SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

"Dwór" Patryka Jakiego przedobrzył. Trzaskowski wygrał pozytywnym przekazem (opinie)

Wygrana Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich w Warszawie jest zaskoczeniem. Na jego dobry wynik złożyły się i własne wysiłki, ale i błędy rywala. Patrykowi Jakiemu nie pomogła przychylność telewizji publicznej - twierdzą eksperci pytani przez portal Wirtualnemedia.pl.

Rafał Trzaskowski wygrał wybory na prezydenta Warszawy już w pierwszej turze. Z sondaży exit pool, publikowanych zaraz po zakończeniu głosowania, wynikało, że kandydat Koalicji Obywatelskiej zdobył 54,1 proc. głosów, a jego główny konkurent z Prawa i Sprawiedliwość Patryk Jaki - 30,9 proc.

Trzaskowski poprawił jeszcze ten rezultat - według oficjalnych danych PKW zdobył 56,67 proc. głosów, a Jaki - 28,53 proc.

- Oczywiście, że liczyliśmy na więcej. Co mogłem jednak zrobić więcej? Poprawiłem wynik Andrzeja Dudy z pierwszej tuty wyborów z 2015 roku. Dziękuję wszystkim, którzy we mnie uwierzyli i wszystkim warszawiakom, którzy uczestniczyli w wyborach - skomentował porażkę Patryk Jaki.

Rozstrzygnięcie batalii o fotel prezydenta stolicy już w pierwszej turze okazało się zaskoczeniem. Sondaże przedwyborcze pokazywały, że Warszawę czeka druga tura głosowania. Październikowa prognoza przedwyborcza firmy Kantar dawała Rafałowi Trzaskowskiemu 42 proc. głosów, a Patrykowi Jakiemu 31 proc. Co zdecydowało zatem o wygranej kandydata KO już w pierwszym rozdaniu? Zapytaliśmy o to ekspertów zajmujących się marketingiem politycznym.

Trzaskowski aktywny do samego końca

Zdaniem dr. hab. Dariusza Tworzydły z Uniwersytetu Warszawskiego wygrana Trzaskowskiego jest efektem sprawnie przeprowadzonej kampanii wyborczej, w której dominował przekaz pozytywny.

- Moim zdaniem głównym czynnikiem, który przełożył się na efekt w postaci wygranej Rafała Trzaskowskiego w pierwszej turze, było wzmocnienie jego aktywności w dwóch ostatnich tygodniach. Ponadto popełnił zdecydowanie mniej błędów niż jego kontrkandydaci. Był wyrazisty, a jego wypowiedzi nie wywoływały zbyt dużych sprzecznych odczuć i niepotrzebnych emocji. Z dnia na dzień stawał się coraz bardziej aktywny, podobnie jak jego główny kontrkandydat, aczkolwiek wzrastało w nim przekonanie o możliwości zwycięstwa i walki z Patrykiem Jakim w drugiej turze - ocenia Tworzydło w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Z kolei dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico, za sukces sztabu Trzaskowskiego poczytuje spot z finiszu kampanii, gdzie spersonifikowana Warszawa upomina Patryka Jakiego.

- Swoje zrobił, najlepszy moim zdaniem od lat, spot PO. Spot, w którym Warszawa jako kobieta mówi do Patryka Jakiego. Nie agresywnie, nie atakując, ale łagodnie i nieco z żalem. Spot wywołał emocje i refleksje i spełnił swoją rolę, doskonale stawiając "kropkę nad i" w kończącej się kampanii. Słabiej, także pod względem filmowym wypadł tu spot Jakiego, gdzie choćby głos lektorki nie uwodził tak jak ten ze spotu Trzaskowskiego. Może to właśnie znowu brak czasu i zbyt duże tempo kampanii - twierdzi ekspert Instytutu Publico.

Nie za Trzaskowskim, a przeciw PiS-owi

Według Krystiana Dudka wielu wyborców w Warszawie do głosowania na kandydata KO zmobilizowała niechęć do obecnie rządzącego w kraju Prawa i Sprawiedliwości. Kontrkandydatowi Trzaskowskiego nie pomogło to, że stał na czele komisji badającej tzw. aferę reprywatyzacyjną.

- PO mimo afery reprywatyzacyjnej nie zniechęciła wyborców. Gdyby tak się stało, ofiarą tej złości stałby się Trzaskowski - ocenia dr Dudek. - Prawdopodobnie to efekt utartych sympatii i silnej mobilizacji przeciwko PIS. Tak jak Jaki mówił: "Teraz albo nigdy", KO w przenośni mówiła "Wszyscy przeciw PiS". Warszawa to miasto, w którym od lat wygrywa PO, i mało który polityk PIS byłby to w stanie zmienić. Patryk Jaki, choć waleczny i pracowity - był za słabym graczem. Trzaskowski generalnie robił wrażenie bardziej sympatycznego, obytego, światowego, otwartego. Na dodatek dla warszawiaków to ktoś swój - mówi nam szef Instytutu Publico. 

W podobnym tonie wygraną Trzaskowskiego już w pierwszej turze ocenia Robert Stępowski, ekspert ds. marketingu terytorialnego i personal brandingu.

- W Warszawie wyborcy bronili stolicy przed Prawem i Sprawiedliwością. Ale była to walka z jakimś "wrogiem" przeciw konkretnemu "zagrożeniu". Chwilowa, stuprocentowa mobilizacja - czemu sprzyjała piękna pogoda i zamknięte galerie handlowe - twierdzi Stępowski.

- Wyborcy, zwłaszcza w Warszawie, nie poszli masowo do urn, by oddać swój głos na Trzaskowskiego. Oni w dużej mierze zagłosowali przeciw Patrykowi Jakiemu i PiS-owi. Nie zostali uwiedzeni doskonałą kampanią, charyzmą kandydata Koalicji Obywatelskiej, jego wizją rozwoju Warszawy, ani merytorycznym programem - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Robert Stępowski.

Kampania wpadek

Karolina Sikorska, business development manager w agencji Publicon, sądzi, że Trzaskowskiemu w kampanii pomógł swoimi błędami Patryk Jaki.

- Trudno powiedzieć, czy w tak dobrym wyniku już w pierwszej turze Rafałowi Trzaskowskiemu pomogły wyjątkowo jasne punkty we własnej kampanii, czy raczej ilość potknięć, jakie zanotował - zwłaszcza w ostatnich tygodniach - jego kontrkandydat. Kampania Trzaskowskiego wydawała się przez cały czas trwania nieco poniżej możliwości jego samego oraz środków i zaplecza, jakimi dysponuje Koalicja Obywatelska - komentuje Sikorska dla portalu Wirtualnemedia.pl.

Nasza rozmówczyni chwali kandydata KO za to, że w kampanii postawił na bezpośrednie spotkania z wyborcami. - Na plus nowemu prezydentowi na pewno można zaliczyć te elementy kampanii, które mocno podkreślały chęć współpracy z lokalnymi społecznościami i umiejętność obserwacji miejskich ruchów, korzystania z ich narracji - czyli cały program „18 dzielnic, jedna Warszawa". Sama idea town hall meetings była strzałem w dziesiątkę - Trzaskowski celował w końcu w wyborcę aktywnego, obytego, świadomego wagi, jaką niosą ze sobą partycypacja i dialog - komentuje ekspertka agencji Publicon.

"Chcieć za bardzo"

Naszych ekspertów poprosiliśmy także o wskazanie elementów kampanii, które złożyły się na wynik Patryka Jakiego niższy, niż dawały mu sondaże.

Dr Krystian Dudek zauważa, że wynik uzyskany w stolicy przez Jakiego jest lepszy niż rezultaty poprzednich kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. - Patrykowi Jakiemu należy oddać to, że osiągnął wynik (30,09%), jakiego w poprzednich wyborach w pierwszej turze nie osiągnął ani Jacek Sasin (w 2014 r. 28% w I turze), ani Czesław Bielecki (w 2010 w I turze 23,16%). Pracował bardzo ciężko, ale... dla mieszkańców Warszawy nie był wiarygodny - twierdzi nasz rozmówca.

- Jaki nie jest osobą z Warszawy, jest młody i wydaje się, że zbyt intensywnie i w pędzie wyborczym często bez pomysłu realizował działania i wyprowadzał ciosy. Hillary Clintom w swojej książce pt. "Co się stało" opisującej wybory przegrane z Trumpem wspominała powtarzane jej przez Obamę słowa, że czasami można chcieć za bardzo i przedobrzyć. Patrykowi Jakiemu to się przytrafiło. Pomylenie w spocie czeskiej Pragi z warszawską; zlokalizowanie Budapesztu nad Dunajcem; spot o uchodźcach, gdy w Warszawie widok obcokrajowca to rzecz codzienna, którą nie sposób przestraszyć; porównywanie wyborów do powstania; niesmaczny mem dotyczący pogrzebu Sebastiana Karpiniuka czy współpraca z Guziałem, co niekoniecznie spodobało wyborcom - to wszystko za dużo, zbyt intensywnie i za agresywnie - wylicza dr Krystian Dudek.

Nasz rozmówca in minus ocenia także liczne spotkania Jakiego z wyborcami, ale tylko tymi, których głosy już miał. - Takie spotkania są generalnie najlepszą formą kampanii w wyborach samorządowych - ale sztab Patryka Jakiego źle dokonał segmentacji wyborców. Spotkania ze zwolennikami dają kandydatowi złudzenie ogromnego poparcia, podczas gdy należy pamiętać, że to tylko cząstka wyborców, najczęściej z jednego segmentu, a w wyborach - szczególnie w takim mieście jak Warszawa - głosuje wiele osób nie mających czasu na udział w spotkaniach, do nich też trzeba dotrzeć, nie pozwalając sobie na wpadki - twierdzi dr Krystian Dudek.

Jaki atakował, zamiast budować pozytywny przekaz

Przyczyn porażki Patryka Jakiego już w pierwszej turze Karolina Sikorska upatruje w negatywnym tonie jego kampanii. Kandydat Zjednoczonej Prawicy skupiał się na wyliczaniu, czego stolicy brakuje, co widać było szczególnie w debacie telewizyjnej z udziałem wszystkich kandydatów. - Patryka Jakiego mogła zgubić przewaga narracji negatywnej nad pozytywną. Jakiemu nie brakowało solidnego przygotowania w merytorycznej debacie, uderzał jednak w ton, w jakim kandydat Zjednoczonej Prawicy adresował swoje komunikaty czy odpowiedzi na argumenty rywali. Wypowiedzi Jakiego zbyt często przypominały ofensywne wyliczanki na temat tego, czego Warszawie rzekomo brakuje i w czym zawiedli obecnie rządzący - ocenia Sikorska.

Ekspertce wtóruje Robert Stępowski. - PiS trochę przeszarżował w Warszawie, zwłaszcza w ostatnich dniach kampanii. Wydaje mi się, że w sztabie Patryka Jakiego na finiszu puściły emocje - ocenia specjalista. - W przypadku Patryka Jakiego zapewne do przesilenia doszło m.in. poprzez porównanie wyborów do Powstania Warszawskiego (są w naszym narodzie świętości, których dotykać nie należy). Zaszkodziła mu zapewne również zbyt mocna propaganda mediów publicznych i prawicowych gazet - ocenia nasz rozmówca.

W komentarzach powyborczych publicyści i eksperci zaczęli domniemywać, czy do porażki Jakiego nie przyczyniła się narracja budowana w mediach publicznych, zwłaszcza Telewizji Polskiej. Czy przychylność telewizji publicznej mogła paradoksalnie zaszkodzić Patrykowi Jakiemu?

"Dwór" zawsze powie, że jest dobrze

- Zbyt dużo materiałów negatywnych o Trzaskowskim i pozytywnych o Jakim, z jednej strony zmobilizowały elektorat kandydata KO, a z drugiej uśpiły wyborców Zjednoczonej Prawicy (skoro jest tak silny, to wygra bez mojej pomocy - pomyślało wielu) - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Robert Stępowski. - Z drugiej strony sondaże i pełne zachwytu opinie płynące ze strony szerokiego środowiska prawicy pod adresem Patryka Jakiego zapewne spowodowały uśpienie jego instynktu samozachowawczego. Tak dzieje się w przypadku wielu polityków i samorządowców, którzy zbyt szczelnie otaczają się swoim "dworem" i nie dopuszczają do siebie żadnych krytycznych uwag. "Dwór" zawsze będzie mówił, że jest najlepiej, a wygrana jest czymś zupełnie oczywistym. Taka zbyt silna wiara w szczerość tego, co mówią najbliżsi współpracownicy, doprowadziła już do przegranej nie jednego polityka - zwłaszcza w samorządzie, który powinien być bardzo blisko wyborców i być niezwykle wyczulonym na aktualne nastroje społeczne - uważa zapytany przez nasz portal specjalista.

Karolina Sikorska podziela pogląd Stępowskiego, zwracając też uwagę, że do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpłynęły skargi na relacjonowanie kampanii samorządowej w TVP.  

- Na pewno Jakiemu nie przysłużył się propagandowy styl relacjonowania kampanii, jaki przyjęła TVP. Przypomnijmy, że to jedyny nadawca, na którego do KRRiT napłynęły skargi dotyczące sposobu pokazywania kampanii samorządowej. W połączeniu z utrzymującą się od kilku miesięcy tendencją spadkową w wynikach oglądalności kanałów TVP, nachalna promocja kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta stolicy była zwyczajnie nietrafiona - uważa specjalistka z agencji Publicon.

- Narzędzia docierające do ugruntowanego już elektoratu nie dają przewagi - sądzi z kolei dr Krystian Dudek. - Należałoby się zastanowić, ilu mieszkańców Warszawy ogląda jaką telewizję. Być może widownia telewizyjna pokrywała się z uczestnikami spotkań P. Jakiego, zamiast poszerzać grupę odbiorców i budować wyższy wynik - puentuje dr Dudek.

Dołącz do dyskusji: "Dwór" Patryka Jakiego przedobrzył. Trzaskowski wygrał pozytywnym przekazem (opinie)

23 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Wlad
Czaskoski wygrał dzięki kompleksom lemingów, które kierują się wyłącznie zaspokajaniem swojego ego. Nic więcej.
odpowiedź
User
Cccc
W tym artykule jest tyle błędów że oczy bolą...
odpowiedź
User
Warszawa Walcząca
Czaskoski wygrał dzięki kompleksom lemingów, które kierują się wyłącznie zaspokajaniem swojego ego. Nic więcej.
"Czaskoski" wygrał, bo w Warszawie mieszkańcy pamiętają apatyczne rządy PiS-u w mieście, kiedy totalnie nic się nie działo. O, pardon, zbudowano jedynie Muzeum Powstania Warszawskiego...
odpowiedź