SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Google podnosi ceny reklam w Hiszpanii i Francji, chce wycofania krajowych podatków cyfrowych

Od początku maja Google będzie doliczać 2 proc. do cen reklam, które wyświetla internautom w Hiszpanii i Francji. Koncert tłumaczy to nowymi opłatami nałożonymi na niego w tych krajach. - Podatki od usług cyfrowych komplikują wysiłki zmierzające do osiągnięcia zrównoważonego porozumienia, które będzie korzystne dla wszystkich krajów. Zachęcamy te rządy do wycofania tych podatków, które są w istocie cłem - lub przynajmniej do zawieszenia ich na czas trwających negocjacji - komentuje Karan Bhatia, wiceprezes Google’a.

fot. Shutterstock.comfot. Shutterstock.com

O nowej dopłacie do cen za reklamy w Hiszpanii i Francji Google w ostatnich dniach poinformowało użytkowników swojej platformy reklamowej. Koncern zapowiedział, że od początku maja do wszystkich faktur za reklamy emitowane w tych krajach będzie dodawał „ustawowy koszt operacyjny w wysokości 2 proc.”

- Ustawowe koszty operacyjne zostały wprowadzone, aby pokryć część kosztów wynikających z przestrzegania przepisów dotyczących podatku od usług cyfrowych w Hiszpanii i Francji - stwierdzono w komunikacie. Screeny z tą informacją publikowali w mediach społecznościowych także menedżerowie z polskiej branży marketingu internetowego.

Google będzie płacił podatek w Hiszpanii, ma umowę z wydawcami we Francji

W Hiszpanii podatek cyfrowy wprowadzono z początkiem br., ale jego pobór odroczono do lipca. Danina wynosi 3 proc. przychodów z reklam, usług doradczych i sprzedaży danych w internecie. Dotyczy firm, które w Hiszpanii notują minimum 3 mln euro rocznych obrotów, i tych z globalnymi przychodami w wysokości przynajmniej 750 mln euro.

Hiszpański skarb państwa oszacował wpływy z nowego podatku na 968 mln euro rocznie.

W połowie lutego Maria Jesus Montero, rzeczniczka rządu i minister finansów, zapowiedziała, że hiszpańskie władze utrzymają nową daninę, nawet jeśli na forum OECD i UE ustalony zostanie wspólny podatek cyfrowy.

We Francji Google w styczniu br. podpisał pierwszą w Europie kompleksową umowę dotyczącą wykorzystywania treści z tradycyjnych mediów. Kontrakt zawarto z APIG, francuski Stowarzyszeniem Prasy Informacyjnej, do którego należą głównie wydawcy ogólnokrajowych i lokalnych dzienników.

- Porozumienia są zawierane z indywidualnymi wydawcami francuskimi, biorąc pod uwagę zróżnicowane potrzeby i charakter każdego wydawcy, a te podpisane do tej pory także uwzględniają wypracowane ramowe zasady. Porozumienia dotyczą licencji na treści objęte prawami autorskimi, które to licencje są niezbędne do udziału wydawców w nowej usłudze Google News Showcase. Opłaty z tytułu wykorzystywania tych treści trafią bezpośrednio do każdego wydawcy - opisano w komunikacie Google’a.

Natomiast jesienią francuski rząd zapowiedział, że zaczyna pobór przyjętego w 2019 roku podatku od usług cyfrowych wynoszącego 3 proc. wpływów. Pobór daniny zawieszono na czas rozmów na forum OECD w sprawie wspólnego podatku cyfrowego. - Negocjacje się nie powiodły, dlatego w grudniu zostanie pobrany podatek od cyfrowych gigantów - poinformował minister finansów Bruno Le Maire.

„Prężenie muskułów przez Google’a”

Według dr. Jakuba Sawulskiego z Katedry Skarbowości Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie ruch Google to naturalna próba przeniesienia kosztów nowego podatku na klientów.

- Państwo przez regulacje niewiele może w tym zakresie zmienić. To, czy firmom ostatecznie uda się takie działanie, nie jest jednak oczywiste. Ograniczeniem dla przerzucenia ciężaru podatku jest mechanizm rynkowy nazywany elastycznością cenową popytu, a więc o ile podwyżka cen reklam zmniejszy popyt na te reklamy - zauważa.

- Google jest monopolistą, dlatego można pomyśleć, że dowolnie kształtuje ceny. Ograniczeniem jest jednak popyt: przy zbyt wysokich cenach reklam w Google’u jego klienci przerzucą się na inne formy docierania do swoich klientów - dodaje.

Istotne jest również to, że budżety reklamowe są planowane ze sporym wyprzedzeniem. - Niewykluczone więc, że wzrost cen nie spowoduje zwiększenia wydatków na reklamy, tylko zmniejszy ilość wykupywanych reklam. A wówczas Google’owi takie działanie niekoniecznie będzie się opłacało. Czy tak się stanie, będziemy mogli rozstrzygnąć dopiero po kilku latach działania podatku cyfrowego - prognozuje dr Kawulski.

- Na razie wygląda to na prężenie muskułów przez Google’a - takim komunikatem firma ta wyraźnie chce dać do zrozumienia, że będzie próbowała przerzucić na klientów ciężar podatku. To może być także sygnał wysłany do innych państw: uważajcie, bo jak wprowadzicie podatek cyfrowy, u was zrobimy to samo - ocenia.

Google: nasza faktyczna stopa opodatkowania przekracza 20 proc. zysków

W poniedziałek Karan Bhatia, wiceprezes Google’a ds. rządowych i polityki publicznej, na blogu firmy przypomniała, że władze krajów z całego świata od kilku lat na forum OECD rozmawiają o reformie międzynarodowego systemu podatkowego.

Jej zdaniem kolejną okazję do takich rozmów jest spotkanie ministrów finansów z krajów tworzących grupę G20. - Dla nowej administracji prezydenta Bidena spotkanie to szansa na podkreślenie zaangażowania w wielostronny proces prowa­dzo­ny przez OECD oraz w sprawiedliwe, kompleksowe i skoordynowane zmiany polityki w zakresie opodatkowania firm. Dla ministrów finansów z Francji, Wielkiej Brytanii, Indii, Indonezji i innych wiodących gospodarek jest to równie ważna okazja, by wyhamować gwałtowny pęd ku dyskryminacyjnym środkom podat­ko­wym, który widzieliśmy w ostatnich latach, oraz do współpracy z USA celem wypracowania trwałego porozumienia - opisała.

Według wiceprezes Google’a ważne jest to, nie w których krajach koncerny płacą podatku, ale ile globalnie oddają fiskusowi. - W przypadku Google nasza faktyczna stopa podatkowa w ciągu ostatniej dekady przekraczała 20% naszych zysków, czyli tyle, ile wynoszą średnie ustawowe stawki podatków. Chociaż jesteśmy jednym z największych korporacyjnych płatników podatku na świecie, około 80% naszego podatku dochodowego odprowadzamy w Stanach Zjednoczonych, gdzie Google powstał i gdzie tworzona jest większość naszych produktów - stwierdziła Karan Bhatia.

- Koncentracja naszych zobowiązań podatkowych na rodzimym rynku jest podobna do sytuacji wielu innych międzynarodowych firm z różnych branż i krajów - na przykład firmy zagraniczne działające w USA i innych krajach również płacą większość podatku dochodowego w swoich rodzimych krajach - zauważyła. - Te rozwiązania podatkowe są wynikiem międzynarodowych przepisów – a konkretnie międzynarodowych umów podatkowych, które historycznie przypisywały mniejszą część zysków krajom, w których produkty i usługi są konsumowane, pozostawiając większość praw do opodatkowania krajom, w których tworzy się produkty i usługi - zaznaczyła.

Bhatia podkreśliła, że Google popiera zmianę międzynarodowych przepisów, w efekcie której firmy będą płaciły więcej podatków w krajach, w których jej produktu i usługi są kupowane. - Zatem eksport z USA, włączając eksport rozwiązań technologicz­nych, mógłby być obciążony większym podatkiem dochodowym zagranicą, nato­miast zagraniczne przedsiębiorstwa eksportujące do USA płaciłyby więcej na rzecz amerykańskiego fiskusa. Tak jak każde dobre porozumienie będzie ono wymagało licznych kompromisów - oceniła.

„Podatki cyfrowe mogą szybko doprowadzić do protekcjonizmu”

Zdaniem wiceprezes Google’a wprowadzanie podatku cyfrowego przez wybrane kraje nie jest korzystne. - To selektywne podejście wywołało napięcia między Stanami Zjednoczonymi a niektórymi spośród ich partnerów, popychając kraje w kierunku sporów handlowych, które mogą jeszcze bardziej zaszkodzić gospodarkom znajdującym się w niepewnej sytuacji - przypomniała. Kiedy władze Francji w połowie 2019 roku przyjęły podatek cyfrowy, ówczesny prezydent USA Donald Trump zapowiedział wysokie cła na francuskie wina.

- Niektóre z rządów nakładających te podatki twierdzą, że te nowe daniny pomagają budować platformę dla szerszej międzynarodowej reformy podatkowej. Jednak te podatki od usług cyfrowych komplikują wysiłki zmierzające do osiągnięcia zrównowa­żo­nego porozumienia, które będzie korzystne dla wszystkich krajów – są to po prostu roszczenia do dochodu, który w przeciwnym razie byłby opodatkowany w USA - oceniła Karan Bhatia.

- Zachęcamy te rządy do wycofania tych podatków, które są w istocie cłem – lub przynajmniej do zawieszenia ich na czas trwających negocjacji - dodała.

Jej zdaniem wprowadzanie podatku cyfrowego przez wybrane kraje może „szybko doprowadzić do protekcjonizmu mającego na celu polepszanie sytuacji gospodarczej jednego państwa kosztem innych, co osłabiłoby międzynarodową współpracę w wielu kwestiach”.

- Jednak poważne kroki naprzód - poczynając od zniesienia lub zawieszenia istniejących jednostronnych podatków - mogą wygenerować nowy impuls dla multilateralizmu, wspierając współpracę na wielu innych ważnych polach. Wzywamy kraje do współpracy nad tym ważnym projektem, budującym solidniejsze podstawy dla międzynarodowej współpracy w XXI wieku - podkreśliła wiceprezes Google’a.

W czwartym kwartale ub.r. Alphabet, do którego należy Google, osiągnął wzrost przychodów o 23,5 proc. do 56,9 mld dolarów i zysku netto z 10,67 do 15,23 mld dolarów. Wpływy reklamowe z usług Google’a, m.in. YouTube’a i Google Display Network, poszły w górę z 37,93 do 46,2 mld dolarów.

Dołącz do dyskusji: Google podnosi ceny reklam w Hiszpanii i Francji, chce wycofania krajowych podatków cyfrowych

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Swsw
Gdzie są krzykacze od wolnych i nie zależnych mediów... ???
odpowiedź
User
Akwawita
To było oczywiste.
Każdy podatek wymyślony przez urzędasa, płaci zawsze użytkownik końcowy czyli konsument.
odpowiedź
User
Tomek
A jeszcze niedawno przepuscili miliardy przez Holandie i nie placili podatkow.
odpowiedź