SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Operatorzy płatnej telewizji przeciwko projektowi rządu. „Drastyczne zubożenie oferty”

Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji może wywrócić do góry nogami modele biznesowe polskich sieci kablowych i platform cyfrowych. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl operatorzy płatnej telewizji i eksperci twierdzą, że projekt ingeruje w swobodę działalności gospodarczej. Przewidują, że projekt rządu zamiast poprawić ofertę programową, doprowadzi do jej zubożenia, wzrostu cen i zamknięcia niektórych kanałów telewizyjnych.

Anteny do naziemnej telewizji cyfrowejAnteny do naziemnej telewizji cyfrowej

Zgodnie z obecnie obowiązującą zasadą must carry, must offer sieci kablowe, platformy cyfrowe i zarejestrowane w Polsce serwisy streamingowe z kanałami linearnymi powinny oferować TVP1, TVP2, TVP3, Polsat, TV4, TVN i TV Puls. Przepisy nie budzą wątpliwości w przypadku sieci kablowych. Platformy satelitarne udostępniają tylko TVP3 Warszawa, a Telewizja Polska chciałaby, żeby zaoferowały na satelicie wszystkie 16 wersji. Większość serwisów streamingowych nie udostępnia stacji konkurentów.

Projekt zgodny z oczekiwaniami byłego szefa TVP

Rząd chce, żeby w ustawie do nowej zasady must carry, must offer wpisać tylko TVP1, TVP2, TVP3, TVP Kultura i TVP Info. Pozostałe stacje po konsultacjach wskazałby przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie mogłoby ich być więcej niż 30. Na tym nie koniec zmian. Pierwsze pięć kanałów na dekoderach operatorów płatnej telewizji zajmowałoby 5 stacji TVP objętych zasadą must carry, must offer, kolejne pozycje lista z rozporządzenia KRRiT. Programy regionalne TVP musiałyby być oferowane przez platformy satelitarne. Operatorzy mieliby obowiązek sprzedaży dostępu do pojedynczych kanałów (a la carte).

Projekt rządu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Jacka Kurskiego. - Cieszę się, że jest w rządzie ustawa o implementacji Europejskiego Kodeksu Łączności Elektronicznej, której przyjęcie może sprawić - wierzę, że tak się stanie - że wszyscy Państwo będą mieli na pilocie na trzecim programie, trzeci program Telewizji Polskiej i właściwy terytorialnie sygnał ośrodka. Nie tak jak jest dzisiaj w Polsacie, że na 68 kanale TVP3 Warszawa w Białymstoku w formacie SD. Będzie w HD, właściwy terytorialny na numerze 3. Bardzo liczę, że tak się stanie. Łączenie z ośrodkami podczas koncertu było celowe, żeby pokazać jaki jest potencjał ośrodków i jak blisko możemy być wspólnot lokalnych. Szczególnie, że za rok mamy wybory samorządowe. Informacja lokalna jest bardzo ważna, żeby dotarła do Polaków - stwierdził w czerwcu ówczesny prezes TVP.

Marek Sowa, który w przeszłości był wiceprezesem sieci kablowej UPC Polska zauważa, że projekt pojawia się w tym samym czasie, co poprawka do budżetu o zwiększeniu rekompensaty dla mediów publicznych z 2 do 2,7 mld zł. - Rządowy projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji to kolejny przykład autorytarnych zapędów polityków rządzącej partii. Zbieżność w czasie z zaproponowanym w Sejmie  podniesieniem kwoty "rekompensaty" dla TVP i Polskiego Radia z 2 miliardów do 2 miliardów 700 milionów złotych rocznie (oczywiście na koszt polskich podatników) nie jest przypadkowa. Nadchodzi rok wyborczy, więc żaden sposób nie jest zły na wzmocnienie dyspozycyjnej, partyjnej telewizji jaką jest obecnie TVP - ocenia ekspert w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Polska Izba Komunikacji Elektronicznej, zrzeszająca operatorów kablowych w stanowisku przesłanym Wirtualnemedia.pl krytykuje tryb pracy nad projektem. - Przedstawione propozycje nie są jeszcze ostateczne - wciąż nie pojawił się druk sejmowy, nad którym obradować będzie parlament. Trzeba bardzo krytycznie ocenić sposób procedowania nad projektem - tak daleko idące zmiany nie powinny być wprowadzane na ostatnią chwilę, bez należytych konsultacji. Znaczący wzrost kosztów działalności operatorów wynikający z przyjęcia ustawy w tym kształcie może prowadzić do redukcji oferty oraz podniesienia opłat za usługi telewizyjne - ocenia organizacja.

Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji „Mediakom”, który skupia kilkudziesięciu małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych i sieci telewizji kablowych twierdzi, że zmiany w przepisach są potrzebne, ale racjonalne. - Mediakom od kilku lat postuluje głęboką reformę Ustawy o RTV, dlatego, że na gruncie obecnych przepisów dochodzi do głębokiej dysproporcji w traktowaniu "nadawców" w zależności od technologii ich "nadawania". I tak "nadawcy" internetowi nie są objęci żadnymi regulacjami i dzisiaj jeśli ktoś chce nadawać na żywo na obszar całej Polski poprzez np. kanał YouTube, nie musi spełniać żadnych wymogów. Proponowana nowela pogłębia ten stan. Z drugiej strony, jeśli ktoś chce drogą kablową nadawać na obszar jednego osiedla i docierać do np. 300 mieszkań, to musi przejść cały proces koncesyjny. Dlatego rozmowę o tym, czy program X należy objąć zasadą must- carry, a programu Y tą zasadą nie obejmować, należy zacząć od uzasadnienia dlaczego jedne metody "nadawania" są objęte koncesją, a inne są z tego obowiązku zwolnione - przekonuje Krzysztof Kacprowicz, prezes organizacji.

Projekt uderza w modele biznesowe operatorów

Przedstawiciele branży mocno krytykują propozycje rządu. Ich zdaniem projekt ingeruje w swobodę działalności gospodarczej i mocno uderza w modele biznesowe obecne na rynku. Dzieje się tak m.in. przez obowiązek udostępniania kanałów a la carte. Do tej pory w ten sposób sprzedawano głównie dostęp do filmowych i sportowych stacji premium lub erotycznych. Pakiety złożone z kanałów o różnej tematyce są standardem w branży nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.

- Projekt przewiduje zrównanie cen sprzedaży programów. W ocenie PIKE nie tylko naruszałoby to swobodę działalności gospodarczej, ale przede wszystkim zakłóciło doskonale funkcjonujący w Polsce rynek video, mogący poszczycić się wyjątkowym bogactwem oferty. Znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby faktyczne i skuteczne egzekwowanie istniejącego już w przepisach zakazu dyskryminacji operatorów przez nadawców. Jako szczególnie niebezpieczny dla wszystkich uczestników rynku: operatorów, nadawców, a także abonentów, postrzegamy projektowany obowiązek oferowania przez operatorów programów pojedynczo. Wymuszona zmiana obecnego modelu sprzedaży doprowadzi do spadku zasięgów, a tym samym przychodów z reklam, co przełoży się na znaczący wzrost ceny programów, pogorszenie ich jakości, a nawet wyeliminowanie niektórych, niszowych nadawców - zauważa PIKE.

Były wiceszef UPC Polska twierdzi, że osoby, które przygotowały takie propozycje nie mają pojęcia o rynku sieci kablowych czy platform cyfrowych. - Zapis o obowiązkowej sprzedaży programów a la carte przez operatorów to typowy populizm, świadczący o nieznajomości rynku płatnej telewizji. Doświadczenia z bardziej rozwiniętych rynków wskazują, że rezultatem wprowadzenia podobnych zapisów jest mniejszy wybór programów za wyższy abonament, nie uwzględniają również narastającej konkurencji ze strony serwisów streamingowych - przekonuje Sowa.

Sprzedaż dostępu do poszczególnych stacji może spowodować bałagan i zwiększyć koszty techniczne po stronie operatorów. Uderzy to szczególnie w mniejsze firmy. - Nakładanie na operatorów konieczności zapewnienia możliwości wyboru programów a'la carte wiąże się z niewyobrażalnymi kosztami związanymi z zakupem nowych licencji na systemy kodowania i urządzenia abonenckie dla klientów. Dzisiaj sytuacja na rynku jest taka, że najwięksi z operatorów kablowych systemy kodowania posiadają, ale niektórzy mniejsi operatorzy takich systemów nie mają. Proponowany nam model sprzedaży programów a'la carte nie jest stosowany nigdzie na świecie, prawdopodobnie dlatego, że ani klientom, ani operatorom nie przynosi spodziewanych korzyści - argumentuje Kacprowicz.

Nie brakuje głosów, że na nowych przepisach mogą zyskać zagraniczni gracze. - Proponowana nowela wygląda na "pisaną na kolanie" bo nie bierze pod uwagę podstawowych realiów rynkowych. Po pierwszym przejrzeniu propozycji rządu nasuwają się pewne spostrzeżenia. Nakładanie dodatkowych obowiązków na "tradycyjnych" operatorów (kablowych, satelitarnych) spowoduje, że ich oferta będzie droższa niż oferta "nowych" operatorów, czyli platform OTT, co będzie powodować odpływ klientów ze sfery objętej kontrolą Państwa, do szarej strefy anonimowych platform OTT. Uważam, że tylko luzowanie przepisów może spowodować sprawniejsze docieranie serwisów do odbiorców - ocenia Kacprowicz z Mediakomu. Wiele platform streamingowych działa na podstawie holenderskich, niemieckich, czeskich czy słowackich licencji.

TVP otworzy wszystkie listy kanałów

Operatorom nie podoba się też obowiązek umieszczania stacji 5 na początku EPG. W Wielkiej Brytanii istnieje podobny względem BBC, ale dotyczy tylko pierwszych dwóch pozycji. Nad Wisłą nadawca publiczny jest często krytykowany. Udostępnianie tak wielu stacji TVP na początku list może zniechęcać abonentów do operatorów. Ci muszą teraz mierzyć się z inflacją i rosnącą konkurencją ze strony serwisów streamingowych, które powodują odpływ abonentów od tradycyjnych graczy w wielu krajach na świecie.

- Ustawowe określenie pierwszeństwa programów telewizji publicznej oznacza ograniczenie swobody kształtowania swojej oferty przez operatorów ze szkodą dla abonentów. Może to utrudnić dostęp do najchętniej oglądanych programów, w tym lokalnych, a także uniemożliwić operatorom realizację zobowiązań umownych do umieszczania programów na określonych pozycjach. Wskutek projektowanej zmiany art. 43 uRTV zaburzona zostałaby mozolnie wypracowywana przez KRRiT i NSA równowaga pomiędzy must carry a must offer - ocenia PIKE.

Sieci kablowe zauważają, że  zmiany w przepisach mogą doprowadzić do różnych warunków konkurencyjnych. Niektóre podmioty mogą być bowiem uprzywilejowane po rozporządzeniu przewodniczącego KRRiT. Zdaniem branży unijna dyrektywa jest tylko pretekstem do przedstawienia projektu, który nie był konsultowany z rynkiem.

- Zapisy o ograniczeniu must carry / must offer do pięciu kanałów TVP i uznaniowej listy równie upartyjnionej KRRiT, pierwszeństwie pięciu kanałów TVP w EPG operatorów, obowiązkowych programach regionalnych TVP w ofercie platform satelitarnych mają w jeszcze większym stopniu uprzywilejować tzw. "media publiczne" i osłabić prywatne media niezależne - twierdzi Sowa.

Duże obawy mają też polskie serwisy streamingowe. - Proponowane zmiany w sposób skandaliczny naruszają zasady uczciwej konkurencji i prawo wyboru Polaków, w tym narzucają Polakom miejsce kanałów TVP na pilotach ich telewizorów. Programy niezatwierdzone przez KRRiT będą dostępne dopiero od 36 miejsca! - zwraca uwagę Marcin Malicki, VP of products Wirtualnej Polski, szefa usługi Pilot WP.

Przedwyborcze uderzenie w media

Przedstawiciele branży płatnej telewizji odsyłają nas do stanowiska Konfederacji Lewiatan, zrzeszającej polskich przedsiębiorców, zatytułowanego „Rząd tylnymi drzwiami uderza przed wyborami w prywatne media”. - Pierwsze kanały telewizyjne będą wyłącznie dla TVP. Zgodnie z zapisami projektu wprowadzającego Prawo komunikacji elektronicznej, obywatele (wyborcy), bez względu na to z jakich usług dostępu do programów telewizyjnych korzystają, będą mieli narzuconą na kilka miesięcy przed wyborami ofertę priorytetowo traktującą jedną opcję polityczną, bowiem bez względu na to z usług którego operatora widz korzysta, zawsze na kanałach od 1 do 5 będą kanały telewizji publicznej - możemy przeczytać w dokumencie.

Organizacja przekonuje, że wolność mediów jest zagrożona. - W przyjętym przez Radę Ministrów i skierowanym do Sejmu projekcie ustawy Przepisy wprowadzające ustawę – Prawo komunikacji elektronicznej znalazła się obszerna propozycja zmian w ustawie o radiofonii i telewizji, która ma olbrzymie znaczenie dla pluralizmu mediów. Przewodniczący KRRiT dostaje ogromną władzę pozwalającą mu żonglować ofertą nie tylko państwowych mediów, ale i prywatnych przedsiębiorców. Będzie mógł bowiem swobodnie kształtować listę kanałów, które będą objęte tzw. zasadą must carry, must offer. Jest to naszym zdaniem pogwałcenie zasad pluralizmu mediów - ocenia Lewiatan.

To od decyzji szefa KRRiT zależy czy na nowej liście obowiązkowych kanałów znajdą się na przykład główne stacje komercyjne. - Istnieje obawa, że ograniczenie listy programów, które dotychczas objęte były obowiązkiem must offer będzie skutkowało pozbawieniem części abonentów dostępu do tych programów. Jeżeli nadawcy podniosą ich cenę, to staną się dostępne wyłącznie dla tych abonentów, którzy uiszczą za nie odpowiednio wysoką opłatę. Gdy połączymy to ze spadkiem przychodów małych nadawców, pozbawionych ryczałtowych przychodów od operatorów, to mamy drastyczne zubożenie oferty telewizyjnej. Nie wierzymy, że takie były intencje prawodawcy - zauważa PIKE. Organizacja zauważa, że przepisy nie obejmą wielu nadawców, którzy mają licencje wydane przez regulatorów innych europejskich krajów.

Mediakom dostrzega pewien pozytyw w projekcie. Nie pozwoli nadawcom telewizyjnym na oferowanie operatorom tych samych kanałów w różnych cenach lub na zmuszanie ich do sprzedaży pakietowej. - Z zadowoleniem przyjmujemy zapisy dotyczące ograniczenia stosowania praktyk niedozwolonych przez nadawców, ale przypominamy, że nasza ustawa obowiązuje tylko „...dostawców usług medialnych oraz platform udostępniania wideo ustanowionych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej", więc znaczna część nadawców nie będzie objęta nowelą, co tylko pogłębi patologię w relacjach między nadawcami a operatorami -  argumentuje Kacprowicz.

Konieczność zainstalowania wielu aplikacji?

Użytkownicy serwisów streamingowych też mogą stracić dostęp do niektórych stacji. Część nadawców nie porozumiałaby się z nimi w sprawie dystrybucji najważniejszych anten, ponieważ posiadają swoje platformy streamingowe. - Rząd najwyraźniej nie lubi internetu, bo zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji schowane pod płaszczykiem zmian w prawie komunikacji elektronicznej oznaczają koniec oglądania telewizji w internecie w obecnej formule, w tym np. w aplikacji Pilot WP, z której korzysta każdego miesiąca około 2 mln Polaków - mówi Malicki z Wirtualnej Polski.

Jego zdaniem nowe przepisy mogą utrudnić życie odbiorcom, zmuszając ich do instalowania wielu aplikacji do mobilnego odbioru. - Projekt cofa nas do cyfrowego średniowiecza. Nie bierze pod uwagę, jak rozwija się technologia, nie bierze również pod uwagę wyborów widzów. W ustawie wprost został narzucony stacjonarny odbiór telewizji (!), podczas gdy na całym świecie użytkownicy, szczególnie młodzi, preferują odbiór mobilny. Użytkownicy tak naprawdę nie będą mogli oglądać telewizji w jednej, internetowej aplikacji np. jadąc w tramwaju czy na wakacjach, będą zmuszeni korzystać z różnych platform - przekonuje Malicki.

Dodatkowe koszty dla platform satelitarnych

Konfederacja Lewiatan  zwraca uwagę, że znacząco wzrosną koszty działalności platform cyfrowych. - Dodatkowo koszty tego przedsięwzięcia sięgać mogą milionów euro i całkowicie zrzucone są na barki prywatnych przedsiębiorców. Nie uwzględniono bowiem specyfiki technologicznej świadczenia usług dostępu do telewizji zrównując sposób realizacji obowiązków pomiędzy operatorami kablowymi czy satelitarnymi. Obecnie, platformy satelitarne muszą udostępniać tylko jedną wersję kanału TVP3. Po zmianie przepisów będą musiały udostępniać wszystkie kanały regionalne telewizji publicznej, co oznacza wzrost kosztów działalności oraz konieczność pozyskania nowych pojemności satelitarnych, co jest utrudnione - piszą autorzy stanowiska.

Poprzednia KRRiT uznawała, że w przypadku Polsat Box, Canal+ i Orange wystarczy oferowanie tylko jednej wersji TVP3. Koszt wydzierżawienia całego transpondera na najpopularniejszej w Polsce pozycji orbitalnej (Hot Bird 13E) to blisko 3,7 mln euro rocznie (tyle płaci na przykład TVN za transponder, na którym nadaje 9 stacji). Takie koszty ponosiłyby też platformy za emisję wszystkich stacji TVP3, które przez wiele godzin emitują wspólne pasmo. Ponadto w rozporządzeniu, KRRiT może zdecydować o objęciu zasadą must carry, must offer stacji obecnie niedostępnych z Hot Birda. To na przykład TVP Nauka, TVP Kobieta czy TV Trwam.

-  W tym jest jakieś racjonalne jądro. Jeśli ktoś nie mieszka w Warszawie i chciałby obejrzeć TVP3 Bydgoszcz, to powinien mieć taką możliwość. Pytanie kto za taką fanaberię zapłaci. Logicznym jest zachowanie niemieckich nadawców publicznych, którzy płacą samodzielnie za wynajem transpondera. Nie powinno się prywatnych przedsiębiorców obarczać kosztami za emisję tylu kanałów. Dobrze, że każdy powiat nie ma swojej wersji TVP3. Wtedy mielibyśmy ich około 350, a nie tylko 16 - ironizuje w rozmowie z Wirtualnemedia.pl członek Rady Mediów Narodowych Robert Kwiatkowski.

TVP1 zamiast Polsatu na liście Polsat Box?

Lewiatan krytykuje również narzucanie operatorom kolejności oferowania poszczególnych stacji na liście. W Polsat Box „jedynką” jest Polsat, a w Canal+ od niedawna listę otwiera Canal+ Family. - Projekt ingeruje głęboko w zasady funkcjonowania rynku mediów wymuszając zmiany w tworzeniu produktów, zasadach współpracy między uczestnikami rynku i obowiązujących umowach. Numeracja elektronicznego przewodnika po kanałach (EPG) czy pakietyzacja są ściśle powiązane z wynegocjowanymi warunkami współpracy pomiędzy nadawcami i operatorami, z uwzględnieniem potrzeb klientów. Obowiązujące umowy są długoterminowe i nie dają możliwości wprowadzenia tak rewolucyjnych zmian w ciągu kilku miesięcy - ocenia organizacja.

- Sposób procedowania tak rewolucyjnych dla rynku zmian jest bulwersujący. Zmiany w ustawie medialnej zostały przyjęte przez Radę Ministrów bez uprzednich konsultacji, weryfikacji skutków takich propozycji, czy ich zapowiedzi i to dodatkowo w projekcie „technicznej” ustawy wprowadzającej Prawo komunikacji elektronicznej. Mało tego, nawet po ich przyjęciu, projekt nie został upubliczniony i uniemożliwiano opinii publicznej przez wiele dni dostęp do niego – powiedział  Krzysztof Kajda, zastępca dyrektora generalnego Konfederacji Lewiatan.

Dołącz do dyskusji: Operatorzy płatnej telewizji przeciwko projektowi rządu. „Drastyczne zubożenie oferty”

35 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Lolik
Zamiast ponumerowane listy kanałów ...nieponumerowane kafelki z nazwą stacji
odpowiedź
User
m.
Taki zapis mocno przyspieszy proces odchodzenia z kablówek i platform satelitarnych.
odpowiedź
User
Porządek ma być
Ciekawe jak wygląda sytuacja w praworządnych Niemczech z zasadą obowiązkowych kanałów ARD i ZDF na ich platformach płatnych. Tam te kanały i nawet sporo innych mogą oglądać wszyscy bo nie są kodowane a polskich TVP 1 i 2 nigdzie się nie obejrzy za darmo.
odpowiedź