SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Spada zaufanie do mediów publicznych i komercyjnych. „Przekazy w różnych mediach wykluczają się, ludzie coraz mniej im ufają”

Mediom publicznym ufa 29,8 proc. Polaków, o 0,7 p.proc. mniej niż przed rokiem. Nadawcom komercyjnym ufa natomiast 46,5 proc. obywateli, o 1,2 p.proc mniej niż rok temu. - Wraz ze wzrostem zaangażowania wynikającego z temperatury sporu politycznego, często spada ufność do tych samych mediów - a to dlatego, że prezentują one wiele wzajemnie sprzecznych narracji - ocenia dla portalu Wirtualnemedia.pl dr hab. Tomasz Gackowski z UW.

Fot. PixabayFot. Pixabay

Jak pokazuje sondaż zaufania dla instytucji publicznych, przeprowadzony przez ośrodek IBRiS na zlecenie „Rzeczpospolitej”, we wrześniu tego roku zaufanie obywateli do mediów publicznych jest na podobnym poziomie co do parlamentu i Trybunału Konstytucyjnego. TK cieszy się zaufaniem 30,3 proc. Polaków, Sejm i Senat 28,9 proc., a TVP i Polskie Radio 29,8 proc. W porównaniu z zeszłym rokiem zaufanie do nadawców publicznych spadło o 0,7 punktu procentowego.

Nadawcom komercyjnym ufa 46,5 proc. obywateli, co oznacza spadek o 1,2 p.proc w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego.

Największym zaufaniem w sondażu cieszą się NATO (75,1 proc.), policja i wojsko (po 62,4 proc.) oraz Unia Europejska (57 proc.).

Ludzie chętnie śledzą media, ale coraz mniej im wierzą

Zdaniem dr hab. Tomasza Gackowskiego z Laboratorium Badań Medioznawczych UW, media są beneficjentem konfliktu politycznego, jeśli chodzi o udziały w rynku, cierpi natomiast na tym ich wiarygodność. Obywatele chętnie śledzą to, jak pokazywane są zdarzenia w różnych mediach, ale nie oznacza to wcale, że tym relacjom wierzą.

- Kwestię zaufania do mediów należy postrzegać dwojako. Z jednej strony, media bardzo zyskują na konflikcie politycznym, jeśli chodzi o udziały w rynku, oglądalność czy czytelnictwo. Dobrze pokazał to 2005 rok, kiedy powstało kilka nowych tytułów prasowych, a mimo to pozostałe nie straciły na ich rzecz wielu czytelników. Dotarły one zatem do nowych odbiorców. Podobnie w przypadku mediów elektronicznych, które także święciły triumfy, pokazywały lepsze wyniki. Temperatura sporu politycznego budzi zaangażowanie i zainteresowanie widzów. Jednak to, że konsumujemy więcej mediów, wcale nie znaczy, że im ufamy. Wraz ze wzrostem zaangażowania wynikającego z temperatury sporu (widzowie chcą zrozumieć „co się dzieje?”), często spada ufność do tych samych mediów - a to dlatego, że prezentują one wiele binarnych, znoszących się, wzajemnie sprzecznych narracji. W rękach polityków są narzędziem do wzmacniania swoich przekazów, zatem w sytuacji sporu politycznego użytkownicy chętnie czerpią z nich informacje, ale już nie tak ochoczo im ufają - ocenia dla portalu Wirtualnemedia.pl dr hab. Tomasz Gackowski.

Według eksperta, relatywnie niski poziom zaufania do mediów publicznych w Polsce wynika głównie z tego, że od lat są ofiarą walki politycznej i nie wytrzymują konkurencji ze strony komercyjnych nadawców zagranicznych.

- Media publiczne są w ciężkiej sytuacji od kilkunastu lat. Wynika ona po pierwsze z silnie rozbudowanej oferty zagranicznych, komercyjnych podmiotów i kanałów wyspecjalizowanych, a także istotnie spadających przychodów, zarówno po stronie reklamowej (większa i trudniejsza konkurencja), jak i abonamentowej. Następnie – media publiczne są narzędziem walki politycznej, niestety od dawna. Z jednej strony politycy chcą mieć na nie jak największy wpływ (niemal wszystkie dotychczasowe rządy), z drugiej także je ostentacyjnie ignorują, zachęcając np. do niepłacenia abonamentu (pamiętamy np.  wypowiedź b. premiera Donalda Tuska). Obecnie media publiczne – jak przyznają otwarcie niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy - są kluczowym elementem systemu tzw. osłony rządzących. Chodzi o to, by maksymalnie podkreślać zalety ich działań, minimalizując tym samym koszty płynące z błędnych decyzji czy też zaniedbań. W tym przypadku to mediom wystawiany jest rachunek – spadek zaufania do nich. Przed tymi mechanizmami muszą się w sposób nieustający bronić także media prywatne. Koniec końców wierzycielami mediów są przede wszystkim obywatele, a nie politycy. Ci ostatni z pewnością są dłużnikami obywateli, a czasami mediów (stronniczość, przychylność jednej ze stron sporu politycznego), co także powinno budzić niepokój. Wszak mediom nie powinno być po drodze z nikim, tylko widzami, tylko obywatelami - podsumowuje Gackowski.

Z ostatnich badań Danae wynika, że Polacy bardziej ufają przekazom medialnym na tematy społeczne niż polityczno-gospodarcze. Najczęściej wykorzystywanym do pozyskiwania informacji medium jest telewizja.

Dołącz do dyskusji: Spada zaufanie do mediów publicznych i komercyjnych. „Przekazy w różnych mediach wykluczają się, ludzie coraz mniej im ufają”

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
myśl
#dobrozmian z akcji. Co by tu jeszcze zniszczyć, towarzysze?
odpowiedź
User
myśl
#dobrozmian w akcji. Co by tu jeszcze zniszczyć, towarzysze?
odpowiedź
User
Maciej konserwatywny
Te wyniki są nieprawdziwe!!! Publiczne, obiektywne i niepokorne media mają zaufanie na poziomie 103%. Nawet dzieci poczęte im ufają.
Prawdy objawione głoszone w tych mediach są po prostu źle badane. Netia potwierdzi, że konserwatywni odbiorcy słuchają równocześnie kilku programów i wierzą im bezgranicznie.
Ja w Radomiu mam włączone dwa radia: moją ukochaną Jedynkę oraz mało "przewietrzoną" Trójkę. TVP Info mam włączone non stop. Całą dobę bo nie chcę uronić ani jednej prawdziwej wiadomości podawanej przez profesjonalnych, konserwatywnych dziennikarzy. Równocześnie na drugim tv mam włączone albo TVP1 albo TVP2. Czasem jak jest coś wyjątkowo interesującego, to biegnę na piętro i tam włączam albo TVP Historia albo TVP ABC.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się bym wątpił w prawdziwość podawanych w polskiej, niepokornej tv jakiejkolwiek informacji.

PS. Jeśli za chwilę ktoś podpisany moim nickiem napisze, że zapomniał się zaśmiać konserwatywnie, albo napisze coś o hurtowni i wentylatorach, to nie będzie mój wpis, tylko wpis lewackiego podszywacza! Ja nic nie zapominam i piszę od razu wszystko, co chcę napisać. Nie muszę chwilę później pisać nowego wpisu, żeby coś dodać, bo coś zapomniałem. Nikt nie podrobi mojego finezyjnego, konserwatywnego stylu pisania. Każdy inteligentny czytelnik doskonale też wie, że nie mam żadnej hurtowni wentylatorów, o której tak lubi pisać lewacki podszywacz. Jeśli pojawi się wpis pod nickiem Krycha z Wałbrzycha, to też będzie dzieło lewackiego podszywacza. Prawdziwa Krycha, z którą prawie codziennie rozmawiam przez telefon, nie udziela się tutaj od lipca i w najbliższym czasie nie planuje powrotu, bo nie ma już czasu na fora internetowe.


odpowiedź