SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Prokuratura w TVP

Prokuratura przyjrzy się Agencji Filmowej TVP

Pod koniec grudnia do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o wymuszaniu fałszowania dokumentów produkcji filmowej przez pracowników Agencji Filmowej Telewizji Polskiej - informuje serwis Stopklatka.pl.

Niewinna informacja o ubiegłorocznych produkcjach Agencji Filmowej Telewizji Polskiej skłoniła czytelników serwisu intetnetowgo Stopklatka.pl do wyrażenia paru niepochlebnych uwag na temat działania tejże instytucji. W jednym z komentarzy, które pojawiły się pod wspomnianym materiałem, co ciekawe sygnowanym pseudonimem "pracownik", czytamy między innymi (pisownia oryginalna): To sie nazywa tworcza ksiegowosc ( wczasach PRL-u zwana propagandą sukcesu). Chyba warto przyjzec sie blizej pracy naszej Agencji Filmowej. Moze zrobi to jakis dziennikarz sledczy, a moze prokurator. Na zachętę mały drobiazg: kto i dlaczego zmusił autorow filmow niezaleznych ("niezaleznych") by wzamian za emisje w III Konkursie Kina Niezalezngo w Programie Drugim, ktory ma miec miejsce w marcu 2005 falszowali dokumenmty. Gotowe, zakonczone i pokazywane na festiwalach filmy przed miesiacem stały sie koprodukcjami z Aencja filmowa. Wstecz stworzono kosztorysy, plany produkcji itp.papierki,ktore pozwola szanownym czlonkom zespolu "Wlasnym Głosem" uzasadnic siedzenie na stołkach i etetach od 3,5 roku. (...) W marcowym pokazie w Dwojce zobaczycie nie najciekawsze filmy niezalezne, ale te, których autorzy zgodzili sie na udzial w finansowyum przekrecie. Za ogromna jak na tworcow offowych sume 30 tys. Telewizja PUBLICZNA staje sie wspolproducentem filmow -czy różni sie to od bandyckich wymuszen haraczy jakie panowie z ogolonymi głowami sciagaja z opodatkowanych przez mafie agencji towarzyskich i pubow?

Na podstawie komentarzy, które znalazły się na stronach serwisu producent filmowy Dariusz Zawiślak złożył pod koniec grudnia do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów zawiadomienie o wymuszaniu fałszowania dokumentów produkcji filmowej przez pracowników Agencji Filmowej Telewizji Polskiej. Zawiadomienie trafiło także na biurko prezesa TVP Jana Dworaka, na biurka członków Rady Nadzorczej TVP oraz na kilka innych ważnych biurek. - Myślę, że warto zweryfikować zarzuty, które pojawiły się w tych postach. Jeśli coś najpierw koprodukcją nie było, a potem nagle taką koprodukcją się staje, to warto sprawdzić czy ta zmiana nie została dokonana z naruszeniem prawa - powiedział nam Dariusz Zawiślak.

W postach, które znalazły się pod wspomnianym materiałem najbardziej dostało zespołowi Własnym Głosem. Zespół ten, utworzony w 2002 roku z inicjatywy pracowników Agencji Filmowej, był odpowiedzią na oczekiwania środowiska twórców kina niezależnego. Własnym Głosem, w którego skład weszli pracownicy Agencji Filmowej - Bolesław Sulik, Carmen Szwec, Renata Czarnkowska-Listoś, Izabela Kiszka oraz przedstawiciel Programu 2 - Jerzy Kapuściński, zajmuje się wyszukiwaniem i dofinansowaniem ciekawych projektów filmowych z szeroko pojętego nurtu kina niezależnego. Aby filmowcy mogli zachować jak największą niezależność członkowie zespołu starali się wchodzić do ich projektów na niemal ostatnim etapie ich produkcji. W przyszłości to zaangażowanie na życzenie twórcy może się znacznie zwiększyć. Tak stało się już na przykład w przypadku "Metanoi" Radosława Markiewicza. Projekt ten jest prowadzony przez zespół Własnym Głosem już od etapu scenariusza. Większe zaangażowanie Telewizji będzie oznaczało większe dofinansowanie, ale także większe sformalizowanie procedur.

- Jestem przekonany, że dzięki naszej pomocy powstało kilka tytułów, które prawdopodobnie nie zostałyby zrealizowane w innych warunkach. Projekty te miałyby kłopot żeby przejść standardową telewizyjną procedurę przeznaczoną dla normalnych profesjonalnych produkcji. Zjawisko kina niezależnego przybiera na sile i naszym zdaniem warto je wspierać - powiedział  Bolesław Sulik.

Wsparcie w przypadku produkcji filmowej nie może jednak ograniczać się do przyjaznego poklepywania po plecach. Musi wyrażać się konkretną kwotą. Warto wspomnieć, że choć początkowo maksymalne dofinansowanie do niezależnych projektów zostało ustalone na poziomie 250 tys. zł, to zdarzało się, że zespół podejmował decyzję o dofinansowanie filmu kwotą zaledwie kilku tysięcy złotych - tyle brakowało do zamknięcia produkcji i o taką właśnie kwotę prosił twórca filmu. W tradycyjnej procedurze Agencji Filmowej wypłacenie tak niewielkiej sumy byłoby po prostu niemożliwe. Drugą sprawą są honoraria za telewizyjną emisję w ramach Festiwalu Polskiego Kina Niezależnego w Programie 2. Szczęśliwcy mogli liczyć nawet na 150 tys. zł ("Dotknij mnie"). Teraz niezależni twórcy muszą zadowolić się kwotą około 30 tys. zł.

- Często już samo przyrzeczenie emisji w Telewizji Polskiej pozwala twórcom niezależnym skompletować niewielki budżet swojego filmu. My jednak oferujemy znacznie więcej: wsparcie finansowe w przedziale: 50-200 tys. zł, aport rzeczowy (zaplecze sprzętowe TVP w produkcji i postprodukcji), opiekę artystyczno-literacką (pomoc doświadczonych redaktorów TVP), promocję na antenach TVP oraz wreszcie samą emisję i wynikające z niech honoraria - powiedział nam Carmen Szwec. Zespół Własnym Głosem nie dysponuje swoim własnym budżetem. Pieniądze, które jego członkowie zdobywają na niezależne produkcje pochodzą z budżetu Agencji Filmowej oraz budżetów programów zainteresowanych emisją filmów wyprodukowanych w ramach zespołu Własnym Głosem.

Do tej pory zespół Własnym Głosem podjął decyzję o dofinansowaniu następujących tytułów:


"Sukces..." reż. Marek Bukowski

"Pas de deux" reż. Kingia Lewińska

"Koniec wakacji" reż. Marcin Krzyształowicz

"Powiedz to, Gabi" reż. Roland Rowiński

"Zmruż oczy" reż. Andrzej Jakimowski

"Chaos" reż. Xawery Żuławski

"Anioł w Krakowie" reż. Artur Więcek

"Metanoia" reż. Radosław Markiewicz

Wkrótce zapadnie decyzja o dofinansowaniu nowego filmu Anny Jadowskiej "Teraz ja" (film jest już po zdjęciach). - Telewizja zadeklarowała udział w tej produkcji. Ponieważ nie mieliśmy tych środków w ubiegłorocznym budżecie producent "Teraz ja" zdecydował się zaangażować własne pieniądze w produkcję tego filmu. Choć zdjęcia do "Teraz ja" już się zakończyły Telewizja wywiąże się ze swojego zobowiązania finansowego w tym roku - powiedział Carmen Szwec.

Dodatkową formą wsparcia twórców niezależnych jest zakupy praw i licencji filmów pokazywanych w ramach Festiwalu Polskiego Kina Niezależnego w Programie 2 Telewizji Polskiej (www.tvp.pl/kinoff). Do tej pory odbyły się dwie edycje tej imprezy. W jej ramach pokazane zostały następujące filmy:


"alaRm" reżyseria Dariusz Gajewski

"Anioł w Krakowie" reżyseria Artur Więcek

"D.I.L." reżyseria Konrad Niewolski (zwycięzca I edycji)

"Kallafiorr" reżyseria Jacek Borcuch

"Złom" reżyseria Radosław Markiewicz

"Siedem przystanków na drodze do Raju" reżyseria Ryszard Maciej Nyczka

"Na jelenie" reżyseria Renata Borowczak

"Dotknij mnie" reżyseria Anna Jadowska i Ewa Stankiewicz

"Los chłopacos" reżyseria Gerwazy Reguła

"Baśń o ludziach stąd" reżyseria Władysław Sikora (zwycięzca II edycji)
Do trzeciej edycji Festiwalu wytypowano na razie trzy tytuły:


"Katatonia" reżyseria Jacek Nagłowski

"Krew z nosa" reżyseria Dominik Matwiejczyk

"Dzień, w którym umrę" reżyseria Grzegorz Lipiec
Nie wiadomo jednak czy tegoroczna edycja Festiwalu się odbędzie. Decyzja jeszcze nie zapadła, ale może skończyć się na tym, że te trzy wymienione powyżej filmy zostaną wprawdzie zaprezentowane na antenie Dwójki, ale bez formuły konkursowej. Wiązać się będzie to prawdopodobnie ze znacznie mniejszą promocją tych projekcji. To z kolei może spowodować uszczuplenie widowni offowych produkcji (bywało, że emisja offowej produkcji gromadziła przed ekranami ponad milionową publiczność!!!). A to przecież promocja, a nie honoraria za licencje, które ostatnio osiągnęły poziom zaledwie 30 tys. zł, były największą wartością tego Festiwalu. Decyzja o odwołaniu Festiwalu przyniesie szkodę wyłącznie środowisku niezależnemu i (bez poważnych powodów) trudno będzie ją traktować inaczej niż w kategoriach odwetu.

Członkowie zespołu Własnym Głosem byli zaskoczeni niechętnymi komentarzami, które pojawiły się w naszym serwisie. Dokładając wszelkich starań żeby niezależnym filmowcom działo się jak najlepiej, oczekiwali raczej słów uznania, a nie zjadliwej krytyki. Zespół nie może oczywiście pomóc wszystkim (środki są jednak ograniczone), ale też znaczna część projektów, które spływają na biurka jego członków nie spełnia podstawowych kryteriów, ani artystycznych, ani technicznych. - Skoro nasza działalność budzi tak wielkie emocje, to może trzeba się zastanowić, czy taki zespół jak nasz jest w ogóle potrzebny? Może niezależni filmowcy świetnie poradzą sobie bez naszej pomocy? - powiedział nam Renata Czarnkowska-Listoś.

A co na to sami filmowcy? Jak Andrzejowi Jakimowskiemu układała się współpraca z Telewizją Polską? Czy był zmuszany do podpisywania jakichś umów wbrew swojej woli? - O wsparcie Telewizji Polskiej zabiegaliśmy już pod koniec realizacji "Zmruż oczy". Nieprędko udało nam się coś wskórać. Telewizja wprawdzie nie mówiła "nie", ale z wyartykułowaniem "tak" również miała problemy. Dopiero za pośrednictwem zespołu Własnym Głosem, który szczęśliwie powstał właśnie w tamtym czasie, udało nam się ostatecznie przekonać TVP do sfinansowania końcowej fazy postprodukcji filmu "Zmruż oczy". Umowa koproducencka podpisana z TVP była w naszym przypadku trafnym rozwiązaniem, korzystnym zarówno dla TVP, jak i dla pozostałych koproducentów filmu oraz dla autorów. Jestem przekonany, że tak jak nam, zespół Własnym Głosem pomógł również wielu innym niezależnym filmowcom. powiedział nam Andrzej Jakimowski.

Reżyser podchodzi sceptycznie do informacji o finansowych nieprawidłowościach, które miały rzekomo mieć miejsce przy podpisywaniu umów, dotyczących filmów wytypowanych przez zespół Własnym Głosem. - Nie czuję się upoważniony do zabierania głosu w imieniu innych, ale jeśli chodzi o "Zmruż oczy", to umowy, które podpisywaliśmy z Agencją Filmową były przygotowywane tak skrupulatnie, że nie mogło być mowy o jakichkolwiek nadużyciach. Każdy, kto zetknął się z telewizyjnymi procedurami - np. jako producent zewnętrzny - wie, że proces, którego zwieńczeniem jest umowa bywa najczęściej długi i boleśnie absorbujący. Wtłoczenie niezależnej, niekiedy amatorskiej produkcji w ten rygorystyczny schemat ma jednak swoje dobre strony nawet jeśli odbywa się już po zakończeniu zdjęć: na przykład wymusza swego rodzaju audyt praw autorskich. Jest to niewygodne ale korzystne dla autorów filmu, gdyż chroni ich prawa z całym dobrodziejstwem prawa autorskiego. Oczywiście rutyna Agencji Filmowej w rozliczaniu produkcji bywa bardzo uciążliwa dla partnerów TVP. Pamiętam, że po dwóch latach od realizacji zdjęć do "Zmruż oczy" musieliśmy drobiazgowo rozliczyć się z zakupionych elementów scenografii, rekwizytów i kostiumów, co było wręcz humorystyczne. Musieliśmy m.in. wygrzebać stare tenisówki noszone przez Zamachowskiego i dostarczyć je do pionu scenograficznego na Woronicza. Jednak telewizja była w myśl umowy ich współwłaścicielem (16,37 proc.) i rzeczywiście miała prawo żądać rozliczenia - powiedział nam Andrzej Jakimowski.

TVP
2005-01-17

Dołącz do dyskusji:

 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl