Tak się dziś robi dobry PR - eksperci chwalą akcję „Postaw się Putinowi - jedz jabłka”

Eksperci z branży marketingowej są jednomyślni: „Postaw się Putinowi - jedz jabłka i pij cydr” to świetna akcja. Nie wierzą jednak, że takie spontaniczne działania mogą trwać dłużej niż kilka dni i wpłynąć na trwałe zmiany przyzwyczajeń żywieniowych Polaków oraz pomóc gospodarce.

Kampania „Postaw się Putinowi - jedz jabłka i pij cydr” została zainicjowana w środę przez redakcję „Pulsu Biznesu” w reakcji na zapowiadane embargo dotyczące eksportu polskich owoców do Rosji. O akcji poinformowało wiele gazet, stacji telewizyjnych i radiowych oraz serwisów internetowych. Spontanicznie dołączyli do niej także dziennikarze wielu redakcji, publikując w social media swoje zdjęcia z jabłkami w dłoni.

>>> Dziennikarze i media dołączają do akcji „Postaw się Putinowi - jedz jabłka i pij cydr”

- Tak się dziś robi dobry PR: wykorzystuje się bieżące wydarzenia, nakłada na to kreatywny pomysł i ... wysyła się za pomocą mediów społecznościowych w świat. I o ile pomysł jest nie za ciężki merytorycznie, kolorowy i prosty do kopiowania - to świetnie działa i wirusowo się roznosi - chwali akcję Szymon Sikorski, prezes agencji Publicon i Polskiego Stowarzyszenia Public Relations.

Sikorski dodaje, że w akcji doskonale został wykorzystany potencjał drzemiący w mediach społecznościwych. Dziennikarze i inni internauci, którzy publikowali w social media swoje zdjęcia podczas jedzenia jabłek, takie wpisy oznaczają hastagiem #jemyjabłka.

Z opinią szefa agencji Publicon zgadza się Lidia Piekarska z agencji Telma Communications, która przyznaje, że akcja zainicjowana przez redakcję „Pulsu Biznesu” spełnia wszystkie założenia dobrej kampanii public relations. - Została zorganizowana w oparciu o konkretny, ważny z punktu widzenia państwa i społeczeństwa problem, a więc odnosi się do konkretnej sytuacji, odwołuje się do odpowiedzialności Polaków za rodzimą gospodarkę, sadownictwo, a więc dotyka emocji, z którymi niemal każdy Polak się utożsamia - to nadaje kampanii oddolnej inicjatywy, impetu komunikacyjnego - komentuje Piekarska.

Łukasz Wilczyński (prezes agencji Planet PR) i Piotr Sroka (brand director w agencji San Markos) podejrzewają, że akcja nie musi mieć całkiem społecznego i spontanicznego charakteru. Mimo swoich wątpliwości, obaj uważają, że zwraca ona uwagę na poważne problemy i to bez wątpienia jej ogromny atut.

- Generalnym założeniem akcji społecznych jest próba zmiany naszego myślenia lub nawyków na lepsze, dlatego każde takie wydarzenie należy popierać, ponieważ jest prowadzona w słusznej sprawie - tłumaczy Piotr Sroka. Łukasz Wilczyński dodaje: - Może dzięki tej akcji niektóre dzieci w Polsce dowiedzą się w ogóle, jak wygląda jabłko, którego nie ma w szkolnych automatach z batonikami.

Jak zauważa Adam Piwek z Mind Progress Group, tak duże zaangażowanie na co dzień konkurujących ze sobą redakcji już można nazwać sukcesem. - Mówimy o problemie, a to bardzo ważne dla całej branży, aby wywalczyć godziwe odszkodowania i rekompensaty związane z zaistniałą sytuacją społeczno-gospodarczą - mówi Piwek.

Joanna Burdek, account manager w Grupie Eskadra, podkreśla, że akcja „Postaw się Putinowi - jedz jabłka i pij cydr” jest popularna już nie tylko w mediach, ale i w samorządach. Przypomina, że wzorem dziennikarzy do jedzenia jabłek zachęcają m.in. pracownicy urzędów marszałkowskich województw łódzkiego i małopolskiego.

Niestety eksperci twierdzą, że akcja nie będzie trwać zbyt długo i zapewne za kilka dni o niej zapomnimy. - Jak każda akcja i ta nie potrwa długo ani nie da mocnych i trwałych skutków - prognozuje Piotr Czarnowski, prezes agencji First Public Relations. Ryszard Solski, prezes agencji Solski BM, ma jednak nadzieję, że zbyt szybko entuzjazm nie minie, „gdy czytelnicy i internauci zajmą się kolejnym ogórkowym tematem”.

Co zatem zrobić, aby akcja potrwała dłużej niż kilka dni? - Takie działania powinny wesprzeć teraz organizacje takie jak Związek Sadowników RP, dla którego stworzono doskonałe podstawy dalszej kampanii edukacyjnej i informacyjnej - twierdzi dr Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Wrocławskiego. Zgadza się z nim Piotr Czarnowski, który twierdzi, że dotychczasowe akcje sadowników były nieudane, szare i standardowe, a kosztowały miliony złotych. Ma nadzieję, że ta społeczna inicjatywa nauczy ich, jak zaangażować Polaków i sprawić, aby prowadzone w przyszłości działania promocyjne były bardziej efektywne.

Na drugiej podstronie pełne komentarze o akcji „Postaw się Putinowi - jedz jabłka i pij cydr”


Szymon Sikorski, prezes agencji Publicon

Jest to świetny pomysł na akcję medialną. Wykorzystuje bardzo dobrze potencjał, jaki drzemie w social media. Zrobi na pewno zasięg i nagłośni problem sankcji nałożonych przez Rosję, może też przy okazji podpromuje sztandarowy produkt eksportowy, o którym czasem zapominamy. Nie jestem jednak przekonany, czy ten "event" wywoła to jakiś skutek polityczny - wręcz jestem pewien, że nie wywoła - ale stać się może narzędziem wykorzystywanym przez polityków dla budowania poparcia. 
Tak się dziś robi dobry PR: wykorzystuje się bieżące wydarzenia, nakłada na to kreatywny pomysł i ... wysyła się za pomocą mediów społecznościowych w świat. I o ile pomysł jest nie za ciężki merytorycznie, kolorowy i prosty do kopiowania – to świetnie działa i wirusowo się roznosi. Chapeaux bas.


Piotr Czarnowski, prezes First Public Relations

Fajna akcja, sympatyczna i z poczuciem humoru. Ale - jak każda akcja - nie potrwa długo ani nie da mocnych i trwałych skutków. Wolałbym, żeby polscy producenci żywności sami wykazywali podobne inicjatywy, dbali o zróżnicowanie rynków i konkurencyjność zamiast jak dotychczas wydawać miliony na nieudane promocje i narzekać. Ta akcja pozytywnie kontrastuje z ich szarym standardem rynkowym i może czegoś ich nauczy - i to dopiero będzie trwały efekt gospodarczy.

 


Łukasz Wilczyński, prezes agencji Planet PR

Pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa to czy to na pewno „oddolna akcja” ;) Niemniej jednak bez względu na to czy tak jest czy nie, to jest to moim zdaniem bardzo dobry pomysł. Z jednej strony pokazuje dobrze pojęty patriotyzm gospodarczy (który od dawna jest promowany chociażby w US), a z drugiej (i to pewnie cieszy dietetyków) promuje zdrowe  odżywianie (gdyż jabłka są bardzo wysoko w piramidzie odżywiania). Mamy tu więc kilka wzajemnie uzupełniających się celów, które doskonale wpisały się w ogólną sytuację geopolityczną dot. naszego kraju.

Zdaniem niektórych cała akcja nie ma większego sensu, bowiem spożycie spontaniczne nie przełoży się na bilans eksportu, ale może dzięki tej akcji niektóre dzieci w Polsce dowiedzą się w ogóle jak wygląda jabłko, którego nie ma w szkolnych automatach z batonikami.

 


dr Dariusz Tworzydło, Uniwersytet Wrocławski

Jest to bardzo pozytywny ruch społeczny, który przy okazji może spełnić dwa cele. Przede wszystkim jest wsparciem polskich sadowników. Ponadto kampania ta ma cel prozdrowotny, i to w sytuacji gdy od lat obserwujemy spadek spożycia jabłek w Polsce. Jest to zatem doskonała okazja na promocję zdrowego żywienia, tylko aby przyniosła ona oczekiwany efekt, warto by temat był eksploatowany i podtrzymywany w czasie przez media i internautów, którzy już teraz angażują się w jego rozpowszechnianie. Kampanie oddolne mają ogromny potencjał i jak już nie raz okazywało się mogą zmienić poglądy, przekonania i postawy. Ta jest wyjątkowo trafna, bowiem idealnie wpisuje się w sytuację geopolityczną w naszej części świata, a przy okazji objawia się w niej charakter Polaka, i chyba w tym może tkwić największa siła tych działań. Pisałem to konsumując kolejne dzisiaj polskie jabłko :) Takie działania powinny wesprzeć teraz organizacje takie jak Związek Sadowników RP, dla którego stworzono doskonałe podstawy dalszej kampanii edukacyjnej i informacyjnej.

 


Lidia Piekarska, PR director Telma Communications Agency

Z punktu widzenia PR tego typu działania sprawdzają się najlepiej, można nawet powiedzieć, że akcja „Pulsu Biznesu” spełnia wszystkie najważniejsze założenia z punktu widzenia poprawnie opracowanej kampanii PR: została zorganizowana w oparciu o konkretny, ważny z punktu widzenia państwa i społeczeństwa problem, a więc odnosi się do konkretnej sytuacji, odwołuje się do odpowiedzialności Polaków za rodzimą gospodarkę, sadownictwo, a więc dotyka emocji, z którymi niemal każdy Polak się utożsamia - to nadaje kampanii oddolnej inicjatywy, impetu komunikacyjnego.

Dzięki temu akcja nie wymaga wielkich budżetów, promocji w telewizji, czy na billboardach. Wystarczy, że w odpowiedni sposób naświetla problem i myśl niesie się dzięki ludziom. Nie bez znaczenia jest także kontekst polityczny. Dodatkową siłą napędową akcji jest fakt, że istotna część społeczeństwa ma krytyczne zdanie na temat zachowania Rosji w kontekście konfliktu na Ukrainie i popierając kampanię jedzenia jabłek daje tym samym upust swoim politycznym poglądom na sprawę. Czy uda się dzięki temu zwiększyć konsumpcję jabłek w kraju - nie sądzę, ale z punktu widzenia komunikacyjnego ważne jest, że problem został pokazany, a dyskusja trwa... Szkoda tylko, że jabłko stało się dość banalnym symbolem tego, jak niewiele możemy w całej sprawie zrobić, bo problem jest poważny i jedzenie nawet kilkunastu jabłek dziennie go nie rozwiąże.

 


Ryszard Solski, prezes agencji Solski BM

Akcja świetna. Wprawdzie bardziej przemawia do mnie jedzenie jabłek ewentualnie picie soku niż cydru, ale może dla niektórych faktycznie cel uświęca środki. Oby tylko szybko nie wygasła, gdy czytelnicy i internauci zajmą się kolejnym ogórkowym tematem.

 


Piotr Sroka, brand director San Markos

W przeddzień Powstania Warszawskiego taka akcja może dodatkowo zmotywować do skupienia się nad naszą narodowa siłą i mobilizacją w czasie zagrożenia. Jednakże sama akcja „Jedz jabłka - postaw się Putinowi” ze względu na charakter społeczny oraz brak jakiekolwiek marki, która w tego typu akcjach jednak stoi z tyłu  jest bardzo wiarygodna i ma potencjał zaangażowania się społeczeństwa. Pytanie czy to, że została zainicjowana  przez redakcję jednego z dzienników nie oznacza, że ktoś się za nią kryje. Generalnym założeniem akcjami społecznych jest próba zmiany naszego myślenia lub nawyków na lepsze, dlatego każde takie wydarzenie należy popierać, ponieważ jest prowadzona w słusznej sprawie. Niepokojący w tym jest tylko fakt, że tak mało jabłek jemy na co dzień, a dopiero w tak „drastycznych” okolicznościach zwracamy uwagę na produkty polskie i zaczynamy je doceniać. Dodatkowym niezaprzeczalnym plusem samego konceptu jest to, że we wspólnej sprawie jednak możemy się zjednoczyć. Nawet jeżeli są to tylko jabłka pozytywne jest to, że jednak wychodzimy z założenia „że w jedności siła” i w piękny sposób to udowadniamy. Życzę wszystkim, aby nawyk jedzenia jabłek został na dłużej, a nie był tylko jednorazowym zrywem.

 


Urszula Niewirowicz, client service director magnifiCo

Idea jedzenia jabłek jest ze wszech miar słuszna. „Oddolny” ruch społeczny w słusznej sprawie również zasługuje na pochwałę. Czy zmasowane krajowe zakupy jabłek pomogą sadownikom? Tego nie wiem i nie jestem w stanie ocenić. Trochę się obawiam, że nie damy rady wyrównać tych 15%, które dotychczas szły na eksport do Rosji. Trzeba by zrobić mnóstwo dżemu i cydru. Jednakże warto kontynuować tę akcję i rozpowszechniać ją, gdzie i jak się da. Mamy przykład ze „splashem”, który zdobył ogromną popularność w krótkim czasie i sięga coraz dalej. Z jabłkami może być podobnie. Wyjdzie nam to tylko na zdrowie.

 


Joanna Burdek, account manager w Grupie Eskadra

Małopolskie, łódzkie - te województwa już biorą udział w akcji, spontanicznie zainicjowanej przez członków internetowej społeczności. Dzień przed wprowadzeniem  ograniczenia wywozu owoców i warzyw do Rosji liczące się środowiska opiniotwórcze i instytucje publiczne w Polsce włączają się w akcję kupowania i wzmożonej konsumpcji polskich owoców - szczególnie jabłek. Jabłka jedzą pracownicy gazet, telewizji, radia. Ale też pracownicy i władze województw. Małopolskie i Łódzkie – one jako jedne z pierwszych  zamieściły na swoich profilach zdjęcia jabłek i informacje zachęcające do ich kupowania.  Nie wspominając, że władze Małopolski zamieściły hashtagi na swoich własnych profilach – prosta, spontaniczna akcja, a zarazem sprawdzian w jaki sposób instytucje reagują na  zjawiska w social media. Małopolskie, Łódzkie - gratulujemy.

 


Adam Piwek, head of public relations w Mind Progress Group

Każda akcja promująca polskie produkty jest cenna, szczególnie, gdy pokazuje ich jakość i może mieć rzeczywisty wpływ na ich sprzedaż. Połączenie komunikatu perswazyjnego z przekazem politycznym w takiej formule może już budzić pewne wątpliwości, choć oczywiście jako naród lubimy narzekać i pokazywać, że "mamy zawsze rację" i potrafimy mobilizować się w sytuacjach kryzysowych. Klarowny przekaz w kampanii reklamowej to podstawa, a zaczepny czy żartobliwy przekaz może zdecydowanie pomóc. Jednak czy akcja przyniesie sukces? Przekonamy się o tym smakując, bądź nie, polskich jabłek i produktów, które z nich są przygotowane. Jeden cel z pewnością udało się osiągnąć. Mówimy o problemie, a to bardzo ważne dla całej branży, aby wywalczyć godziwe odszkodowania i rekompensaty związane z zaistniałą sytuacją społeczno-gospodarczą.


Robert Stępowski