SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Przejście Shondy Rhimes to cios dla ABC od Netflixa - będą kolejne (opinie)

Transfer Shondy Rhimes z ABC do Netflixa to nie tylko cios dla amerykańskiej stacji. To również jasny komunikat dla wszystkich telewizji opartych o model tradycyjnych ramówek, uzależnionych od słupków oglądalności i reklam - Netflix mówi „idziemy po was”. Dla portalu Wirtualnemedia.pl komentują Kaja Szafrańska, Marta Wawrzyn i Wiktor Piątkowski.

Shonda Rhimes, fot. Flickr.comShonda Rhimes, fot. Flickr.com

Shonda Rhimes, gwiazda ABC, autorka sukcesu „Chirurgów” czy „Skandalu”, ogłosiła w ostatnich tygodniach, że przechodzi do Netflixa. Swój kontrakt z telewizją rozwiązała na rok przed jego zakończeniem, by na następne cztery lata wraz ze swoją firmą producencką oraz wspólniczką Betsy Beers pracować dla amerykańskiego serwisu streamingowego.

W specjalnym oświadczeniu Rhimes poinformowała, że chce uwolnić się od ograniczeń telewizji, gdzie warunki dyktują reklamodawcy i słupki oglądalności. Co oznacza zatem jej decyzja dla amerykańskiego (i nie tylko) rynku mediów i rozrywki?

Cios dla ABC, nowe otwarcie dla Netflixa?

- Odejście Shondy Rhimes to przede wszystkim duży cios dla amerykańskiej telewizji ABC, która zrobiła z jej seriali swój znak firmowy – ocenia Marta Wawrzyn, założycielka serwisu Serialowa.pl. - W najbliższych latach te seriale będą jeszcze przez ABC kontynuowane, słynne TGIT - czyli czwartkowe pasmo, w którym emitowane są tylko i wyłącznie produkcje ShondaLandu - na razie nie zniknie, ale z czasem to wszystko dobiegnie naturalnego końca. "Skandal" w tym roku wchodzi w finałowy sezon, "Chirurdzy" najlepsze czasy mają za sobą, a "Sposób na morderstwo" kilkunastu sezonów raczej nie doczeka. Seriale Shondy w ABC zostaną na przestrzeni kilku lat zakończone, a razem z nimi odejdzie publika, do tej pory przyzwyczajona do zasiadania przed telewizorem co czwartek o godz. 20:00 – dodaje Marta Wawrzyn.

Kaja Szafrańska, dziennikarka i vlogerka z kanału Jakbyniepaczeć dodaje, że transfer Rhimes do Netflixa jest niezwykle korzystny dla obu stron.

- Dla Netflixa to poszerzenie oferty o nowe produkcje z ogromnym potencjałem komercyjnym - musimy pamiętać, że seriale Shondalandu przyniosły stacji ABC w ostatnich latach zysk rzędu 2 miliardów USD. Z kolei dla Shondy przejście do Netflixa oznacza wyjście poza ograniczenia wynikające z pracy dla ogólnodostępnej stacji, szansę na rozwój kreatywny i możliwość realizacji odważniejszych pomysłów. To też krok w przyszłość, bo ABC to telewizja starej generacji, z długimi sezonami i cotygodniową emisją poszczególnych odcinków. A widownia produkcji Shondy to często osoby młode, które korzystają z mediów cyfrowych i platform VoD – ocenia Kaja Szafrańska.

W ocenie Wiktora Piątkowskiego, scenarzysty i producenta z firmy Bahama Films, odejście Shondy Rhimes to dopiero początek odpływu twórców z telewizji tradycyjnej do platform takich jak Netflix. Serwis po pierwszych kilku latach wchodzi w kolejną fazę rozwoju – a do tego potrzebuje znanych widzom nazwisk, którzy przyjdą do platformy za ulubionymi twórcami.

- Przejście Shondy Rhimes do Netflixa to ważne wydarzenie, które może zapoczątkować wielki odpływ talentów współpracujących dotychczas ze studiami lub dużymi stacjami telewizyjnymi na zasadach wyłączności lub tzw. „first look agreement". Shonda Rhimes to nie tylko scenarzystka i producentka, ale również szefowa prężnej firmy zatrudniającej dziesiątki utalentowanych scenarzystów, a do tego pewien symbol – mówi Wiktor Piątkowski.

Scenarzysta i producent w rozmowie z naszym portalem zwraca także uwagę, że wielcy rynkowi gracze, jak na przykład Disney, czują się ze strony Netflixa zagrożeni, w związku z czym decydują się na przerwanie współpracy z platformą.

- Przez ostatnie lata Rhimes była kojarzona z ABC, dlatego ten transfer musiał mocno zaboleć wytwórnię Disneya. Sam fakt, że kilka godzin po ogłoszeniu odejścia Shondy Rhimes Disney poinformował o zakończeniu współpracy z Netflixem przy dystrybucji online swoich filmów świadczy o irytacji szefów wielkiego studia. Moim zdaniem Netflix czuje się już wystarczająco silny, żeby rozpocząć otwartą walkę o największe talenty z ogólnodostępnymi telewizjami i wielkimi studiami – ocenia dla naszego portalu Wiktor Piątkowski.

Netflix ściągnie z rynku wszystkich najlepszych twórców?

Czy sprowadzenie pod swoje skrzydła twórczyni „Chirurgów” i „Skandalu” to nowa taktyka walki o widza Netflixa? Eksperci nie mają wątpliwości – Netflix idzie na wojnę o talenty z największymi stacjami i studiami telewizyjnymi w USA.

- Transfer Shondy Rhimes - podobnie jak chociażby liczne zamówienia dla seriali młodzieżowych czy tradycyjnych sitcomów - dobitnie pokazuje, jaki jest plan streamingowego giganta. Netflix nie chce tworzyć telewizji jakościowej, a przynajmniej nie tylko. To nie jest internetowy odpowiednik HBO, tylko serwis zainteresowany dotarciem za pomocą wszelkich dostępnych metod do masowej publiki. Za Shondą przyjdą miliony widzów z całego świata i Netfliksowi w ogóle nie będzie przeszkadzać, jeśli te seriale nie spodobają się krytykom. Ważne, żeby podobały się publiczności. Ściąganie znanych twórców, a także hollywoodzkich aktorów, to coś, co dzieje się dosłownie na naszych oczach. Rozpoczęła się wielka wojna o talenty i nazwiska, a Netflix ma wszystko co trzeba, aby brać w niej aktywny udział. Oczywiście, że będzie to czynił dalej, bo to się opłaca. Za znanymi nazwiskami idzie publiczność. Spodziewam się więcej takich informacji jak ta o Shondzie Rhimes, zwłaszcza że Netflix na razie tej wojny nie wygrywa. Matthew Weiner, twórca "Mad Men", wolał Amazona. Identyczną decyzję podjął Robert Kirkman, autor "The Walking Dead", czy Amy Sherman-Palladino, twórczyni "Gilmore Girls". Prawdziwa rywalizacja dopiero się rozpoczyna, a najbardziej na tym ucierpi tradycyjna telewizja, która wiele talentów odkrywa, by później je tracić na rzecz serwisów streamingowych – twierdzi Marta Wawrzyn.

Kaja Szafrańska podkreśla, że Netflix od wejścia na rynek współpracował ze znanymi nazwiskami, teraz jednak drenaż talentów z rynku przeniesie się na dużo wyższą skalę.

- Nowa na pewno nie, bo Netflix robi to już od dawna - początkowo z czołowymi reżyserami z Hollywood, teraz z producentami telewizyjnymi. Przecież House of Cards, pierwszy serial Netflixa, który zdobył globalną popularność, stworzył David Fincher. Netflix podpisał też ostatnio umowę z Davidem Lettermanem a także z braćmi Coen, którzy mają stworzyć dla platformy nowy serial w klimacie westernu. Coraz wyraźniej widać, że Netflix stara się tak urozmaicić swoją ofertę programową, by pozyskać nowe kategorie widzów, czym skutecznie będzie mógł konkurować z największymi amerykańskimi stacjami telewizyjnymi – uważa dziennikarka i vlogerka z kanału Jakbyniepaczeć.

Netflix daje warunki, których telewizja nie oferowała nigdy

Pytani przez nas eksperci zgodnie przyznają, że w Netflixie Shonda Rhimes będzie miała zapewniony komfort pracy, na który na można liczyć w amerykańskich telewizjach, które w dużej mierze uzależnione są od reklamodawców i ściśle określonych wymogów ramówek stacji.

- Shonda Rhimes zrobiła to, co wielu twórców, czyli poszła tam, gdzie oferują lepsze warunki. I nie chodzi mi tylko o warunki finansowe, które na pewno będą więcej niż zadowalające, ale także o komfort pracy, który jest w Netfliksie zupełnie inny. Podczas gdy ABC i inne amerykańskie stacje ogólnodostępne każą serialom bardzo ostro rywalizować o widza i kasują to, co nie jest w stanie udowodnić swojej wartości w ciągu kilku tygodni emisji, Netflix zamawia od razu całe sezony, pozwalając twórcom konstruować scenariusze tak jak uważają za słuszne. Nie ma ograniczeń co do ilości i długości odcinków, nie trzeba przejmować się takimi rzeczami, jak zrobienie w odpowiednim momencie przerwy na reklamę. Nie dziwi mnie decyzja Shondy, która ostatnio nie miała najlepszej passy w ABC - szybko skasowano zarówno "Blef", jak "Still Star-Crossed" – ocenia Marta Wawrzyn.

Na komfort pracy i niezależność zwraca także uwagę Wiktor Piątkowski. Twórca podkreśla również, że dla Rhimes praca dla Netflixa może być „nowym otwarciem” po słabszym okresie w ABC

- Neflix to przede wszystkim zupełnie inne podejście do opowiadania historii i dostęp do innej widowni. Zostając w ABC, Shonda Rhimes byłaby skazana na konieczność zatrzymywania uciekającej młodszej widowni i dostosowywania swoich  projektów do jej starszej części. Wyniki oglądalności jej ostatnich produkcji emitowanych przez ABC nie były zadowalające. W pewnym sensie Shonda Rhimes wybrała „ucieczkę do przodu" i zdecydowała się powalczyć o innego widza - komentuje Wiktor Piątkowski.

Dołącz do dyskusji: Przejście Shondy Rhimes to cios dla ABC od Netflixa - będą kolejne (opinie)

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
M
Ciekawe jak ten amerykański trend wpłynie na polską telewizję. Póki co nie widać chętnych czekających z walizkami hajsu i przebierających nogami, żeby zainwestować w serial internetowy. U nas dalej obowiązuje myślenie, że do internetu to musi być tanio, a tanio to może powstać vlog z wywiadami z celebrytami albo prosta do bólu animacja.
odpowiedź
User
aZaliż
Jeden powoli się kończy, choć przedłużany niemiłosiernie mocno zmęczył widownię.
Drugi od dwóch sezonów męczybuła.

Co Pani Shonda może jeszcze zaoferować, czego już nie pokazała?
odpowiedź
User
jan
u nas oferty programowej i informacyjnej TVP nic nie przebije...
odpowiedź