słabości i wewnętrznych podziałów w systemie Putina przekracza wszelkie wcześniejsze wyobrażenia. Trudno powiedzieć, w jaki sposób reżim Putina może odzyskać legitymację po tym wydarzeniach" - zauważył dziennikarz i pisarz Vladislav Davidzon.

Jak dodał, bunt Prigożyna oznacza "początek końca wojny" Rosji z Ukrainą. "Rosyjskie społeczeństwo i elity Putina tolerowały tę wojnę, gdy była daleko. Po zakończeniu tej farsy z pewnością zastanowią się dwa razy, czy zrobić to ponownie" - przypuszcza Davidzon.

"Reżim Putina być może przetrwał wyzwanie rzucone przez Prigożyna, ale niemal każdy aspekt tego epizodu wskazuje, że rosyjski system jest bardziej kruchy, niż kiedykolwiek wcześniej. (...) Autorytarne systemy, takie jak system Putina, opierają się na tworzeniu poczucia nietykalności, a (bunt szefa Grupy Wagnera) podważył ten mit" - zaznaczył ekspert Atlantic Council Doug Klain.

"Jeśli Prigożyn nie zapłaci wysokiej ceny za swoją rebelię, narazi to reżim Putina na poważne niebezpieczeństwo. Stanie się tak, ponieważ zmiany polityczne w Rosji zachodzą, gdy obecne są tam trzy czynniki: podzielone elity, niezadowolone społeczeństwo i brak strachu (przed władzą). Jeżeli z tego równania zostanie usunięty czynnik strachu, reżim znajdzie się w opałach" - przyznał Brian Whitmore, pracownik naukowy University of Texas-Arlington.

Wreszcie, ten kryzys jeszcze bardziej osłabi zdolności bojowe Rosji na Ukrainie w momencie, gdy Kijów intensyfikuje swoją kontrofensywę. Rosyjskie elity już nawet nie zachowują się tak, jak by spodziewały się wygrać tę wojnę - dodał Whitmore.

"Rebelia Grupy Wagnera jest najpoważniejszym wyzwaniem dla fundamentów państwa rosyjskiego od 1993 roku, gdy parlament zbuntował się przeciwko prezydentowi Borysowi Jelcynowi, a ten sprowadził czołgi, by powstrzymać próbę zamachu stanu. Prigożyn pokazał, jak słaby jest reżim Putina i jak (były) "szef kuchni" przywódcy Rosji jest w stanie oddać kraj uzbrojony w broń nuklearną w ręce kruchej i niezwykle niebezpiecznej dyktatury byłych oficerów KGB i zatwardziałych przestępców" - zauważył analityk Atlantic Council Ariel Cohen.

Atak na wojska Prigożyna

W piątek Prigożyn stwierdził, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego najemników powodując liczne ofiary. Zapowiedział "przywrócenie sprawiedliwości" w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim ministra obrony Siergieja Szojgu, a następnie skierował swoje siły na Moskwę.

Jednak po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i skierowanie najemników na powrót do obozów polowych by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem negocjacji Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w sobotę przed ogłoszeniem zakończenia rebelii, że konflikt obnażył "słabość Rosji".

"Słabość Rosji jest oczywista. Słabość na pełną skalę" - napisał Zełenski na Twitterze. "A im dłużej Rosja utrzymuje swoje wojska i najemników na naszej ziemi, tym więcej chaosu, bólu i problemów będzie miała później".

Dołącz do dyskusji: Farsa w Rosji. "Próba buntu w Rosji osłabiła Putina i zmieni ten kraj"

11 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
walter
No i już, mozna się rozejść. Wracamy do szarej ligowej rzeczywistości.
odpowiedź
User
rty7y79
to było zaplanowane aby odwrócić uwagę od tego że Ukraina odzyskuje jakieś tam małe wsie xd
odpowiedź
User
fgh
Kapitalny materiał na filmowy scenariusz DC lub Marvel.
odpowiedź