SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Strach przed obfitością kreatywnego nadmiaru

Kreatywność nie jest jakimś szczególnym, wrodzonym i specyficznym uzdolnieniem - choć takie rozumienie przypisuje się talentom artystycznym -  z którą przychodzimy na świat lub jesteśmy jej pozbawieni. Jest umiejętnością, którą wciąż można wzmacniać i doskonalić. Najistotniejszym zaś jej warunkiem jest postawa i określone nastawienie - pisze dla Wirtualnemedia.pl Marek Staniszewski, właściciel butiku doradczo-strategicznego Heuristica.

Marek StaniszewskiMarek Staniszewski

„Znakiem rozpoznawczym twórczego przedsięwzięcia będzie dla mnie takie działanie, którego wynikiem jest skuteczne zdziwienie”. - Jerome S. Bruner.

Co by się stało, gdyby nagle Twoi pracownicy lub zespół, którym kierujesz stali się dwa razy bardziej kreatywni? A może trzy albo nawet pięć razy? Gdyby wciąż tworzyli kolejne pomysły np. na nowe produkty, innowacyjne opakowania, usprawnienia procesów, nowe sposoby pozyskiwania klientów, idee na nowatorskie kanały dystrybucji, oryginalne i wyróżnialne reklamy itp.

Jakich zmian mógłbyś się wtedy spodziewać? Jak odebraliby to klienci Twojej marki? Jak zmieniłaby się pozycja Twojej firmy na rynku? Jak zareagowałaby na to Twoja konkurencja? Jaki wpływ miałoby to na realizowaną marżę? Jak zmieniłby się sposób zarządzania zespołem i kluczowe procesy? Czy mógłbyś wtedy wejść na inne rynki? W jaki sposób można wykorzystać ten fakt w komunikacji reklamowej i PR?

Jakie inne pytania przyszły Ci w tej chwili do głowy? I co w ogóle zrobiłbyś z takim nagłym przyrostem nowatorskich pomysłów i rozwiązań? A czy sama myśl o tym wywołuje w Tobie ekscytację i zainteresowania, czy wręcz przeciwnie – lęk i niepokój? Jeśli to drugie, to dlaczego – czego byś się obawiał? Obfitości kreatywnego nadmiaru? Tego, że nie wszystko udałoby się wdrożyć? Że wiązałoby się to również ze zbyt wieloma zmianami?

Faktycznie, kreatywność wiąże się ze zmianą i jest to istotna zmiana ponieważ wymaga ona stworzenia właściwego środowiska i atmosfery oraz wzmacniania postaw osób zaangażowanych w tworzenie tego, co nowe. Z drugiej strony nie musi to być zmiana kosztowna, czy uciążliwa. Z większością metod stymulujących kreatywne myślenie można się zapoznać dosyć szybko i od razu je wdrażać. Inna rzecz, że samo zaszczepienie kultury innowacyjnego myślenia nie wystarczy. Potrzebna jest również jej pielęgnacja i wspieranie, ale to także nie musi stanowić wielkiego wysiłku organizacyjnego.

Kreatywność nie jest jakimś szczególnym, wrodzonym i specyficznym uzdolnieniem (choć takie rozumienie przypisuje się talentom artystycznym), z którą przychodzimy na świat lub jesteśmy jej pozbawieni. Jest umiejętnością, którą wciąż można wzmacniać i doskonalić. Najistotniejszym zaś jej warunkiem jest zaś postawa i nastawienie cechujące się:

otwartością, ciekawością świata i ludzi, ciągłym pytaniem „dlaczego”?
zdolnością do rozszerzania lub zmiany znaczeń tego, co znane,
wrażliwością na problemy, sposoby ich definiowania, oglądu i analizowania.
zdolnością do gotowości i czujności na nowe zjawiska, bodźce, inspiracje,
elastycznością i mobilnością – łatwością przystosowania, znajdowania w nowych kontekstach i reagowania na zmienność,
zdolnością do oryginalności myślenia – pewną „przekornością” i odwagą kwestionowania status quo,
umiejętnością abstrahowania, otwartą wyobraźnią,

Wszystkie powyższe cechy można w sobie odkrywać i wzmacniać oraz co najistotniejsze ćwiczyć. Nasza kreatywność zależy w dużej mierze od elastyczności struktur poznawczych, którymi na co dzień operujemy, a te nie są niezmiennymi konstruktami więc możemy je wciąż zmieniać i kształtować zwiększając własną umiejętność otwierania się na inny sposób postrzegania i doświadczania świata. I nawet jeśli te struktury mogą czasem sztywnieć i się zawężać, to przy pomocy prostych ćwiczeń można je „rozruszać”, „rozgrzać” i „rozciągnąć” niczym dawno nie używane partie mięśni.

Przywołane na początku słowa amerykańskiego psychologa, który badał procesy poznawcze – w tym warunki działalności twórczej, kładą nacisk na zdziwienie – zaskoczenie, element „aha!” który pojawia się w sytuacji, gdy odbiorca obcuje z efektem twórczego działania. Zdziwienie jest jednak nie tylko reakcją na dzieło, ale również jednym z najważniejszych warunków postawy twórczej.

Postawa zdziwienia jest naturalna dla każdego dziecka, które jest w stanie zaintrygować się praktycznie wszystkim, co znajdzie w otoczeniu. Wszystko wydaje mu się nowe, ciekawe, inspirujące, zdumiewające i zachęcające by z tym eksperymentować, czy zbadać to bliżej. Już jednak w momencie wejścia w proces edukacyjny postawa ta jest skutecznie tłumiona i eliminowana. Pojawia się zewsząd wysyłane i wzmacniane przesłanie „No i czym tu się dziwić? – przecież powinieneś to już wiedzieć, powinieneś to już umieć, znać, po co zadajesz takie bezsensowne pytanie?”.

Lata szkolnej edukacji, obcowania z przekonaniem, że na każde pytanie istnieje tylko jedna właściwa odpowiedź, ciągłego stykania się z mentalnością etykietowania, bezustannej racjonalizacji i instytucjonalnej biurokracji niszczą lub spychają na drugi plan naturalną spontaniczność i zdolność ekspresji. W tym samym czasie tłumiona też jest intuicyjność  i łatwość kojarzenia odległych pojęć, oryginalność w wyrażaniu własnych sądów, czy chęć do fantazjowania. Zdolności takie nie są mile widziane w szkole, ponieważ przysparzają nauczycielom jedynie kłopotów i dodatkowego wysiłku zaburzając bezpieczną rutynę i przewidywalność.

Również w czasie poszukiwania pracy powyższych umiejętności (o ile nie zostały zupełnie zniszczone) młody człowiek raczej nie wpisze sobie dumnie do CV, ponieważ stereotypowe oczekiwania pracodawców związane są najczęściej z postawą pragmatyczną, realizmem i dyscypliną. I o ile nawet wiele firm umieszcza „innowacyjność” lub „kreatywność” w zestawie korporacyjnych wartości, to bardzo często na tym się właściwie kończy ponieważ faktycznie promowanym wzorcem okazuje się postawa bierna i uległa. I jeśli nawet oczekiwana jest tu jakakolwiek kreatywność, to taka, która jest „bezpieczna”, „uporządkowana”, a często sprowadzająca się do działania w rodzaju „po co się męczyć - popatrzmy, jak to robią inni”.

Szkoły, instytucje, czy firmy wkładają wiele (często nieuświadomionego) wysiłku by promować i wzmacniać tzw. myślenie konwergentne (zbieżne) i wertykalne, zniechęcając do sprzyjającego wszelkiej twórczości myślenia dywergentnego (rozbieżnego), czy też lateralnego. Podobnie rzecz się ma z kwestią szkoleń, na które wysyłani są pracownicy – najwięcej inwestuje się w te, które pozwalają pozyskiwać lub utrwalać już zdobytą wiedzę. Szkolenia takie utrwalają myślenie na pozór logiczne i krytyczne, ale przy okazji jałowe i odtwórcze. Rutyna bywa oczywiście przydatna i często pozwala zmniejszać stopień ryzyka – szczególnie wtedy, gdy ważna jest standaryzacja i powtarzalność procesów – nie sprzyja jednak w żaden sposób innowacji.

Później zaś, kiedy zachodzi potrzeba wymyślenia czegoś nowego, zgłaszania śmiałych idei i pomysłów pojawia się zdziwienie, że nikt się do tego zbytnio nie kwapi. Pracownicy z kolei, którzy proszeni są o tworzenie i proponowanie nowych rozwiązań męczą się często spoglądając wyczekująco w stronę tych mających na wizytówce określenie w rodzaju „development”, „creative” lub „art”. W ostateczności sięgają po jedyną znaną im metodę kolektywnego wymyślania, czyli burzę mózgów. I choć sama w sobie metoda ta pozwala zwiększać potencjał kreatywny, to niestety jest bardzo często stosowana niezgodnie z jej założeniami (niewłaściwa moderacja, krytyka i torpedowanie pomysłów, ocenianie na bieżąco przydatności idei itp.). W efekcie wszyscy są zirytowani i rozczarowani pozostając często z poczuciem, że znowu zmarnowali czas.

Metody do twórczej pracy indywidualnej i rozwijania własnej kreatywności są w wielu firmach nie tylko nie wykorzystywane, co po prostu nieznane. A szkoda ponieważ jest ich wiele i większość z nich jest bardzo prosta w stosowaniu. Najczęściej potrzebny jest do nich jedynie notes, ołówek, trochę cierpliwości i samozaparcia.

Nad zdolnością twórczego, czy wynalazczego działania można wciąż pracować zwiększając z jednej strony ilość generowanych pomysłów, z drugiej zaś giętkość i elastyczność myślenia. Płynność myślenia – możliwość tworzenia wielości opcji, w krótkim czasie zakłada jednak zlikwidowanie wielu blokad – np. wyciszenia „wewnętrznego cenzora”, który błyskawicznie ocenia nowe pomysły jako niewykonalne, zbyt fantastyczne albo nie do zaakceptowania przez innych. Z kolei giętkość myślenia wymaga zmiany perspektywy, umiejętności identyfikacji dominujących modeli percepcji i wykraczania poza nie. Obie te właściwości (ilość, elastyczność), ale też oryginalność myślenia mogą być wzmacniane, podobnie jak zdolność do tworzenia nowych skojarzeń. znajdowania analogii, metaforyzowania, abstrahowania, czy wykonywania symbolicznych przekształceń.

Samo zaś myślenie kreatywne może dziś stanowić najcenniejszy atut każdej firmy. Może też być najlepszym sposobem na pozyskiwanie nowych klientów i zwiększania ich lojalności.  Może też być najskuteczniejszą bronią w nieustannej walce z konkurencją. Klienci coraz bardziej wymagają od marek by te je pozytywnie zaskakiwały i zadziwiały. A Twoja konkurencja zawsze powinna być zaskoczona Twoim kolejnym, zupełnie nieprzewidzianym przez nią posunięciem. I w tym chyba nie ma nic dziwnego?


Marek Staniszewski, właściciel Heuristica

Dołącz do dyskusji: Strach przed obfitością kreatywnego nadmiaru

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Polones Copue
Ja jestem kreatywny do znudzenia.
odpowiedź
User
Tak sobie...
Za kreatywność w Polsce się obrywa i obawiam się, ze tak będzie zawsze. Najbardziej kreatywni ludzie, jakich znam, wystrzegają się swojej kreatywności w pracy, bo na tym bardzo tracą. Znam przypadki, ze wymyślenie czegoś nowego przez jedną osobę, dało zatrudnienie i zyski na lata firmie i wielu pracownikom, a ten, kto wymyślił, został wyrzucony, nawet bez podziękowania. Kreatywność warto stosować na prywatne potrzeby, bo to fajna cecha. Przede wszystkim uczy, że nic nie jest takie, na jakie wygląda, i ze prawie wszystko można zmienić i zrobić inaczej. A to daje frajde:)
odpowiedź
User
makaron
coś w tym jest, firmy boją się czasem kreatywnosci jak diabel swieconej wody, mysla ze to moze byc za duze ryzyko
Za kreatywność w Polsce się obrywa i obawiam się, ze tak będzie zawsze. Najbardziej kreatywni ludzie, jakich znam, wystrzegają się swojej kreatywności w pracy, bo na tym bardzo tracą. Znam przypadki, ze wymyślenie czegoś nowego przez jedną osobę, dało zatrudnienie i zyski na lata firmie i wielu pracownikom, a ten, kto wymyślił, został wyrzucony, nawet bez podziękowania. Kreatywność warto stosować na prywatne potrzeby, bo to fajna cecha. Przede wszystkim uczy, że nic nie jest takie, na jakie wygląda, i ze prawie wszystko można zmienić i zrobić inaczej. A to daje frajde:)
odpowiedź