SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Jacek Sobala: chodzi o prywatyzację Trójki

- Pracowałem z Magdą Jethon w Polskim Radiu, kiedy nikt nie chciał z nią pracować. Gdyby nie moja pomoc to nie byłoby jej dzisiaj w stacji. Mam nadzieję, że się opamięta – mówi nam Jacek Sobala, dyrektor PR III.

Jacek Sobala, dyrektor III Programu Polskiego Radia, znajdujący się w ostrym sporze z działającym w Trójce Związkiem Zawodowym, uważa że protest i próba odwołania go ze stanowiska „ma drugie dno i tak naprawdę chodzi o prywatyzację Trójki”.

- Po to był powoływany Związek Zawodowy, po to budowano system zewnętrznego finansowania radia. Przy krachu abonamentu miało to dać efekt w postaci uwłaszczenia się na publicznym majątku. Moja nominacja blokuje te plany – twierdzi w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Sobala.

Po niedawnej nominacji go na szefa Trójki (wcześniej był dyrektorem Polskiego Radia Bis, przed przeformatowaniem go w PR Euro, a następnie dyrektorem Jedynki – do dnia odwołania z funkcji prezesa PR Krzysztofa Czabańskiego) przy ul. Myśliwieckiej znów zawrzało. W spór z Sobalą, po odwołaniu z funkcji dyrektora Magdy Jethon, wszedł działający w ramach tej anteny Związek Zawodowy, a właściwie jego przewodniczący Jerzy Sosnowski. Za krytykę decyzji Jacka Sobali, na mocy której na antenę Trójki wrócił Michał Karnowski (publicysta dziennika „Polska”, współpracował z PR III za czasów Krzysztofa Skowrońskiego) został on odsunięty od pracy na antenie do chwili wyjaśnienia sytuacji. Rozstrzygnięciem sporu zajmuje się zarząd publicznej rozgłośni. Na razie jednak negocjacje nie dały żadnego efektu.

- Przecież pan Jerzy Sosnowski w rozmowie w „Rzeczpospolitej” z red. Mazurkiem przyznaje otwarcie, że wszystko jedno co bym zrobił to i tak byłoby źle. Dziękuję mu za szczerość. Chociaż dziwię się, że człowiek pragnący być intelektualistą tak łatwo posługuje się czarnymi sugestiami, naruszając lekką ręką dobre imię polemistów i uznanych dziennikarzy, których zaprosiłem do współpracy – mówi Jacek Sobala.

Szef Trójki, który pracował z Magdą Jethon w PR Bis oraz Jedynce, dziś wypowiada się o niej z małą dozą sympatii. - Nie spodziewałem się, że jako świeżo upieczony związkowiec zrewanżuje mi się bzdurnymi zarzutami o politycznym tle mojej nominacji. Szkoda, że zapomniała jak jej wypominano, że po objęciu kierownictwa Trójki usunęła w panice ze swojej strony internetowej wspólne zdjęcia z Donaldem Tuskiem. Przykre to wszystko. Mam nadzieję, że się opamięta – mówi Jacek Sobala. 

W minionym tygodniu zarząd PR zaproponował byłej dyrektor Trójki, by zaangażowała się w uruchomienie 10 internetowych stacji radiowych.
 


Robert Stępowski: Co uważa Pan za swoje zawodowe sukcesy w Polskim Radiu Bis?
Jacek Sobala, dyrektor III Programu Polskiego Radia
: Wbrew złym językom Radio Bis to był mój sukces. Musiałem dokonać głębokich i odważnych zmian. Podkreślam - nie były one polityczne, ale merytoryczne i jakościowe.

W bardzo krótkim czasie udało się z tamtego Radia Bis zrobić profesjonalną młodzieżową stację, z finansami, które są zgodne z obowiązującymi w Polskim Radio przepisami i (w sensie programowym) z  bardzo dobrymi widokami na przyszłość. Po sformatowaniu Biski mieliśmy przygotowaną absolutnie nowatorską na tamten czas kampanię wizerunkową. To jest do sprawdzenia. Niestety, w chwili kiedy miała ruszyć Zarząd PR zmienił zdanie i postanowił zrobić w miejsce Bis Radio Euro. Takie są fakty. Mogą je poświadczyć ludzie, z którymi realizowałem tamten projekt, a byli to ludzie z Trójki, którzy z różnych powodów trafili do Biski. To było w sumie siedem osób i była wśród nich Magda Jethon.

Skoro tyle sukcesów odniósł Pan w PR Bis, to w Jedynce było ich równie dużo?
Radia nie robi się w pojedynkę i do Jedynki przeszło razem ze mną wiele osób z Biski i także wśród nich była Magda Jethon. W Programie Pierwszym została kierownikiem największej redakcji. W Jedynce został powstrzymany spadek słuchalności (wystarczy sprawdzić badania), uporządkowaliśmy finanse, uprościliśmy wewnętrzną strukturę redakcyjną i dzięki prezesowi Czabańskiemu mogliśmy realizować misję. Czyli np. co tydzień w niedzielę robić symfoniczne poranki dla dzieci transmitowane na antenie. Wszystkie dzieciaki z całej Polski przyjeżdżały do Radia posłuchać na żywo jak powstaje muzyka. Podziękowania jakie potem otrzymywaliśmy były piękne i wzruszające. Tak powinno się wydawać pieniądze z abonamentu. Jestem z tego i innych naszych inicjatyw dumny.

Gdyby został Pan dłużej dyrektorem Jedynki słuchalność tej anteny zaczęłaby rosnąc?
Tak. Mieliśmy symptomy wzrostu słuchalności. Niestety, o tym, że zostałem odwołany dowiedziałem się z gazet. Nikt do mnie nie dzwonił i nikt nigdy ze mną o tym nie rozmawiał.

Jeśli to pana naprawdę interesuje to proszę spojrzeć w badania słuchalności. Największy odpływ słuchaczy w Programie Pierwszym miał miejsce za dyrekcji pana Stanisława J. . Wtedy w najkrótszym czasie Jedynka straciła najwięcej słuchaczy. Szanuję liczby i to, że dżentelmeni się o nie nie spierają.

Ma Pan jakieś plany w stosunku do Magdy Jethon, o której wspomniał Pan już dwa razy? Zarząd PR chce by pracowała ona nad uruchomieniem internetowych stacji Trójki.
Nie mam wpływu na jej losy. Zarząd przedstawił jej ciekawą propozycję dalszej pracy. Mogę powiedzieć tylko tyle, że jej zachowanie i postępowanie mnie zdumiewa. Najpierw zastąpiła Krzysztofa Skowrońskiego, człowieka, który przywrócił Trójce inteligencki charakter i za którego rządów w tej stacji rozpoczął się marsz ku wyżynom słuchalności. To Skowroński a nie Jethon docenił legendy Trójki, ściągnął z powrotem na Myśliwiecką np. Wojciecha Manna, dał szansę młodszym dziennikarzom takim jak Michał Karnowski, którego rozmowy poranne przywróciły Trójce opiniotwórczość. Krzysztofa odwołano w niezwykle brutalny sposób, nieprawdziwie próbując zrobić z niego złodzieja. Dziś Polskie Radio przeprosiło go i podziękowało za wielki wkład w odbudowę Trójki. Ale pani Jethon to nie interesowało. Przyjęła nominację na dyrektora od prezesa Wijasa, człowieka ze świata polityki, który jako jedyny ośmielił się wywierać na mnie presję, żebym jako dyrektor Jedynki częściej zapraszał do „Sygnałów Dnia” Andrzeja Leppera.

Pracowałem z Magdą Jethon w Polskim Radio, kiedy nikt nie chciał z nią pracować. Gdyby nie moja pomoc, zaproszenie do współpracy w radiu Bis i Jedynce, nie byłoby jej dzisiaj w Polskim Radiu. Nie spodziewałem się, że jako świeżo upieczony związkowiec zrewanżuje mi się bzdurnymi zarzutami o politycznym tle mojej nominacji. Szkoda, że zapomniała jak jej wypominano, że po objęciu kierownictwa Trójki usunęła w panice ze swojej strony internetowej wspólne zdjęcia z Donaldem Tuskiem. Przykre to wszystko. Mam nadzieję, że się opamięta.

Co z Pana punktu widzenia dzieje się w Trójce, że budzi tyle kontrowersji i taki sprzeciw – tak Związku Zawodowego, jak i słuchaczy?
No właśnie, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? Przecież pan Jerzy Sosnowski (przewodniczący Związku Zawodowego w Trójce – red.) w rozmowie w „Rzeczpospolitej” z red. Mazurkiem przyznaje otwarcie, że wszystko jedno co bym zrobił to i tak byłoby źle. Dziękuję mu za szczerość. Chociaż dziwię się, że człowiek pragnący być intelektualistą tak łatwo posługuje się czarnymi sugestiami, naruszając lekką ręką dobre imię polemistów i uznanych dziennikarzy, których zaprosiłem do współpracy. Tworzy wrażenie, że to w czym bierze udział to jakiś wielki protest, także słuchaczy. To nieprawda. Otrzymuję wiele słów wsparcia od słuchaczy, dziesiątki mejli z podziękowaniami za zmiany wprowadzane na antenie. Niektóre media tak malowniczo opisując demonstrację pod Trójką nie napisały, że protestujących na ul. Myśliwieckiej było 30-stu (sic!), a Trójka ma właśnie rekord słuchalności. Słucha nas ponad 2,5 miliona osób. To prawdziwa skala tego, rzekomo masowego, poruszenia.

Więc o co chodzi? Już nie tylko tzw. radiowe korytarze mówią o tym, że ten tzw. protest ma drugie dno i tak naprawdę chodzi o prywatyzację Trójki. Po to był powoływany Związek Zawodowy, po to budowano system zewnętrznego finansowania radia. Przy krachu abonamentu miało to dać efekt w postaci uwłaszczenia się na publicznym majątku. Moja nominacja blokuje te plany. Dlatego tak mocno, tak nieuczciwymi metodami się mnie atakuje. Dlatego niektóre media komercyjne próbują nakręcać emocje, organizują nagonki. Trudno, w obronie radia publicznego, na które płaciły pokolenia Polaków, można trochę pocierpieć.

Ma Pan pomysł, jak zwiększyć przychody anteny?
Radio nie może tylko oszczędzać.  Musi się rozwijać i produkować nowe sprzedawalne na rynku programy. Radio musi generować przychód. Jeśli przyjmiemy filozofię wykręcania żarówek, to wykręcimy ostatnią w Polskim Radio i co dalej?

W Trójce trzeba ciąć koszty i tworzyć przychód. Trudne? Tak. Ale wykonalne. Obiecuję, że zrobię wszystko co możliwe, a nawet więcej, by Trójka przetrwała trudny czas. Na razie pracuję od rana do nocy, a także w weekendy.

Zarząd PR powierzając Panu stanowisko dyrektora Trójki postawił jakąś poprzeczkę w zakresie wyników słuchalności? Czy też Pan ma jakieś założenia w tym obszarze?

Niestety, wszelkie szczegóły z tym związane objęte są tajemnicą służbową. Mogę tylko powiedzieć, że chcę zwiększyć słuchalność i zachować wyjątkowość tej anteny. Dziękuję wszystkim ludziom i słuchaczom Trójki, którzy mi w tym pomagają. Jest ich wielu.

WYWIAD AUTORYZOWANY

Dołącz do dyskusji: Jacek Sobala: chodzi o prywatyzację Trójki

66 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
m
Panie Sobala, to ty sie opamietaj, biedny czlowieku!
odpowiedź
User
m
i na dodatek lzesz, Mann pracowal za czasow Laskowskiego i Skowronski go nie sciagal, tylko zmienil pory nadawania jego audycji.
odpowiedź
User
Doktor_Hiszpan
Panie! Skąd oni go wzięli? Przypomina się stary dowcip stanu wojennego z herbatą "Ulung".
Oczywiście "WYWIAD AUTORYZOWANY", bo jeszcze by coś napisali, i dopiero by było. Andrzej Wajda kategorycznie powinien stworzyć obraz pt: "Człowiek z kartofla". Brak opisu tej rozległej kategorii małostkowych niby-kombatantów to istotny niedostatek w historii polskiej kultury małostkowości.
odpowiedź