SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Zbyt głośne strzelaniny w Netfliksie? „Panuje wolna amerykanka”

Oglądając nocą film w serwisie streamingowym Netflix trzeba co chwilę sięgać po pilota i zmieniać poziom głośności, aby nie narazić się sąsiadom. Dialogi są ciche, a dźwięk efektowy bardzo głośny. Eksperci w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zdradzają przyczyny takiego stanu rzeczy.

Choć platformy streamingowe są pewną alternatywą dla kina, to dostępne na nich filmy czy seriale oglądamy w innych warunkach i często o innych porach. Na przykład w blokach w godzinach nocnych. W tym kontekście problematyczne mogą być poziomy dźwięków, jeśli oglądamy produkcję ze strzelaninami czy wybuchami. Takie efekty są w przypadku Netfliksa wyraźnie głośniejsze niż dialogi. Zwłaszcza w przypadku filmów lub produkcji z dubbingiem. Największy serwis streamingowy świata nie chce komentować sprawy.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja z HBO Max, który zadebiutował na polskim rynku 8 marca br. W tej aplikacji na Android TV/Google TV zarówno lektor, jak i dźwięk efektowy jest cichszy niż w przypadku innych serwisów. - Dostarczamy dźwięk zgodnie z otrzymany materiałami i w sposób najbardziej odpowiadający przyzwyczajeniom i oczekiwaniom widzów, jak również zgodnie ze standardami streamingu - tłumaczy Wirtualnemedia.pl Agnieszka Niburska, PR Director CE w HBO Max EMEA. Najlepszym rozwiązaniem problemu byłoby pozwolenie użytkownikom, aby sami ustawiali głośność dialogów i dźwięku efektowego. Wówczas mieszkańcy domków jednorodzinnych, charakterystycznych dla klasy średniej w USA, skąd pochodzą platformy mogliby sobie pozwolić na głośniejsze odtwarzanie. Tak się jednak w przypadku serwisów streamingowych nie dzieje.

Serwisy streamingowe nie podlegają normom dźwiękowym

Skąd wynikają różnice w poziomach dźwięku? - Różnice głośności pomiędzy platformami wynikają z różnych specyfikacji technicznych, przyjętych przez platformy, dotyczących głośności dźwięku. W przypadku kanałów, obowiązującą normą głośności dźwięku jest norma EBU R128, która rekomenduje docelową głośność tzw. integrated na poziomie -23 LUFS. Nie wnikając w aspekty techniczne, chodzi o to, żeby wrażenie głośności pomiędzy poszczególnymi programami oraz kanałami telewizyjnymi było podobne. Dlatego przy zmianie kanałów telewizyjnych nie powinniśmy odczuwać skoków głośności. Natomiast jeśli chodzi o platformy streamingowe, to można powiedzieć że panuje „wolna amerykanka”, czyli w praktyce to, z czym mieliśmy do czynienia zanim telewizje zostały zmuszone do stosowania normy głośności R128 - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Jakub Jamrożek, reżyser dźwięku, współwłaściciel studia Mastergroove Studios.

Właściciel HBO Max posiada też kanały linearne: HBO, HBO2 i HBO3. Tworząc serwis streamingowy opiera się na ich doświadczeniach. Netflix nie ma doświadczenia w tworzeniu stacji telewizyjnych. Te jeszcze kilka lat temu celowo zwiększały głośność w czasie reklam, aby było je słychać podczas wizyty w kuchni czy toalecie w czasie przerwy w odtwarzaniu produkcji.
- Każdy kanał starał się być najgłośniejszy, a głośność reklam była ustawiana tak, żeby słychać je było we wszystkich pomieszczeniach w domu. Platformy streamingowe nie są zobowiązane do stosowania powyższej normy, a jeśli to robią, to ze względów praktycznych. HBO jest również właścicielem telewizyjnych kanałów linearnych, więc najprawdopodobniej ścieżki audio dostępne na platformie i w ich kanałach są ustawione tak samo. Netflix jest wyraźnie głośniejszy i stosuje własną specyfikację definiującą poziom głośności. W przypadku YouTube nic mi nie wiadomo o istnieniu jakiejkolwiek normy definiującej głośność - wyjaśnia Jamrożek.

Zobacz także: Disney+ pokona w Polsce Netfliksa? „Może mieć mały problem"

Dźwięk prosto z kina

Rozwój streamingu doprowadził do tego, że serwisy dwoją się i troją, żeby jak najszybciej zaoferować premierową produkcję. Nie zawsze jest ona w pełni dostosowana do odtwarzania za pośrednictwem telewizora. Czasami ścieżki audio są niemal skopiowane z wersji kinowej danego filmu.

- Problemem jest kwestia czasem zdarzających się nieprawidłowych proporcji pomiędzy warstwami dialogów, muzyki i efektów w miksie. Dotyczy to zwłaszcza filmów dubbingowanych, ale nie tylko. Podejrzewam, że ogromna większość problematycznych tytułów to te, dla których studio przygotowało miks kinowy. Takie miksy mają kompletnie inną dynamikę – czyli rozpiętość najcichszych i najgłośniejszych dźwięków. Wynika to z właściwości odsłuchu kinowego – w kinie interesuje nas jak największa rozpiętość dynamiczna, celem zwiększenia doznań dźwiękowych widza. W przypadku telewizji czy też oglądania filmów z serwisów streamingowych na telewizorze, tak ogromna dynamika jest niepożądana - ocenia współwłaściciel studia Mastergroove Studios.

Niekiedy firmy zajmujące się przygotowaniem do emisji danego filmu czy serialu zajmują się dziennie wieloma produkcjami. Utrudnia to należyte przygotowanie wersji audio. - Oczywiście, platformy czynią starania, aby doprowadzić miksy kinowe do możliwości dźwiękowych sprzętu konsumenckiego. Jednak taki proces powinien być wykonywany z należytą starannością, której jak słychać, czasem brakuje. Przy tej ilości kontentu, który platformy muszą zapewnić widzom, wpadki się zdarzają. W każdym przypadku wiele zależy również od sprzętu, którym dysponuje widz. Jedni oglądają filmy na telewizorze i słuchają przez wbudowane głośniki, inni mają rozbudowane systemy kina domowego, soundbary i inny sprzęt. Wszystkie te komponenty mają ogromny wpływ na końcowe wrażenia dźwiękowe - zauważa Jamrożek.

„Brak norm nawet w obrębie jednego serwisu”

Justyna Troszczyńska, założycielka i szefowa Media4Fun, agencji consultingu filmowego zauważa, że pierwsze serwisy streamingowe zaczęły pojawiać się na rynku jeszcze przed erą telewizorów z Android TV czy innym systemem operacyjnym. - Opcje korzystanie z usług wideo na żądanie rozpoczęły się od konsumpcji typowo deskopowiej, gdzie mimo udostępniania treści w formatach stereofonicznych, większość urządzeń była przystosowana do dźwięku mono. Wraz z rozwojem technologii streamingowej w kraju serwisy starały się zwiększać jakość udostępnianych materiałów zarówno od strony dźwięku jak i obrazu. O ile gradacja wizji była dość prosta, bo zwiększanie rozdzielczości obrazu jest jednokierunkowe, o tyle fonia stała się areną popisów poszczególnych platform. Zmiennych w tej kategorii jest wiele....zaczynająć od jakości w jakiej film został nagrany, poprzez materiały udostępniane przez dystrybutora, a kończąc na swoistej specyfikacji technicznej materiałów audiowideo przyjmowanych przez konkretny serwis - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Troszczyńska.

Zobacz także: Ile osób płaci za dostęp do Netfliksa, Viaplay, Amazon Prime? „Widzowie są tradycyjni”

Choć serwisy streamingowe zdobywają popularność dzięki treściom na wyłączność, to korzystają też z produkcji wielu zewnętrznych partnerów. - Na każdej z platform możemy spotkać się z różnicami w dźwięku końcowym w zależności od konkretnego wideo. Platforma jest jedna, a dostawców kontentu jest kilku. Jedni się dostosują do jej wymagań technicznych, inni nie. Jedne studia udźwiękawiające produkcje oryginalne spełnią najniższy zakres referencyjny dźwięku, inne najwyższy. I tak możemy się bawić na tej karuzeli bez końca. Pamiętając, że kolejnym aspektem są np. seriale telewizyjne, które wpadają na platformę tuż po emisji TV i nie ma możliwości dostosowania ich do potrzeb streamingu internetowego, więc zachowują swoje parametry telewizyjne - zauważa przedstawicielka Media4Fun.

Zdaniem ekspertki rozwiązaniem byłoby wprowadzenie możliwości ręcznego ustawienia ścieżek dźwiękowych. - Dziś, gdy większość ruchu przeniosła się z deskopu na telewizory nowej generacji, gdzie dźwięk jest szeroko rozprowadzany możemy mieć wrażenie, że cierpimy na głuchotę selektywną. Porównywalną z reklamami na Polsacie, gdzie oglądając spokojnie film nagle nasze uszy są atakowane podpaskami "z siłą wodospadu". Brak norm i odgórnych regulacji poziomów dźwięku na różnych platformach, a nawet w obrębie jednego serwisu bywają bardzo irytujące, ale na pewno wpływają też na zadowolenie użytkowników i decyzję o kontynuacji subskrypcji. Unifikacja specyfikacji technicznej lub wprowadzenie możliwości ręcznej regulacji poziomu dźwięku lokalizowanego (nie oryginalnej ścieżki filmu!) na pewno wyrównałaby konkurencję pomiędzy serwisami w zakresie technicznej jakości materiałów, jak i dała widzowi oczekiwany komfort konsumpcji treści - przekonuje Troszczyńska.

Dołącz do dyskusji: Zbyt głośne strzelaniny w Netfliksie? „Panuje wolna amerykanka”

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
kolis
Wystarczyło by zrobili śladem gier komputerowych możliwość sterowania głośnością dialogów, efektów, muzyki itp. Bo często jest tak, że ja nie słyszę co mówią, a domownicy jednocześnie narzekają, że głośno oglądam.
odpowiedź
User
Adam
Co za bdury, strzały i wybuchy głośniejsze od dialogów. Ej na tym polega dobre kino. Jak Ci nie pasuje włącz sobie trwam. Mam nadzieję że netfix oleje ten temat. Brawo Netflix !
odpowiedź
User
bromba i inni
W produkcjach Netflixa najlepsi są afroamerykańscy "łowcy glow", którzy na XIX-wiecznym Dzikim Zachodzie ścigają białych przestępców. I afroamerykańscy szlachcice w XVIII-wiecznej Europie. No i ta netflixowa lektorka (kobieta).
odpowiedź