SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Latkowski za Koboskę naczelnym „Wprost”. Co czeka tytuł?

Nowym naczelnym „Wprost” został Sylwester Latkowski, który zastąpił odwołanego przez wydawcę Michała Koboskę. Zdaniem pytanych przez nas ekspertów wpływ na tę decyzję miała  spadająca sprzedaż tytułu, a mianowanie naczelnym Latkowskiego to eksperyment.

Dołącz do dyskusji: Latkowski za Koboskę naczelnym „Wprost”. Co czeka tytuł?

35 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
jack
niech mu sie wiedzie i zamknie Wprost to juz ten czas !!!! teraz juz pojdzie latwo bo jest ulegly wydawcy
odpowiedź
User
poziomka
Kocham się w panu Jastrzębowskim.
odpowiedź
User
:)3x37u
Tytuł zostanie wywieziony do lasu. Volkswagenem golfem:

Interpol poszukiwał Sylwestra L. za udział w napadzie na dwóch gorzowian. Latem 1993 r. Mirosław T. i Sławomir S. pośredniczyli w sprzedaży VW golfa. Przywiezione z Berlina auto dostarczyli znajomemu ze Szczecina. Ten natychmiast sprzedał je za 5 tys. dolarów Waldemarowi S. Gorzowianie zarobili 500 marek.
Niedługo cieszyli się pieniędzmi. Po kilku dniach zgłosił się do nich Waldemar S. twierdząc, że samochód był kradziony i policja zarekwirowała go na przejściu granicznym w Ogrodnikach. Waldemar S. zażądał zwrotu pieniędzy oraz dodatkowo tysiąca dolarów, które wydał na adwokata. Panowie doszli do porozumienia.
Po dwóch tygodniach pojawia się Sylwester L. i żąda 10 tys. dolarów, które mają mu wyrównać straty, jakie poniósł podczas zatrzymania samochodu przez policję. Prokuratura ustaliła, że w październiku 1993 r. Sylwester L. razem z trzema Litwinami oraz dwoma mieszkańcami Szczecina przyjechał do Gorzowa. Litwini "przekonali" Mirosława T. i Sławomira S., że powinni oddać pieniądze. Obawiając się o swoje życie, gorzowianie pożyczyli pieniądze i dostarczyli żądaną sumę Sylwestrowi L. Jednak po wyjeździe napastników zgłosili sprawę policji. Początkowo przed sąd trafili tylko dwaj napastnicy, pozostali wyjechali za granicę. Później policja zatrzymała następnych.
odpowiedź