Janusz Trus odpowiada płatnym ogłoszeniem na materiał w TVP Gdańsk, sugerujący współpracę z SB

Janusz Trus, wieloletni dziennikarz TVP3 Gdańsk 10 lutego zamieścił ogłoszenie w „Gazecie Wyborczej Trójmiasto”, aby dać odpór sugestiom zawartym w materiale tego ośrodka, jakoby był współpracownikiem SB. - Zweryfikował mnie Bronisław Wildstein, jestem czysty - mówi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Trus pracował w TVP3 Gdańsk ponad 40 lat. Teraz jest na emeryturze, lecz został powołany do rady programowej Radia Gdańsk. I właśnie w tym kontekście pojawił się w regionalnym ośrodku telewizji materiał, w którym jego nazwisko pada w niejasnym kontekście.

Telewizja: Z taką przeszłością nie można oceniać mediów narodowych
Materiał w "Panoramie" TVP Gdańsk (został wyemitowany 27 stycznia br.) poświęcony był głównie Henrykowi Jezierskiemu z rady programowej tej stacji. Po tej części zaczyna się fragment o Januszu Trusie. Autor materiału informuje, że "jego przeszłość jest niejasna, a nominacja do rady programowej Radia Gdańsk budzi kontrowersje”.

Pojawia się też informacja, że Trus został zweryfikowany co prawda negatywne w stanie wojennym, ale szybko znalazł pracę w radiowej Trójce. Całość kończy oświadczenie obecnej dyrektor TVP3 Gdańsk, Joanny Strzemiecznej-Rozen.

Dziennikarz: Wyjaśniam z szacunku dla swoich widzów

W całym materiale nie pada ani razu stwierdzenie, że Trus był współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa. - Ale ja jestem zbyt starym manipulatorem, żeby nie wiedzieć, jak się to robi. Odpowiednie zestawienie kontekstów uwypukla to, na co odbiorca miał zwrócić uwagę - mówi dziennikarz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Janusz Trus pracował w TVP3 Gdańsk przez 42 lata. W tym czasie zasłynął m.in. nadawanym od 2003 roku cyklicznym programem "Z Wałęsą na rybach", w którym były prezydent wędkował i opowiadał dziennikarzowi o wielkiej polityce.

W 2008 roku wraz z dziesięcioma innymi osobami dziennikarz został wyrzucony z pracy. Oddał wtedy sprawę do sądu. Przeciwko temu wyrzuceniu z pracy protestowało wówczas ponad 20 twórców i naukowców z Trójmiasta.

Dyrektorem ośrodka gdańskiego była wówczas także Joanna Strzemieczna-Rozen i to z nią procesował się dziennikarz. Jednak - jak nam mówi - ostatecznie zdecydował się wycofać sprawę z sądu. - Nie chcę mówić wszystkiego i wprost, ale zastanawiam się, czy na wyemitowanie tego materiału nie miały wpływu zdarzenia sprzed siedmiu lat - mówi dla portalu Wirtualnemedia.pl Janusz Trus.

Ponieważ nie ogląda programów TVP Gdańsk, nie zauważył wyemitowania programu na swój temat. - Ale zaczęli do mnie dzwonić wieloletni moi widzowie i pytać, co ja na to. No i z szacunku dla tych ludzi postanowiłem wyjaśnić sprawę raz na zawsze, jak uważam - mówi dziennikarz.

Ogłoszenie załatwi sprawę?
Żeby uciąć spekulacje TVP3 Gdańsk, jej długoletni pracownik wykupił w lokalnej "Gazecie Wyborczej" płatne ogłoszenie.

„W związku z pewnym wrażeniem niejednoznaczności, które w stosunku do mojej osoby mógł wywołać materiał wyemitowany w "Panoramie" TVP Gdańsk, pragnę upublicznić dotyczący mnie dokument Instytutu Pamięci Narodowej” - czytamy w ogłoszeniu. Do tego zleceniodawca dostawił kserokopię zaświadczenia z IPN, że nie współpracował z SB. - W 2006 roku ówczesny prezes TVP, Bronisław Wildstein, polecił nam wszystkim się zlustrować.

- Zrobiłem to, mam dowód, że moje papiery są czyste. Podkreślam, że nie zamierzam polemizować z moją stacją, ja tylko uzupełniam materiał "Panoramy" o dokumenty, do których nie dotarli jej dziennikarze. Chodzi mi o pełny obraz mojej sytuacji - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Janusz Trus.

Nasz rozmówca dodaje, że jeżeli jedno ogłoszenie nie załatwi sprawy, wykupi też ogłoszenia w innych lokalnych tytułach. - Dzięki Panu Bogu i ciężkiej pracy osiągnąłem pewną pozycję w świecie dziennikarskim. Z powodu szacunku dla moich widzów nie pozwolę sobie jej odebrać - podsumowuje w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl.

Wczoraj nie udało nam się uzyskać stanowiska w tej sprawie dyrektor gdańskiego ośrodka TVP3.

Jacek Kowalski