SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Internauci nabrali się na „Polish boy wanted” i krytykują Reserved. "To udana, angażująca akcja"

Po tym, jak firma LPP przyznała, że akcja, w której egzotyczna piękność Dee Dee szukająca chłopaka o imieniu Wojtek to działania promujące nową kolekcję odzieży Reserved wśród mężczyzn, na markę wylała się fala hejtu. - Zrobiliśmy niestandardową kampanię z założenia angażującą sporą rzeszę odbiorców. Chcieliśmy przyciągnąć uwagę naszej grupy docelowej pośród natłoku czasem nudnych, szarych niczym nie wyróżniających się reklam - tłumaczy Wirtualnemedia.pl Agnieszka Łabuszewska, dyrektor marketingu Reserved.

Wczoraj okazało się, że pokazywany od kilku dni w mediach społecznościowych film o poszukiwaniach polskiego chłopaka przez dziewczynę z zagranicy „Help!Help! Polish boy wanted!” to czysta fikcja i zapowiedź kampanii reklamowej marki odzieżowej Reserved (należącej do spółki LPP).

Film w sieci bije rekordy popularności - w ciągu kilku dni wyświetlono go ponad dwa miliony razy i został najpopularniejszym wideo w Polsce na YouTube. Temat poszukiwania Wojtka przez egzotyczną piękność odbił się echem w większości mediów. Mówiono i pisano o nim m.in. w TVN, „Teleexpressie”, Polsat News, Wirtualna Polska, na Wprost.pl, Gazeta.pl czy Pudelku.

Gdy marka Reserved odkryła karty i ujawniła w mediach społecznościowych, że akcja promuje nową kolekcję Reserved wśród mężczyzn, w sieci zawrzało. Internauci nie kryją oburzenia. Mówią wprost, że czują się oszukani i wykorzystani. Akcję określają jako słabą i żenującą.

W komentarzach na profilu marki na Facebooku można przeczytać m.in. takie treści: „Poziom Jakóbiaka”, „ a ja naprawdę trzymałam kciuki za międzykontynentalną miłość”, „wykorzystanie ludzkiej życzliwości kompletnie nie na miejscu”, „Czy pomyślał ktoś o konsekwencjach tej kampanii? Ile ludzi w to uwierzyło, udostępniło w celu pomocy a jedynie nieświadomie wypromowało markę odzieżową, tak słabą, że musiała się posunąć do kłamstw i wykorzystywania wręcz ludzi. Zdeptaliście zaufanie wielu klientów”.

Pojawiały się również takie komentarze: „I tak właśnie koncerny za pomocą social mediów robią z nas idiotów wykorzystując nasze dobre serca, a dokładniej naiwność. Kiedyś popełniłem dłuższy wpis na swoim wall'u właśnie na ten temat. Gratuluję naiwnie udostępniającym i mimo wszystko apeluję, nie traćcie wiary w miłość bo jest piękna...i niekoniecznie ubiera się w Reserved”.

Agnieszka Łabuszewska, dyrektor marketingu Reserved w rozmowie z Wirtualnemedia.pl pytana, skąd pojawił się pomysł na taką właśnie akcję, wyjaśnia, że marka tymi działaniami wyszła przede wszystkim do grupy docelowej czyli chłopaków.

- To do nich miała dotrzeć ta kampania reklamowa i na nich się skupiać. Promujemy tegoroczną kolekcję męską Reserved na sezon wiosna-lato. Nasze podejście do projektowania bardzo zmieniło się w ostatnim czasie  - stawiamy na świeże podejście - wyjaśnia Agnieszka Łabuszewska. Dodaje, że marka chce promować męską kolekcję i zwrócić uwagę na fakt, jak bardzo się zmieniła. - Mamy nadzieję dotrzeć też do nowej, młodszej grupy odbiorców - mówi nam Łabuszewska.

Z kolei na pytanie, czy dział marketingu firmy, który nad kampanią pracował wspólnie z agencją Warsaw Creatives spodziewał się tak nieprzychylnych i negatywnych komentarzy pod swoim adresem po ujawnieniu, czemu służyła akcja, nie odpowiedziała wprost. - Zrobiliśmy niestandardową kampanię z założenia angażującą sporą rzeszę odbiorców. Chcieliśmy zrobić coś innego i przyciągnąć uwagę naszej grupy docelowej pośród natłoku czasem nudnych, szarych niczym nie wyróżniających się reklam. Oczywiście było to ryzykowne, ale wierzymy że polscy chłopcy są nie tylko spontaniczni - co udowodnili odpowiadając na apel Dee Dee, ale mają też dystans i poczucie humoru - podkreśliła w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dyrektor marketingu marki Reserved.

W ocenie Pawła Walickiego, CEO agencji Warsaw Creatives z marketingowego i formalnego punktu widzenia akcja jest udana. Jak mówi - wzbudziła zainteresowanie, dotarła ze swym przekazem do grupy docelowej - mężczyzn w wieku 25-34 aktywnie korzystających z internetu (ze statystyk film viralowy obejrzany został w 90 proc. przez tą właśnie grupę).

- To tak na wstępie, z reklamowego punktu widzenia. Z drugiej strony zainteresowanie odbiorców zostało przekute na pozytywny przekaz: Reserved mówi o #polskichchlopakach, którzy są cool. Nie wyśmiewa ich, nie pokazuje w negatywnym świetle. Samo przesłanie pierwszego, viralowo rozchodzącego się filmu również było pozytywne, mówiące o wspaniałym, polskimi chłopaku. Każdy lubi być doceniany, stąd zapewne ta wielka siła virala wśród ludzi - uważa Paweł Walicki.

Dodaje, że Reserved w tej akcji mówi, że skoro zagraniczna piękność tak bardzo interesuje się #polskimchlopakiem (polskimi chłopakami), to musi być w nich coś wyjątkowego. - I o tej wyjątkowości będzie mówić w tym sezonie. Nie jest to jednostkowe zwrócenie uwagi na markę. Reserved w nadchodzącym sezonie będzie pokazywało znanych i nieznanych polskich chłopaków: ciekawych wyjątkowych z niecodziennymi pasjami. Ma w planie szereg kontentu foto i video, akcji 3D, konkursów - dodaje.

Na pytania dotyczące negatywnych komentarzy szef Warsaw Creatives odpowiada z kolei: - Jeśli chodzi o dodatkowe pytania związane ze zjawiskiem hejtu w sieci, oczywiście mogę odpowiedzieć, że tak, spodziewaliśmy się hejtu, gdyż każda osoba czy firma funkcjonująca obecnie w świecie online wie, że trudno się od niego uchronić, szczególnie przy temacie, którym żyje cała Polska - mówi Paweł Walicki.

Stratedzy i eksperci z agencji reklamowych są podzieleni w ocenie akcji „Polish boy wanted” promującej wiosenną kolekcję Reserved. Zdaniem jednych to marketingowy sukces, zdaniem innych - marka poszła o krok za daleko, posuwając się do kłamstwa przekroczyła pewne emocjonalne granice.