SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Radosław Kotarski: self-publishing to głos sprzeciwu wobec patologii wydawniczych, a dla autorów kilkukrotnie wyższe zarobki

Napisana i samodzielnie wydana przez Radosława Kotarskiego poradnikowa książka „Włam się do mózgu” sprzedała się w liczbie 40 tysięcy egzemplarzy. W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl autor komentuje powodzenie swojego poradnika, zdradza kulisy self-publishingu oraz funkcjonowania swojej platformy księgarskiej Altenberg. - Self-publishing to głos sprzeciwu wobec zastanej i patologicznej sytuacji na polskim rynku wydawniczym, nasi autorzy zarabiają na książce od 3 do nawet 8-krotnie więcej niż w „zwykłym” wydawnictwie - ujawnia Radosław Kotarski.

Radosław Kotarski to popularny youtuber, bloger oraz twórca i gospodarz programu „Podróże z historią” emitowanego w TVP. We wrześniu br. wydał książkę „Włam się do mózgu”. Jest to rodzaj poradnika zawierającego wskazówki na temat skutecznych metod samodzielnej nauki.

- Książka dotyczy nowoczesnych i przebadanych naukowo metod skutecznego uczenia się - wyjaśnia Kotarski w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl. - Obok rzetelnych badań teoretycznych postanowiłem wszystko sprawdzić na sobie i w tym celu m.in. nauczyłem się wylosowanego przypadkowo języka (padło na szwedzki) w pół roku. Oprócz certyfikatu językowego wystawionego przez Uniwersytet Ludowy w Göteborgu moje umiejętności językowe były testowane na żywo w telewizji. Wszystko więc uzyskało dodatkowe potwierdzenie i sprawa nabrała tempa. Tym bardziej, że na gruncie badań naukowych to jak uczymy się w szkole czy w dorosłym życiu jest po prostu ogromnym marnowaniem energii i czasu. Na całe szczęście da się zupełnie inaczej.

Według informacji podanych nam przez Kotarskiego od momentu premiery książka „Włam się do mózgu” sprzedała się w ok. 40 tys. egzemplarzy. Przy okazji publikacji autor rozpoczął akcję charytatywną, w ramach której przeznacza 4 zł od każdej sprzedanej książki na rzecz fundacji Pajacyk zajmującej się dofinansowaniem obiadów szkolnych dla potrzebujących dzieci. Kotarski potwierdza, że do tej pory udało się w ten sposób zebrać ok. 165 tys. zł.

W rozmowie z nami Kotarski przyznaje, że obecnie nie ma sprecyzowanych dalszych planów książkowych, jest nastawiony raczej na promowanie tej najnowszej.

- Zdecydowanie w najbliższym czasie chciałbym jednak poświęcić się nie tyle pisaniu nowej książki, co propagowaniu treści z ostatniej - przyznaje. - Nie ma takiego dnia, gdy jakiś czytelnik nie napisze mi informacji do czego używa tej książki. Okazuje się, że czytelnicy realnie zmieniają swoje nawyki w zakresie uczenia się. Przygotowują się z tą książką do egzaminów na uniwersytecie, uczą się języków obcych (i to nie tylko angielskiego, a takich egzotycznych jak suahili, japoński czy fiński) czy przyswajają kroki pierwszego tańca, który następnie wykonają na weselu. Czytelnicy znaleźli więcej zastosowań dla sposobów skutecznego uczenia się niż mogłoby mi się wydawać. Poza tym mam wrażenie, że ta książka naprawdę zmienia rzeczywistość i to nie tylko szkolną. W końcu udaje się wyrzucić z naszego arsenału uczenia się tak nieefektywne nawyki jak wielokrotne czytanie tych samych tekstów. Psychologia kognitywna już dawno udowodniła, że nie jest to skuteczna metoda. Chodzi o to, aby używać zupełnie innych i za każdym razem zaskakiwać nasz mózg.

„Włam się do mózgu” nie jest pierwszą książką napisaną przez Kotarskiego. Wcześniej wydał „Nic bardziej mylnego” we współpracy z tradycyjnym wydawnictwem. Jednak w wypadku najnowszej pozycji zdecydował się na metodę self-publishingu, a także na uruchomienie własnej platformy wydawniczej Altenberg.

- Jeśli chodzi o self-publishing to najważniejsza jest dla mnie pełna wolność twórcza. Przy mojej poprzedniej książce nie miałem na przykład większego wpływu na formę – zdradza Kotarski. - A zawsze chciałem aby książki, które są w Polsce wydawane były piękne i by nadawały się na prezent dla kogoś innego lub dla siebie. Dlatego zdecydowaliśmy się na pełny kolor, piękny papier, twardą oprawę, mnogość grafik, wykresów i zdjęć. To nie przeszkadza w odbiorze, a go nawet ułatwia. Poza tym nie sądzę, aby z jakimkolwiek wydawnictwem w Polsce udała się akcja „1 sprzedana książka = 1 obiad dla niedożywionego dziecka”, która jest dla nas bardzo ważna. Dzięki temu możemy pozwolić sobie na podzielenie się naszym sukcesem z kimś, kto tego naprawdę potrzebuje. Self-publishing dzisiaj to także głos sprzeciwu wobec zastanej i patologicznej sytuacji na polskim rynku wydawniczym, na którym autor książki jest najmniej ważnym ogniwem. Mam tu również na myśli kwestie finansowe, ponieważ nasi autorzy zarabiają na książce od 3 do nawet 8-krotnie więcej niż w „zwykłym” wydawnictwie. Poza tym jesteśmy, jako wydawnictwo, w pełni transparentni względem autorów i wiedzą oni ile zarabiamy. Takiej przejrzystości nie znajdziemy u konkurencji.

Według naszego rozmówcy platforma wydawnicza Altenberg ma być drogą pośrednią pomiędzy zwykłym wydawnictwem a self-publishingiem.

- W pełni samodzielne wydanie i dystrybuowanie książek nie jest wcale aż tak łatwe i zawsze oznacza konieczność poświęcenia ogromnej ilości czasu i własnych zasobów - zaznacza Kotarski. - Nasi autorzy także więcej robią i są bardziej osobiście zaangażowani niż wtedy, gdy publikowali „tradycyjnymi” metodami, ale przy tym jest także o wiele więcej satysfakcji.

Na razie w ofercie Altenberg oprócz najnowszej książki Kotarskiego są tylko 2 inne, napisane przez znane youtuberki - Red Lipstick Monster oraz Arlenę Witt. Założyciel platformy zapowiada jednak dalszy rozwój i wyjaśnia kryteria doboru tytułów, które zamierza wydawać.

- Na wiosnę mamy już 5 potwierdzonych tytułów. Będą to głównie pozycje poradnikowe, bo taki jest zamysł, aby zmieniać świat przy użyciu wiedzy jakiegoś eksperta - zapowiada Kotarski. - Więc naszym towarem tak naprawdę nie są książki, a wiedza i zmiana, która idzie za daną książką. Forma papierowa jest tylko i aż nośnikiem takich informacji, dlatego właśnie selekcja autorów jest u nas tak mocna. Ale chcemy wykonać eksperyment z innymi formami, na przykład fabułą. Jeśli ktoś chce zostać autorem Altenberga musi zaakceptować fakt, że z każdej książki będziemy fundowali wspólnie obiad dla Pajacyka, musi osobiście zaangażować się w cały proces wydawniczy i dostarczyć nam naprawdę dobry materiał, po którym dojdziemy do wniosku, że jest on w stanie zmienić życie czytelnika na lepsze w jakiejś dziedzinie - wyjaśnia Kotarski.

Dołącz do dyskusji: Radosław Kotarski: self-publishing to głos sprzeciwu wobec patologii wydawniczych, a dla autorów kilkukrotnie wyższe zarobki

29 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pięknie
Następny krok to nagranie płyty, a później własną seria odzieży i perfum. Kariera się rozwija, bardzo fajnie.
odpowiedź
User
Marcin
Uważam, że Pan Roman na rację. Tak samo trzeba zawalczyć z TV, która na odcinku programu zarabia dobre dziesięć razy więcej niż twórca, który za odcinek dostaje jakieś grosze, 30-40 koła. Zdecydowanie popieram plany, które pojawiły się przy starcie platformy. Nawet Google zabiera maks 2/3 kasy!
odpowiedź
User
aZaliż
Taki Pan Tadeusz.
Na pewno nie sprzedaje się źle, ale do hitów nie należy.
Kto go wyda, gdy wszyscy będą patrzyli na książkę wyłącznie jako produkt?

Albo poezja.
Ile trzeba sprzedać egzemplarzy, żeby zapłacić autorowi tyle, ile swoim autorom płaci pan Radek?
A ile da się sprzedać egzemplarzy?

Żadna sztuka wydawać tylko to, co ludzie chcą kupić, a to co trzeba wydać, ale jest mniej chodliwe zostawić złym wydawcom...
Ale kto wyda mniej chodliwe książki, jeśli wydawców zabraknie?
odpowiedź