SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Facebook śledzi emocje użytkowników. „Kolejny etap targetowania reklam” (opinie)

Facebook zajmuje się monitorowaniem treści zamieszczanych przez użytkowników i analizowaniem na tej podstawie ich nastrojów. Nie wiadomo w jakim celu serwis zbiera te informacje. - Postępowanie Facebooka może niepokoić, bo nie są znane jego intencje. Serwisy społecznościowe to ogromne bazy danych o użytkownikach, a zdobywanie tych informacji nie zawsze odbywa się w białych rękawiczkach - oceniają dla portalu Wirtualnemedia.pl Katarzyna Szymielewicz, Grzegorz Sławatyński, Michał Chrościcki i Piotr Krauschar.

Praktykę śledzenia emocji i nastrojów wybranych użytkowników przez Facebook ujawnił dziennik „The Australian”, który dotarł do potwierdzających to wewnętrznych dokumentów serwisu sporządzonych przez menedżerów australijskiego oddziału Facebooka.

Z dokumentów wynika, że Facebook potajemnie prowadził badania młodych użytkowników serwisu w Australii i Nowej Zelandii - uczniów szkół oraz studentów i niedawnych absolwentów wyższych uczelni.

W trakcie badania Facebook na bieżąco monitorował treści zamieszczane przez użytkowników (posty, zdjęcia, transmisje na żywo) i na tej podstawie określał za pomocą odpowiednich mechanizmów w jakim nastroju są internauci - czy czują się np. smutni, zestresowani, zagubieni czy niedowartościowani.

Z informacji podanych przez „The Australian” wynika, że w wyniku eksperymentu Facebook uzyskał dane 1,9 mln uczniów i 1,5 mln studentów, a następnie przedstawił te wyniki wybranym reklamodawcom, aby wykazać się dodatkowymi możliwościami w zakresie profilowania użytkowników.

Kontrowersje w postępowaniu Facebooka wzbudził przede wszystkim fakt, że serwis w żaden sposób nie poinformował użytkowników o tym, że ich konta i zachowania są monitorowanie, nie prosił też o zgodę na pozyskiwanie dodatkowych danych o internautach.

Po opublikowaniu przez „The Australian” artykułu na temat badań Facebook zareagował w chwiejny sposób. Początkowo przesłał do redakcji przeprosiny i obietnicę dokładnego wyjaśnienia sprawy. Później jednak usztywnił stanowisko i zaprzeczył jakoby zbierał o użytkownikach informacje pozwalające na kierowanie przekazu reklamowego na podstawie identyfikowanych u internautów emocji.

Niebezpieczna praktyka, kolejny etap targetowania reklam

O ocenę badań dokonanych przez Facebook i sposób ich prowadzenia serwis Wirtualnemedia.pl poprosił ekspertów zajmujących się mediami społecznościowymi i ochroną prywatności w sieci.

Katarzyna Szymielewicz, prezeska Fundacji Panoptykon wskazuje, że ujawniony teraz przypadek potajemnego zbierania danych przez Facebook wpisuje się w szerszą strategię tego serwisu związaną z informacjami o użytkownikach.

- Oczywiście, Facebook nic innego nie robi tylko zbiera dane o swoich użytkownikach, a robi to właśnie po to, by móc ich jak najlepiej sprofilować - przyznaje Katarzyna Szymielewicz. - Emocje, opinie polityczne, stan zdrowia, profil osobowości - to wszystko ma znaczenie i realną, komercyjną wartość. Na tym właśnie polega problem z transakcją „dane za usługę" w przypadku Facebooka - wielu użytkownikom wydaje się, że skoro nie odkrywają na portalu żadnych tajemnic to nic im nie zagraża. A tymczasem wiedza na nasz temat, jaką firma o zasięgu i technologicznych możliwościach Facebooka zyskuje na podstawie obserwacji naszych zachowań i ich porównania z zachowaniami innych ludzi jest bardzo głęboka. I może być niebezpieczna.

Zdaniem Grzegorza Sławatyńskiego, CEO Data Exchanger kontrowersyjne badanie budzi niepokój. - Sądzę że ten przykład obrazuje jeden z elementów Big Data - ocenia Grzegorz Sławatyński. - Emocje mogą być kolejnym etapem targetowania reklam w internecie. Być może użytkownicy mający gorszy humor chętniej poprawiają go sobie zakupami, kupując np. torebki czy buty. Takie informacje mogą być potężnym narzędziem w rękach marketerów.

Zdaniem naszego rozmówcy także w tym wypadku medal ma dwie strony, bo intencje Facebooka nie są do końca jasne. - Jeśli spojrzymy na sprawę oczami sprzedawców możliwość dotarcia do potencjalnych klientów ze spersonalizowanym przekazem w odpowiednim momencie psychofizycznym wydaje się być bardzo atrakcyjna – dostrzega Sławatyński. - Patrząc na to jednak od strony samego użytkownika takie postępowanie może budzić niepokój. Nie wiemy dokładnie jakie są intencje Facebooka i cel ujawnionego eksperymentu. Być może w przyszłości te informacje nie będą wykorzystywane do celów marketingowych, a do selekcji treści w Newsfeedzie. Np. użytkownicy mający aktualnie gorszy dzień będą otrzymywać treści, które mogłyby ten stan emocjonalny zmienić, wnieść więcej optymizmu czy po prostu poprawić im humor. Jak będzie naprawdę zapewne dowiemy się już wkrótce - przypuszcza Sławatyński.

Facebook nie jest jedyny, social media żyją z danych o użytkownikach

Michał Chrościcki, interactive strategy planner w Mint Media zaznacza, że relacje pomiędzy użytkownikami Facebooka a samym serwisem zawsze miały charakter umowy wymiennej.

- Pamiętajmy że jest to serwis społecznościowy, w którym zakładając konto godzimy się na pewne rzeczy – przypomina Michał Chrościcki. - Między innymi na to, że twórcy serwisu muszą zbierać pewne dane o jego funkcjonowaniu aby go jak najlepiej rozwijać i skutecznie wprowadzać nowe rozwiązania.

Według naszego eksperta autorzy wielu serwisów, nie tylko Facebooka zbierają dane o zachowaniu użytkowników i korzystaniu z poszczególnych funkcji. - A jak wiadomo Facebook również od jakiegoś czasu wprowadza i ujednolica formy okazywania swoich emocji i wyrażania reakcji. Nic więc dziwnego, że ma dostęp do statystyk ich stosowania - podkreśla Chrościcki.

- Należy zauważyć, że osoby prowadzące fanpage - administratorzy, firmy i agencje marketingowe też je mają. Widoczne jest m.in. kto i jak zareagował na post. Jako użytkownicy serwisów społecznościowych musimy się liczyć z tym, że upubliczniamy w ten sposób nasze preferencje, nastawienie czy informacje o samopoczuciu. Nie zdziwię się więc jeśli niedługo wejdzie możliwość targetowania reklamy po samopoczuciu użytkownika. Nie oznacza to jednak, że Facebook będzie gromadził i analizował te dane, może to być na zasadach komunikatu tu i teraz. Użyjesz wesołej buźki w reakcji na post np. strony o samochodach - to otrzymasz reklamę nowego auta, jeśli zastosujesz smutną emotikonę - wyświetlą ci polisę ubezpieczeniową - dodaje menedżer z Mint Media.

Piotr Krauschar - partner zarządzający FaceAddicted nie ma złudzeń co do postępowania serwisów społecznościowych. - Nie od dziś wiadomo, że serwisy internetowe są ogromną bazą danych, która ewoluuje wraz z rozwojem technologii, a sposób ich pozyskania nie zawsze odbywa się w białych rękawiczkach, co wielokrotnie okazywało się w momentach wycieków danych czy wewnętrznych raportów - zaznacza Piotr Krauschar. - Nie sądzę aby Facebook był jedyną platformą, która analizuje wszelkie zachowania swoich użytkowników czy też posiada rozbudowane działy R&D. Ich zadaniem jest rozwój narzędzi, które będą uzależniały użytkowników od kolejnych funkcjonalności, a markom będą pozwalały na jeszcze lepsze dotarcie oraz sprzedaż dzięki personalizacji, geolokalizacji czy w oparciu o działania behawioralne. To właśnie te dane, a nie tylko sama analiza trendów narzucają kierunek rozwoju platform czy produktów.

Zdaniem Krauschara dziś są analizowane nie tylko posty, ale też zawartość wideo, transmisje na żywo, AR czy też przemieszczanie i zachowania użytkownika, który w telefonie ma zainstalowane aplikacje m.in. Facebooka czy Google’a.

- Reasumując - to że analizowane są nasze zachowania możemy uznać za pewnik. Porażką i potknięciem ze strony FB jest to, że taka informacja wyciekła - podsumowuje Krauschar.

Przychód Facebooka sięgnął w I kwartale 2017 roku 8,03 miliarda dolarów, a zysk netto wyniósł 3,06 miliarda dolarów.

Dołącz do dyskusji: Facebook śledzi emocje użytkowników. „Kolejny etap targetowania reklam” (opinie)

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
pavv
Teraz się jorgnęli, że Pejsbuk to największa sieć szpiegowska na świecie założona przez CIA i Mossad? Przecież świadomi ludzie wiedzieli o tym od lat.
odpowiedź
User
aaa
Teraz się jorgnęli, że Pejsbuk to największa sieć szpiegowska na świecie założona przez CIA i Mossad? Przecież świadomi ludzie wiedzieli o tym od lat.
100% racji, klinknąłem łąpkę w dół przez przypadek.
odpowiedź
User
Mózg
To logiczne następstwo tego o czym dumnie informowali jakiś czas temu - pomoc w wykrywaniu osób mogących targnąć się na swoje życie np. https://www.wired.com/2017/03/artificial-intelligence-learning-predict-prevent-suicide/

jak już mają takie narzędzie, to "grzechem" byłoby nie skorzystać w celach komercyjnych.

odpowiedź