Linking park - czy linkowanie jest legalne w Polsce i za granicą?

Czy zamieszczając link, można naruszyć prawa autorskie? Czy można zamieszczać linki do treści nielegalnych? Jakie orzeczenia w takich sprawach podejmowały sądy za granicą? Piszą o tym Paweł Chojecki i dr Paweł Marcisz z kancelarii Łaszczuk i Wspólnicy.

Z pewnością każdy z nas wielokrotnie zamieszczał gdzieś w sieci (na Facebooku, blogach, czy forach) linki do piosenek, zdjęć, filmów albo artykułów prasowych. Linki do cudzych utworów na swoich stronach zamieszczają przedsiębiorcy. No i przede wszystkim działają portale, służące wyłącznie katalogowaniu i udostępnianiu linków do innych stron, na których utwory są hostowane.

Z linkowaniem wiążą się liczne trudności prawne, wynikające głównie stąd, że prawo pochodzi w większości z czasów, gdy nikt nie wyobrażał sobie internetu. Z punktu widzenia internauty lub przedsiębiorcy internetowego najważniejsze jest jednak podstawowe pytanie: Czy linkowanie może być nielegalne?

Czy linkowanie narusza prawa autorskie uprawnionych do podlinkowanego utworu? Czy uprawnieni mogliby się nie zgodzić na linkowanie ich utworu? Czy linkujący powinni badać legalność opublikowania utworu pod podawanym przez siebie linkiem? Czy ma znaczenie, że ktoś podaje link znajomym albo jako przedsiębiorca?

Na początek może przegląd orzeczeń z różnych zakątków świata – bo temat nie tylko w Polsce jest kontrowersyjny.

Kanada – Sąd w Kanadzie (Federal Court, wyrok z dnia 21 czerwca 2012 r., 2012 FC 803, R. Warman i National Post Company przeciwko M. Fournier i C. Fournier) uznał, że umieszczenie przez przedsiębiorcę na swojej stronie linku do cudzego utworu nie narusza praw autorskich osoby uprawnionej do utworu. Co ważne: link prowadził bezpośrednio to cudzego utworu, ale utwór rozpowszechniany był legalnie. Był to po prostu link do utworu na stronie autora.

Anglia – Sąd w Anglii (High Court, wyrok z dnia 30 marca 2012 r., EWHC B3 (QB),  C. McGrath i MCG Productions Limited przeciwko R. Dawkins, R. Dawkins Foundation for Reason and Science, Amazon EU Sarl, V. Jones) uznał natomiast, że linkowanie może prowadzić do naruszenia prawa, jeżeli prowadzi do treści naruszających prawo.

Holandia – Podobnie Sąd w Holandii (Rechtsbank Amsterdam, wyrok z dnia 12 września 2012, 507119/HA ZA 11-2896, Sanoma Media Netherlands B.V., Playboy Enterprises International INC., Britt Geertruida Dekker przeciwko GS Media B.V.) uznał, że umieszczenie linku do materiału naruszającego prawa autorskie samo takie prawa narusza (chodziło o umieszczenie linku na blogu do zdjęć modelki dla Playboya, które zostały nielegalnie rozpowszechnione w internecie; sąd uznał, że jest to pomocnictwo w naruszeniu).

USA – Sąd w USA (United States Court of Appeal fot the Seventh Circuit, 11-3190, wyrok z dnia 2 sierpnia 2012, Flava Works, Inc. przeciwko Marques Rondale Gunter, prowadzącym działalność gospodarczą pod nazwą Vidster.com oraz Salsaindy, LLC.) uznał natomiast, że linkowanie materiałów naruszających prawo (rozpowszechnianych nielegalnie) nie narusza prawa autorskiego. Temu orzeczeniu warto poświeć trochę więcej uwagi ze względu na niezwykle ciekawe uzasadnienie.

Otóż sprawa toczyła się pomiędzy producentem filmów (właścicielem praw autorskich do filmów) a właścicielem portalu, na którym umieszczane były linki do nielegalnych kopii filmów. Po kliknięciu linku film był odtwarzany bezpośrednio na stronie, na której znajdował się link (wykorzystane było tzw. osadzanie pliku). Działanie było podobne do tego, gdy na Facebooku umieszczamy linki do filmów z YouTube’a. Taki film można potem obejrzeć bezpośrednio z Facebooka, choć jest on hostowany wyłącznie na YouTubie.

Amerykański sąd stwierdził, że prawo naruszają wyłącznie osoby nielegalnie rozpowszechniające filmy (uploadujące je). Uznał, że umieszczenie linku nie jest rozpowszechnianiem filmu. Rozpowszechnianie byłoby nielegalne. Sąd porównał jednak linkowanie do publikowania repertuaru kin w gazecie. Publikacja repertuaru filmów nie jest odtwarzaniem filmów; link do filmu to coś podobnego do repertuaru kinowego.

Sąd rozważał również, czy umieszczanie linków nie jest pomocnictwem w nielegalnym rozpowszechnianiu czy też odtwarzaniu filmów i przez to nie narusza prawa. Konkluzja była taka, że linkowanie można abstrakcyjnie uznać za pomocnictwo w rozpowszechnianiu filmu – bo i zachęca do odtwarzania i w nim pomaga. Takie wielokrotne odtwarzanie jest rozpowszechnianiem. Sąd uznał jednak, że pomocnictwo musi mieć realny charakter, tzn. należy upewnić się, że do naruszenia nie doszłoby bez działań pełnomocnika. Sąd uznał, że w danej sprawie nielegalnie uploadowane filmy tak czy siak byłyby oglądane, niezależnie od tego, czy pozwany umieszczał do nich linki.

A jak jest z linkowaniem w Polsce?

Nie doczekaliśmy się jeszcze orzecznictwa Sądu Najwyższego, nie da się więc udzielić odpowiedzi, która dawałaby pewną wskazówkę internautom. Przychylamy się do stanowiska, że linkowanie, co do zasady, nie narusza praw autorskich. Umieszczenie linku do jakiegoś utworu w sieci nie jest równoważne z jego kopiowaniem (utrwalaniem) ani rozpowszechnianiem. Ktoś inny niż linkujący plik z utworem skopiował go i umieścił w sieci (czyli go rozpowszechnia). Nie ma więc znaczenia, czy link prowadzi do legalnego czy nielegalnego źródła. Tak się sprawy mają z punktu widzenia prawa autorskiego. Nie wyklucza to oczywiście odpowiedzialności za linkowanie zakazanych treści, np. materiałów rasistowskich.

W Polsce za pomocnictwo w naruszaniu praw autorskich (np. w nielegalnym kopiowaniu postaci utworu) odpowiada się tak samo jak za naruszenie. Jednakże linkowanie nie jest naszym zdaniem pomocnictwem w naruszaniu praw. Nielegalnie umieszczony w sieci utwór można utrwalić w ramach dozwolonego użytku: skopiować na dysk, obejrzeć on-line – zapisując go na chwilę, czyli w języku prawa utrwalając, w pamięci komputera. Pomaganie w czymś, co jest legalne, nie może być nielegalne.

Bardziej skomplikowana jest ocena, czy nastąpiło pomocnictwo w publicznym udostępnianiu utworu (z punktu widzenia prawa jest to postać rozpowszechniania). Ocena, czy umieszczenie linku do nielegalnie rozpowszechnianego utworu, jest pomocnictwem w jego publicznym udostępnianiu, zależy naszym zdaniem od konkretnej sytuacji. W pierwszej kolejności należy odpowiedzieć sobie na następujące pytania: Czy link jest specjalnie promowany lub reklamowany? Czy od liczby kliknięć w ten konkretny link zależy wynagrodzenie osoby umieszczającej link?  Czy osoba umieszczająca link jest powiązana z podmiotem hostującym plik? Czy umieszczenie linku umożliwiło zapoznanie się z nim przez znaczną liczbę odbiorców (czy bez tego linku odbiorcy zapoznaliby się ze stroną naruszającą prawo autorskie)? Trudno tu o przeprowadzenie dokładnych granic, dużo bezpieczniej jednak, jeśli odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi: nie. Wówczas trudniej byłoby postawić zarzut podmiotowi prowadzącemu stronę z linkami, że dopuszcza się pomocnictwa w naruszaniu praw autorskich.

W obecnym stanie prawa i orzecznictwa nasza konkluzja jest więc taka, że prywatne linkowanie tylko w wyjątkowych okolicznościach mogłoby zostać uznane za naruszenie praw autorskich. W przypadku portali zawodowo zajmujących się linkowaniem należy natomiast przede wszystkim ustalić, czy link prowadzi do nielegalnej kopii. Jeśli tak, powinno się ustalić m.in., czy od danego linku zależy dostępność nielegalnej kopii, czy są powiązania między linkującym a hostującym i czy linkujący czerpie bezpośrednie korzyści z linkowania.



Paweł Chojecki i dr Paweł Marcisz, adwokaci w kancelarii Łaszczuk i Wspólnicy

tw