60 proc. wydatków na reklamę internetową w USA trafia do Google i Facebooka. "Udziały gigantów będą rosły"

Według prognoz firmy analitycznej eMarketer w 2017 roku Google i Facebook zdobędą 60 procent wszystkich wydatków reklamowych w segmencie cyfrowym w Stanach Zjednoczonych. Największym beneficjentem będzie Google, którego przychody reklamowe szacuje się na 35 miliardy dolarów. - Obie firmy dają marketerom znakomite możliwości bardzo precyzyjnego dotarcia do swoich potencjalnych i obecnych klientów. Pojedynczy, nawet duzi wydawcy nie są w stanie zaoferować takich precyzyjnych narzędzi - ocenia dla serwisu Wirtualnemedia.pl Adam Dyba, head of programmatic w 4Finance.

Według przewidywań eMarketera reklamowe przychody Google z segmentu digital w USA w kwocie 35 mld dol. będą oznaczały wzrost rok do roku o 18,9 proc. W kolejnych latach będą one jeszcze wyższe – ponad 40 i 45 mld dol. w 2018 oraz 2019 r.

Równie dynamicznie wzrosną przychody z reklamy w internecie które trafią do Facebooka. Analitycy prognozują na koniec br. ich wzrost o 40,4 proc. do kwoty przekraczającej 17,3 mld dol. W 2018 r. będzie to z kolei ponad 21,5, a w 2019 r. – 25,5 mld dol.

Na kolejnych miejscach na liście eMarketera, ale z o wiele mniejszą skalą przychodów reklamowych znajdą się kolejno Microsoft, Verizon i Amazon. W sumie wydatki na reklamę cyfrową w USA w br. mają się zamknąć kwotą 83 mld dol.

W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Adam Dyba, head of programmatic w 4Finance wyjaśnia przyczyny tak znacznych udziałów Google i Facebooka w amerykańskim torcie reklamy online.

- Wzrosty rynku reklamy digital (internet, mobile) wynikające z podążania przez pieniądze na reklamę za użytkownikiem są konsumowane w przeważającej mierze przez dwóch największych graczy na rynku czyli przez Google i Facebook - przypomina Adam Dyba. - Dzieje się tak za sprawą tego, że obie firmy dają marketerom znakomite możliwości bardzo precyzyjnego dotarcia do swoich potencjalnych i obecnych klientów. Facebook staje się źródłem gdzie zapoznajemy się już nie tylko ze zdjęciami z wakacji, ale także z wartościowymi artykułami profesjonalnych producentów treści. Dla wielu osób jest to wygodniejsze i wystarczające. Google zaś zbudował cały ekosystem podmiotów, które w całości pokrywają łańcuch od narzędzi dla wydawców, poprzez adexchange i maszynę kupującą (DSP) dla reklamowdawcy.

Według naszego rozmówcy pojedynczy, nawet duzi wydawcy nie są w stanie zaoferować takich precyzyjnych narzędzi, a przede wszystkim takich zasięgów jakie dają Google czy Facebook wraz ze swoimi mechanizmami do budowania i kierowania reklamy do ludzi podobnych.

- Udziały gigantów bedą rosły aż do momentu stabilizacji wydatków na kanał digital, bo wówczas może się okazać, że producenci atrakcyjnych treści nie będą mogli utrzymać profesjonalnych dziennikarzy, a wówczas cała nadzieja w płatnych dostępach do atrakcyjnych treści i wykorzystanie Google do promowania tych płatnych treści - przewiduje Dyba.

ps