SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Festiwal w Opolu promuje jeszcze nowych artystów? "Organizatorzy stracili łączność z publicznością"

- Telewizyjne festiwale muzyczne to format należący do przeszłości. To już nie są czasy, gdy występ w Opolu mógł sprawić, że piosenka stanie się przebojem zbliżającego się lata - ocenia Jarek Szubrycht, dziennikarz muzyczny "Gazety Wyborczej". Czy zatem 59. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, który się rozpoczyna, ma jeszcze sens? - Występ tam to szansa dla artystów, by wejść na rynek muzyczny, pokazać się branży i publiczności - uważa Marcin Cichoński, dziennikarz Radia 357.

Festiwal w Opolu, fot. akpaFestiwal w Opolu, fot. akpa

Po dwóch latach przerwy festiwal w Opolu znów odbywa się w czerwcu, tuż przed wakacjami. Poprzednie edycje - w 2020 i 2021 r. - organizowano na początku września. I obie mocno się różniły od wcześniejszych, głównie przez pandemię koronawirusa. W tym roku festiwal odbędzie się bez obostrzeń covidowych, z pełną widownią amfiteatru opolskiego.

W zeszłym roku nie obyło się bez wpadek. Marek Sierocki podał na żywo błędną datę śmierci Marii Koterbskiej. Z kolei Kamilowi Bednarkowi odśpiewano "sto lat" cztery miesiące po jego 30. urodzinach. Pierwszego dnia festiwalu widzowie TVP usłyszeli w pewnym momencie głos prowadzącej koncert Małgorzaty Tomaszewskiej: "Mikołaj, jeszcze kran wyjechał mi". Tu wypowiedź się urwała, bo wyłączono prezenterce mikrofon. W sieci pojawiło się wyjaśnienie, że "kran" to w żargonie telewizyjnym urządzenie, które odpowiada za przemieszczanie się kamery. Prawdopodobnie prezenterka odezwała się do operatora, nie wiedząc, że ma włączony mikrofon.

- Konferansjerka była niestety tragiczna. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej była tak prymitywna i prostacka. Udawana radość, udawany luz i do tego drewniany Sierocki - oceniał na naszych łamach Michał Ogórek, dziennikarz, satyryk i felietonista. Artura Orzecha oburzyli w zeszłym roku prowadzący festiwal, a Macieja Orłosia zdenerwowało, że "całe grono artystów pokazuje się w okienku z logo TVP". Jak będzie w tym roku?

Perełki na scenie alternatywnej

59. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu potrwa cztery dni (17-20 czerwca). Wśród największych gwiazd, które zobaczą widzowie, Telewizja Polska wymienia m.in. zespół Golec uOrkiestra, Zakopower, Piersi, ale też Marka Piekarczyka, Marylę Rodowicz, Sławomira, Helenę Vondráčkovą, Natalię Zastępę i Justynę Steczkowską. Ta ostatnia w sobotę będzie na scenie amfiteatru świętować swoje 50. urodziny.

Marcin Cichoński, dziennikarz muzyczny internetowego Radia 357, od lat śledzi kolejne edycje opolskiego festiwalu. Imprezie kibicuje, choć ma do niej sporo zastrzeżeń. - Największe stacje telewizyjne w Polsce, realizując formaty muzyczne, obracają się wokół wąskiej grupy 15-20 artystów. A przecież obecnie w naszym kraju jest ponad 3 tys. wykonawców, którzy grają koncerty. I z pewnością spełniliby wymagania telewizyjne i potrafili dać występ na takiej imprezie jak Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu. Mam wrażenie, że szefowie tych stacji są przekonani, że nie ma sensu prezentować widzom nieznanych artystów, bo spadnie oglądalność kanału. Dlatego po raz kolejny serwuje się nam jubileusz tego samego wykonawcy. To są oczywiście profesjonalnie przygotowane koncerty, ale niestety powtarzalne - uważa Marcin Cichoński.

Tegoroczny festiwal podzielono na cztery dni. W piątek (17 czerwca) zainauguruje go koncert "Od Opola do Opola - Wielkie Gwiazdy! Legendarne przeboje!", prezentujący najważniejsze muzyczne wydarzenia oraz jubileusze opolskich ikon, gwiazd polskiej sceny muzycznej. Na scenie wystąpią wtedy m.in.: Halina Frąckowiak, Katarzyna Cerekwicka, Stanisława Celińska, Anna Wyszkoni, Danuta Błażejczyk, Andrzej Rybiński, Krystyna Giżowska, Andrzej Rosiewicz czy Skaldowie. Ten koncert rozpocznie się o godz. 20:15. Po nim (godz. 22:45) rozpocznie się "Folkowe Opole", w którym po raz pierwszy w historii opolskiego festiwalu na scenie spotkają się artyści grający muzykę folkową. Wtedy wystąpią Zakopower, Golec uOrkiestra, Enej, Halina Mlynkova, Piersi, Tulia, Zazula, Future Folk, InoRos i Liber, Ciupaga.

Marcin Cichoński najbardziej czeka na ostatni dzień festiwalu. W poniedziałek (20 czerwca) wieczorem na finał tegorocznego KFPP przygotowano koncert "Scena alternatywna - romantyczność". W amfiteatrze wystąpią Hedone, Wolska, KIWI, Nela, a także P. Unity, String Connection oraz Marta Zalewska. Pojawi się także Novika z gościnnym udziałem Skubasa i Buslava. Ze względu na 200. rocznicę pierwszego wydania zbioru "Ballad i romansów" Adama Mickiewicza tegoroczny koncert uświetnią cytaty wieszcza w interpretacji aktora Henryka Talara.

- Z przyjemnością oglądam koncerty alternatywne prezentujące niezależnych artystów, bo tam pojawiają się perełki - przyznaje Marcin Cichoński. - Do dziś pamiętam ten z 2016 r., prowadzony przez Agnieszkę Szydłowską, gdzie wystąpili m.in. Pablopavo i Ludziki. Ten koncert pokazał nową, zupełnie inną, polską scenę muzyczną. Rewelacja! Gdyby tak wyglądały wszystkie występy, to bym non stop siedział przed telewizorem, a nie siedzę.

Artyści, którzy nie potrzebują Opola

Największe emocje wzbudzą zapewne wydarzenia podczas drugiego dnia festiwalu. Na sobotę (18 czerwca) zaplanowano trzy koncerty. Pierwszy z nich to "Premiery" (początek o godz. 20:15). Dziesięciu wykonawców będzie rywalizować o nagrodę im. Karola Musioła, przyznawaną przez widzów w głosowaniu SMS-owym oraz o nagrodę jury. Swoje wyróżnienia dla kompozytora i autora tekstów przyzna też Stowarzyszenie Autorów ZAiKS. Finałową dziesiątkę wybrała Rada Artystyczna 59. KFPP. Będą to: Sonia Maselik, Filip Lato, Stanisława Celińska, Marien, Wojciech Cugowski, Chemia, Anka, Bartas Szymoniak, Karolina Lizer i Sabina Szewczyk.

Dziennikarz muzyczny Radia 357 przyznaje, że choć festiwal stara się także prezentować nowych wykonawców, to w ostatnich latach w konkursie Premier startuje wielu artystów, których publiczność już zna. Gdy wymieniam Stanisławę Celińską, protestuje. - Tu akurat bym się nie czepiał, bo mimo że artystka prezentuje swoją twórczość od wielu lat, to jednak nie pojawia się zbyt często na imprezach telewizyjnych i z jej występu akurat bardzo się cieszę - przyznaje Marcin Cichoński.

Z kolei Jarek Szubrycht, dziennikarz muzyczny "Gazety Wyborczej" i redaktor naczelny "Nowej Gazety Magnetofonowej", uważa, że festiwal w Opolu powinien lansować nowych artystów, choć ma wrażenie, że zarówno koncert "Premier", jak i "Debiutów" są w ostatnich edycjach spychane na margines. - Wystarczy porównać, ile i jakich piosenek mieliśmy podczas koncertów premier opolskich w latach 70. i 80., a ile i jakich ostatnio. To nie znaczy, że polska muzyka popularna jest teraz w katastrofalnym stanie. To raczej dowód na to, że obecnie Opole można ominąć i świetnie sobie radzić, czego przykładem są Dawid Podsiadło czy sanah, którzy swoje koncerty organizują na stadionach i w gigantycznych halach, a bilety na nie rozchodzą się błyskawicznie. Nie potrzebują do tego Opola. To prowadzi do smutnego wniosku, że organizatorzy festiwalu stracili łączność z publicznością, która czego innego słucha niż próbuje jej się serwować. Aczkolwiek dobrze, że jest miejsce, gdzie mogą pojawiać się ci, którzy w inny sposób nie potrafią się przebić - uważa Jarek Szubrycht.

Czy coś zapamiętamy po festiwalu?

Drugim wydarzeniem opolskiego festiwalu, podczas którego widzowie mają szansę usłyszeć nieznanych muzyków, są "Debiuty". Ten konkurs rozpocznie się dopiero o godz. 23:20, bo przed nim świętowany będzie jubileusz wokalistki, która wygrała go w 1994 r. na scenie w Opolu. Widowisko "Dziewczyna szamana - 50. urodziny Justyny Steczkowskiej" rozpocznie się o godz. 22:25. Artystka w recitalu przypomni swoje najważniejsze przeboje z lat 90. m.in.: "Boskie Buenos", "Grawitacja", "Oko za oko" i "Wrogu mój".

Za to w konkursie "Debiuty" już po raz 40. o nagrodę Karolinki im. Anny Jantar powalczy dziesięcioro wykonawców. Sześcioro z nich wskazała Rada Programowa KFPP, dwoje to zwycięzcy programu "Szansa na sukces", jeden został wybrany spośród laureatów festiwalu "Zaczarowana Piosenka" oraz jednego wytypowało Miasto Opole.

Jarek Szubrycht przypomina, że ostatnim rozpoznawalnym nazwiskiem laureata Karolinki jest Daria Zawiałow. Nagrodę w konkursie "Debiuty" otrzymała w 2016 r. Później żaden ze zwycięzców nie przebił się do mediów. - Daria Zawiałow, obecnie wielka gwiazda, doszła do tego miejsca, gdzie jest, nie dzięki nagrodzie w opolskich "Debiutach", ale być może jej występ tam pomógł jej zaistnieć w świadomości szerszej publiczności, był jednym z elementów układanki - mówi dziennikarz muzyczny "Gazety Wyborczej". - Nie chcę więc powiedzieć, że Opole to obecnie miejsce dla artystów drugiej kategorii, bo być może pojawią się tam przyszłe gwiazdy, natomiast kiedyś piosenki, które zajmowały miejsca w czołówce koncertu "Premier", następnego dnia były słuchane przez całą Polskę i automatycznie stawały się przebojami. Obawiam się, że w poniedziałek po festiwalu mało kto będzie pamiętał, czego słuchali dzień wcześniej.

"Opole padło ofiarą upolitycznienia TVP"

Gdy pytam Jarka Szubrychta, czy zatem festiwal w Opolu ma jeszcze znaczenie muzyczne takie jak kiedyś, mój rozmówca zaprzecza. - W ostatnich latach nastąpiły spore zmiany na rynku medialnym, a telewizyjne festiwale muzyczne to format należący do przeszłości. Dziś inaczej szuka się muzyki, a artyści docierają do fanów innymi kanałami. To już nie są czasy, gdy występ w Opolu mógł sprawić, że piosenka stanie się przebojem zbliżającego się lata. Choć wciąż Telewizja Polska ma ogromne zasięgi i dla wielu artystów Festiwal Polskiej Piosenki to impreza, podczas której mogą się wypromować. Z drugiej strony Opole padło ofiarą upolitycznienia TVP i nie każdy chce się tam pokazywać - mówi Szubrycht. - Jest jeszcze jeden czynnik, który powoduje, że festiwal traci na znaczeniu i to niezależnie od tego, kto sprawuje władzę na Woronicza. Chodzi o pogoń za słupkami oglądalności. Już poprzednie ekipy rządzące telewizją publiczną stawiały podczas tej imprezy na komercyjny sukces. Dlatego program festiwalu w ostatnich kilkunastu latach opierał się głównie na wspominaniu czasów świetności Opola. Niewątpliwie jest do czego wracać, ale szkoda, że poza nostalgią nie mogą się przebić nowe piosenki i nowi artyści.

Zdecydowanie nostalgia dominować będzie trzeciego dnia festiwalu. W niedzielę (19 czerwca) w Opolu o godz. 20:15 rozpocznie się jubileuszowy koncert "Tych lat nie odda nikt - 70 lat Telewizji". - Przez wiele lat Telewizja Polska kreowała nie tylko gwiazdy i przeboje, ale też mody, trendy, zwyczaje, często słowa, ale też całe powiedzenia, które później wchodziły do języka codziennego. Do tych sentymentów będzie nawiązywał koncert z okazji siedemdziesięciolecia TVP, która swój pierwszy program nadała 25 października 1952 r. - przypomniano w komunikacie organizatora festiwalu. W koncercie pojawią się gwiazdy polskiej sceny muzycznej m.in. Maryla Rodowicz, Krzysztof Cugowski, Jan Pietrzak, Pectus, Viki Gabor, Feel, Felicjan Andrzejczak, Rafał Brzozowski, Janusz Radek, Natasza Urbańska i Maciej Miecznikowski.

Niedzielny dzień 59. KFPP zakończy widowisko "To już lato, czyli wakacyjne, opolskie przeboje" (początek o godz. 22:30), który ma wprowadzić widzów TVP w letni nastrój. Wśród wykonawców znajdą się: Ryszard Rynkowski, Sławek Uniatowski, Katarzyna Cerekwicka, Łukasz Zagrobelny, Jacek Lenartowicz, Kabaret OT.TO, Rafał Brzozowski, Krzysztof Iwaneczko, Olga Bończyk, Ania Rusowicz.

Stacje hodują własnych artystów

Wielu komentatorów zwraca uwagę, że bardzo wielu artystów, którzy pojawili się w tegorocznym zestawie muzyków występujących na scenie opolskiego amfiteatru, to osoby dobrze znane widzom TVP z innych programów telewizji publicznej.

- To metoda, którą doprowadzono do perfekcji w telewizjach komercyjnych. W TVN-ie czy Polsacie gwiazdy występują w jednym programie, później lądują tam w śniadaniówkach i talk-showach, aż w końcu są zapraszani do seriali i na koncerty realizowane przez te telewizje - uważa Jarek Szubrycht. - W ten sposób hoduje się zestaw własnych artystów, którzy mają przyciągać do stacji widzów. Tyle, że czym innym są telewizje prywatne, które mogą wykorzystywać różne środki, by walczyć o widownię, a czym innym powinna być telewizja publiczna, która ma pokazywać pełną różnorodność świata, w którym funkcjonujemy. Starszy i skazany na wspominanie czasów dawnej świetności festiwal muzyczny w San Remo potrafił się odrodzić. Dziś można tam posłuchać tych, którzy są na topie we Włoszech. Doskonałym przykładem jest zespół Måneskin, który rok temu wygrał Eurowizję. To zwycięzca festiwalu w San Remo. We Włoszech zostaje on automatycznie przedstawicielem kraju na Eurowizji. To bardzo dobry pomysł, który można by kopiować. Skoro gdzieś się udało, by organizowany od lat, znany na całym świecie, festiwal nadal wyznaczał trendy, to znaczy, że jest to możliwe. Tylko trzeba to robić trochę inaczej niż u nas, a przede wszystkim chcieć to robić.

Problemem ostatnich edycji festiwalu w Opolu jest to, że wielu artystów odmawia udziału w tym wydarzeniu ze względu na to, jak po objęciu przez Jacka Kurskiego fotela prezesa TVP, zmieniła się telewizja publiczna.

"Występ w Opolu to szansa dla artystów"

Marcin Cichoński podkreśla, że KFPP w Opolu to nadal ważna impreza muzyczna w naszym kraju. Także dla branży. - Kto się tam pokazał i został zapamiętany, bo dobrze wykonał swoje piosenki, ma otwarte drzwi i może zagrać na innych festiwalach, festynach czy dniach miast i wszystkich imprezach w dobrym tego słowa znaczeniu, które odbywają się na świeżym powietrzu. Występ w Opolu to szansa dla artystów, by wejść na rynek muzyczny, pokazać się branży i publiczności, natomiast nie ma raczej bezpośredniego przełożenia na wzrost sprzedaży płyt. Udział w koncercie "Debiutów" daje im możliwość zaistnienia na imprezach biletowanych. Tam fajniej jest grać, mimo że czasem przynoszą mniej pieniędzy niż darmowe koncerty. Ale ma się własną grupę fanów, którzy dobrze się bawią, śpiewają piosenki, a nie krzyczą różne teksty spod sceny, tylko dlatego, że akurat wypili wcześniej darmowe piwo - opowiada Marcin Cichoński.

- Nawet ci artyści, którzy zwykle do TVP nie chodzą, patrzą na Opole nieco inaczej. Dla nich ta impreza to jednak coś innego niż Telewizja Polska. To festiwal polskiej piosenki, impreza o kapitalnym wpływie na polską kulturę, z ogromnymi tradycjami, która - w co nadal wierzę - będzie odgrywać taką rolę, jak kiedyś. Niestety w ostatnich latach ten festiwal nie jest tak silny jak mógłby być, także z powodu bojkotu części artystów, którzy nie chcą tam występować - przyznaje dziennikarz muzyczny Radia 357.

Coś można by było poprawić, żeby ten festiwal był taką potęgą jak kiedyś? - Trzeba by oczyścić atmosferę wokół TVP i to nie jest prztyczek do ludzi organizujących festiwal w Opolu. Po drugie, warto rozszerzyć grupę artystów, którym da się szansę występu. Niech to będzie 200-300 nowych wykonawców. Wśród młodych, polskich artystów grających muzykę mainstreamową jest rzesza zdolnych ludzi, po których się nie sięga. Za to zaprasza się po raz kolejny kogoś, kto od 20 lat nie sprzedał żadnego biletowanego koncertu, ale ma w repertuarze kilka piosenek znanych od lat. To absurd - ocenia Marcin Cichoński.

58. KFPP śledziło 1,49 mln widzów

Zeszłoroczny festiwal w Opolu zgromadził średnio w ciągu trzech głównych dni muzycznej imprezy w TVP1 1,42 mln osób. Przełożyło się to na 14,31 proc. udziału w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów, 9,17 proc. - w grupie komercyjnej 16-49 oraz 9,83 proc. - w grupie 16-59.

Na antenie TVP Polonia 58. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu śledziło dodatkowo 65 tys. widzów, co dało tej stacji odpowiednio 0,65 proc., 0,65 proc. i 0,60 proc. udziału. Łączna widownia festiwalu na obu antenach wyniosła 1,49 mln osób (odpowiednio 14,96 proc., 9,82 proc. i 10,43 proc. udziału).

Dołącz do dyskusji: Festiwal w Opolu promuje jeszcze nowych artystów? "Organizatorzy stracili łączność z publicznością"

30 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Oswald A.
A czy festiwal w Opolu ma za zadanie promować nowe talenty? Od tego są inne festiwale. To jest impreza nostalgiczna, dla tych, co chcą się zabawić latem przy starej i dobrej muzyce, a nie festiwal muzyki nowej albo trudnej. Autor buduje tekst od początku na fałszywej tezie i dochodzi do absurdalnych wniosków.
odpowiedź
User
Ft
Pisowskie zera
odpowiedź
User
Heniu Mincerbaum
Możecie nie cytować pana Szubrychta z Wyborczej ? Człowieka dla którego objawieniami muzycznymi są Zdechły Osa, Young Leosia i Szczyl ??
odpowiedź