Lichocka, Gadowski i Ziemkiewicz popierają karę KRRiT dla TVN24 - krytykują ją Marczuk, Warzecha i Adamski

Nałożenie przez KRRiT 1,48 mln zł kary na nadawcę TVN24 poparli m.in. Joanna Lichocka z Rady Mediów Narodowych oraz publicyści Witold Gadowski i Rafał Ziemkiewicz. Natomiast krytycznie oceniają to m.in. wiceminister pracy, rodziny i polityki społecznej Bartosz Marczuk, Marcin Makowski, Łukasz Warzecha i Łukasz Adamski.

W poniedziałek Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji poinformowała, że nałożyła 1,48 mln zł kary na TVN za relacje w TVN24 z wydarzeń w dniach 16-18 grudnia ub.r. Według regulatora w stacji propagowano wtedy działania sprzeczne z prawem i sprzyjano zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu.

TVN nie zgadza się z decyzją i zapowiada złożenie odwołania. Nadawca podkreśla, że jego dziennikarze nie namawiali do żadnych działań, tylko możliwie najdokładniej opisywali bieżące wydarzenia, m.in. wszystkie wypowiedzi w tamtych dniach Jarosława Kaczyńskiego i innych czołowych polityków PiS. Według firmy KRRiT decyzję o karze oparła na „skrajnie nieobiektywnym i niestarannym raporcie sporządzonym na zlecenie Rady przez dr Hannę Karp związaną z Telewizją Trwam i Wyższą Szkołą Kultury Medialnej w Toruniu”.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/krrit-kara-dla-tvn24-za-relacje-z-protestow-sejmowych-ekspertka-uczelni-o-rydzyka-to-czerwone-swiatlo-dla-wszystkich-dziennikarzy ##

Kara za relacje TVN24 jest jednym z najczęściej komentowanych tematów przez dziennikarzy aktywnych w mediach społecznościowych, przede wszystkim na Twitterze. Większość publicystów zdecydowanie skrytykowała decyzję KRRiT. Uważają oni, że kara ma wątpliwe, mocno subiektywne uzasadnienie, oparte na analizie współpracowniczki Telewizji Trwam (a więc w praktyce konkurenta TVN24). Ponadto może zostać uznana za formę represji wobec stacji niesprzyjającej obecnej władzy i stanowić przestrogę dla innych dziennikarzy starających się kontrolować rządzących. Niektórzy zwrócili uwagę, że ogłoszenie grzywny niefortunnie zbiegło się w czasie z zaprzysiężeniem Mateusza Morawieckiego na premiera.

Ukaranie TVN24 skrytykowali też niektórzy publicyści związani z tytułami uważanymi za przychylne wobec obecnej ekipy rządzącej. - Bardzo szkodliwa decyzja KRRiT, bo kompletnie nierównomierna w stosunku to działania innych mediów. Jak karać to wszystkich po równo, wcześniej udowadniając winę. Selektywne zemsty to zazwyczaj miecz obosieczny - napisał na Twitterze Marcin Makowski z „Do Rzeczy”. - Można nie cierpieć TVN i mieć liczne uwagi. Ale kara tej wielkości bez podania żadnego konkretnego zarzutu, za relacjonowanie sprawy tak politycznie drażliwej - mówiąc delikatnie - niepokojąca - stwierdził Łukasz Warzecha z tego samego tygodnika.

Publicysta „Sieci” Łukasz Adamski w felietonie na wPolityce.pl dziwił się radości niektórych komentatorów z kary dla TVN24. - Nie dlatego, że jestem miłośnikiem tej stacji. Uważam, że jest to telewizja stronnicza i nieobiektywna. Nie jest to tylko zarzut do TVN, ale do większości mediów w Polsce. Czy TVN24 manipuluje bardziej niż inni? Możliwe, że tak. Czy jednak stronniczość mediów prywatnych jest czymś nowym? - zapytał.

Zwrócił też uwagę, że skoro obecnie karze się TVN24, po zmianie władzy grzywny z podobnych powodów mogą być nakładane na prawicowe media. - Nie chodzi już nawet o karanie za pisanie o zamachu w Smoleńsku. Przecież głoszenie takiej tezy może zostać uznane za „sprzeczne z polską racją stanu”. Dlaczego? Bo pcha nas do wojny z Rosją, a „polską racją stanu są dobre relacje z Rosją”. Czyż nie można tak zinterpretować ten przepis? A co z pisaniem o „islamizacji Europy przez Afrykanów”? Czy nie jest to „dyskryminacja rasowa i religijna”? Czy ostry tekst przeciwko zwolennikom legalizacji małżeństw homoseksualnych nie jest „nawoływaniem do nienawiści?” - wyliczył Adamski.

Podobnie widzi to Bartosz Węglarczyk z Onetu. - Wszyscy dziennikarze, którzy popierają nałożenie kary na TVN24, podpisują wyrok na siebie, jak tylko zmieni się władza. Zapewniam, że znajdzie się pani Karp po drugiej stronie - stwierdził na Twitterze.

- Kara 1,5 mln zł dla TVN to kretynizm. Wizerunkowe uderzenie w ekipę PiS. Jeśli ktoś tego szybko nie odwróci, będzie trzeba tłumaczyć się długo na całym świecie - ocenił Igor Janke, przez wiele lat dziennikarz, a obecnie partner w firmie doradczej Bridge.

Faktycznie we wtorek o ukaraniu nadawcy TVN24 poinformowało wiele zagranicznych serwisów internetowych. Natomiast Guy Verhofstadt, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, stwierdził, że karanie prywatnej stacji za relacjonowanie protestów jest absolutnie nie do zaakceptowania. Dodał, że z tego powodu Parlament Europejski zamierza przyspieszyć wdrażanie przyjętej w listopadzie rezolucji dotyczącej przestrzegania praworządności w Polsce.

- W Polsce sytuacja rządów prawa się pogarsza. Według Komisji Weneckiej wszystkie elementy systemu sądownictwa są poważnie zagrożone. Rząd PiS próbuje zakładać kaganiec wolnym mediom, co jest sprzeczne z europejskimi zasadami, wartościami i ideą demokracji - ocenił Verhofstadt na Twitterze.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/krrit-najwyzsze-kary-w-historii-za-niedozwolone-reklamy-kube-wojewodzkiego-reality-show-i-rozmowy-w-toku ##

Krytycznie o grzywnie dla TVN24 wyraził się również Bartosz Marczuk, od dwóch lat wiceminister pracy, rodziny i polityki społecznej, a wcześniej przez wiele lat dziennikarz (m.in. „Rzeczpospolitej” i „Wprost”). - Media mają nie tylko prawo, ale powinność krytykować / kontrolować / rozliczać rząd. To sól wolności. KRRiT powinna się zastanowić - napisał.

Za zajęcie takiego stanowiska Marczuka doceniło wielu dziennikarzy. - Wreszcie mądry i słuszny głos z rządu na temat kary nałożonej na TVN przez #KRRiT. Oby był bardziej słyszalny niż głos ludzi mediów. Bo po prostu tak nie może być... ! - skomentował Andrzej Gajcy z Onetu. - Ważny i potrzebny głos z rządu na temat kary dla TVN. Brawo - napisał Grzegorz Nawacki z „Pulsu Biznesu”. - Minister Marczuk bardzo się naraża swojemu obozowi politycznemu - zauważyła Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”.

Przeciwnego zdania niż Marczuk jest natomiast Joanna Lichocka, posłanka PiS i członek Rady Mediów Narodowych, a wcześniej przez wiele lat dziennikarka (związana m.in. z „Gazetą Polską”, „Rzeczpospolitą” i TVP).

- Uważam, że KRRiT miała prawo podjąć taką decyzję. Szkoda, że po latach różnych manipulacji i kłamstw - zwłaszcza na po katastrofie w Smoleńsku, gdzie m in ta stacja stosowała przemoc medialną ukarana została dopiero teraz. Bezkarność rozzuchwala - oceniła na Twitterze. - Kara dla TVN nie ma nic wspólnego z ograniczaniem wolności słowa. Przeciwnie, kara jest uzasadniona, bo TVN w relacji nie informował, tylko walczył jako strona dążąca do ulicznego przewrotu. To sygnał, że państwo działa. Oburzają się działacze, którym rokosz się nie udał - dodała.

- Rozumiem że masz dowody na to co mówisz. Nie tylko ekspertyzę pani od egzorcyzmów ale coś twardego. Jako poseł i b. Wieloletnia dziennikarka informacyjne nie powinnaś chyba wygłaszać takich tez bez pokrycia dowodowego - zapytał posłankę Jacek Czarnecki z Radia ZET. - Jacku, jak wiesz od lat bojkotuję TVN za jego kłamstwa, manipulacje i szczucie w czasie Smoleńska. Mam wiele na to przykładów, zajrzyj do mojego filmu „Pogarda” - odpowiedziała mu Joanna Lichocka.

Zadowolenie z kary nałożonej na TVN24 wyrazili też Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy” i Witold Gadowski, współpracujący m.in. z „Gazetą Polską”. - Widzę, że to niepopularne, ale nie oburza mnie kara dla TVN24. To goebbelsowska szczujnia skupiona na skłócaniu, podburzaniu i judzeniu Polaków narzędziami emocjonalnej manipulacji i dezinformacją. Sprawia wrażenie wymyślonej i sterowanej przez FSB - ocenił Ziemkiewicz. - Kara dla TVN - bardzo dobrze. Tylko za niska za mało zaboli tych propagandystów postpeerelu - skomentował Gadowski.

- Jedni nie widzą problemu w atakowaniu dziennikarzy TVP Info i podpalaniu biur poselskich. Drudzy cieszą się z kary dla TVN. Obie sytuacje są szkodliwe i brak potępienia agresji świadczy o kompletnej aberracji - napisała Dominika Ćosić, korespondentka TVP w Brukseli. - Nie buduj fałszywych symetrii. TVN została ukarana przez uprawniony do tego organ w ramach obowiązującego prawa, może odwołać się do sądu. KRRiTV wielokrotnie orzekała różne kary i nikt wokół tego nie robił histerii - odpowiedział jej Rafał Ziemkiewicz.

 

tw