SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Polacy chcą dalszej walki między Biedronką a Lidlem. Na co liczą?

Polakom podoba się walka cenowa wśród dyskontów – wynika z badania UCE Reseach i Grupy Offerista. Ponad 55 proc. badanych chce jej zaostrzenia, żeby zrobić tańsze zakupy na święta. 

materiały reklamowe Lidla i Biedronkimateriały reklamowe Lidla i Biedronki

Według najnowszego sondażu UCE Reseach i Grupy Offerista, ponad połowa społeczeństwa oczekuje zaostrzonej walki cenowej pomiędzy dyskontami, by móc jak najtaniej zrobić tegoroczne świąteczne zakupy. Na taką rywalizację szczególnie liczą Polacy najmniej zarabiający miesięcznie na rękę, tj. poniżej 1000 zł oraz 1000-2999 zł. Z kolei na wojnie cenowej głównie zależy mieszkańcom największych oraz średnich miast w Polsce.

Badanie pokazuje, że tylko jedna piąta rodaków wcale nie czeka na wyżej zakreślony scenariusz. Do tego kilkanaście procent uczestników sondażu jest niezdecydowanych, a mniej niż 10 proc. Polaków w ogóle nie interesuje się tym tematem.

– Wynik ten nie powinien nikogo dziwić. Rodzimi konsumenci zawsze oczekiwali najlepszych cen. Polacy z reguły wychodzą z założenia, że sieci handlowe powinny walczyć między sobą o ich uwagę. Natomiast to, że ponad połowa społeczeństwa tego oczekuje od dyskontów, wynika przede wszystkim z tego, że rodacy wciąż żyją w cieniu oszczędności. I nawet mimo tego, że inflacja mocno wyhamowała, chcą, a często nawet muszą, dalej zaciskać pasa. W mojej ocenie, taka sytuacja jeszcze długo będzie trwała, a przynajmniej do czasu stabilnego wyhamowania inflacji. Ale to też nie jest pewne, bo konsumenci nawet w lepszych czasach będą oczekiwać wojen cenowych, tylko ich zwolenników będzie nieco mniej niż teraz – mówi Robert Biegaj, współautor badania i ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista.

Zobacz: Lidl porównuje ceny zakupów z Biedronki z sąsiednich dzielnic miasta. Kolejna odsłona batalii cenowej z Biedronką 

Sieci handlowe reagują na potrzeby konsumentów

Jak informują autorzy badania z UCE Research, zebrane dane wyraźnie pokazują, że ankietowane osoby przeważnie osiągają miesięczne zarobki powyżej średniej krajowej. Do tego są to najmłodsze dorosłe osoby, które rzadziej robią rodzinne zakupy. – Stąd też ich zainteresowanie tego typu aktywnością dyskontów jest znikome. Często też młode osoby są wspierane finansowo przez rodziców i tak naprawdę częściej interesują się promocjami na markowe ubrania oraz kosmetyki niż walką np. Lidla z Biedronką – zwracają uwagę analitycy z UCE Research.

– Uważam, że sieci handlowe jak zwykle dobrze wyczuwają potrzeby konsumentów i dokładnie podążają za ich tokiem myślenia. To badanie może tylko potwierdzać słuszność podejścia biznesowego dyskontów. Widząc jego wyniki, retailerzy mogą jeszcze bardziej zaostrzyć walkę między sobą. Myślę zresztą, że ona szybko się nie skończy. Działania będą jeszcze bardziej zintensyfikowane, bo sieci będą widziały w nich głębszy sens – przewiduje Robert Biegaj z Grupy Offerista.

Zobacz: Biedronka nie odpuści rywalizacji z Lidlem. Te same szyldy poza Polską

Wojny cenowe dyskontów – do czego prowadzą?

Eksperci z UCE Research twierdzą, że wojna cenowa z reguły prowadzi na rynku do dwóch scenariuszy, które są etapami tego typu rywalizacji. W pierwszym konsumenci przez jakiś czas na tym wygrywają, bo robią tańsze zakupy. W drugim wariancie sieci obniżają ceny, ale tylko jakiejś grupy towarów, które wówczas mocno promują. Pozostałe ceny są raczej w normie lub lekko zawyżone, żeby skompensować sobie starty.

– Zatem konsument, chcąc naprawdę zaoszczędzić, musiałby dane rzeczy kupować w jednym sklepie, a pozostałe – w drugim, trzecim i czwartym. Tylko szybko by się zgubił w swoich szacunkach, bo promocje wyjątkowo często się zmieniają. Inną kwestią jest to, że sklepy to nie instytucje charytatywne i muszą przecież zarabiać. A wojna cenowa doprowadza je do nieustanych obniżek cen, żeby wyprzedzić konkurencję. W związku z tym powstają pewnego rodzaju straty, które firmy muszą sobie zrekompensować. Robią to tak, że gdzie ujmą sobie zysku, to dołożą w innym miejscu. Ale konsument już tego nie widzi. Ma tylko przed oczami komunikat, że dana grupa towarów jest tańsza niż u konkurencji. Tym sposobem dyskonty odbierają klientów innym formatom – wyjaśnia Biegaj.

Do tego analitycy z UCE Research ostrzegają, że sama walka na ceny może doprowadzić do tego, iż konsument na dobre się zgubi, gdzie faktycznie jest tanio. Bombardujące go z każdej strony komunikaty o super ofertach i okazjach w końcu zaczną mu być obojętne lub zwyczajnie przestanie je zauważać. 

– Wprowadzany w ten sposób chaos informacyjny prędzej czy później wytworzy – w jego ocenie – pewnego rodzaju pat poznawczy. Może też dojść do tego, że konsument zacznie się przed tym samoistnie bronić, uznając, że serwowany mu przekaz nie jest już zbyt wiarygodny – podsumowuje Robert Biegaj.

Dołącz do dyskusji: Polacy chcą dalszej walki między Biedronką a Lidlem. Na co liczą?

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
A
Te reklamy obu sieci są żenujące. Ja zakupów u nich raczej nie robię, wybieram inny sklep bo mi wygodniej. Zapomnieliście wspomnieć jeszcze o dostawcach, którzy są stawiani pod ścianą w kontekście can po jakich obie te sieci kupują od nich towary, bo żeby tanio sprzedać trzeba też tanio kupić.
odpowiedź
User
Toja
Ja się pytam, po co komu jakakolwiek wojna? Po co stwarzać taki negatywny przekaz, kiedy różnice w cenach w obu sklepach są naprawdę małe?
odpowiedź
User
Ponury Grabaz
Proponuje zrobic gale Fame MMA,w ktorej beda walczyc przedstawiciele Biedronki i Lidla.
odpowiedź