SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Pinterest traci użytkowników w naszym kraju

Pinterest w kwietniu br. odwiedziło 390 tys. polskich internautów, o 50-120 tys. mniej niż we wcześniejszych miesiącach. Pytani przez Wirtualnemedia.pl eksperci z branży marketingowej są podzieleni w ocenie perspektyw rozwoju i atrakcyjności tego serwisu dla reklamodawców.

Jarosław Bułka, managing director ClickQuickNow

Nie sądzę, aby Pinterest osiągnął masową popularność, choćby na poziomie Twittera. To serwis z założenia ukierunkowany na kolekcjonowanie, porządkowanie i dzielenie się zebranymi materiałami wizualnymi. Z jednej strony jego potencjalny wzrost ogranicza Instagram ze swoją prostotą, lepszą mobilnością i bardziej osobistym charakterem, z drugiej - rozwój multimediów i ich integracja na platformach gigantów społecznościowych takich jak Facebook, Twitter czy Google+.

Wydaje się, że Pinterest, który mógłby być świetnym narzędziem dla marketerów wielu branży (wystrój wnętrz, odzież, sport, sztuka, elektronika, generalnie e-commerce) nie został odkryty i zrozumiany w odpowiednim dla siebie czasie i przyjdzie mu pozostać ciekawym, ale jednak niszowym serwisem dla „wybranych”. Być może niebagatelny wpływ miała na to w Polsce wyłącznie angielskojęzyczna wersja, która odstraszyła tak potencjalnych użytkowników, jak i te firmy, które mogłyby z nimi wejść w interesującą interakcję na poziomie wizualnym.

 


Paweł Suchocki, dyrektor zarządzający Buzz Media

Pinterest „zmusza” do pokazania się. Do zrobienia zdjęcia i pochwalenia się nim. Dla zwykłych użytkowników jest to pewnego rodzaju wyzwanie, bo muszą się upublicznić. Łatwej w tej sferze jest działać firmom, które mają coś wizualnie atrakcyjnego do zaoferowania niż zwykłym użytkownikom. Do momentu, aż firmy same nie będą prowadzić atrakcyjnych tablic, Pinterest nie będzie interesującym miejscem dla zwykłego konsumenta. Inaczej jest z Instagramem, bo tu każdy może poczuć się artystą i nakładając jeden filtr można zmienić nastrój fotografii.

Marki nie powinny rezygnować z prowadzenia działań na Pintereście - brandy, które się tu zadomowią, zyskają na tym. Podkreślę jeszcze raz: by serwis zaczął działać, użytkownicy muszą mieć co oglądać. Dlatego najpierw dajmy, a później oczekujmy profitów.

 


Magdalena Szmidt, dyrektor zarządzająca MOSQI.TO

Jeśli posłuchamy użytkowniczek, bo pamiętajmy, że około 80 proc. użytkowników Pinterestu to kobiety, okaże się, że im ta ekskluzywność serwisu bardzo odpowiada. Cenią sobie możliwość tworzenia teczek o różnej tematyce i dopisywania ich swojego grona znajomych. Taka segregacja przepisów, domowych inspiracji czy modnych fryzur, a z drugiej strony przyjaciółek, które mają dostęp do poszczególnych teczek, to nic innego jak „zainteresowania w chmurze”. Nie trzeba już  wysłać koleżankom linków z przepisem na Gazpacho, wystarczy dopisać je do teczki. Celebrytów, przynajmniej od tego, trzymałabym z daleka.

Co do wykorzystywania Pinterestu w działaniach marketingowych, to z jednej strony aż się prosi, by pozostawić jakieś sfery w internecie „add free”, z drugiej, aż ciśnie się na usta: „Najwyższy czas!” To wymarzone miejsce dla niestandardowych (warto to podkreślić) akcji dla marek kosmetycznych, modowych, meblowych czy oczywiście tych, które związane są z kuchnią i gotowaniem. Wiadomo - wszystko to, co kobiety lubią najbardziej. Zaskoczeniem może być więc fakt, że na Pintereścię zaznaczyła już swoją obecność branża samochodowa. Zainteresowanych odsyłam do tej akcji. Honda obiecała 500 dolarów nagrody najaktywniejszym pinnerom, którzy odważą się 24 godziny spędzić aktywnie, czyli niekoniecznie przed komputerem. Ich zadanie polegało na tym, by zamiast pinować kolejne aktywności, po prostu wziąć w nich udział. Doceniam takie pomysły i czekam na odważnych z Polski.
 


Magda Kurylak, strategic planner w GoldenSubmarine

Pinterest to obecnie trzeci pod względem liczby użytkowników najpopularniejszy serwis społecznościowy na świecie. Tym, odróżnia go od Twittera i Facebooka, jest właśnie potencjał marketingowy wynikający w zasadzie z samej idei serwisu. Podczas gdy Twitter i Facebook to narzędzia do komunikacji między użytkownikami, Pinterest to konkretne narzędzie do rekomendowania produktów, demonstrowania, co mi się podoba i co chciałbym mieć. Na Facebooku i Twitterze marka musi starać się wtopić w społeczność, udowodnić, że nie jest intruzem. A Pinterest to królestwo marki - tutaj użytkownicy sami z własnej woli promują ulubione i pożądane produkty.

Patrząc z tej perspektywy, nie dziwią badania, wskazujące, że to właśnie Pinterest generuje większą od innych społecznościówek sprzedaż. Chodzi tu o dwie dane. Po pierwsze, średnia wartość zamówienia klienta trafiającego do sklepu online z Pinterestu jest dwa razy wyższa niż internauty przekierowanego z Facebooka. Po drugie, prawdopodobieństwo, że użytkownik cokolwiek kupi, zwiększa się o 10 proc., gdy trafia on na naszą stronę, przechodząc właśnie z Pinterestu.

Dlaczego tak się dzieje, tłumaczy sam wygląd serwisu. Pinterest jest jednym wielkim katalogiem produktów. Wystarczy dodać cenę i okazuje się, że potencjalni klienci spędzają godziny nad… „gazetką produktową”. W praktyce dodanie do „pina” ceny to żaden problem. Badania pokazują, że obrazki z ceną są równie często udostępniane znajomym, jak te bez. Pod jednym warunkiem - „piny” z ceną nie powinny być dodawane do Pinterestu przez markę, tylko przez „zwykłych” użytkowników. Wtedy w odbiorze innych internautów obrazek z ceną nie jest reklamą, ale inspiracją, taką jak każda inna.

Warto też wspomnieć, że dodawanie ładnych obrazków nie jest jedynym narzędzie, które marketera ma na Pintereście. W Polsce dopiero zastanawiamy się, czy Pinterest ma potencjał marketingowy, podczas gdy za granicą już pojawiają się całe kampanie przeprowadzane właśnie w tym serwisie. Dla przykładu, marka odzieżowa Guess zrobiła konkurs „Color Me Inspired Contest” (link do tej akcji), w którym wygrać można było spodnie. Zadaniem użytkowników było stworzenie tablicy z inspiracjami kolorystycznymi, promowanymi przez Guess w danym sezonie.  Zestawy z inspiracjami oceniane były przez blogerki, wybrane przez markę. Inne ciekawe zastosowanie serwisu to zabawa w układanie puzzli na profilu Peugeot Panama - użytkownicy na tablicy marki dodają brakujące części samochodów, które znajdują na Facebooku lub stronie www marki (zobacz więcej).

Oczywiście polskie, jeszcze nieco „niewinne” przyglądanie się Pinterestowi uzasadniają obecne statystyki. Facebook odwiedza około 13 milionów polskich użytkowników miesięcznie, a Pinterest - 400-500 tysięcy. Z drugiej strony nic nie stoi na przeszkodzie, by łączyć działania w obu serwisach, wykorzystując potencjał sprzedażowy Pinterest z zasięgowym Facebooka, tak jak robi to wspomniany wcześniej Peugeot Panama.

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Pinterest traci użytkowników w naszym kraju

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Uchachany
"Pinterest odwiedza 400 tys. polskich internautów, tracąc użytkowników z miesiąca na miesiąc". Internauci tracą użytkowników? Ktoś czyta te wypociny przed publikacją?
odpowiedź
User
df
Uchachany, założę się, że w "redakcji" WM nikt nie ma pojęcia, o co Ci chodzi.
odpowiedź
User
Bibi

Hmmm mam nadzieję, że marketingowcy będą się jednak trzymać z dala od Pinterestu, bo obecnie generują wyłącznie śmieci do przerzucenia. Pinterest działa jak wykop - ciekawsze rzeczy są na górze, a badziewie które firmy próbują pocisnąć ludziom, prędzej czy później ląduje tam, gdzie jego miejsce. I dobrze.
Twierdzenia Pawła Suchockiego, że to firmy będą miały atrakcyjniejsze tablice od zwykłych użytkowników to dla mnie jakiś kosmos. Dzięki pinterestowi poznałam ciekawe techniki szycia, robótek ręcznych, sposoby ogarnięcia chałupy itp. Nie mam w swoich zbiorach ani pół pinu do rzeczy, które ktoś chce sprzedać :P
odpowiedź