SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kamil Durczok: sąd zmiażdżył metody i cel pracy Majewskiego i Latkowskiego, wykazał amatorszczyznę

Wczoraj przed warszawskim sądem okręgowym zapadł wyrok w procesie Kamil Durczok kontra „Wprost”, za tekst o białym proszku w mieszkaniu znajomej Durczoka. - Po roku gehenny zasądzona kwota nie jest dla mnie najistotniejsza. Ważne jest to, że sąd w uzasadnieniu absolutnie zmiażdżył metody i cel pracy Majewskiego i Latkowskiego - wyjaśnia w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Kamil Durczok.

Kamil Durczok, fot. TVNKamil Durczok, fot. TVN

Sąd Okręgowy w Warszawie w nieprawomocnym wyroku przyznał Kamilowi Durczokowi zadośćuczynienie w wysokości 500 tys. zł (dziennikarz domagał się w pozwie 7 mln zł) oraz nakazał wydawcy „Wprost” publikację przeprosin na okładce tygodnika i trzech kolejnych stronach numeru. Wydawca zamierza złożyć apelację, uznając orzeczenie warszawskiego sądu okręgowego jako skandaliczne, które „godzi w wolność prasy urzeczywistniającej się jako prawo do informowania społeczeństwa o sprawach ważnych”.

W artykule „Kamil Durczok. Fakty po faktach”, który został opublikowany w wydaniu z 16 lutego 2015 roku, dziennikarze tygodnika „Wprost” Michał Majewski, Sylwester Latkowski i Olga Wasilewska opisali jak Durczok miesiąc wcześniej został znaleziony przez policję w mieszkaniu znajomej. Były tam materiały pornograficzne, gadżety seksualne i biały proszek, mogący być narkotykiem. Do artykułu dołączono zdjęcia wykonane przez Latkowskiego i Majewskiego, których do lokalu wpuścił właściciel.

W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl, Kamil Durczok przyznaje, że jest bardzo zadowolony z wyroku sądu pierwszej instancji, mimo, iż sąd przyznał mu kwotę zadośćuczynienia mniejszą od żądanej w pozwie.

- Nie chcę powiedzieć, że nie ma dla mnie różnicy między 7 mln zł a 500 tys. zł. Po tym roku gehenny, którą przechodziłem zasądzona kwota nie jest dla mnie najistotniejsza. Ona i tak jest rekordowo wysoka. Są to dla mnie oczywiście bardzo istotne pieniądze, ponieważ nie pracuję. W wyniku publikacji „Wprost” musiałem rozstać się z moją firmą, miejscem, które było dla mnie całym życiem i które bardzo dobrze wspominam - opisuje portalowi Wirtualnemedia.pl Kamil Durczok.

- Z jednej strony jest satysfakcja, po ponad roku piekła, które się rozpętało. Ale z drugiej strony - oni jednak to zrobili. To, że przypłacili to posadami, wylecieli z roboty, to, że środowisko w 90 proc. jasno nazwało ten artykuł „szambem” to jest słabe pocieszenie po tym jak moje życie wywróciło się do góry nogami - zaznacza były szef „Faktów” TVN.

Durczok wskazuje, że najważniejsze we wczorajszym orzeczeniu jest dla niego całkowite uznanie przez sąd zawartej w pozwie formy przeprosin. - W tym zakresie sąd uwzględnił wszystkie nasze wnioski - od okładki, przez strony, które chcieliśmy, po czcionki i kolory. Uważaliśmy to za sprawiedliwy ekwiwalent tego bagna, które Latkowski z Majewskim napisali na stronach „Wprost” - wyjaśnia Wirtualnemedia.pl Kamil Durczok.

- Drugą bardzo ważną kwestią jest dla mnie uzasadnienie wyroku. Sąd absolutnie zmiażdżył sposób, metody i cel pracy Majewskiego i Latkowskiego. To jest uzasadnienie o którym powinni czytać studenci dziennikarstwa. Nie może być tak, że ktoś komuś coś powiedział, a jeszcze komuś innemu coś się wydawało i z tego robi się artykuł, który wywraca szefa jednego z największych programów informacyjnych w Polsce. Nie mówię tego z żalem osobistym, mam na myśli pewną metodę działania - tłumaczy Durczok. - Jeśli powstają takie teksty o politykach, dziennikarzach czy o kimkolwiek innym to one naprawdę muszą być bardzo solidnie skonstruowane. Tymczasem sąd wykazał pełną amatorszczyznę, jaką dwóch panów pod pozorem zaklętego hasła „dziennikarstwa śledczego” uprawiało sobie w odniesieniu do mojej osoby i sprzedawało w nakładzie podwyższonym, bo po pierwszym artykule było już jasne, że jak się pokaże Durczoka na okładce to będzie cudnie - dodaje.

Prawnik Durczoka: to precedensowy wyrok, uzasadnienie jest miażdżące
Reprezentujący Kamila Durczoka mecenas Jacek Dubois jest zadowolony z orzeczenia sądu. - Nasz klient od razu po publikacjach zaprzeczał ich treściom, zapowiedział, że wystąpi z pozwem i to zrealizował. Po ponad roku okazało się, że jego roszczenia były w pełni uzasadnione - tłumaczy w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Dubois.

Zdaniem adwokata, wyrok ws. Durczoka jest precedensem, ponieważ sąd zasądził najwyższe w historii obrony dóbr osobistych zadośćuczynienie, a precedensową sytuacją jest również nakaz publikacji przeprosin na okładce ze zdjęciem osoby pokrzywdzonej oraz na trzech stronach w numerze z fotografiami dziennikarzy. - Miażdżące było również uzasadnienie wyroku, kiedy sąd przez prawie dwie godziny analizował, dlaczego dziennikarze naruszyli prawo i wykonali rzeczy, których zgodnie z zasadami sztuki zrobić nie mogli - podkreśla Dubois (więcej na ten temat).

>>> Zobacz wszystkie okładki tygodnika „Wprost”

Warto dodać, że we wrześniu ub.r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces wytoczony przez Kamila Durczoka wydawcy i dziennikarzom tygodnika „Wprost” za artykuły opisujące molestowanie, którego Durczok miał się dopuszczać pracując w „Faktach” TVN. Chodzi o teksty „Ukryta prawda” i „Nietykalny”, które zostały opublikowane w lutym 2015 roku. Ich autorami są Sylwester Latkowski, Michał Majewski, Olga Wasilewska i Marcin Dzierżanowski.

Z danych ZKDP wynika, że w marcu br. średnia sprzedaż ogółem „Wprost” wyniosła 26 tys. egz.

Dołącz do dyskusji: Kamil Durczok: sąd zmiażdżył metody i cel pracy Majewskiego i Latkowskiego, wykazał amatorszczyznę

53 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
marketer
latkowski płać i płacz - skończysz pod mostem, gdzie Twoje miejsce
odpowiedź
User
Crnd
Latkowski z Majewskim swoim "dziennikarstwem śledczym" prawie pogrzebali Wprost, ktory jeszcze niedawno był bardzo poczytny.
odpowiedź
User
fanka
A to ciekawe? PO też wygrała z Wprost za publikację taśm z podsłuchów?
odpowiedź