SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Koniec zniesławienia w Kodeksie karnym?

Minister sprawiedliwości zapowiedział zlikwidowanie artykułu 212 Kodeksu karnego, mówiącego o zniesławieniu. To już kolejna tego typu obietnica w ostatnich latach. Dziennikarze przyznają, że artykuł powinien iść do kosza, nie wierzą jednak, że władza wykaże inicjatywę, by tego dokonać.

Minister Zbigniew Ziobro (screen: YouTube/ Ministerstwo Sprawiedliwości)Minister Zbigniew Ziobro (screen: YouTube/ Ministerstwo Sprawiedliwości)

We wtorek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział likwidację artykułu 212 Kodeksu karnego, dotyczącego zniesławienia.

Tenże przepis stanowi: ,,§ 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.

Od lat rośnie liczba wszczętych postępowań w sprawie artykułu 212. Jak wynika ze statystyk Komendy Głównej Policji, w 1999 roku wszczęto ich jedynie 45, w 2007 roku już 216, w 2013 – 881, a w 2020 – aż 1130. Wzrasta także liczba przestępstw stwierdzonych z tego przepisu: w 1999 roku było ich 93, osiem lat później – 232, w 2013 – 454, a w 2020 – 828.

Choć środowisko dziennikarskie niezależnie od politycznych poglądów solidarnie występuje przeciwko artykułowi 212, nierzadko sami dziennikarze uciekają się do oskarżania z niego swoich kolegów po fachu.

Przykładów jest wiele. Pod koniec maja sąd uniewinnił redaktora naczelnego serwisu Wieści24.pl Jana Pińskiego w sprawie o zniesławienie wytoczonej mu przez korespondenta TVP Cezarego Gmyza. Wyrok jest prawomocny, ale Gmyz zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego.

W marcu umorzono postępowanie ws. aktu oskarżenia o zniesławienie jakie przeciw naczelnemu „Gazety Polskiej” Tomaszowi Sakiewiczowi wniósł Roman Giertych.

Skazaniem za pomówienie zakończył się proces publicysty „Sieci” Jerzego Jachowicza, jaki wytoczył prokurator Dariusz Korneluk.

Pod koniec ub.r. za winną zniesławienia Konrada Dulkowskiego, szefa Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych uznano Agnieszkę Siewiereniuk-Maciorowską, do niedawna wicenaczelną dwóch dzienników Polska Press.

Wielce łaskawa wola władzy?

- To oczywiste, że art. 212 powinien dawno zniknąć z kodeksu karnego. W praktyce jest narzędziem zastraszania lub co najmniej uprzykrzania życia dziennikarzom i zmuszania ich do podejmowania mitręgi sądowej nawet w kuriozalnych przypadkach – podkreśla Krzysztof Jedlak, redaktor naczelny „Dziennika Gazety Prawnej”. - Zawsze powtarzam, że - jak uczy doświadczenie - ze szczególnym upodobaniem z tego typu narzędzi korzystają ci, którzy mają powody, aby zabiegać o „efekt mrożący”. Ci zaś, których uzasadnione interesy rzeczywiście mogły zostać naruszone, mają do dyspozycji inne, skuteczne i właściwe, cywilnoprawne, mechanizmy ochronne – dodaje.

Czy w końcu pozbędziemy się art. 212? - Do zapowiedzi ministra sprawiedliwości w żaden sposób się nie przywiązuję. Nie jest pierwsza. Żadna nie została zrealizowana. A okazji i powodów nie brakowało – uważa Jedlak. - Może być więc i tak, że w końcu dojdzie do zmiany, bo taka jest akurat wielce łaskawa wola władzy, ale i tak, że nic się nie wydarzy i będziemy o tym dyskutować jeszcze długie lata – dodaje naczelny „DGP”.

- Byłoby dobrze, by ten przepis wyrzucić z polskiego systemu prawnego – wtóruje mu Bogusław Chrabota, wiceprezes Izby Wydawców Prasy i redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”. - Właściwie nie wiem, dlaczego jeszcze w nim jest, skoro się niemal go nie stosuje. Jeśli akcję przeciw temu przepisowi zapowiada sam minister Zbigniew Ziobro, to jedyny sens w tej propozycji wiążę z próbą zadbania o własny wizerunek. A ten ostatnio słaby, więc taki krok może mu zdobyć nieco punktów – ocenia Chrabota.

Straszak na mniejsze redakcje

Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik, zajmujący się m.in. tematyką prawną, nie ma wątpliwości, że zapowiedź Ziobry to jedynie przedwyborcza wrzutka. - Zero, nomen omen, szans na likwidację artykułu 212 – mówi Słowik w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. - Nie wierzę, że to się ziści. Tak się składa, że na przestrzeni kilkunastu lat opozycja była za zniesieniem lub ograniczeniem skutków artykułu 212 Kodeksu karnego, zaś władzy to nie przeszkadzało. Te same osoby, kiedy były w opozycji, były przeciw. Gdy dochodziły do władzy, nie przeszkadzało im to. Ziobro, jak wszyscy widzimy, jest coraz bardziej w opozycji i pewnie ta deklaracja też się z tym wiąże – dodaje.

- Bardzo bym sobie życzył, żeby również inne partie polityczne przyjęły i zgłosiły ten postulat. Ale czy w to wierzę? Nie – przyznaje dziennikarz Wirtualnej Polski.

Słowik podkreśla, że z ust ministra sprawiedliwości padają za likwidacją artykułu argumenty wolnościowe. „W imię obrony wolności debaty, dyskusji publicznej w Polsce, postanowiliśmy wyjść z inicjatywą likwidacji przepisu” - przekonywał we wtorek Ziobro. - A jeden z najbliższych współpracowników Ziobry, niejaki Dariusz Matecki w zasadzie jak wstaje rano, pierwsze co robi, nasypuje sobie płatki, zalewa mlekiem, a potem kieruje przeciwko komuś prywatny akt oskarżenia z artykułu 212 – mówi dziennikarz.

Inny przypadek? „To ja tylko przypomnę, że Prokuratura Krajowa, której zwierzchnikiem był Zbigniew Ziobro, groziła mi 212kk za pisanie o tzw. mafii lekowej. Kilka tygodni później Ziobro zorganizował konferencję, na której zapowiedział walkę z mafią lekową” - napisał po zapowiedziach Ziobry na Twitterze dziennikarz.

- Wiele instytucji publicznych, ale nie tylko, stosuje sankcje z artykułu 212 jako straszak wobec dziennikarzy. Najczęściej te sprawy kończą się dla ludzi mediów pomyślnie, nie zapadają wyroki skazujące – mówi Słowik. - Pamiętajmy tylko o jednym: mało który dziennikarz ma ten komfort co ja. Stoi za mną duża redakcja, na tyle bogata, że stać ją na zatrudnienie fachowców, prawników, którzy będą mi pomagali. Obraz polskiego dziennikarstwa to w większości dziennikarz nie zarabiający kroci, pracujący w niedużej redakcji, dla której każde postępowanie sądowe jest wyzwaniem. Zarówno organizacyjnym, jak i finansowym. Stosowanie 212 to forma zamykania dziennikarzom ust. To typowy efekt mrożący, działający na poziomie lokalnym. I ciężko mieć do dziennikarzy i małych wydawców pretensje, bo oni zderzają się z ciężarówką – podkreśla.

Likwidacja w pakiecie

- Wygląda na to, że to kolejny temat wrzucany w okresie przedwyborczym, żeby odciągnąć uwagę od ważniejszych spraw – ocenia Dominika Bychawska-Siniarska, prawniczka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jak jednak dodaje, sprzeciw wobec 212 łączy środowisko dziennikarskie. - Widać to było w 2011 roku, kiedy już było ono podzielone, choć może nie aż mocno jak teraz, mimo to zdecydowało się na kampanię „wygryźć 212 z Kodeksu karnego”. Na pewno ta sprawa jednoczy nadal i niezależnie od podziałów moglibyśmy na tym coś budować. Z drugiej strony jesteśmy tak skłóceni, że idziemy często do sądu, artykułu 212 używają do obrony środowiska NGO-sów, z założenia mu przeciwne. Coraz więcej adwokatów uważa, że w kontekście chociażby tego, co dzieje się z TVP, utrzymywanie artykułu 212 jest zasadne. Ale ja tak nie twierdzę – dodaje.

- Standardy międzynarodowe są jasne: powinniśmy wykasować artykuł 212 – zaznacza Bychawska-Siniarska. I zwraca uwagę, że niedawno podobne przepisy częściowo zdekryminalizowano na Węgrzech. - Nie dochodzi tam do zniesławienia w momencie, kiedy w grę wchodzi interes publiczny i za czyn odpowiadają media. Zostawiono kary za znieważenie – mówi.

Sama likwidacja artykułu zdaniem ekspertki z HFPC nie załatwiłaby jednak sprawy. - Diabeł tkwi w szczegółach. Musiałoby to iść w pakiecie z lekkim poprawieniem drogi cywilnej – tłumaczy. Chodzi o powództwo o ochronę dóbr osobistych. - Muszą tam wejść kwestie na przykład dotyczące ślepego powództwa, kiedy nie możemy ustalić, kto zniesławia w internecie. Machina sądowa mogłaby to ustalić za nas. Trzeba też sprawić, żeby powództwa orzekane były szybciej – dodaje Bychawska-Siniarska.

Dlaczego to artykuł 212 Kodeksu karnego powinien być zlikwidowany, a nie np. pozew cywilny o ochronę dóbr osobistych? - Główna bolączka to kara pozbawienia wolności. To do roku pozbawienia wolności za zniesławienie przy użyciu mediów – tradycyjnych czy społecznościowych. Od lat nie zgadza się z tym Europejski Trybunał Praw Człowieka, bo pozostawienie odpowiedzialności karnej może powodować skutek mrożący – wyjaśnia Bychawska-Siniarska. - Droga cywilna jest wystarczająca, ale procedura musi być usprawniona – powtarza prawniczka.

Dołącz do dyskusji: Koniec zniesławienia w Kodeksie karnym?

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Bezprawie i Niesprawiedliwość
PiS i Ziobro robią grunt pod najbardziej brutalną kampanię wyborczą po 1989 roku. Najpierw był "Lex Kaczyński" (w praktyce przegrany może sobie gwizdać na zasądzone przeprosiny/sprostowanie wobec osoby bezprawnie/kłamliwie pomówionej ... i wykpić się ich publikacją w "Monitorze Sądowym", którego żaden zwykły obywatel i tak nie czyta). A teraz to.
odpowiedź
User
TvPropaganda
8 lat rządów tego Zero i ten wciąż płacze, że sędziowie są źli. Człowiek Partacz i Nieudacznik, pamiętam jak piskliwym głosiczkiem wykrzykiwał"zwyciężymy"
odpowiedź
User
Julka
Jak w TVN będzie nazywane? Lex Zniesławienie?
odpowiedź