Piotr Fromowitz: Niekiedy hity dopiero z czasem stają się hitami

- Niemiecki rynek telewizyjny w porównaniu z Polską ma dłuższą historię i bogatsze doświadczenie. Budżety tamtejszych stacji telewizyjnych są wielokrotnie wyższe, ale już wiele produkcji tych samych formatów osiąga wyższą jakość w Polsce - mówi nam Piotr Fromowitz, szef Constantin Entertainment Polska.

Piotr Fromowitz przyznaje, że na rynku producenckim na całym świecie odczuwalny jest kryzys. - Oczywiście czujemy, że na rynku nie ma zbyt dużo pieniędzy. Skończyły się już czasy, kiedy nie dyskutowało się tak intensywnie na temat poszczególnych pozycji w budżecie, bo wszyscy mieli świadomość, że zainwestowane pieniądze i tak najpewniej się zwrócą - podkreśla Fromowitz.

Czy jednym z lekarstw na brak pieniędzy na rynku będzie produkowanie coraz większej liczby formatów typu scripted docu kosztem np. seriali? - Z pewnością zmiany w przejściu z tradycyjnego serialu na scripted docu były spowodowane kryzysem, który dotknął i telewizję. Moim zdaniem pierwsze próby pokazały jednak, że praca z tzw. „naturszczykami” - ponieważ do realizacji scripted docu zatrudnia się amatorów, a nie profesjonalnych aktorów - jest bardzo kreatywna i można ten rynek rozwinąć. Jeszcze kilka lat temu nikt nie spodziewał się, że to tak dobrze pójdzie. W Polsce zaczęliśmy z programem „Sędzia Anna Maria Wesołowska”, potem był „Sąd Rodzinny”. Wcześniej realizowane już były podobne formaty - chodzi m.in. o „W 11”, czy „Detektywów”. Rzeczywiście, moim zdaniem ważną rolę pełni tutaj aspekt finansowy - zauważa Piotr Fromowitz.

Fromowitza zapytaliśmy także o to, z czego mogą wynikać problemy z zapewnieniem wysokiej oglądalności w przypadku produkowanej przez Constantin Entertainment dla TVN noweli hybrydowej „Wawa Non Stop”, nadawanej w paśmie po godz. 18.00? - Z pewnością wynika to z konfrontacji z tak mocnym serialem, jak „Pierwsza miłość”, który już od lat gromadzi przed telewizorami potężną i wierną widownię. Wydaje się, że ta widownia nie jest zbyt otwarta na zmiany. W przypadku „Wawy Non Stop” z pewnością jest tak, że widz musi się dopiero przyzwyczaić do tego nowego stylu, do formy opowiadania i do tempa. Ale wiemy z doświadczenia, że niekiedy hity dopiero z biegiem czasu stają się hitami - mówi nam Fromowitz (więcej na ten temat).


Z Piotrem Fromowitzem, szefem Constantin Entertainment Polska, rozmawiamy o oszczędnościach na polskim rynku telewizyjnym i wpływie kryzysu na jakość produkcji tv, trendach światowych, a także o jesiennych nowościach w głównych stacjach telewizyjnych.


Z Piotrem Fromowitzem, szefem Constantin Entertainment Polska, rozmawiamy o oszczędnościach na polskim rynku telewizyjnym i wpływie kryzysu na jakość produkcji tv, trendach światowych, a także o jesiennych nowościach w głównych stacjach telewizyjnych.


Krzysztof Lisowski: W polskiej telewizji coraz częściej możemy oglądać formaty scripted docu? Czy tego typu produkcje będą pojawiać się na naszych antenach coraz częściej, ponieważ są wielokrotnie tańsze np. od tradycyjnego serialu?

Piotr Fromowitz, szef Constantin Entertainment Polska: Z pewnością zmiany w przejściu z tradycyjnego serialu na scripted docu były spowodowane kryzysem, który dotknął i telewizję. Moim zdaniem pierwsze próby pokazały jednak, że praca z tzw. „naturszczykami” - ponieważ do realizacji scripted docu zatrudnia się amatorów, a nie profesjonalnych aktorów - jest bardzo kreatywna i można ten rynek rozwinąć. Jeszcze kilka lat temu nikt nie spodziewał się, że to tak dobrze pójdzie. W Polsce zaczęliśmy z programem „Sędzia Anna Maria Wesołowska”, potem był „Sąd Rodzinny”. Wcześniej realizowane już były podobne formaty - chodzi m.in. o „W 11”, czy „Detektywów”. Rzeczywiście, moim zdaniem ważną rolę pełni tutaj aspekt finansowy.

Od kilku tygodni na antenie TVN możemy oglądać „Wawę Non Stop”. Jest to zupełnie nowy gatunek - tzw. noweli hybrydowej...

Nie szukaliśmy jednorazowych odtwórców ról, jak to bywa zwykle przy realizacji scripted docu - gdzie jest konkretna rola do wyłącznie jednego odcinka. Tutaj odeszliśmy od tego, a osoby wyłoniliśmy podczas wieloetapowego castingu, gdzie na pewnym poziomie doradzał nam również psycholog. Najpierw stworzyliśmy charaktery, do nich zaś napisaliśmy historie, które oni mają w możliwie jak najlepszy sposób interpretować. Różnica więc jest podstawowa: bohaterowie już istnieją, my tylko podrzucamy im pomysły. Takie połączenie osobowości, charakteru i skryptu nazywamy hybrydą. Kolejną kluczową różnicą jest to, że w przypadku noweli hybrydowej, każdy kolejny odcinek jest kontynuacją poprzedniego. Przy scripted docu każdy odcinek jest zamkniętą całością.

Czy jesteście zadowoleni z wyników oglądalności tego serialu? Dane pokazują, że „Wawa Non Stop” jak na razie raczej nie spotkała się z akceptacją wśród widzów. Z czego może wynikać relatywnie niska oglądalność?

Naturalnie nie jesteśmy zadowoleni i robimy wszystko, żeby to zmienić. Między innymi staramy się dotrzeć do grupy docelowej poprzez mocno rozbudowane strony internetowe TVN oraz fanpage na Facebooku z aktualnymi dodatkowymi materiałami o naszych lokatorach.

Obecny sezon pokazał, jak trudne jest w telewizji pasmo po godz. 18.00. Premierowe formaty emitowane na innych kanałach także mają problemy z uzyskaniem wysokiej oglądalności. Z czego to może wynikać? Czy widzowie wolą oglądać formaty znane i trochę boją się nowości?

Z pewnością wynika to z konfrontacji z tak mocnym serialem, jak „Pierwsza miłość”, który już od lat gromadzi przed telewizorami potężną i wierną widownię. Wydaje się, że ta widownia nie jest zbyt otwarta na zmiany. W przypadku „Wawy Non Stop” z pewnością jest tak, że widz musi się dopiero przyzwyczaić do tego nowego stylu, do formy opowiadania i do tempa. Ale wiemy z doświadczenia, że niekiedy hity dopiero z biegiem czasu stają się hitami.

O ile tańsze jest wyprodukowanie noweli hybrydowej od tradycyjnego serialu?

Nie podam dokładnych sum, jest jednak z całą pewnością tańsze. Cenowo jesteśmy korzystniejsi od każdego serialu z… kontynuacją, który jest na rynku telewizyjnym.

Wasza firma jako pierwsza wprowadziła na rynek telewizyjny formaty sądowe - takie, jak „Sędzia Anna Maria Wesołowska”. Czy takie programy mają jeszcze potencjał?

Potencjał jest - moim zdaniem - bardzo duży. Format sądowy - tzw. court show - w Niemczech powstał już kilkanaście lat temu jako konsekwencja znudzenia widza formatami typu talk show, które każda stacja nadawała kilka razy dziennie. W efekcie osoby występujące w programie przechodziły… z jednej stacji do drugiej i to opatrzyło się ludziom, widz zaczął odchodzić od takich programów. Wówczas powstał pomysł, żeby historie, które opowiadane są w talk show, przełożyć na przykład na salę sadową. Constantin Entertainment był pierwszą firmą, która ten format wymyśliła. Nagle okazało się, że ten format staje się ogromnym sukcesem. Trudno teraz powiedzieć, czy będą dalsze premiery formatu sądowego w TVN. Tak naprawdę każdy nowy format buduje się w jakiejś części na doświadczeniu poprzedzającego formatu. Jedno wynika tutaj z drugiego i to, co robimy my teraz z formatem „Wawa Non Stop” stanowi taki następny krok. Nie chcemy już opowiadać zamkniętych krótkich historii, jak w „Ukrytej prawdzie”, lecz posuwamy się o krok dalej - stawiamy na kontynuację, inny styl i większy luz. Często nagrywamy sceny, które nie były zaplanowane, a które później montujemy, bo są bardzo interesujące.

Czy mimo wszystko myślicie o jakimś nowym formacie sądowniczym?

Są takie możliwości, mamy „w zanadrzu” pewne pomysły, lecz telewizja musi mieć pewien przedział czasowy, zapotrzebowanie na taki gatunek, wtedy Constantin będzie w stanie przedstawić kilka różnych rozwiązań.

Jesteście producentem jednego z największych hitów telewizyjnych w ostatnich latach. Chodzi mi o „Kuchenne rewolucje”. Czy ten program jest - Pana zdaniem - w stanie jeszcze czymś zaskoczyć?

W programie wzięło dotąd udział około 100 restauracji, co jest ogromną liczbą. Nie spodziewaliśmy się tego, że z taką łatwością znajdziemy następne. Emitowany właśnie kolejny sezon tego programu stale mnie zaskakuje. Magda Gessler jest tak barwną postacią, że nigdy nie wiadomo, w jaki sposób rozwiąże problemy, z którymi się styka. Ten program nie posiada napisanego scenariusza. Magda Gessler jest w nim rzucana na głęboką wodę, od nas otrzymuje jedynie opis regionu, aby mogła się zorientować, gdzie mniej więcej dana restauracja się znajduje. Przed wejściem do restauracji nie wie, co tam zastanie - i to jest właśnie w tym formacie najciekawsze. Ten program możemy kręcić tak długo, jak Magda Gessler będzie miała do niego energię.

W internecie pojawiają się np. pytania, czy w „Kuchennych rewolucjach” możliwe są ustawki?

Oczywiście, że nie ma żadnych ustawek! Co więcej, Magda Gessler nie uznaje dubli. Kiedy z jakichś przyczyn technicznych konieczne jest np. powtórzenie nagrania sceny i prosimy ją, aby np. kogoś ponownie zapytała o coś - nigdy tego nie robi. Program montujemy na podstawie tego, co jest - i nawet, jeśli w jakiejś scenie Magda pokazuje swój specyficzny humor, który nie wszystkim zawsze odpowiada - to sceny te ujmujemy w programie, bo to jest „cała” Magda Gessler (śmiech).

W wywiadzie nam udzielonym Magda Gessler powiedziała, że ma poczucie, iż naprawia polską gastronomię. Czy w Pana odczuciu ten program rzeczywiście pełni taką misję?

Absolutnie tak. Powiem więcej: Magda Gessler nie naprawia, ale zmienia oblicze polskiej gastronomii. Sam nie miałem wcześniej świadomości, że jeżdżąc po Polsce i wstępując do jakiejś restauracji mogę zostać prawie zatruty zależałymi w zamrażarce produktami, które w pośpiechu odgrzewa się w mikrofalówce i zalewa odgrzanym sosem. Jestem przekonany, że wiele tysięcy osób myśli podobnie i zastanowi się teraz, zanim wejdzie do jakiejś przypadkowej restauracji, w której nie ma ruchu. „Kuchenne rewolucje” to na pewno jest format edukacyjny - podobnie, jak wcześniejsze formaty sądowe. Bo należy mieć tu świadomość, że przed pojawieniem się na ekranach „Sędzi Anny Marii Wesołowskiej” ludzie nie mieli zielonego pojęcia, jak powinno się w sądzie postępować. Za sprawą tego serialu ludzie zaczęli się trochę inaczej zachowywać, zauważać, że sąd to także ludzie, którzy mają swoje przepisy, których muszą się trzymać. Sama Anna Wesołowska potwierdza, że ten serial otworzył zakurzone, szare pomieszczenia, w których odbywały się sprawy, w których każdy zwyczajny człowiek czuł się niezręcznie nie wiedząc, jakie ma prawa i co może, a czego nie może zrobić na sali sądowej.

Jaka jest przyszłość formatów docu crime?

Takie formaty są chętnie oglądane, ponieważ nie ma tam gry kamerą, charakterystycznej dla filmu. Tutaj wszystko jest bardziej z życia wzięte, pokazane są sytuacje, które mogą wydarzyć się na co dzień. Widownia potwierdza, że te formaty się przyjmują, stanowi to więc dla nas sygnał, że powinniśmy dalej podążać w tym kierunku.

Jesteście producentem nowego programu Polsatu „Nasz nowy dom”, który prowadzi Katarzyna Dowbor. Czy myśli Pan, że program ten „chwyci”?

Nasz format opiera się na historiach ludzkich. Budowanie domu jest tutaj tylko symboliczną drogą do celu, którą jest chęć przyjścia z pomocą wybranej przez nas rodzinie, z której chcemy zdjąć ogromny ciężar finansowy. Na pewno nie jest to program o architekturze, z którego ktoś będzie mógł nauczyć się, jak urządzić swoje 40 m2.

W jaki sposób dobieracie rodziny do tego programu? Czy nie obawiacie się zarzutów dotyczących doboru rodzin na niejasnych/niesprawiedliwych zasadach?

Zasady są tutaj bardzo jasne. Wspólnie z telewizją Polsat stworzyliśmy taki konkurs, w którym każdy może wziąć udział. Następnie sprawdzamy zgłoszenia, które napłynęły - osobiście odwiedzamy te rodziny. Na tym etapie weryfikujemy, czy jest to ktoś, kto chciałby tylko mieć za darmo lepszy dom, czy jest to faktycznie prawdziwa, uczciwa rodzina, która nie ze swojej winy wpadła w tarapaty - np. poprzez chorobę dziecka, czy śmierć członka rodziny itp. Do wybranych domów nie idziemy na ślepo, bo w przeciwnym razie mogłoby się przecież zdarzyć, że odnawiamy dom dla kogoś, kto wszystko przegrał w karty. Dla nas przede wszystkim liczy się historia tych ludzi.

Kierowana przez Pana firma to jeden z największych producentów na świecie. Czy odczuwacie jakoś kryzys?

Oczywiście czujemy, że na rynku nie ma zbyt dużo pieniędzy. Skończyły się już czasy, kiedy nie dyskutowało się tak intensywnie na temat poszczególnych pozycji w budżecie, bo wszyscy mieli świadomość, że zainwestowane pieniądze i tak najpewniej się zwrócą.

Czy myślicie o produkcji jakichś nowych formatów? Magda Gessler w rozmowie z nami wspominała, że chciałaby poprowadzić program o gotowaniu dla dzieci...?

Byłby to znakomity pomysł, w tym momencie jednak Magda jest tak zajęta, że nie ma ani jednego tygodnia wolnego. Obecnie, gdy zakończyła intensywne prace związane z „Masterchefem”, co tydzień nagrywamy kolejne odcinki „Kuchennych rewolucji”. Jest to dosyć męczące. Z pewnością, gdybym przyszedł do niej z kolejną propozycją ucieszyłaby się, jednak gdy spojrzy się na jej grafik, okaże się, że musiałoby to być kosztem jej wolnego czasu.

Constantin Entertainment jest potentatem produkcji telewizyjnej np. w Niemczech. Czym różni się rynek niemiecki od polskiego? Czy ma większy potencjał i jest bardziej rozwinięty?

Tak, telewizyjny rynek niemiecki ma dłuższą historię i bogatsze doświadczenie. Ilość stacji telewizyjnych jest tam nieporównywalnie większa i budżety tamtych stacji telewizyjnych są również wielokrotnie wyższe. Jednakże dzisiaj już wiele produkcji tych samych formatów osiąga wyższą jakość w Polsce.


Krzysztof Lisowski