SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Tomasz Lis po relacjach o złym traktowaniu podwładnych w „Newsweeku": duże obciążenie wizerunkowe i w mediach, i w polityce

Na Tomaszu Lisie ciążą poważne zarzuty stawiane publicznie, stąd trudno będzie mu odbudować wizerunek i społeczne zaufanie – uważają specjaliści od wizerunku i od mediów, z którymi rozmawialiśmy. Kariera polityczna? - Mocno wątpię. Mógłby się odnaleźć tylko w Koalicji Obywatelskiej, a ta nie chce polityków, którzy są dla niej obciążeniem wizerunkowym - mówi nam Sergiusz Trzeciak.

W piątek Wirtualna Polska napisała, że wpływ na odejście Tomasza Lisa z „Newsweeka” mogły mieć okoliczności, które udało się ustalić Szymonowi Jadczakowi. Po rozmowach z kilkudziesięciu osobami, które pracują, pracowały lub miały kontakt z Tomaszem Lisem, Jadczak stwierdził: „Wszystkie co do jednej potwierdzały różnego rodzaju zachowania Tomasza Lisa mogące mieć cechy mobbingu. Dotarliśmy też do maili, wiadomości oraz pism, z których jasno wynika, że podwładni Lisa zgłaszali negatywne zachowania naczelnego, a informacje o tym docierały do właściwych komórek firmy.”

Tomasz Lis, RASP oświadcza

Lis odszedł z firmy w maju, powody nagłego rozstania z redakcją do teraz pozostają tajemnicą, obie strony konsekwentnie odmawiają komentarzy na ten temat. Tomasz Lis nie odpowiada na żadne pytania w tej sprawie. Poproszony w piątek przez portal Wirtualnemedia.pl o komentarz do najnowszych ustaleń, także nie odpowiedział.

Zapytaliśmy też Ringier Axel Springer Polska, czy spółka zechce skomentować i odnieść się do tekstu Wirtualnej Polski. - W przypadku zarzutów dotyczących niewłaściwych zachowań, natychmiast podejmujemy działania i ustalamy fakty, a nasza reakcja jest zawsze adekwatna do stopnia stwierdzonych naruszeń. Jeżeli w toku postępowania zostają potwierdzone niewłaściwe zachowania, takie jak mobbing lub molestowanie, podejmujemy natychmiastowe i zdecydowane działania – zapewniła w imieniu RASP Agnieszka Skrzypek-Makowska, szefowa komunikacji zewnętrznej spółki, dodając: - Nie komentujemy szczegółów spraw pracowniczych publicznie.

W bardzo podobnym tonie utrzymany jest też list do pracowników wysłany przez zarząd RASP w piątek po południu. - Każdorazowo w przypadku zarzutów dotyczących niewłaściwych zachowań, natychmiast podejmujemy działania ustalamy fakty, a nasza reakcja jest zawsze adekwatna do stopnia stwierdzonych naruszeń – zapewniono. - Jeżeli w toku postępowania zostają potwierdzone niewłaściwe zachowania, takie jak mobbing lub molestowanie, podejmujemy natychmiastowe i zdecydowane działania.

Trzeciak: byłby obciążeniem dla KO

Sytuacja Tomasza Lisa jest nie tylko niejasna, ale także niepewna: nie wiadomo bowiem ani co stoi za odejściem z firmy, ani jak będzie to rzutowało na dalszą karierę dziennikarza. Nie wiadomo też, czy wybierze dziennikarstwo, czy politykę, w której czuje się niemal tak samo dobrze, jak w wykonywanym zawodzie.

- Dla mnie Lis jest typem dziennikarza zaangażowanego politycznie, jest to widoczne nie od kilku, a od kilkunastu lat - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Sergiusz Trzeciak, politolog, specjalista od marketingu politycznego i od wizerunku publicznego. - Co najmniej od momentu, gdy pojawił się w rankingu prezydenckim, co już wówczas mocno nadwerężyło jego wizerunek jako dziennikarza. To jest czytelne i jasne, że ma on temperament polityczny i nie do końca odnajduje się w roli dziennikarza, który miałby być bezstronny. Myślę, że ciągnie go do polityki. Jednak dużo łatwiej byłoby mu wejść do polityki, gdyby nie te obciążenia. Jako analogia przychodzi mi do głowy inny dziennikarz, Kamil Durczok.

Trzeciak podkreśla: to, w jaką stronę skieruje się Lis, zależy od tego, jak „jego sprawa” zostanie rozstrzygnięta. - Jeśli zostanie oczyszczony z zarzutów, łatwiej będzie mu wejść do polityki, bądź zostać w dziennikarstwie, jeśli jednak zarzuty potwierdzą się, wówczas obie drogi będą dużo trudniejsze. Zawsze zostaje trzecia opcja, czyli postawienie na własny projekt. Ale to trudna droga, zwłaszcza dla kogoś, kto przez całe zawodowe życie odnajdywał się w dużych redakcjach i kierował nimi. Nie jest to też łatwa droga dla dziennikarza, który osiągnął w zawodzie praktycznie wszystko, co było do osiągnięcia. Ale kto wie, czy Tomasz Lis nie będzie musiał podążyć tą drogą, jeśli będzie chciał pozostać w dziennikarstwie.  

Tomasz Lis dysponuje czymś ważnym: ma kapitał popularności. Czy to może pomóc mu wystartować w polityce? - Każdy w Polsce, kto interesuje się życiem politycznym lub mediowym, kojarzy jego nazwisko. To jest kapitał, który można przekuć na działalność polityczną. Pod warunkiem, że któraś z partii zaprosi go na swoje listy. A ja, szczerze mówiąc nie sądzę, by któraś z partii zaprosiła teraz Lisa do siebie. Inna sytuacja była kilka tygodni temu, wówczas gdy zapraszał go do partii Paweł Kowal, ale w świetle nowych zarzutów, które właśnie się pojawiły - sytuacja się zmienia. Koalicja Obywatelska nie chce bowiem polityków, którzy są dla niej obciążeniem wizerunkowym – podsumowuje nasz rozmówca.

Myśliwiec: nie wyobrażam sobie Lisa w żadnej redakcji

Zarzuty, o których pisze Wirtualna Polska, są poważne - podkreśla w rozmowie z nami medioznawca Maciej Myśliwiec. - Wszędzie, gdzie pojawia się temat mobbingu, powinno się temat absolutnie dokładnie wyjaśnić. Niewątpliwie Tomasz Lis musi się więc zmierzyć z mocnymi oskarżeniami. Na tę chwilę nie wyobrażam sobie jego pracy w jakiejkolwiek redakcji, jednakże chciałbym, aby zarzuty medialne miały też szansę bycia przeanalizowanym przez ustanowione do tego instytucje - stwierdza nasz rozmówca.

Jego zdaniem jeżeli Tomasz Lis będzie chciał oczyścić swoje imię, powinien podjąć określone kroki. - Artykuł, niezależnie od tego jak dobry warsztatowo i pisany przez wiarygodnego dziennikarza, zawsze jest jednak opisem rzeczywistości. Dlatego jestem zwolennikiem, aby każdy tego typu tekst dokładnie zweryfikować. Jeżeli wszelkie tezy się potwierdzą, będzie niezmiernie trudno Tomaszowi Lisowi związać się z jakąkolwiek redakcją czy jakąkolwiek partią jak wspomniano w doniesieniach medialnych ostatnimi tygodniami. Będzie mu także niezwykle trudno odbudować swój wizerunek, a co za tym idzie - także zaufanie – podsumowuje Maciej Myśliwiec.

Lis zaprzecza temu, co ustaliła WP

Były szef „Newsweeka” za pośrednictwem swojego prawnika odniósł się do informacji publikowanych przez WP. „Kategorycznie zaprzeczam. Żadne wyszydzanie wyglądu czy ubioru nie miało miejsca, bo - poza wszystkim - są to kwestie, które zupełnie mnie nie interesują. Równie kategorycznie zaprzeczam, by dochodziło do gnębienia, prześladowania czy zastraszania kogokolwiek. Nie jest prawdą, że "część pracowników informowała mnie, że była mobbingowana" – czytamy w stanowisku.

Lis wyjaśnia też: „Uważam, że nigdy nie naruszałem niczyich psychicznych i fizycznych granic oraz niczyjej strefy komfortu. Nie komentowałem wyglądu lub ubioru. Te kwestie są dla mnie nieistotne. Jeśli chodzi o osoby nieheteronormatywne, to funkcjonowały u nas w środowisku absolutnie przyjaznym. Z pełną swobodą mówiły o swych preferencjach i problemach. Mogły liczyć na wsparcie i pomoc. Odnosiłem się do nich z szacunkiem i sympatią”.

W piątek podczas cotygodniowej rozmowy w Radiu Tok FM, Tomasz Lis skomentował, że artykuł w WP oparty jest na "kłamstwach i półprawdach dwóch osób, które wyrzucił z redakcji”. Zaznaczył, że nie miał jeszcze czasu, żeby dokładnie przeczytać tekst.

Sprawą stosunków panujących w „Newsweeku” miała zająć się Państwowa Inspekcja Pracy, ale kilka dni temu poinformowała nas, że się nie zajmie. - Doniesienia medialne sugerujące istnienie działań mobbingowych wobec pracowników nie zawsze są wystarczającą przesłanką do podejmowania działań kontrolnych – wyjaśnił rzecznik GIP, Juliusz Głuski-Schimmer

Tymczasem po piątkowym tekście Wirtualnej Polski poseł PiS, Piotr Sak, poinformował, że złożył ponownie wniosek o przeprowadzenie kontroli. - Dotychczasowe biurokratyczne i minimalistyczne stanowisko GIP jest rejterowaniem z pola walki o prawa pracowników - stwierdził poseł na Twitterze w piątek po południu.

Tomasz Lis w „Newsweeku” przez 10 lat

Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 roku, niedługo po tym jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata. Karierę dziennikarską zaczynał jednak w 1990 roku w „Wiadomościach” TVP1. W latach 1994-97 był korespondentem TVP w Waszyngtonie.

Od 1997 do 2004 tworzył „Fakty” w TVN, a później „Wydarzenia” w Telewizji Polsat, gdzie również prowadził autorski program „Co z tą Polską” i był członkiem zarządu.

W latach 2008-2016 był autorem i prowadzącym programu „Tomasz Lis na żywo” nadawanego w TVP2. Między 2016-2020 rokiem prowadził cotygodniowy program „Tomasz Lis.” na stronie internetowej „Newsweeka” i Onet.pl. W ub.r. zastąpił go podcast „Świat_pl”.

Od 2012 r. Lis jest zaangażowany w projekt internetowy - jest większościowym udziałowcem spółki wydającej serwisy grupy Natemat. W ostatnich latach jednak nie ukazywały się tam żadne jego teksty.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Lis po relacjach o złym traktowaniu podwładnych w „Newsweeku": duże obciążenie wizerunkowe i w mediach, i w polityce

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Lis bez cenzury
Jaka gazeta taki redaktor
odpowiedź
User
Pawel
Tomeczku idź na Powazki i zapal znicz Wojtusiowi.On Cię najbardziej rozumiał.
odpowiedź
User
Kto sieje wiatr zbiera burze
Wcale by mnie nie zdziwiło że nadmiar jego afer spowoduje że wyląduje on w szpitalu te przypadłości są standardem w TVN
odpowiedź