Spotify chce iść na giełdę bez oferty publicznej. „Bez IPO jest szybciej i taniej, chce skonwertować obligacje” (analiza)

Według nieoficjalnych informacji amerykańska komisja papierów wartościowych i giełd (SEC) rozpatruje wniosek spółki Spotify o wejście na nowojorską giełdę w formie listingu i z pominięciem oferty publicznej (IPO). Analizując dla serwisu Wirtualnemedia.pl to rozwiązanie Jacek Michalewski, bankier inwestycyjny podkreśla że byłby to pierwszy taki przypadek debiutu w historii NYSE i chwali rozwiązanie wybrane przez firmę. - Spotify nie potrzebuje z giełdy dodatkowego kapitału, ale musi zaistnieć na parkiecie by skonwertować dług na akcje, a pominięcie IPO jest sposobem szybkim i tanim - ocenia Jacek Michalewski.

O tym, że Spotify planuje wejście na Wall Street branżowe media informowały już w ub.r., a w rozmowach z serwisem Wirtualnemedia.pl eksperci nie kryli że start Spotify na parkiecie jest jednym z najbardziej oczekiwanych przez nich giełdowych debiutów br.

W pierwszej połowie br. pojawiły się nieoficjalne doniesienia (m.in. z „Wall Street Journal”) o tym, że Spotify zamierza obrać inną drogę na NYSE niż tradycyjna oferta publiczna (IPO). Takie informacje powróciły ponownie niedawno przy okazji osiągnięcia przez Spotify liczby 60 mln płatnych subskrybentów serwisu.

Teraz serwis Bloomberg opierając się na swoich anonimowych źródłach potwierdził, że spółka Spotify złożyła w amerykańskiej komisji papierów wartościowych i giełd (SEC) wniosek o wejście na giełdę w drodze tzw. listingu i bez ogłaszania oferty publicznej. Amerykański regulator ma obecnie rozpatrywać wniosek Spotify, a przedstawiciele serwisu spotkali się z przedstawicielami SEC i wyjaśniali wątpliwości sformułowane przez urząd.

Pominięcie przez Spotify IPO, jeśli zostanie zaakceptowane będzie oznaczało, że spółka nie sprzeda udziałów po ustalonej cenie przed debiutem na parkiecie, ale zaoferuje akcje bezpośrednio inwestorom giełdowym. Powszechnie taki sposób wejścia na giełdę jest uznawany za ryzykowny dla oferenta i inwestorów, z drugiej strony jednak jest on nastawiony na rynkowy konsekwentny wzrost debiutującej spółki.

Dlaczego Spotify obrało tak nietypowy sposób dostania się na Wall Street? Czy to dobre rozwiązanie, które przyniesie Spotify konkretne korzyści? Na te i inne pytania w analizie dla Wirtualnemedia.pl odpowiada Jacek Michalewski, prezes zarządu Abbot Capital i bankier inwestycyjny.

- Uwielbiane przez 140 mln użytkowników szwedzkie Spotify niezmiennie od 10 lat zaskakuje innowacyjnym podejściem. Zrewolucjonizowali rynek muzyczny idąc pod prąd wytwórniom fonograficznym, a dziś mogą zacząć wyznaczyć nowe standardy na rynkach kapitałowych - przewiduje Jacek Michalewski.

Nasz rozmówca potwierdza, że po ponad dekadzie ciągłego rozwoju i miliardowych inwestycji udziałowcy postanowili upublicznić swoją spółkę.

- Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby znów nie chcieli pominąć całej istniejącej korporacyjnej machiny, która generuje zbędne koszty i wejść na giełdę bezpośrednio – ocenia Michalewski. - Podobnie jak na rynku muzycznym początkowo wzbudzali nieufność wielkich wytwórni muzycznych, które obawiały się  nowego innowacyjnego gracza tak i teraz SEC, amerykańska komisja giełdowa bacznie przygląda się pomysłowi Spotify.

Według eksperta można zapytać po co Spotify w ogóle giełda, skoro trudno o lepszą rozpoznawalność marki, a i pieniędzy firmie nie brakuje? Dalej Michalewski wyjaśnia jednak możliwe motywy kierujące zarządem Spotify.

- Do tej pory świetnie radzili sobie na rynku niepublicznym po stronie zbierania kapitałów od udziałowców, gdzie warto nadmienić że oprócz wielu funduszy udało im się przekonać do swojego pomysłu takie tuzy jak Goldman Sachs, Coca – Colę czy Seana Parkera, twórcę Napstera i pierwszego prezesa Facebooka, którzy łącznie wyłożyli 1,5 mld dol. na rozwój pomysłu Daniela Ek’a – przypomina Michalewski. - Dodatkowo emitując papiery dłużne zebrali w marcu ub.r. kolejny 1 mld dol. na zakupy i dalszy rozwój holdingu. I to ta emisja jest najprawdopodobniej jednym z powodów by wejść na giełdę i to w takim przyspieszonym trybie. Obligacje oprocentowane są progresywnie – obecnie 5 proc. w skali roku, ze zwyżką o 1 proc. w każdym kolejnym, a dodatkowo są one konwertowalne na akcję z 20 proc. dyskontem, który to upust też będzie rósł. Dlatego mimo nienajlepszych wyników spółki, która dalej przynosi straty i to niemałe (w 2015 r. 200 mln, a w 2016 r. już 600 mln dol.) Spotify zawnioskowała jako pierwsza w historii o dopuszczenie przez SEC do bezpośredniego upublicznienia na nowojorskiej giełdzie z pominięciem całej procedury IPO. Do tej pory tylko kilka spółek z równoległego rynku techonologicznego Nasdaq zdecydowało się na taki krok, głównie ze względów oszczędnościowych. Należy zaznaczyć, że procedura upublicznienia z udziałem renomowanych banków, które gwarantują powodzenie transakcji kosztuje około 10 proc. wartości emisji. Jeśli intencją jest zebranie kapitałów z rynku to taka prowizja wydaje się naturalna, ale Spotify nie potrzebuje pieniędzy a jedynie musi zaistnieć na giełdzie by skonwertować dług na akcje i ewentualnie dać możliwość obecnym udziałowcom zrealizować zyski poprzez sprzedaż akcji własnych na giełdzie – wyjaśnia Michalewski i na koniec w 4 punktach syntetycznie wymienia przyczyny niekonwencjonalnej decyzji Spotify:
1. Procedura jest szybsza
2. Jest mniej kosztowna
3. Spotify ma obligacje które chce skonwertować na akcje
4. Spotify nie potrzebuje zebrania kapitału, zatem nie musi mieć banku ubezpieczającego transakcję upublicznienia (underwriting) za 7 proc. wartości emisji.

ps