SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Sztuczna inteligencja w służbie seriali. Czy aktorzy to relikt przeszłości?

Nowe technologie wymuszają zmiany w każdym obszarze produkcji telewizyjnej i filmowej. Nie omijają nawet kwestii obsady aktorskiej. Czy sztuczna inteligencja może zawłaszczyć role aktorskie w serialach?

Chatboty to nasza codzienność i chociaż większość z nas wybiera opcję „rozmawiaj z konsultantem”, to nie da się zaprzeczyć, że proste sprawy możemy rozwiązać przy pomocy Maxa, albo innej formy spersonifikowanej sztucznej inteligencji. Czym innym jednak jest alternatywa, jaką mamy podczas rozmowy z operatorem telefonii komórkowej, a czym innym oglądanie filmu i serialu bez udziału ludzkich aktorów.

Czy AI to nowy Leonardo da Vinci?

Ostatnio, przy okazji premiery serialu „Pierścienie władzy” mieliśmy okazję oglądać efekty pracy AI, która tworzyła wizerunki bohaterów książkowych z uniwersum J. R. R. Tolkiena. Jej obrazy są zaskakująco udane porównując ich podobieństwo do aktorów wcielających się w serialowe postaci. System DALL-E2 poradził sobie całkiem sprawnie ze stworzeniem wizerunków bohaterów literackich, opierając się na trzech miliardach parametrów. Proces z którego korzysta nazywany jest dyfuzją. Czy powinniśmy się tego obawiać?

„Obawy, które są artykułowane w wypadku sztucznej inteligencji, najczęściej dotyczą fenomenu możliwości poznawczych. To bodaj obszar, który będzie niepokoić nawet największych zwolenników współpracy z AI, a kolejne teksty kultury nieustannie do niego nawiązują. Dość wspomnieć chociażby ostatnią powieść Kazuo Ishiguro  - „Klara i słońce”. Sztuczna inteligencja została w niej przedstawiona jako specyficzne połączenie supermożliwości z ignorancją. Głowna bohaterka, droid stworzony do funkcji opiekunki, uczy się szybko i samodzielnie, kompletując niezliczone ilości danych, jednocześnie pozostając w innych obszarach zupełnie bezradną” - wyjaśnia literaturoznawczyni i specjalistka od kultury popularnej, dr Magdalena Bałaga.

Temat ten poruszył już w 2013, reżyser Spike Lee w filmie „Ona”. Bohater grany przez Joaquina Phoenixa wypełniał swój wolny czas towarzystwem AI o głosie Scarlett Johansson. Powiedzielibyśmy, że była to bardziej przyjazna wersja dzisiejszej „Siri”. Szukając w klasyce filmowej, także znajdziemy odpowiednie przykłady - jak choćby kultowy „Łowca androidów” Ridleya Scotta, czy „2001: Odyseja kosmiczna”  Stanleya Kubricka. Twórcy od zawsze zastanawiali się, jak będą układać się relacje człowiek vs. sztuczna inteligencja, ale dzisiaj odpowiedzi na te pytania wydają się bardziej niecierpiące zwłoki niż kiedykolwiek wcześniej. Czy sztuczna inteligencja pozbawi pracy przedstawicieli branż kreatywnych i artystycznych?

„To jedno z kluczowych uprzedzeń wobec AI – w pewnym momencie rozwija się ona niezależnie od człowieka i trudno przewidzieć kierunek, w jakim zmierza. Jest to jednak uwaga, którą chyba należy traktować na marginesie: rozwój sztucznej inteligencji zdaje się niepokoić z bardziej prozaicznych powodów, jak chociażby zagrożenie utratą pracy, czym frustrują się aktorzy. Na razie widać to głównie na przykładzie dubbingu: wygenerowanie głosu przy pomocy próbek i algorytmów nigdy nie było prostsze i przynosi znakomite efekty wykorzystywane przez twórców gier oraz animacji. Takie rozwiązanie zostało z powodzeniem zastosowane choćby w serialu „Simpsonowie”, w którym udało się zrekonstruować głos zmarłej aktorki podkładając efekt pracy AI pod postać Edny Kraboppel. Ze swojej strony jednak zadałabym raczej pytanie, czy pomimo technicznej doskonałości, takie działania będą dalej atrakcyjne dla odbiorcy” - podsumowuje badaczka.

AI zamiast aktorów w serialach?

AI pojawia się w grach komputerowych, ale najwyraźniej może także zawładnąć innymi obszarami wytworów kultury popularnej. Zdaniem ekspertów od krytyki serialowej, obawy o wykorzystanie sztucznej inteligencji w służbie produkcji filmowej są przedwczesne.

„Sztuczna inteligencja w serialach zamiast aktorów? To brzmi może troszkę intrygująco jako czysto myślowy koncept albo pomysł na odcinek „Black Mirror”, ale też bardzo przerażająco, gdyby faktycznie miało się spełnić. Bo zakładamy, że stworzymy sztuczną inteligencję, która będzie w stanie odwzorować pełen wachlarz ludzkich emocji, z całym ich skomplikowaniem. Aktora, który w jednej chwili będzie sympatycznym panem z sitcomu, a za chwilę Walterem White'em, i w obu wersjach będzie tak wiarygodny, jak Bryan Cranston. Straszne! Na szczęście nie mieści mi się to w głowie, bo złożone ludzkie emocje są tym, co w serialach kocham najbardziej” - mówi Marta Wawrzyn, twórczyni serwisu poświęconego serialom, Serialowa.pl, a prywatnie fanka serialu „Mad Men”, którego żadna AI nie byłaby w stanie stworzyć bez udziału aktorów ludzkich. Przynajmniej w tym momencie.


Wciąż żyjemy w czasach „złotej ery seriali”, które uczą nas jak skomplikowana jest natura ludzka więc wydaje się, że zbyt łatwo nie oddamy pola w tym zakresie. Patrząc na takie produkcje, jak „Rodzina Soprano”, czy „Sześć stóp pod ziemią” trudno wyobrazić sobie, że mogłyby one powstać bez udziału emocji ludzi. Równocześnie jednak coraz częściej pojawiają się informacje o tym, że aktorzy użyczają cech swojego wyglądu postaciom z gier komputerowych. Podobnie dzieje się z głosem, wykorzystywanym na potrzeby głosowej bazy danych, które później trafiają do filmów i seriali.

Redaktor naczelna Serialowej przekonuje jednak, że „to ludzka nieprzewidywalność i niedoskonałość sprawia, że świetne sceny - jak choćby ostatnio ta z „Rodu smoka” z koroną spadającą z głowy króla, którą Matt Smith podniósł na planie i tak już zostało w serialu - potrafią powstać przypadkiem, w efekcie procesu, w którym próby i błędy są nawet cenniejsze niż perfekcyjne wykonanie. Może jestem oldschoolowa, ale nie marzy mi się sytuacja, w której przemysł filmowy wkroczy na ścieżkę, gdzie aktorzy przestaną być potrzebni. Na razie to aktorzy grają w serialach roboty i wykonują fenomenalną pracę, wystarczy spojrzeć na „Westworld” i choćby to, jak zmieniają się z sezonu na sezon role Evan Rachel Wood czy Thandiwe Newton”.

AI w służbie zwierząt

Kolejnym ciekawym aspektem dyskusji o AI jest spojrzenie na kwestie etyczne. Czy nie ważniejsze byłoby aby technologia CGI zastąpiła na planach zdjęciowych zwierzęta? Chcielibyśmy wierzyć, że czasy gdy na planach filmowych ginęły konie (przykładem jest serial „Luck”, a sięgając w przeszłość „Popioły” Andrzeja Wajdy i „Ben Hur” – wersja z 1925 i 1959 r.), albo inne zwierzęta, to już przeszłość. Ale czy na pewno?

„Nie mam natomiast nic przeciwko zastępowaniu prawdziwych zwierząt zwierzakami wygenerowanymi komputerowo. Coraz więcej seriali tak robi, a ja mogę temu tylko przyklasnąć, zwłaszcza w przypadku egzotycznych czy dzikich zwierzaków, które niekoniecznie są zainteresowane karierą w przemyśle filmowym. Jeśli tresowanego niedźwiedzia da się zastąpić równie fotogenicznym niedźwiadkiem z CGI, zawsze będę na tak. Nie ma powodu, dla którego w czasach panowania smoków na naszych ekranach mielibyśmy zmuszać prawdziwe zwierzęta do pracy na planie filmowym” – podsumowuje nasza rozmówczyni.


Jako widzowie, sceptycznie podchodzimy do pomysłu zastąpienia aktorów ludzkich w filmach i serialach Maxem, czy inną formą sztucznej inteligencji. Równocześnie bazy głosu AI już funkcjonują, ale w wielu aspektach nie spełniają wymogów ludzkiej mowy. Spróbujcie posłuchać jak AI czyta napisany przez was tekst. Zwykle w takiej „czytance” pojawia się co najmniej kilka błędów, których człowiek by nie popełnił. Być może dzięki temu kupiliśmy sobie kilka lat „starego porządku świata” i szansy na to, aby w kinie i telewizji oglądać Jona Hamma a nie Maxa. Obawiam się, że Max nie podołałby tak wyczerpującej emocjonalnie roli jak postać Dona Drapera w kultowym „Mad Menie”, albo Tony'ego Soprano w „Rodzinie Soprano”.

Dołącz do dyskusji: Sztuczna inteligencja w służbie seriali. Czy aktorzy to relikt przeszłości?

2 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Ulu
A jak już zachłanni kramiarze otoczą ludzi fikcją i złudzeniami, wtedy ktoś im wyłączy prąd - czyli wszystkich „aktorów” na świecie naraz . Niczym świeczki. Wtedy prawdziwi ludzie zaczną skakać z okien. Z radości rzecz jasna.
odpowiedź
User
OBYWATEL
Film, w którym nie występują żywi aktorzy to po prostu bajka 3D, a do oglądania bajek wysyła się dzieci i młodzież w ramach szkolnych wycieczek. Ktoś tu nam próbuje wmówić, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Na film ze sztucznymi aktorami, powinno się wysyłać sztuczną publiczność. Niech elektroniczne awatary aktorów i publiczności wzajemnie się tam adorują w salach kinowych. Z kolei prawdziwi aktorzy niech występują w teatrach przed prawdziwą publicznością.
odpowiedź