Monika Borzdyńska odwołana z zarządu operatora PGE Narodowego. „Polityczna miotła”

Ale o co tu mieć żal? Skąd ona się tam znalazła? No przecież że z nadania. To teraz z nadania wylatuje. Ale tak patrząc na to trochę jaśniej i z dystansu - dlaczego my się na to godzimy? Wirtualne piszą o tej pani jakby nigdy nic. Jakby została tam zatrudniona z powodu kompetencji, poważnych rekrutacji etc. A przecież wiadomo że tak nie było. Co z Was za dziennikarze??? Czemu ładujecie nam tę kadrową karuzelę jak papkę. Zamiast zrobić choć jeden porządny tekst opisujący temat. Takie rzeczy trzeba piętnować a nie utrwalać. PS. Do tej kobiety nic nie mam, nawet nigdy jej nie spotkałem. Wiadome było że jak dawali, to wzięła. Większość by tak zrobiła. Ale ten system jest patologiczny. Nie powinno tak być.

Do mojego poprzedniego wpisu: absolutnie nie mówię że Pani nie ma kompetencji, bo z pewnością ma. Nie chce żeby mój wpis był odebrany personalnie. Chodzi mi od zasadę - o sposób wybierania na takie stanowiska. Sama Pani przyznaje, że odwołano ją bez żadnego powodu (polityczna miotła). Tyle że powód jest jednocześnie jasny (polityczna miotła). I następną osobę też powoła się zapewne w ten sam sposób. Bo już nie jest ważne, że przez osiem lat ogarnęła temat, nabrała doświadczenia, nawiązała kontakty, że teraz z tego pułapu mogłaby zrobić więcej. Nie - trzeba ją wymienić, bo nie jest z tej opcji. O to mi chodzi. O mechanizm. A także o to, że media w zasadzie się na to godzą. Przymykają oczy. A niektóre nawet się cieszą, że “teraz nasi”. Nie powinno tak być. Daleko w ten sposób nie dojdziemy.

Ktoś kto jest na tyle głupi, że nadal się chwali MBA z Collegium Humanum, nie może mieć żadnych wartościowych kompetencji, poza umiejętnością wchodzenia w d... komu trzeba. Sorry, taki mamy klimat.