SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czy Mamę Ginekolog czeka kryzys wizerunkowy? "Raczej nie straci popularości"

Jedną z najpopularniejszych polskich influencerek obserwuje na Instagramie 850 tysięcy osób. Mowa o Nicole Sochacki-Wójcickiej, znanej Mamie Ginekolog. Czy jednak w dobie trwającej afery, która wybuchła po opublikowaniu przez samą zainteresowaną instastory, w którym informuje, że nie zdała egzaminu ze specjalizacji ginekologa (a od ukończenia przez nią studiów minęło dziesięć lat), influencerka może spodziewać się znacznego spadku popularności? - Wcale nie musi się tak stać - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dr Małgorzata Bulaszewska, specjalistka w zakresie polskiej blogosfery i kulturoznawczyni z Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Nicole Sochacki-Wójcicka podczas finału WOŚP / fot. InstagramNicole Sochacki-Wójcicka podczas finału WOŚP / fot. Instagram

- Dzisiaj jest wielki dzień dla moich hejterów. Nie zdałam egzaminu. Nie zdałam jednym punktem. Jednym - mówiła zapłakanym głosem Mama Ginekolog na instastory, opublikowanym po otrzymaniu wyników ze specjalizacji ginekologicznej w Warszawie. - Jedyne, co mnie pociesza to, że wszyscy mówili, że to było strasznie trudne. Ale nie wszyscy są oglądani przez paręset tysięcy osób - dodawała zapłakana influencerka.

Ponadto obserwowana przez setki tysięcy osób na Instagramie influencerka stwierdziła, że pytania na egzaminie dotyczyły zagadnień, które jej zdaniem są mało istotne w pracy ginekologa. Przez myśl przeszedł jej również pomysł odwołania się od otrzymanego wyniku egzaminu.

Mama Ginekolog nie zdała egzaminu. Burza w internecie

"Po 10 latach ten egzamin powinien być formalnością dla Ciebie. Teraz 'kopniak dał Ci siły", za dwa dni będziesz płakać na stories, że hejterzy źli. Nazywasz hejtem każdego, kto ma odmienne zdanie od twojego. (…) Odłóż telefon, weź się za naukę, a zdasz" - brzmiał jeden z zamieszczonych komentarzy. Podobnych było bardzo wiele.

O całej sprawie napisało wiele portali, m.in. "Pudelek". To nie spodowało się Mamie Ginekolog, która - również na Instagramie - postanowiła się do tego odnieść.

- Dziękuję, Pudelku, za reklamę! Takich zasięgów nie miałam od dawna. Dużo osób do mnie trafia i myśli sobie - ale fajny, prawdziwy profil. No nie zdałam egzaminu. Wasi pracownicy na pewno też kiedyś czegoś nie zdali. Niemniej od ponad dziesięciu lat pracuję w zawodzie ginekologa, ponieważ jestem lekarzem z pełnym prawem wykonywania zawodu. Nie mam żalu do tych, co nie rozumieją niuansów kształcenia podyplomowego kadry medycznej, bo nie każdy musi wiedzieć, jak to wygląda. A moi "fani", czytelnicy, obserwatorzy, czy moje pacjentki nie muszą mi nic wybaczać, ponieważ jasno wiedzą, kim jestem i że jestem w trakcie owej specjalizacji - tłumaczyła influencerka.

Mama Ginekolog nie zdała egzaminu na specjalizację. Jej obserwatorzy poczuli się oszukani?

Sam fakt nie zdania przez Mamę Ginekolog egzaminu specjalizacyjnego po dziesięciu latach od ukończenia przez nią studiów był tylko jednym z wątków poruszonych w całym opisanym wyżej zamieszaniu. Wielu internautów poczuło się oszukanych przez influencerkę, która w sieci nazywa się ginekologiem i na tym tytule buduje swoją markę.

Należy tu jednak zwrócić uwagę na istotny aspekt: powszechny brak wiedzy na temat etapów kształcenia pracowników medycznych. Po zakończeniu studiów lekarz podejmuje regularną pracę w swoim zawodzie, tak więc praktycznie przyjmuje pacjentów jako np. ginekolog lub laryngolog. Bezpośrednio po zakończeniu studiów nie jest jednak specjalistą w swojej dziedzinie - zrobienie specjalizacji zajmuje zazwyczaj kilka lat stażu. Staż ten jest niczym innym natomiast, jak praktycznym wykonywaniem zawodu.

- Lekarze kończąc studia, rozpoczynają specjalizację i pracują w danym zawodzie. I są wtedy ortopedą, ginekologiem lub pediatrą. Natomiast nie są specjalistą w tej dziedzinie. Specjalistą staje się po wykonaniu stażu, który różnie trwa: od 4 do 6 lat i złożeniu egzaminu PES (Państwowy Egzamin Specjalizacyjny - red.) - wyjaśniała - zresztą zgodnie z prawdą - na instastory Mama Ginekolog. Niektórzy jednak nie są przekonani do tych argumentów, ponieważ zasadniczo lekarze nie posiadający jeszcze specjalizacji nie tytułują się jej nazwą.

Czy Mamie Ginekolog grozi kryzys wizerukowy? "To nie musi popsuć jej wizerunku"

Jak jednak podkreśla w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl dr Małgorzata Bulaszewska z Uniwersytetu SWPS w Warszawie, afera ta wcale nie musi negatywnie wpłynąć na ogromną obecnie popularność influencerki. Ekspertka ds. blogosfery wskazuje na ważny fakt: Mama Ginekolog od samego początku jest ze swoimi obserwatorami szczera i nie ukrywa prawdy. Informacja o tym, że jest w trakcie robienia specjalizacji znajduje się na jej stronie internetowej. Influencerka nie próbowała nigdy tego zataić.

- Zwróciłabym uwagą na pewną kwestię. Jeżeli wejdziemy w zakładkę na jej stronie pt. "O mnie", to widzimy, że Mama Ginekolog nigdzie nie twierdzi, iż ma specjalizację. Pisze, że jest w trakcie robienia specjalizacji. Jej fani oczywiście mogą czuć się zawiedzeni tym, że tak długo ją robi, ale liczy się tak naprawdę nie to, jak długo ten proces trwa, a jaki będzie jego efekt - zaznacza kulturoznawczyni. Eksperta ds. blogosfery zaznacza, że Mama Ginekolog wykonuje zawód lekarza i nie pracuje sama, lecz w zespole pod nadzorem lekarza specjalisty.

- Czy ta sprawa spowoduje, że Mama Ginekolog straci swój wizerunek? Wydaje mi się, że wcale nie musi się tak stać - kontynuuje ekspertka. - Oczywiście pojawiły się komentarze negatywnie odnoszące się o faktu, że w sieci używa tytułu ginekologa. Rzeczywiście nazwa bloga jest chwytliwa: odwołuje się dwóch rzeczy ważnych w życiu rodzica, w życiu kobiety. Po pierwsze do macierzyństwa, a po drugie influencerka pokazuje też, na czym polega jej praca - dodaje. - Ponadto ona jest lekarzem, skończyła Akademię Medyczną. Tyle, że nie ma specjalizacji - zaznacza.

- Wydaje mi się, ze to nie musi popsuć jej wizerunku, bo ona nie kłamie. Te osoby, które krytycznie się o niej teraz wypowiadają w komentarzach, najwyraźniej nie przeczytały podstawowych informacji o niej - stwierdza dr Bulaszewska.

- Mama Ginekolog z dużą empatią pisze o swoich pacjentkach, o kwestiach ważnych dla kobiet. Podejmuje tematy, które przed powstaniem jej bloga były jednak trochę spychane "do cienia", m.in. temat depresji poporodowej - kontynuuje.

- Tak naprawdę ona na światło dzienne wyciągnęła rzeczy ważne dla dużej części społeczeństwa więc myślę, że raczej nie straci tej popularności - dodaje. Podkreśla, że bardzo dobrym krokiem z jej strony było postawienie sprawy jasno: przyznanie się do tego, że po prostu nie zdała egzaminu. - To jest bardzo ważne, ponieważ w dzisiejszych czasach jest duża potrzeba na bycie autentycznym i szczerym - przyznaje dr Małgorzata Bulaszewska.

Warto podkreślić, że Mama Ginekolog w lutym 2021 r. na pomoc WOŚP zebrała dzięki swojemu kanałowi na Instagramie aż 5,8 mln złotych. Influencerka wykorzystała do zbiórki swój internetowy sklep dla kobiet w ciąży i rodziców. Na co dzień można w nim kupić różne produkty, jednak w dniu finału WOŚP sklep był dedykowany wyłącznie produktom, z których dochód zasilił konto Orkiestry. Akcję wsparli partnerzy - PayU zrzekł się całej prowizji naliczanej za zakup w sklepie Sochacki-Wójcickiej.

Dołącz do dyskusji: Czy Mamę Ginekolog czeka kryzys wizerunkowy? "Raczej nie straci popularości"

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Fibak
Dramatycznie źle napisany tekst. Przecinki tam, gdzie je wstawia Word, a nie tam, gdzie powinny być. No i ten sklep dedykowany produktom. Koszmar, czytać się tego nie da. A babka, cóż, niezbyt mądra, niedouczona, tłumaczy się jak każdy inny człowiek, który oblał egzamin, że to wina egzaminu.
odpowiedź
User
Max
Obecnie jak matołek nie zda egzaminu, to wina jest egzaminu. A ponieważ takich jest milion i może zabrać głos w internetach, to i mamy influencerki
odpowiedź
User
Szynkwas
Dobrze, że egzamin nie polega na leczeniu kogoś.
Byłby prawdziwy dramat.
odpowiedź