SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Burza po słowach Jarosława Kaczyńskiego "o dawaniu w szyję przez młode kobiety". "Zagalopował się w złośliwości"

Nie milkną echa weekendowej wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o tym, że młode kobiety piją alkohol na równi mężczyznami, przez co rodzi się "dużo za mało dzieci". Ekspertów od wizerunku i marketingu politycznego te słowa nie dziwią, bo prezes PiS zdążył już przyzwyczaić do tego, że lubi wzbudzać kontrowersje. - To ewidentna wpadka, efekt klasycznej dla stylu prezesa PiS przygotowanego przemówienia przeplatanego improwizacjami. Tym razem poszło o jedną improwizację za daleko - komentuje dr Olgierd Annusewicz.

Jarosław Kaczyński na spotkaniu wyborczym, fot. screen z TVP InfoJarosław Kaczyński na spotkaniu wyborczym, fot. screen z TVP Info

Podczas weekendowego spotkania z wyborcami w Ełku, Jarosław Kaczyński stwierdził, że "dziś rodzi się dużo za mało dzieci. - Nie za mało, tylko dużo za mało - podkreślił. Dodał, że nie jest to spowodowane tylko względami materialnymi.

- To jest kwestia pewnego nastawienia ludzi, a w szczególności pań – powiedział. Stwierdził, że "jeżeli na przykład utrzyma się taki stan, że do 25 roku życia dziewczęta, młode kobiety, piją tyle samo co ich rówieśnicy, to dzieci nie będzie".

- Bo pamiętajcie, że mężczyzna, żeby popaść w alkoholizm, to musi pić nadmiernie przeciętnie przez 20 lat. Jeden krócej, drugi dłużej, bo to zależy od cech osobniczych, a kobieta tylko dwa – podkreślił. Doradził, by młode kobiety „z tym” uważały i dodał, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką".

- Ale jak do 25 roku życia daje w szyję to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach – powiedział.

 

Lewica: to słowa patriarchalnego dziada

Słowa te nie mogły pozostać bez reakcji, zarówno ze strony polityków opozycji, jak i społeczeństwa. W sieci krążą już liczne memy i komentarze odnoszące się do słów prezesa PiS.

Lewica zapowiedziała złożenie wniosku do Komisji Etyki Poselskiej o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego za jego wypowiedź na temat kobiet, alkoholu i dzietności. - To wypowiedź takiego patriarchalnego dziada, który po dwunastej na tradycyjnym polskim weselu wypowiada takie banialuki - skomentowała  w Sejmie posłanka Joanna Scheuring-Wielgus.

Upust swoim emocjom dały też w social mediach znane Polki. "Kobiety nie rodzą dzieci, bo dwa razy w tygodniu 'dają w szyję'?! Chwila! A czy ja nie mam dzieci właśnie z tego powodu?! Nie! Nie mam ich, ponieważ jest to mój świadomy wybór! I do tego świadomego wyboru, do tego, jak chcemy żyć, ma prawo każda z nas!" - napisała Ewa Chodakowska.

 

Z kolei dziennikarka Beata Sadowska podkreśliła, że urodziła dwoje dzieci po 25. roku życia.

"Szanowny Panie Prezesie (tak, lepiej zachować klasę niż jej nie mieć). To ciekawe, skąd tak świetnie zna pan kobiety, nie będąc jedną z nas i nawet nie będąc z jedną z nas. Ciekawe, skąd z taką pewnością wypowiada się pan o rodzicielstwie, nie będąc rodzicem. Ne wiem, to się wypowiem? Ciekawe, skąd pan wziął statystyki, że my, kobiety, zostajemy alkoholiczkami po 2 latach, a Wy, wybrańcy jak rozumiem, po 25 latach picia. Pierwszego syna urodziłam, mając 38 lat, drugiego - 41. Według pańskiego rozumowania (choć o rozum trudno tę dedukcję posądzać)  wcześniej byłam pijaczką i 'nie rokowałam'" - napisała w social mediach Beata Sadowska.

Obojętnie wobec słów Jarosława Kaczyńskiego nie przeszła też Kinga Rusin, która prezesa PiS określiła mianem „zidiociałego starca”. „ Zimno w płd.-zach. Australii, ale temperaturę podniósł mi Kaczyński! Zidiociały starzec z Żoliborza znów uderza w kobiety! Jak on nas musi nienawidzieć! Według niego jesteśmy patologicznymi pijaczkami nie potrafiącymi zapanować nad pociągiem do butelki. Zasugerował w Ełku, że w Polsce jest dramatycznie niska dzietność, bo... młode kobiety rzekomo piją! I to tyle co...faceci w ich wieku! Nie no, bo jak chłop "daje w szyję", nieważne ile ma lat, to dzieci przecież się rodzą! Często niechciane, porzucane, zaniedbane, bite, ale są!" - napisała Kinga Rusin w swoich social mediach.

Komentarz na ten temat zamieściła również Anna Lewandowska, żona Roberta Lewandowskiego: „DOŚĆ Jestem zła, gdy widzę, że politycy w niesprawiedliwy sposób oskarżają kobiety, zamiast dostrzegać realne problemy. Jako kobieta i matka czuję się bardzo dotknięta ostatnimi wypowiedziami. Bycie mamą było moim największym marzeniem. Zanim się spełniło niestety, podobnie jak inne kobiety, doświadczyłam także poronienia. Według statystyk co piąta para w Polsce bezskutecznie stara się o dziecko. Stres, problemy ze zdrowiem czy z hormonami powodują, że nie tylko zajście w ciąże jest problemem, ale również jej utrzymanie. Nie oceniajmy zatem kobiet, które często w ciszy, walczą wszelkimi sposobami i środkami, aby na teście ciążowym zobaczyć upragnione dwie kreski… „ - zwróciła uwagę we wpisie na Facebooku.

 

"Niski poziom kultury słów Kaczyńskiego"

Dr hab. Monika Kaczmarek-Śliwińska z Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertka, doradczyni i trenerka w obszarze  budowy wizerunku przyznaje, że coraz trudniej jest komentować słowa prezesa PiS, bo o ile dyskurs społeczny zakłada istnienie różnych poglądów i dyskusję o nich, o tyle niski poziom kultury słów Kaczyńskiego i wykluczający język jego wypowiedzi zamykają jakąkolwiek dyskusję.

- Jednak odnosząc się do wypowiedzi o kobietach poniżej dwudziestego piątego roku życia dających w szyję można zakładać dwa scenariusze - zaznacza nasza rozmówczyni.

Pierwszy - jej zdaniem - zakładałby, że Jarosław Kaczyński jest traktowany jak swoisty element folklorystyczny PiS i obwożony jak lalka opowiadająca na jarmarkach cokolwiek. - Im głupiej, tym lepiej, bo będzie przez chwilę weselej. Jeśli tak jest, to niestety wskazuje to na brak szacunku dla potencjalnego elektoratu (choć rechot płynący z nagrań świadczy, że ten bawi się nieźle) oraz starszego człowieka – wskazuje Monika Kaczmarek-Śliwińska.

Drugi scenariusz – według ekspertki - zakładałby, że zachowanie, działania i słowa Jarosława Kaczyńskiego są strategią.
- Wówczas wszelka folklorystyczna komunikacja ma czemuś służyć, realizować określone cele, a w perspektywie przynieść efekt wyborczy. Kaczyński nie kieruje swoich słów do młodych, którzy zresztą ani nie oglądają jego występów, ani często nie rozumieją używanego języka. Kaczyński swoje stand-upy kieruje do obecnego i potencjalnego elektoratu – mówi ekspertka.

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwraca uwagę, że aktualnie widzimy spadki w sondażach, ale interesujące byłoby przełożenie wartości procentowych poparcia na wartości liczbowe.

- Procentowo partie opozycyjne zyskują, ale czy jest to związane z przejmowaniem elektoratu PiS czy może pozyskiwaniem osób dotychczas deklarujących brak chęci głosowania? To jest istotne, bo jeśli Kaczyński sięga po tę część potencjalnych wyborców, która deklarowała dotąd niechęć głosowania, to tak radykalne wystąpienia będą coraz częściej stosowaną taktyką. Taka taktyka, oparta na komunikacji bazującej na kontrowersjach, ma szansę zwabić do PiS ewentualnych głosujących – twierdzi Monika Kaczmarek-Śliwińska.

Tymi słowami nie da się odwrócić uwagi od realnych problemów

Nasza rozmówczyni nie traktuje nieodpowiedzialnych i niemających uzasadnienia w faktach wypowiedzi Kaczyńskiego jako próby odwrócenia uwagi od problemów w kraju. Uważa, że nasze problemy są tak duże i silnie odczuwalne przez coraz większą grupę Polaków, że jest to skazane na porażkę. - O dawaniu w szyję przestaniemy mówić po kilku dniach, a skutki inflacji odczuwać będziemy codziennie przez kolejne miesiące – podkreśla.

Czy Jarosław Kaczyński ma prawo zabierać głos w sprawach związanych z macierzyństwem, rodziną, dziećmi, skoro sam ich nie ma? Zdaniem Moniki Kaczmarek-Śliwińskiej – ma takie prawo, mimo że jest bezdzietnym kawalerem.

- Jest politykiem, szefem partii, współtworzy prawo organizujące obywatelom codzienność i przyszłość. Ma prawo, ale powinien brać odpowiedzialność za to, co i w jaki sposób mówi. Jeśli jednak w swoich wypowiedziach żongluje wybiórczo danymi i faktami, to w prosty sposób tworzy komunikaty manipulujące. Dorzucając do tego skandaliczne formy językowe obrażające czy wykluczające grupy społeczne tworzy się język, który nie tyle, że nie przystoi w debacie publicznej, ale powinien odsyłać polityka w polityczny niebyt. Oczywiście to nierealne – twierdzi nasza rozmówczyni.

Przyznaje też, że często słyszy wypowiedzi, że nieodpowiedzialnymi słowami polityków nie warto się zajmować, że szkoda na nie czasu. - Rzeczywiście jest to stresujące, ale uważam, że powinniśmy reagować. Cieszą mnie słowa Roberta Biedronia, który zadeklarował, że Lewica złoży wniosek do sejmowej Komisji Etyki Poselskiej o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego. Bez względu na wynik warto to robić, ponieważ to sygnał dla nas – odbiorców, obywateli, wyborców – że nie ma zgody na takie zachowania polityków. Ale my także, nawet z pozycji osób niepublicznych, mamy szansę reagować. Mamy media społecznościowe, możemy tworzyć własne treści lub komentować już te wytworzone, aby pokazywać sprzeciw. Robiąc to pamiętajmy o formie i jeśli widzimy przestrzenie online, gdzie nie ma już szans na dyskusję stosujmy zasadę „ z pijanym nie tańczę” – dodaje nasza rozmówczyni.

Jarosław Kaczyński mówi, co chce

Słowa Jarosława Kaczyńskiego na temat dzietności w Polsce i „dawania sobie w szyję” przez młode kobiety nie dziwią w ogóle Barbary Krysztofczyk, CEO agencji Krystal Point.

- Pogardę dla kobiet widać w wielu jego działaniach od lat. Po prostu więc zebrało mu się na szczerość. Mówi, co myśli. No i dlaczego by nie miał tego robić? Ma zapewne poczucie, że może wszystko. Przecież granice tego, co wypada powiedzieć publicznie, a co nie – przesuwane są przez PIS od początku ich rządów. Raczej więc dziwię się zdziwieniu opinii publicznej. I jest to bardzo pozytywne zdziwienie, że jeszcze jest na szczęście w społeczeństwie wrażliwość i czujność. Bo przecież mogłoby się wydawać, że po tylu latach będziemy już jakoś bardziej znieczuleni na tego typu ataki słowne – niczym śmieciarze, którzy po latach kontaktu z odpadami są już mało wrażliwi na ich swąd... Kolejne etapy ograniczania pozycji i praw kobiet dobitnie pokazują, że Kaczyński i jemu podobni panowie chętnie widzieliby porządek państwa działający według praw odwróconej „Seksmisji" – gdzie kobiety służą jedynie do spraw rozpłodowych i to według stricte określonych zasad narzuconych im przez panujących panów – uważa Barbara Krysztofczyk.

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl zwraca uwagę na to, że PIS ma wyśmienite kompetencje jeśli chodzi o posługiwanie się tzw. wrzutkami, które mają odwrócić uwagę opinii publicznej od bieżących spraw.

- Jednak zwyczajowo takich akcji nie „zleca się" prezesowi. Robią to raczej poboczni politycy, którym – w razie gdyby taka iskra wznieciła zbyt duży ogień – można potem elegancko publicznie pogrozić palcem. Dlatego nie sądzę, by to było zaplanowane i nie sądzę, by Kaczyńskiemu ktoś podpowiadał. Od dawna „mówi się" w politycznych kręgach, że myśli i plany prezesa chadzają już w iście kocim stylu, czyli wyłącznie swoimi, mocno krętymi drogami – zauważa szefowa Krystal Point.

Kaczyński zagalopował się w swojej złośliwości

Weronika Szwarc – Bronikowska, prezeska i partnerka w Media People przyznaje wprost, że  Jarosław Kaczyński zagalopował się w swojej złośliwości.

- Delikatnie rzecz ujmując, nie przepada on za Czarnym Protestem, a więc ruchem przede wszystkim kobiet w wieku prokreacyjnym. Kaczyński ma świadomość, że to dość dobrze zorganizowana grupa, bardzo wrażliwa na tego typu docinki. Niewykluczone zatem, że motywacją tej wypowiedzi, jest świadoma chęć przykrycia w mediach realnych problemów Polaków i kraju.  W kontekście słabnących wyników poparcia partii, polaryzacja w tym momencie, może być korzystna dla zmobilizowania elektoratu, wokół przekonań partii – uważa Weronika Szwarc-Bronikowska.

Z kolei Karolina Siudyła, CEO agencji MagnifiCo przypomina, że ostatnie słowa Jarosława Kaczyńskiego to już kolejne publiczne wystąpienie prezesa PiS, które wywołuje burzę w sieci. Przypomina, że we wrześniu we Włocławku Jarosław Kaczyński zaatakował osoby transpłciowe, za co został ukarany naganą przez Komisję Etyki Poselskiej. - Nigdy nie uczył się na błędach i tak jest tym razem. Mam jednak nadzieję, że tutaj granica wyrozumiałości na tak rażące, obraźliwe, niesprawiedliwe treści się kończy – mówi Karolina Siudyła.

W ocenie naszej rozmówczyni Jarosławowi Kaczyńskiemu najwyraźniej brakuje odwagi albo co gorsza świadomości tego, jak potworną krzywdę wyrządzono kobietom w Polsce w ciągu ostatnich lat.

- Nie przeprowadzono żadnych badań w kierunku spadku urodzeń w ostatnim czasie, więc wrzucanie niepopartych żadnymi argumentami tez jest niezgodne z etyką. Do tego najwięcej do powiedzenia na temat rodzenia i wychowywania dzieci ma bezdzietny kawaler. Cóż mogę dodać? Nic chyba – komentuje szefowa MagnifiCo.

Nasza rozmówczyni nie wyklucza, że te wywołujące kontrowersje wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego mogą być celowym działaniem mającym na celu stworzenie zasłony dymnej wobec problemów, z jakimi się borykamy, czyli rosnąca wciąż inflacja, zaprzepaszczone pieniądze z UE i KPO, problemy ludzi z dostępem do  węgla, ustawą Ministra Czarnka... - PiS lubi stosować tego typu zabiegi w swojej polityce i w komunikacji - uważa Karolina Siudyła.

Ewidentna wpadka

W ocenie dr. Olgierda Annusewicza, eksperta ds marketingu politycznego ostatnie wystąpienie prezesa PiS to ewidentna wpadka, efekt klasycznego dla stylu prezesa Kaczyńskiego przygotowanego przemówienia, czy wystąpienia. ale przeplatanego improwizacjami.

- I tym razem poszło o jedną improwizację za daleko. W efekcie do dyskursu publicznego nic więcej się nie przebiło, co więcej należy się spodziewać, że to dopiero początek i tekst o „dawaniu w szyję” będzie bumerangiem.  Gdybym był odpowiedzialny za planowanie i organizację tego objazdu byłbym lekko zmartwiony. Ale lekko, bo z drugiej strony, to wystąpienie będzie prawdopodobnie powodowało wzrost zainteresowania kolejnymi.Niemniej co się stało, się nie „odstanie” i spora część żeńskiego elektoratu może długo chować urazę – podsumowuje dr Olgierd Annusewicz.

Bartosz Czupryk, eskpert ds wizerunku i marketingu politycznego klasyfikuje wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego na temat dzietności i jej podobne jako celowe prowokacje dla mediów i opinii publicznej.

- Temat spadku dzietności w Polsce jest bardzo poważnym problemem, który może wywołać poważny kryzys gospodarczy i społeczny. Temu nie da się zaprzeczyć. Sytuacja ta nie upoważnia jednak polityka do tak śmiałej opinii czy wręcz oceny polskich kobiet. Żeby wypowiedź była wiarygodna polityk powinien wskazać konkretne badanie naukowe, autora i czas, w którym zostało zrealizowane. Każdy argument łatwo zbić, gdy nie jest poparty autentycznym dowodem. Wypowiedź prezesa PiS wywołała szum medialny odwracając uwagę od obecnych problemów wielu Polaków - analizuje Czupryk.

- Choć problem spadku urodzeń w Polsce jest poważny nie powinno szukać się z tego powodu winnych. Uwaga - szczególnie polityka - powinna być skupiona możliwie na jak największym zminimalizowaniu skutków spadku populacji i szukaniu rozwiązań zmieniających ten stan w sposób konstruktywny. Co to oznacza? Mnożenie zakazów mobilizuje tylko zbuntowanych młodych ludzi do działania na przekór. Rolą państwa jest stwarzanie możliwości a nie stawianie kolejnych ograniczeń. To może przynieść odwrotny skutek. Uwaga polityków powinna być skupiona na zmianie postaw elit, grup społecznych szczególnie tych pożytku publicznego, w których też dochodzi do incydentów z alkoholem w tle. Elektorat PiS się kruszy. Prezes stara się odwrócić uwagę od bieżących problemów władzy. Tu nie chodzi o pozyskanie nowych wyborców. To nierealne. Tu chodzi o utrzymanie jak największej ich liczby obecnych i przeciągnięcie niezdecydowanych. W jaki sposób? Przez przekierowanie uwagi. Rzeczywistość egzystencjonalna Polaków jest coraz trudniejsza. Wsparcie rządowe i obniżka podatków są nośne medialnie, ale czy przy galopującej inflacji wystarczające? Polacy mogą oczekiwać zmiany - dodaje Bartosz Czupryk.

Dołącz do dyskusji: Burza po słowach Jarosława Kaczyńskiego "o dawaniu w szyję przez młode kobiety". "Zagalopował się w złośliwości"

61 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ula Ola
To nie jest zagalopowanie się a nienawisc która wpił mu PRL, ojciec Rajmund i miłość do Rosji. Jeden prezes, jeden przekaz, zniszczyć i pod ziemię opozycję i inaczej myślących. Oto przekaz PiSu.
odpowiedź
User
Vwg
Prezes się mocno zagalopował. Niby taki inteligent, lepszy sort itd.. WSTYD
odpowiedź
User
Jan
Żenada i najzwyklejsze prostactwo. Nie mają szczęścia. Razem z ulubienicą Joanną L. mają kompromitujące wpadki. Poniżanie obywateli i fakowanie chorym na raka. Tragedia public relations.
odpowiedź