SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Wojciech Czuchnowski: Zamiast publikacji o molestowaniu dostaliśmy relację z grzebania w majtkach Durczoka

Publikację „Wprost” o Kamilu Durczoku należy czytać razem z fotostory z mieszkania, które miał odwiedzić i dopiero wtedy można w całością ją interpretować. Dostaliśmy relację redaktora naczelnego „Wprost” i szefa działu śledczego z tego jak grzebią w majtkach Kamila Durczoka - ocenia Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

Zapewnienie, że tekst o Kamilu Durczoku jest elementem większego śledztwa traktuję jako niemoralny chwyt, bo przecież molestowanie seksualne jest ważniejszym tematem od gumowych lalek. Niemoralność polega tu przede wszystkim na tym, że jest to rodzaj szantażu wobec osób, które są zdziwione publikacją i naruszeniem prywatności Durczoka. To jest taki szantaż: Uważajcie, bo za chwile przedstawimy dowody, że będzie wam wstyd. Drugi element niemoralny jest taki, że to ma nabić nakład kolejnego numeru. Już sama zapowiedź poniedziałkowej publikacji to zrobiła. Jedni czytelnicy poczuli się oszukani tymi pikantnymi rzeczami znalezionymi w mieszkaniu, inni zamęczeni, rzeczami, które nie do końca wiadomo, czy należą do Durczoka. A teraz jeszcze się tych czytelników kusi, że „za tydzień to dopiero zobaczycie”.

Dla mnie publikację „Wprost” należy czytać razem z foto story z mieszkania, które miał odwiedzić Kamil Durczok i dopiero wtedy można w całości ją interpretować. Mieliśmy zapowiedź artykułu na temat molestowania seksualnego w jednej ze stacji telewizyjnych, mieliśmy zapowiedź przedstawienia twardych dowodów, natomiast dostaliśmy relację redaktora naczelnego „Wprost” i szefa działu śledczego z tego jak grzebią w majtkach Kamila Durczoka i pokazują różne wstydliwe dla niego rzeczy. Nie ma to nic wspólnego z bardzo poważną kwestią molestowania seksualnego, niczego do tej sprawy nie wnosi.

Wydaje mi się, że jest to mocne naruszenie zaufania czytelników oraz przekroczenie granicy, którą można przekroczyć tylko w ważnym interesie społecznym. Jeżeli nielegalne przeszukanie rzeczy Durczoka miałoby udowodnić, że on popełnia przestępstwo molestowania seksualnego to można powiedzieć, że to było dopuszczalne. Natomiast robienie tego, żeby epatować opinię publiczną tym, co Durczok ma w swoich szafach i komputerze jest po prostu bulwersujące i niedopuszczalne. Mam nadzieję, że redakcja „Wprost” w końcu wykona to, czego się od niej oczekuje i przedstawi dowody - jeżeli takie posiada - na przypadki molestowania seksualnego przez Durczoka, a nie będzie go niszczyła w sprawach, które z tym przestępstwem nie mają nic wspólnego.

Molestatorem może być osoba, która nie używa gumowych lalek i nie ogląda pornografii i odwrotnie - ktoś kto lubi takie gadżety nie musi molestować. Publikacja „Wprost” opisuje tło śledztwa dziennikarskiego, a od tła nie powinno się zaczynać pokazywania obrazu, tak jak od komina nie rozpoczyna się budowy domu.


Wojciech Czuchnowski, dziennikarz „Gazety Wyborczej”

Dołącz do dyskusji: Wojciech Czuchnowski: Zamiast publikacji o molestowaniu dostaliśmy relację z grzebania w majtkach Durczoka

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
mendialiści
"Trybunka Wyborcza" nie taką wodę skleja, aby kogoś kopnąć, opluć, zohydzić.
odpowiedź
User
Milek
Standardy lewaków od gęgały .To komusze gryzipiórki bronią dupczoków.A sami opluwają niewinnych.Tuby komuszej lewackiej propagandy udają ślepych.Widać komu służą.Bronią zaprzańców i różnej maści skompromitowanych gieroji.Ale mamy sprawiedliwych,ośmieszonych mieszających pojęcia resortowych bohatyrów.
odpowiedź
User
Ogier Sebastian
Tylko tyle ma Pan czytelnikom do powiedzenia Panie Wojciechu Cuchnowski ? Bardzo mało, nie tego sie po Panu spodziewałem . Cierpliwości, za tydzień może dowiemy się czegoś więcej. TYgodni "W" nie ma juz wielkeog wyboru musi pojść na całość.
odpowiedź