Wądołowski przeprasza Miecugowa za „szturchnięcie”

Oskar Wądołowski przeprasza Grzegorza Miecugowa za zaatakowanie go podczas programu na żywo z Przystanku Woodstock, zaznaczając jednak, że sam bardziej ucierpiał w tym incydencie. Podtrzymuje też motywację swojego zachowania.

tw
tw
Udostępnij artykuł:

W oświadczeniu przesłanym mediom Oskar Wądołowski przeprasza Grzegorza Miecugowa za „zaistniały incydent, jakim było dwukrotne szturchnięcie podczas programu”. Zaznacza, że „zdecydowanie nie było to pobicie i agresywne ciosy, które miałyby spowodować krzywdę Miecugowowi”. Dodaje, że zdecydował się na przeprosiny w związku z wywiadem dziennikarza w nowym numerze „Newsweeka”, w którym ten stwierdził m.in.: „Ja się nie biję i rozumiem tych, którzy nie potrafią. Tylko raz mi się zdarzyło uderzyć człowieka, ale to była ekstremalna sytuacja, o wiele bardziej niż ta”.

Wądołowski podkreśla, że sam bardziej ucierpiał w konsekwencji incydentu z Miecugowem. - Na filmie widać że zrzucenie mnie ze sceny z wysokości ok. dwóch metrów, mogło to spowodować obrażenia głowy, złamanie ręki lub nogi, nie było profesjonalnym obezwładnieniem, a policja zatrzymała mnie bez przeprowadzenia badań lekarskich - opisuje. A do swojego oświadczenia dodaje potwierdzający to protokół z obdukcji lekarskiej.

Mężczyzna twierdzi, że celem ataku na Miecugowa nie było zadanie mu obrażeń. - Całe zdarzenie miało wyglądać jak pobicie (choć pobiciem nie było) po to, aby przedostać się do świadomości publicznej i wywołać debatę o stronniczych, nieuczciwych i subiektywnych dziennikarzach i mediach w Polsce - uważa Wądołowski. Zaznacza, że nie jest człowiekiem agresywnym i unika przemocy, jednak „niestety w Polsce media żywią się tylko aferami i skandalami. I tylko dzięki takim skandalom można dotrzeć do świadomości publicznej gdyż polskie media nigdy nie są zainteresowane publicznymi protestami i konferencjami”.

Oskar Wądołowski podtrzymuje swoje stanowisko, że polscy dziennikarze i media kłamią i manipulują, co jego zdaniem potwierdzają relacje z incydentu z Miecugowem mówiące o pobiciu dziennikarza. - Zdarzenie, do którego doszło 2 sierpnia podczas Przystanku Woodstock, było formą manifestu, którego jedynym celem było dostać się przed kamery TVN24 w programie na żywo i przekazać ludziom - głównie widzom TVN24 oraz internautom, iż Polacy mają już dosyć kłamstw, kreowania stronniczej, lewicowej wizji Polski i świata przez TVN24, jej dziennikarzy oraz inne stacje telewizyjne i dziennikarzy - powtarza mężczyzna.

- Tacy prezenterzy telewizyjni jak Kamil Durczok, Piotr Kraśko, Grzegorz Miecugow, Monika Olejnik, Tomasz Lis, Hanna Smoktunowicz, Krzysztof Ziemiec, Tomasz Sianecki, Jarosław Kuźniar, Jacek Żakowski, Janina Paradowska, Piotr Najsztub i wielu innych - kreują rzeczywistość polityczną i ustrojową w Polsce według własnego uznania i są jeszcze traktowani jako rzetelni i prawdziwi dziennikarze, a nawet jako autorytety do naśladowania - wylicza Wądołowski. - Wszyscy ci dziennikarze powinni zostać całkowicie wykluczeni z życia publicznego jako nierzetelni, stronniczy i kłamliwi. Nie do przyjęcia jest także fakt, że obecni dziennikarze niejako dziedziczą swoje wysokie stanowiska w mediach gdyż ich rodzice byli wysoko postawionymi dziennikarzami lub agentami SB w czasach PRL-u - ocenia.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

WPP globalnym partnerem kreatywnym prestiżowej marki aut

WPP globalnym partnerem kreatywnym prestiżowej marki aut

Campari zmienia agencję do globalnej obsługi mediowej

Campari zmienia agencję do globalnej obsługi mediowej

Aviva wybiera Saatchi & Saatchi. Koniec dekady współpracy z adam&eveDDB

Aviva wybiera Saatchi & Saatchi. Koniec dekady współpracy z adam&eveDDB

WPP i Publicis wygrywają globalny przetarg Kenvue

WPP i Publicis wygrywają globalny przetarg Kenvue

PKO BP stawia na wirtualne biuro prasowe. Szuka dostawcy usług

PKO BP stawia na wirtualne biuro prasowe. Szuka dostawcy usług

Hat trick syna Solorza. Będzie rządził gigantem energetycznym

Hat trick syna Solorza. Będzie rządził gigantem energetycznym