Anna Streżyńska: UKE i KRRiT osobno są utrudnieniem dla przedsiębiorców, czas to zmienić

Utworzenie ministerstwa cyfryzacji to efekt konieczności przyspieszenia cyfrowego rozwoju Polski, a nasze priorytetowe cele to rewizja Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, obniżenie kosztów inwestycji telekomunikacyjnych i połączenie UKE z KRRiT - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Anna Streżyńska, minister cyfryzacji.

Stanowisko ministra cyfryzacji Anna Streżyńska objęła na początku listopada 2015 r. Szefowa nowo utworzonego w rządzie PiS resortu jest dobrze znana w branży telekomunikacyjnej. W latach 2006-2012 była prezesem Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE), podczas swojej pracy na tym stanowisku podjęła wiele ważnych decyzji regulacyjnych na rynku telekomunikacyjnym, a zapamiętana została przede wszystkim ze skutecznej walki z monopolem Telekomunikacji Polskiej.

Po odejściu z UKE Streżyńska pozostała aktywna w segmencie IT. Jako przewodnicząca rady nadzorczej, a później prezes Wielkopolskiej Sieci Szerokopasmowej budowała infrastrukturę teleinformatyczną na zachodzie Polski. W tym czasie uważnie obserwowała rynek telekomunikacyjny, i często wyrażała się krytycznie o tempie wdrażania szybkiego internetu w Polsce.


Anna Streżyńska w wywiadzie dla Wirtualnemedia.pl opisuje, jakie będą priorytety nowego resortu i którymi problemy polskiego rynku telekomunikacyjnego trzeba najpilniej się zająć.


Wirtualnemedia.pl: W momencie obejmowania stanowiska ministra nie „odziedziczyła” Pani resortu po poprzedniku, ale została szefem zupełnie nowego ministerstwa cyfryzacji. Wcześniej, wraz z Krzysztofem Szubertem w raporcie „Polska Cyfrowa” sugerowała Pani, że segment cyfryzacji powinien zostać oddzielony od tego dotyczącego administracji. Czy obecna struktura ministerstw jest efektem Pani wcześniejszych sugestii? Jaki jest cel oddzielenia cyfryzacji od administracji, jakie ma przynieść korzyści dla polskiego rynku?

Cyfryzacja to pojęcie oznaczające transformację państwa za pomocą nowoczesnych technologii w państwo, które swój rozwój opiera w dużym stopniu na usieciowieniu gospodarki oraz wymiany intelektualnej, komunikacji państwo-obywatel, a tożsamość na usieciowieniu społeczeństwa i jego grup, stanowiących społeczeństwo obywatelskie. Rezygnacja z ograniczania pojęcia cyfryzacji do informatyzacji administracji i wydawania środków UE powoduje, że cyfryzacja staje się przedsięwzięciem cywilizacyjnym. To zadanie wymaga pełnej koncentracji, a zarazem spojrzenia szerzej niż przez pryzmat administracji. Dlatego zasadne było rozdzielenie tych dwu działów i utworzenie ministerstwa cyfryzacji.

Po odejściu ze stanowiska prezesa UKE w 2012 r. była Pani nadal aktywna na polskim rynku telekomunikacyjnym i mogła na bieżąco oceniać działania rządu w tym zakresie. Co Pani zdaniem w ostatnich latach udało się zrobić dobrze w segmencie telekomunikacyjnym w Polsce, a jakie obszary zostały zaniedbane?

Żadna z dziedzin zainteresowania rządu w segmencie telekomunikacyjnym nie zasługuje na ocenę dostateczną. Ani legislacja, gdzie od lat czekamy na zmiany w ustawach inwestycyjnych, ani regulacja wykonywana przez UKE na zasadzie „leniwego regulatora”, ani nawet wydatkowanie środków UE, które na najbliższe lata zostało zaplanowane tylko w części, a nawet ta część została zaplanowana z błędami.

Jakie wyzwania na nowym stanowisku uważa Pani za najistotniejsze i z którymi z nich należy się zmierzyć w pierwszej kolejności?

Rewizja Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa począwszy od osi szerokopasmowej, przez oś e-administracji skończywszy na osi przeciwdziałania wykluczeniu cyfrowemu to najpilniejsze zadanie. POPC wymaga reformy. Kolejna sprawa pilna to wdrożenie dyrektywy o obniżeniu kosztów inwestycji telekomunikacyjnych wraz z innymi koniecznymi ułatwieniami inwestycyjnymi w telekomunikacji. Trzecia, pewnie najpilniejsza i bardzo ważna, ale nie mamy wpływu na jej efekty, to rozliczenie perspektywy 2007-2013, która zakończyła się szeregiem niewykonanych lub kiepsko wykonanych projektów państwowych w zakresie e-administracji.

W rozmowach z Wirtualnemedia.pl po objęciu przez Panią funkcji ministra cyfryzacji operatorzy wśród najważniejszych działań oczekiwanych po resorcie wymienili m.in. sfinalizowanie formalności po aukcji częstotliwości 800 i 2600 MHz i przygotowanie do rozdysponowania kolejnego pasma 700 MHz. Czy w Pani opinii zakończony niedawno przetarg na nowe częstotliwości, który wywołał ze strony operatorów wiele protestów, został przeprowadzony zgodnie z procedurami, a minister Andrzej Halicki słusznie postąpił skracając termin jego zakończenia? Kiedy może nastąpić sfinalizowanie formalności po wspomnianych wcześniej aukcjach, i czy w planach będzie rozdysponowanie pasma 700 MHz?

Od początku tej aukcji sygnalizowałam wszystkie kolejne nieprawidłowości, począwszy od strategicznych i koncepcyjnych, przez formalne jak termin składania ofert, skończywszy na niedopuszczalnym sposobie zakończenia aukcji i efektach tego zakończenia (nadmierna wycena widma, brak równoprawnej sytuacji zwycięzców). Jednakże zwycięzcy złożyli wnioski o przyznanie widma, a sama procedura aukcji zakończyła się jeszcze przed rozpoczęciem przeze mnie kadencji. Obecnie trwa nowe postępowanie - toczące się już na zasadach kpa postępowanie o przydział widma. Formalnie możliwe byłoby unieważnienie aukcji, jednakże nie ma takiej politycznej decyzji na poziomie rządu. Gdyby nawet taka była, skomplikowałoby to dodatkowo sytuację, zamiast ją uprościć, ponieważ zwycięzcy dysponują już prawami nabytymi w skutek aukcji.


Jednym z Pani zamierzeń na nowym stanowisku ma być połączenie ze sobą UKE i KRRiT. Jakie mają być efekty tego połączenia? Kto jest kandydatem do kierowania taką nową instytucją? Wśród ekspertów pojawiają się opinie, że pomysł utworzenia zintegrowanego regulatora mediów i komunikacji elektronicznej może być trudny z powodu konstytucyjnego umocowania KRRiT.

Mój postulat połączenia UKE i KRRIT ma już długą siwą brodę, sięga 11 lat. Wielokrotnie wskazywałam na rozbieżność między coraz mocniej zintegrowanymi rynkami a rozdzielonymi systemami regulacji i instytucji. Utrudnia to działalność przedsiębiorców, którzy są regulowani w dwóch równoległych i czasem sprzecznych systemach, no i nie ułatwia życia samym regulatorom. Personalia, aczkolwiek ciekawe dla dziennikarzy, są dla mnie drugorzędne. Jest wielu świetnych ekspertów, którzy znają oba rynki. Oczywiste jest, że połączenie upolitycznionej KRRIT z teoretycznie politycznie niezależnym regulatorem telekomunikacyjnym może się wydawać trudne. Jednak to tylko pozory, ponieważ regulator telekomunikacyjny jest w tym samym stopniu polityczny. Nie zwraca na siebie uwagi, ponieważ nie jest ciałem kolegialnym i wewnętrznie skłóconym. Prawda jednak jest taka, że każdy organ państwa pochodzi z politycznej nominacji, a przyjmowane przez parlament i wykonywane przez regulatorów ustawy są najwyższą emanacją polityki.

W 2013 r. ówczesny szef MAiC Michał Boni zapowiedział realizację programu Polska Cyfrowa. Teraz operatorzy wymieniają przyspieszenie wprowadzania tego projektu jako jedno z pilnych zadań nowego Ministerstwa Cyfryzacji. Tymczasem w momencie ogłaszania Polski Cyfrowej zwracała Pani uwagę na wiele problemów, które może napotkać ten projekt. Powiedziała Pani wówczas m.in.: „Doświadczenie ze świata rzeczywistego nie składa się z pobożnymi życzeniami urzędników, ponieważ dla potencjalnych klientów nie ma zachęty w postaci kontentu (szczególnie rozrywki, a w tym czasie ministerstwa głowią się jak zapewnić e-administrację, której potrzebuje się raz lub kilka razy w roku) i łatwych w użytkowaniu urządzeń końcowych nie stanowiących bariery dla starszego pokolenia.” Jak widzi Pani obecnie sposób i możliwości realizacji projektu Polska Cyfrowa z perspektywy ministra?

Jak już wspomniałam, POPC jest w całości do rewizji. Zaplanowane w nim osie wypełnione są projektami, które nie mają charakteru strategicznego, a mechanizmy wyboru projektów nie umożliwiają postawienia na projekty strategiczne. Czysto przypadkowe i niedodefiniowane są zamierzenia w osi trzeciej, związanej z e-wykluczeniem. Poza wydatkowaniem poważnych pieniędzy nie widać w trzeciej osi projektów, które mają sprecyzowane wskaźniki i zaowocują trwałymi, mierzalnymi efektami.
 
W jakim kierunku powinien Pani zdaniem podążać rozwój e-administracji? W 2013 r. odnosząc się do wprowadzania cyfrowej administracji mówiła Pani o „digitalizacji bałaganu”, w jaki sposób zamierza Pani to zmienić?

To jest najtrudniejsze, bo nie należące wyłącznie do Ministra Cyfryzacji, lecz do całego rządu zadanie. Cyfryzacja powinna zostać poprzedzona uporządkowaniem i uproszczeniem procedur, uczynieniem systemu prawa przyjaznym dla obywateli i przedsiębiorców, we wszystkich jego dziedzinach, a to zadanie wszystkich ministrów. Cyfryzowanie bałaganu i restrykcji to cyfryzowanie więzienia, które nadal będzie krępowało obywatelskie inicjatywy i przedsiębiorczość, tylko będzie cyfrowe a nie analogowe. Poza tym że będzie ładniejsze, to będzie kosztowniejsze.

Jaka będzie przyszłość cyfrowego radia? Polskie Radio inwestuje w tę platformę, w odróżnieniu od nadawców komercyjnych.

Polskie Radio wyszło ze słusznego założenia, że platforma cyfrowa zwiększa zasięg istniejących programów i umożliwia uruchomienie nowych. Jeśli nie będzie tej platformy przeładowywać kontentem, a zatem umożliwi słuchaczom odczucie cyfrowej jakości dźwięku, zyska na tym dodatkowo. Odbiorniki cyfrowe są coraz tańsze, najprostsze są już przystępne dla przeciętnej osoby, a ponieważ wśród Polaków są wciąż zagorzali wielbiciele radia, w szczególności Polskiego Radia, jak ja, a także coraz większe rzesze audiofilów, myślę, że przed cyfrowym radiem jest przyszłość.
 
Jakie są główne założenia projektu internetyzacji, który opracowuje Pani wspólnie z wicepremierem Jarosławem Gowinem? Do kiedy zostanie on opracowany i zacznie być wprowadzany w życie?

Gdy będą gotowe założenia, zostaną opublikowane. Sądzę, że będzie to najpóźniej w lutym.

Jak będzie wyglądać w Pani opinii ewolucja polskiego rynku telekomunikacyjnego w najbliższych latach? Wydaje się, że obecna sytuacja jest dość stabilna – mamy kilku największych operatorów i kilkunastu operatorów wirtualnych oferujących swoje usługi. Jakie zmiany mogą nastąpić w przyszłości, które odczują w wyraźny sposób użytkownicy? Czy uda się np. wymóc na operatorach podawanie w ofertach minimalnych gwarantowanych prędkości działania internetu?

Rynek telekomunikacyjny w Polsce zajął postawę wyczekiwania. Szczególnie wyczekuje na kolejne zastrzyki unijnych pieniędzy, zmiany regulacyjne, zmiany legislacyjne. Użytkownicy oczekują, że usługi będą taniały, ale operatorzy zmierzają w kierunku przesuwania ofert w stronę usług szybszych i droższych. Użytkownicy w zamian za wyższe opłaty chcieliby uzyskać gwarancje jakościowe. Technologia nie zawsze pozwala na pełne gwarancje, jednakże po stronie operatorów jest obowiązek należytego świadczenia usług zgodnie z zawartą umową; świadczenia nie mogą być nieekwiwalentne ani nie mogą całkowicie odbiegać od treści umowy. Wymuszanie należytego świadczenia usług może odbywać się zarówno poprzez obowiązki publikowania danych o jakości (najłagodniejsze rozwiązanie) jak i - gdy ono nie wystarcza - obowiązki mogą zostać nałożone w drodze rozporządzenia ministra i egzekwowane decyzjami regulacyjnymi. W najbliższym czasie resort i regulator zajmą się wspólnie dotychczasowymi efektami tzw. memorandum jakościowego, stworzonego przez UKE i operatorów.


ps