Szok i spór dziennikarzy po agenturalnej teorii Ewy Stankiewicz o śmierci Brygidy i Dariusza Kmiecików

Według Ewy Stankiewicz, publicystki Telewizji Republika i Radia Wnet, śmierć Dariusza Kmiecika, Brygidy Frosztęgi-Kmiecik i ich dziecka może być znakiem ostrzegawczym rosyjskiego wywiadu dla polskich mediów. Zdecydowana większość dziennikarzy przyjęła tę teorię z niedowierzaniem i niesmakiem.

Dariusz Kmiecik, reporter „Faktów” TVN, jego żona Brygida Frosztęga-Kmiecik, reportażystka TVP Katowice, oraz ich dziecko zginęli w czwartek po wybuchu gazu z kamienicy w Katowicach (więcej na ten temat).

W sobotę w serwisie internetowym Radia Wnet pojawił się komentarz Ewy Stankiewicz, dyrektor artystycznej Telewizji Republika, w którym zasugerowała, że ta tragedia może być efektem działania rosyjskiego wywiadu.

- Mi przychodzi do głowy pytanie czy jeśli ginie rodzina dziennikarzy razem z dzieckiem, czy to nie jest jakiś rodzaj prewencji środowiska, które chce zdyscyplinować po prostu swoich ludzi w Polsce. Oczywiście to może być bardzo oderwane od rzeczywistości i nie twierdzę, że tak jest, natomiast zadaję sobie to pytanie - stwierdziła publicystka. - Agentura rosyjska w Polsce jest i ponieważ w tej chwili coraz bardziej nasila się konflikt Polska-Rosja to jakby mocodawcy tej agentury muszą zdyscyplinować środowisko, które ma i wśród nich na pewno są dziennikarze, to wiemy. No i pytanie czy to nie ma być taki sygnał dla tego środowiska, taki sygnał dyscyplinujący, sygnał prewencyjny. Zadaję sobie to pytanie, nie znam odpowiedzi na to pytanie natomiast wydaje mi się, że warto byłoby również od tej strony to co się wydarzyło w Katowicach - dodała. Już na początku zaznaczyła, że zapewne za ten komentarz skrytykują ją „oszołomy z sekty użytecznych idiotów w Polsce”.

Faktycznie zdecydowanie większość dziennikarzy komentujących to na Twitterze przyjęła taką teorię z niedowierzaniem i niesmakiem. - Stankiewicz powinna negocjować z Wiernikowską prawa do tytułu książki, która ta popełniła lata temu - „Zwariowałam” - napisał Michał Majewski z „Wprost”. - Znów mi mowę odebrało - przyznał Tomasz Skory z RMF FM. - Kiedy myślisz, ze już Cię nic nie zaskoczy, pojawia się Ewa Stankiewicz - dodał jego redakcyjny kolega Grzegorz Kwolek. - Aż mnie nosi po wpisie Ewy Stankiewicz. A lekarz zabronił mi się denerwować... - stwierdził Michał Tracz z TVN24. - Drodzy niepokorni, pomóżcie koleżance, jest naprawdę źle - ocenił Witold Głowacki z „Polski” i „Przeglądu Idei”. - Czy jest na sali specjalista? - pytała Agnieszka Gozdyra z Polsat News. Natomiast Konrad Piasecki z RMF FM sparodiował ten komentarz.


- Pochylmy się nad stanem umysłu Ewy Stankiewicz, która uważa, że rosyjska agentura maczała palce w wybuchu w Katowicach. Prawicowi dziennikarze powinni o nią zadbać - stwierdziła Monika Olejnik z Radia ZET i TVN24. - Tekstem o tragicznej śmierci dziennikarzy i agenturze Rosji sponsorowane przez PiS Radio Wnet udowadnia, że prawica w Polsce to stan umysłu - napisał Jarosław Kuźniar z TVN24.

Ewę Stankiewicz skrytykowali również dziennikarze z mediów konserwatywnych. - No tak, to faktycznie jest oderwane od rzeczywistości - ocenił Łukasz Warzecha z „Super Expressu” i „W Sieci”. - Dlaczego tylko Ewa Stankiewicz zrozumiała ten sygnał? - ironizował Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”. Z kolei Samuel Pereira z „Gazety Polskiej Codziennie” zaznaczył, że inni publicyści i media też zaliczyli wcześniej podobne wpadki. - Groteskowe jest to czepianie się Stankiewicz przez ludzi, którzy klaskali kolejnym rewelacjom o „pijanych pilotach” itd... - zgodził się z nim Dawid Wildstein.


Relacjonując komentarz Stankiewicz w sobotę wieczorem, dziennikarz NaTemat.pl Jakub Noch stwierdził już w tytule: „Prawica przeznacza kolejne granice przyzwoitości”. W tekście zaznaczył, że Radio Wnet, na którego stronie internetowej ukazała się ta opinia, jest kierowane przez Krzysztofa Skowrońskiego, prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. - Wydaje się, że bardziej na miejscu jest jednak pytanie, czy ten kuriozalny i żerujący na śmierci rodziny dziennikarzy TVN i TVP felieton nie powinien być sygnałem dla środowiska polskiej prawicy, by pójść wreszcie po rozum do głowy. I choć odrobinę przyzwoitości... - ocenił.

Takie uogólnienie oburzyło Michała Szułdrzyńskiego. - Paskudny tekst w odpowiedzi na szalony tekst. To odpowiedź lewicy? Paskudny bo wykorzystuje absurdalny i szkodliwy tekst E. Stankiewicz do ataku na cala prawicę - stwierdził. - To niechże do cholery ktoś z prawej strony zaprotestuje albo się odetnie zamiast publikować coś takiego - zasugerowała mu Agnieszka Gozdyra. - A ty się odcinasz od głupich tekstów „Krytyki Politycznej”? - zapytał ją Szułdrzyński. - Odcinam się od głupoty i szaleństwa bez względu na barwy. A spora część prawej strony tamtą panią od dawna legitymizuje - odpowiedziała dziennikarka Polsat News.

- Z „atakiem na prawicę” tu jest jak z „atakami na Polaków” w tekstach typu „Polacy ukradli”. Zamiast krzyczeć „Nie, to nie my”, napiętnowane środowiska powinny zabrać się za swoje czarne owce - tłumaczył Jakub Noch. - Czyli odpowiedzialność zbiorowa? - zapytał Szułdrzyński. - Na pewno odpowiedzialność Wnet i red. Skowrońskiego - szefa SDP. To już całkiem spory wycinek prawicy - odpowiedział Noch.

- Rozumiem, że teraz każdy tekst syna Wandy Nowickiej nt. Katynia możemy też rozciągać na „całe środowisko”? - zasugerował Marek Magierowski, dziennikarz „Do Rzeczy”. I dodał, że problemem w tej sytuacji nie jest to, że dziennikarze prawicowi nie chcą skrytykować Stankiewicz, tylko że publicyści liberalni nigdy nie odcięli się np. od rozpowszechnianych wcześniej przez nich nieprawdziwych teorii w sprawie katastrofy smoleńskiej. - Proszę uprzejmie, piętnujcie „prawicowe teorie spiskowe”, byłoby jednak uczciwiej z Waszej strony, gdybyście najpierw przeprowadzili taki mały, świecki, rachuneczek sumienia - stwierdził.

NaTemat.pl już w piątek wieczorem zablokował możliwość komentowania tekstu o śmierci Brygidy i Dariusza Kmiecików, o czym zdecydował współwłaściciel portalu, Tomasz Lis, informując o tym na swoim blogu we wpisie zatytułowanym „Stop zbydlęceniu!”. - Nie myślałem, że nasi hejterzy, nienawistnicy i niegodziwcy są w stanie mnie zaskoczyć. A jednak, poziom nienawiści w niebezpiecznie wielu komentarzach jest porażający i przerażający. Żeby było smutniej, najwięcej dzikiej agresji i totalnej nienawiści jest w postach pisanych przez samozwańczych obrońców katolickiej wiary - stwierdził Lis.

tw