SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

OnetAutorzy to NaTemat 2.0: komentatorzy nie tylko do pisania, ale i promocji

Uruchamiając projekt OnetAutorzy, portal Onet.pl liczy, że współpracujący z nim komentatorzy oprócz pisania ciekawych tekstów będą je promować m.in. w serwisach społecznościowych. Rozwija w ten sposób model portalu NaTemat.pl, przy czym tak jak on stawia na znane już nazwiska - komentują dla Wirtualnemedia Paweł Nowacki, Dominik Kaznowski, Michał Tober i Marek Stankiewicz.

Paweł Nowacki, zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Gazety Prawnej” ds. serwisów internetowych i produktów elektronicznych

Nie dziwi mnie start projektu OnetAutorzy, ponieważ portale horyzontalne, zwłaszcza Onet i Wirtualna Polska, obecnie starają się promować u odbiorców jako twórcy unikalnych, wartościowych treści, liderzy opinii w internecie. Do tej pory postrzegane były bowiem głownie jako agregatory materiałów z agencji informacyjnych i tytułów prasowych. Dla Onetu ta druga ścieżka działania jest o tyle łatwiejsza, że należąc do Grupy Ringier Axel Springer, może prezentować u siebie treści z jej tytułów prasowych. Za to Grupa Wirtualna Polska nawiązała niedawno współpracę z wydawcą „Rzeczpospolitej”.

Model, w którym Onet płaci komentatorom za wszystkich czytelników zaglądających na teksty nie poprzez stronę główną portalu, to ciekawe posunięcie i może okazać się atrakcyjny. Widać, że Onet chce zachęcić komentatorów do promowania swoich wpisów np. na portalach społecznościowych, żeby w efekcie stamtąd pozyskać nowych użytkowników. W przypadku niektórych osób ten potencjał wydaje się bardzo duży, np. Rafał Ziemkiewicz, z którym ostatecznie portal zerwał już współpracę, ma na Facebooku ponad 30 tys. fanów, a na Twitterze - 20 tys. obserwujących.

Trudno powiedzieć, że uruchamiając taki projekt, Onet kończy erę bezpłatnego blogowania. Portal podjął bowiem współpracę nie z blogerami w sensie ścisłym, czyli osobami, które całą swoją pozycję zbudowały dzięki działalności w internecie, ale z liderami opinii, którzy na swój dorobek i wizerunek pracowali przede wszystkim poza siecią - w mediach tradycyjnych, polityce czy kulturze. A takim liderom za pisanie w internecie płaci się już od dawna - ja sam kierując założonym już osiem lat temu portalem Wiadomosci24.pl zamawiałem cotygodniowe felietony m.in. u Jana Tomaszewskiego, Klausa Bachmanna i Kuby Wandachowicza. Nowością wprowadzoną przez Onet jest model płatności - nie za samo napisanie tekstu, tylko za jego odwiedzalność u odpowiedniej grupy odbiorców, którą poprzez promocję może podwyższyć autor. Jest to więc wynagrodzenie nie za publikację, ale jej efekty.

Jednocześnie Onet rozwinął model wprowadzony ponad dwa lata temu przez NaTemat.pl, który jako pierwszy postawił zdecydowanie na komentarze liderów opinii znanych wcześniej poza internetem. NaTemat w dużym stopniu przyciągnął ich magią nazwiska Tomasza Lisa, w którego cieple niektórzy chcieli się ogrzać. Teraz Onet oferuje im zapłatę za nowo pozyskanych czytelników. Na polskim rynku to nowe rozwiązanie, podobne wcześniej wprowadził chociażby amerykański „Forbes”.

Myślę, że projekt OnetAutorzy ma szanse na powodzenie. Dla portalu istotne jest to, że pozyskuje do współpracy liderów opinii i buduje swój wizerunek serwisu opiniotwórczego, z autorskimi treściami. Dla części komentatorów, np. polityków, istotne jest zapewne to, że ze swoimi wpisami mogą dotrzeć do wielomilionowej grupy użytkowników Onetu. Dla niektórych ta współpraca może okazać się trudną miłością i nie lada wyzwaniem - pisanie tekstów i rozpowszechnianie ich w taki sposób, żeby zainteresowali się nimi internauci gdzieś indziej niż na stronie głównej tego portalu.

 


Michał Tober, prezes MasterMind Media

Myślę, że powstanie serwisu OnetAutorzy to z mojej perspektywy ciekawy ruch i będę z uwagą śledził rozwój produktu. Z jednej strony serwis doskonale wpisuje się w obecnie bardzo istotny trend rozwijania przez wydawców internetowych nowych źródeł pozyskiwania treści. Tego typu serwis w obecnych czasach bardzo dobrze wygląda w portfolio wydawcy. I w pewnym sensie wydawcy innych serwisów np. NaTemat.pl powinni czuć się nieco zaniepokojeni, w końcu  lider rynku wkracza do gry. Jednak sama mechanika dystrybucji treści wydaje się zupełnie inna niż w Natemat.pl.

Przede wszystkim nie zapominajmy jednak, że model biznesowy Onetu jest oparty obecnie na „tradycyjnej reklamie internetowej”, a w NaTemat.pl jest głównie reklama natywna (co nie oznacza, że Onet nie chce zarabiać na reklamie natywnej). Onet, jest przede wszystkim wydawcą „masowym”, którego interesuje efekt skali w postaci pozyskania dużej ilości odsłon i użytkowników, aby ich monetyzować (bo każdy nowy  użytkownik to określona liczba nowych odsłon).

Stąd wydaje mi się, że wykorzystanie samego trendu stawiania na unikalne treści to jedno, ale drugą rzeczą na jaką trzeba  zwrócić uwagę jest „podbijanie” statystyk oglądalności poprzez wykorzystanie potencjału, jaki tkwi w sieciach społecznościowych, do promocji własnych powierzchni i treści. Sam projekt przypomina mi coś w rodzaju sieci afiliacyjnej dla twórców treści. Wskazuje na to model wynagradzania autorów tzn. opłata liczona jest jedynie od sesji zapoczątkowanych poza Onetem, co ma skłonić użytkowników do pracy nad promocją własnych treści w mediach społecznościowych.

Wydaje mi się, że znane twarze publikujące na platformie OnetAutorzy mają przede wszystkim przyciągnąć bardziej masowego użytkownika do narzędzia i wywołać efekt kuli śnieżnej, poprzez jej uwiarygodnienie i nadanie wizerunku jakościowego dziennikarstwa. Znane twarze oczywiście wygenerują dużo odsłon i sporo na tym zarobią (bo i tak możliwe, że są opłacani dodatkowo), jednak wydaje mi się, że twórcy platformy OnetAutorzy, mają na celu wyłowienie nowych gwiazd internetu spośród tysięcy autorów treści. Bez względu na jakość tych treści, a patrząc jedynie na liczbę udostępnień w sieciach społecznościowych. Doskonalone się to sprawdziło na YouTubie, więc jest szansa, że sprawdzi się na Onecie.

Co do wynagradzania autorów, to patrząc z ich perspektywy, sam model nie jest niczym nowym, bo w podobny lub nieco inny monetyzują ruch systemy Google (Google Display Network, YouTube) czy podobne systemy monetyzacji treści i ruchu na świecie. Jestem ciekaw w jaki sposób platforma będzie zarządzała popularnością poszczególnych autorów, i jakie będą zasady nagradzania ich za efekty ich działań. Przecież dla dużej części autorów bardziej niż złotówki interesująca będzie potencjalna sława i oglądalność np. własny serwis, linkowanie do ich artykułu na stronie głównej Onetu itp. Choć ci najpopularniejsi mogą liczyć zapewne na spore zyski.

 


Dominik Kaznowski, pełnomocnik ds. rozwoju serwisów internetowych w Grupie PWN

Szczerze powiedziawszy, to nie wierzę już w to, że portale mają jakąkolwiek strategię. OnetAutorzy to nic innego jak NaTemat, tylko w uboższym jak na razie wydaniu. Choć trzeba przyznać uczciwie, że Onet nie próbuje przynajmniej ubierać płacenia za ruch w enigmatyczną „natywność”.

Nie porównywał bym tego projektu z Blog.pl ani żadną inną platformą blogową, która z natury rzeczy jest skierowana do ludzi, którzy po prostu chcą pisać, bez żadnego dodatkowego podtekstu jak promocja własna czy chęć podtrzymywania zainteresowania opinii publicznej. Model OnetAutorzy, podobnie jak NaTemat, ma więcej wspólnego z myśleniem telewizyjnym („wielkomediowym”) niż internetowym, społecznościowym. To powielenie sposobu myślenia starych mediów, które opierają się na znanych osobach w swoich koncepcjach. Dla mnie nie stanowi to specjalnej wartości, ponieważ nawet sami autorzy mówią otwarcie o tym, że można ich znaleźć w wielu innych miejscach. Przewagą internetu jest to, że daje mi dostęp do innych osób niż te, które otaczają mnie w innych mediach.

Nie zakładam, że wysokość wynagrodzenia uzależniona od liczby nowo pozyskanych czytelników jest czynnikiem decydującym o dołączeniu do projektu OnetAutorzy. Poza kilkoma wyjątkami nie da się w Polsce utrzymać z pisania w samym internecie. Oczywiście wszystkie portale walczą o zasięgi, a OnetAutorzy, jak zakładam pozwala zliczyć ten ruch do kategorii "Informacje/publicystyka" a nie "Społeczności" jak jest w przypadku blogów. Ewidentnie jednak taki komunikat mówi - ilość a nie jakość.

Wynagrodzenie może przyjmować różne formy. W moim odczuciu nie należy brać pod uwagę jedynie wymiaru finansowego, ale także promocyjny. Autor rzeczywiście musi stworzyć tekst, ale dzięki temu otrzymuje dostęp do szerokiej publiczności. Wielu osobom zależy na tym, aby stale o sobie przypominać. Bezpośrednie wynagrodzenie może mieć większe znaczenie dla mniej znanych osób. Wydaje mi się, że tego typu projekty starają się przeciwdziałać ucieczce konsumentów sprzed telewizorów do ekranów internetowych, a za konsumentami podążają celebryci. Onet podobnie jak NaTemat stara się zagarnąć tę cześć publiczności, która jest przyzwyczajona do normatywności znanych nazwisk.

 


Marek Stankiewicz, chief strategy officer w Workking.pl (Grupa Polskapresse)

Projekt OnetAutorzy, który możemy od dziś oglądać, wydaje się być ciekawą propozycją. Nie uważam jednak, że to działanie w kierunku zaistnienia w mediach społecznościowych, a raczej stymulowania jakościowej dyskusji w portalu. Dziś autorzy, dziennikarze są markami za którymi w Onecie potencjalnie zjawią się ich followersi, w końcu większość dobrych autorów ma spore zaplecze w postaci poprawnie prowadzonych profili w serwisach społecznościowych (Facebook, Twitter).

Warto spojrzeć, co jest ważne dla autorów. Według mnie kolejno: jakość / ilość odbiorców, jakość platformy na której publikują, przychód. Tutaj model jest odwrócony, tzn. autorzy nie otrzymują od platformy zasięgu, jakość platformy także będą budować autorzy - otrzymają w zamian za to przychód pod warunkiem osiągnięcia odpowiedniej liczby pozyskanych użytkowników. Oczywiście korzystniej byłoby, gdyby portal rozliczał się z autorami za wygenerowane odsłony, które będzie monetyzował, a których każdy odwiedzający wygeneruje co najmniej kilka.

Lubię projekty Onetu, ale w tym wypadku po kilku miesiącach przyjdzie pora na zmianę modelu, gdy okaże się że autorzy za swoje artykuły otrzymają maksymalnie 150 zł i zaczną odchodzić

Wątpię, byśmy zaobserwowali masowe przejścia do OnetAutorów np. z NaTemat.pl. Proszę zwrócić uwagę na charakter platform - to zupełnie inne produkty. Kibicuję oczywiście projektowi Onetu, jednak z mojej perspektywy szczegóły dotyczące wynagrodzenia muszą być poprawione. Najczęściej ci autorzy zarabiają już teraz - dlaczego mieliby tworzyć nowe teksty za bardzo niskie stawki. Tutaj pojawia się oczywiście kwestia szczegółów, takich jak możliwość pisania na innych platformach, unikalność tekstów i kilka innych spraw, które zapewne regulują zapisy pomiędzy portalem i autorami. Ustaleń tych nie znam, a zapewne mają wpływ na atrakcyjność oferty.

Dobrzy autorzy radzą sobie nieźle bez współpracy z platformami, które głównie oferować mogą ruch. Proszę zwrócić uwagę, że to wokół ich treści jest całe „zamieszanie”. To ich treści są materiałem obok którego można świecić reklamę, to ich treści napędzają jakościową dyskusję. Blogerzy zarabiają (o czym huczą media) niezłe pieniądze właśnie dzięki temu, że całkiem nieźle radzą sobie z kontaktem z marketerami lub korzystają z firm pośredniczących w zakupie powierzchni na ich blogach zdejmując z siebie ciężar prowadzenia negocjacji handlowych.

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: OnetAutorzy to NaTemat 2.0: komentatorzy nie tylko do pisania, ale i promocji

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
w00t
heheh, ekspert Kaznowski, ekspert Stankiewicz. Brakuje jedynie Dzesiki Mercedes i Trybsona do kompletu :)
odpowiedź
User
Parówkoportal SA
Będzie reklama parówek, spodni, napoju i hotelu?
odpowiedź
User
Anna
fajni eksperci: Kaznowski i Stankiewicz. a gdzie Otylia J. i Maciej Żurawski?
odpowiedź