SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kinowe premiery w serwisach VOD mogą być trwałym trendem. „Koronawirus zmienia relacje w branży filmowej”

Z powodu epidemii koronawirusa dystrybutorzy i producenci filmowi coraz częściej decydują się na przeniesienie swoich kinowych premier do internetowych platform streamingowych. Zdaniem branży ta sytuacja wymuszona przez zagrożenie wirusem może przerodzić się w stały trend. - Producenci filmów chcą minimalizować straty, więc przeniesienie premier na platformy VOD to jedyne wyjście. Koronawirus zmienia układ sił w branży filmowej, a określenie „domowe kino” nabiera nowego znaczenia - oceniają eksperci dla Wirtualnemedia.pl.

Branża rozrywkowa to jeden z segmentów gospodarki który okazał się bardzo wrażliwy na szerzącą się na świecie pandemię koronawirusa.

Jedną z konsekwencji koronawirusa jest wprowadzanie przez poszczególne kraje ograniczeń w funkcjonowaniu m.in. kin – w Polsce kilka dni temu rząd zdecydował, że do odwołania nieczynne będą sale kinowe i inne placówki kulturalne oraz rozrywkowe.

Premiery przeniesione do VOD

W związku z epidemią koronawirusa i zamknięciem kin coraz więcej producentów i dystrybutorów filmowych decyduje się na zmiany w dystrybucji ich najnowszych, premierowych tytułów.

Niedawno należąca do koncernu Comcast wytwórnia Universal Pictures zapowiedziała, że udostępni w internecie swoje najnowsze filmy będące obecnie w dystrybucji kinowej. Produkcje będzie można obejrzeć na platformach VOD w cenie 19,99 dolara za jeden tytuł. W ofercie są m.in. „Niewidzialny człowiek”, „Polowanie” i „Emma”,  trafi tam także zapowiadany film animowany „Trolls: World Tour”.

Podobnie jest także na polskim rynku. Od środy 18 marca br. film Jana Komasy „Sala samobójców. Hejter” jest dostępny w płatnej ofercie serwisu Player.pl (Grupa TVN Discovery) i Canal+. Film miał premierę kinową 6 marca.

Z kolei horror „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, którego premierę kinową przełożono w związku z epidemią koronawirusa, ostatecznie nie trafi do kin. Dystrybutor Next Film i producent Akson Studio zdecydowali, że film będzie dostępny na platformie Netflix.

Serwis Vod.pl (Ringier Axel Springer Polska) od wczoraj emituje filmy "Mayday", "Pan T.", "Deerskin", "Misiek i Chiński". Wcześniej niż planowano, bo już 3 kwietnia, do oferty wejdą "Oficer i szpieg" i "Poznajmy się jeszcze raz".

„Pan T.” z Pawłem Wilczakiem w roli głównej 27 marca trafił także do usługi Premiery VOD+ platformy Canal+. HBO GO przyspieszyło z kolei premiery filmów dla dzieci. W usłudze w środę pojawiły się: "Auta", "Auta 2", "Herkules" oraz "LEGO. Przygoda 2".

Ponad miesiąc przed planowaną premierą VOD, na platformy streamingowe trafił "Kod Dedala". Film będą mogli obejrzeć widzowie Vod.pl, cineman.pl, ipla.tv, chili, Orange, UPC, Play, Vectra, NC+, Netia, JMDI, Multimedia, Inea i TOYA.

VOD to jedyne wyjście

Pojawia się pytanie o to jak wymuszone przez pandemię koronawirusa przenoszenie kinowych premier do serwisów streamingowych zmieni sytuację w branży firmowej? Czy taka tendencja okaże się przejściowa po ustąpieniu zagrożenia Covid-19, czy też przerodzi  się w stały trend na rynku?

W rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci segmentu filmowego i VOD zgodnie przewidują, że koronawirus zmieni branżę w trwały sposób. Dawid Muszyński, redaktor naczelny naEKRANIE.pl zaznacza, że producenci i dystrybutorzy filmów nie mają obecnie lepszego rozwiązania niż udostępnianie kinowych premier w internecie.

- W obecnej sytuacji kierunek wyznaczony przez amerykańskie studia wydaje się jedyną właściwą drogą - ocenia Dawid Muszyński. - Przekładanie wszystkich premier na później nie ma sensu, ponieważ stworzy to tłok w repertuarze kin. Widzowie, jeśli będą tłumnie chodzić do kin po zakończeniu pandemii (w co osobiście wątpię), będą musieli wybierać między wieloma tytułami, co dla nikogo nie jest korzystne.

Według eksperta wrzucenie niektórych tytułów do dystrybucji SVOD jest jedyną słuszną decyzją. - Niestety, w Polsce jest to o wiele trudniejsze do wykonania ponieważ licencje do amerykańskich tytułów są bardzo rozrzucone po rynku, a nie skupione w jednym ręku – wyjaśnia Muszyński. - I tak oddzielna firma ma prawa do dystrybucji kinowej, inna do wydawania danego tytułu na DVD, inna dysponuje prawami SVOD, a jeszcze inna do VOD. Dlatego nie spodziewałbym się szybkiego pojawienia się amerykańskich filmów jak „Polowanie”, „Trole 2” czy „Niewidzialny człowiek”, które miały trafić w marcu czy kwietniu do kin na naszym rynku SVOD, czy tym bardziej VOD.

Nasz rozmówca zaznacza, że inaczej jest z polskimi produkcjami. Tu sprawa jest dużo prostsza. - Dystrybutorzy tacy jak Next Film czy Kino Świat mogą swobodnie decydować o tym który ze swoich tytułów gdzie pokażą, i tak „W lesie nie zaśnie nikt” trafiło do Netfliksa z którym Next Fim ma stałą współpracę, a „Sala Samobójców. Hejter” do Playera z którym współpracę ma Kino Świat – tłumaczy Muszyński. - Pytanie ile jeszcze takich zabiegów zobaczymy. Wydaje mi się, że w najbliższym czasie owi dystrybutorzy będą raczej starali się sprzedać za większą cenę tytuły, które były już w kinach, ale jeszcze nie wyszły na przenośnych nośnikach, jak  choćby „Psy 3. W imię zasad”, „Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa” czy „365 dni”. To filmy, które bardzo dobrze wypadły w box office. Najprężniej na tym polu działa Player, który stara się wykorzystać moment i już ściągnął do siebie takie tytuły jak „Mayday”, „Pan T”, „Futro z Misia” oraz amerykański hit „Le Mans ’66”, których premiera odbędzie się w nadchodzącym tygodniu - ocenia Muszyński.

Nowe znaczenie „domowego kina”

Podobnie jak Dawid Muszyński obecną sytuację branży ocenia Marek Sowa, ekspert rynku mediów, były prezes UPC Polska i Agory, obecnie związany m.in. z Golf Channel Polska. Podkreśla przy tym zmianę układu sił pomiędzy kluczowymi graczami w branży filmowej.

- Epidemia Covid-19 może trwale zmienić zarówno układ sił w branży filmowej, jak i przyzwyczajenia widzów – przyznaje Marek Sowa. - Zamknięcie kin powoduje, że studia filmowe decydują się na przeniesienie premier kinowych do serwisów VOD, lub odkładają je w czasie.

Według naszego rozmówcy jeszcze kilka miesięcy temu właściciele kin mieli na tyle silną pozycję przetargową, że wielu z nich mogło sobie pozwolić na odrzucenie propozycji zaledwie miesięcznego okna dystrybucyjnego dla „Irlandczyka” Netfliksa, ponieważ branżowym standardem było jeszcze wówczas trzymiesięczne okno dystrybucyjne dla kin, przed premierą filmu w serwisach VOD.

- Już liczba nominacji do Oscarów dla produkcji Netfliksa w tym roku była dowodem na zmiany zachodzące w branży filmowej, a epidemia koronowirusa znacząco przyspieszyła długoterminowe trendy – podkreśla Sowa. - Wytwórnia Universal ogłosiła kilka dni temu, że jej nowe filmy będzie można obejrzeć we własnym domu w dniu światowej premiery kinowej. Disney podąża w tym samym kierunku, np. w przypadku nowej produkcji „Naprzód” Pixara kompresując czas między premierą w kinach, w serwisach VOD i na własnej platformie streamingowej Disney+ z kilku miesięcy do raptem paru tygodni.

Jak zaznacza ekspert drastyczne kroki mające ograniczyć rozwój epidemii oznaczają szybkie zmiany w dystrybucji treści programowych.

- Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że właściciele kin nie odzyskają już takiej pozycji przetargowej z wytwórniami filmowymi, jaką mieli do tej pory – przewiduje Sowa. - Szybkie lub wręcz bezpośrednie przechodzenie najbardziej atrakcyjnych treści programowych na płatne platformy telewizyjne i platformy streamingowe jest już faktem, podobnie jak szybka zmiana - częściowo wymuszona - preferencji widzów. Określenie „domowe kino” nabiera nowego znaczenia.

Z kolei Wiesław Kot, krytyk filmowy w rozmowie z nami podkreśla, że obecny kryzys związany z koronawirusem pogłębia jedynie wcześniejszy trend, zgodnie z którym kina tracą na znaczeniu jako główne miejsce oglądania filmów.

- Epidemia spowoduje odroczenie premier co najmniej 150 filmów, a liczba ta może przecież znacznie wzrosnąć – zauważa Wiesław Kot. - Część z tych filmów wróci na ekrany, jak zapowiadany od lat na 3 kwietnia najnowszy Bond, innych nie będzie sensu od nowa promować i pokazywać, bo w kolejce czekają już następne. Siłą rzeczy przeniesie się je do - najchętniej płatnych - serwisów streamingowych, żeby producenci odzyskali bodaj część kosztów.

Ekspert prognozuje, że premierowe tytuły trafią też do kurczącego się obiegu DVD i Blu-ray. - To tylko wzmocni trend nasilający się od lat: kino stanie się tylko jednym z wielu i to wcale nie najważniejszym miejscem oglądania filmów – zaznacza Kot. - Ludzkość tak dalece uzależniła się od codziennej dawki filmowych opowieści, że chce je konsumować w każdej wolnej chwili. Więc z laptopa, tabletu czy z telefonu komórkowego. Od zeszłego roku niektórzy światowi producenci wypuszczają filmy od razu również w formacie odpowiadającym ekranowi smartfona – podkreśla nasz rozmówca.

Serwisy streamingowe w Polsce

W Polsce funkcjonuje obecnie kilka serwisów streamingowych. Jednym z najbardziej znanych jest Netflix, który według danych z listopada 2019 r. miał w Polsce ponad 3,73 mln użytkowników. Miesięczny dostęp do platformy w zależności od pakietu kosztuje 34, 43 lub 52 zł.

W listopadzie ub.r. drugą najpopularniejszą w Polsce platformą streamingową był serwis vod.pl z liczbą ponad 3,20 mln aktywnych użytkowników. W serwisie dostępne są zarówno darmowe, jak i płatne treści. Za te drugie należy zapłacić oddzielnie, ceny zależą od poszczególnych tytułów.

Serwis CDA Premium w listopadzie 2019 r. notował ponad 3,12 mln aktywnych użytkowników. W podstawowej darmowej wersji CDA treści (m.in. filmy) są dostępne za darmo. Z kolei za ofertę filmową w CDA Premium trzeba zapłacić miesięczną subskrypcję w wysokości 19,90 zł.

Platforma Player.pl według ostatnich danych miała 3,06 mln użytkowników. Serwis oferuje dostęp do treści telewizyjnych i filmowych w pakietach kosztujących od 10 do 80 zł na określony czas. W bibliotece znajdują się także filmy na życzenie, za każdy z tych tytułów trzeba zapłacić oddzielnie.

Platforma VOD prowadzona przez TVP jesienią ub.r. miała ponad 2,66 mln użytkowników. Serwis oferuje darmowy dostęp do treści produkowanych przez Telewizję Polską.

Serwis HBO Go ma ponad 1,73 mln odbiorców w Polsce. Platforma jest dostępna w zamian za miesięczną subskrypcję w wysokości 24,90 zł.

Platforma Ipla przyciąga do siebie miesięcznie ponad 1,58 mln użytkowników w Polsce. Serwis oferuje płatne kanały telewizyjne w pakietach kosztujących od 5 do 50 zł. Możliwe jest też wykupienie pojedynczych tytułów filmowych, za które trzeba płacić oddzielnie.

Chili ma z górą 422 tys. użytkowników w naszym kraju. Platforma funkcjonuje w modelu VOD oferując filmy i seriale za których obejrzenie trzeba zapłacić od kilku do kilkudziesięciu złotych.

Od jesieni 2019 r. na polskim rynku funkcjonuje także serwis Apple TV+. Platforma zapewnia dostęp do rozmaitych filmów, seriali i programów, w tym także do oryginalnych treści. Miesięczny abonament kosztuje 24,99 zł.

Dołącz do dyskusji: Kinowe premiery w serwisach VOD mogą być trwałym trendem. „Koronawirus zmienia relacje w branży filmowej”

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ewelina Puzderko
No niestety ceny w kinach za bilet (oprócz Warszawy) to ok. 15 zł. Sprzedawanie filmu VOD za 35 zł to nieporozumienie. Piractwo znowu będzie większe.
odpowiedź
User
Hektor
Wprowadzenie filmu na platformy strimingowe to bardzo dobry ruch szkoda tylko że nic się nie da zrobić z pirackimi kopiami które rosną jak grzyby po deszczu na popularnych portalach do wymiany plików typu P2P (popularne torrenty )
odpowiedź
User
dh
Nie, kinowe premiery w serwisach VOD nie mogą być stałym trendem. Bo film jest od razu dostępny na pirackich stronach za darmo.
odpowiedź