Szef Answear.com: Nie będzie żadnych korzyści z wprowadzenia zakazu handlu w niedziele
- Niewinnie i prospołecznie brzmiący projekt zakazu handlu w niedziele może się okazać jednym z najbardziej nieodpowiedzialnych pomysłów rządu, który przyczyni się do spadku rentowności polskich firm handlowych i wszystkich z nimi współpracujących, spowoduje spadki wpływów do budżetu państwa z podatku VAT, CIT, ZUS i podatku od wynagrodzeń. Nie wiem dlaczego obecny polski rząd tak nie lubi handlu i koniecznie chce go pokarać, jak nie podatkiem handlowym, to zakazem handlu w niedzielę - ocenia dla serwisu Wirtualnemedia.pl Krzysztof Bajołek, współzałożyciel i prezes Answear.com.
Dołącz do dyskusji: Szef Answear.com: Nie będzie żadnych korzyści z wprowadzenia zakazu handlu w niedziele
To jest trochę tak, jak z liniami lotniczymi, które niekiedy zarabiają więcej na sprzedaży klasy biznes i pierwszej, które stanowią może z 15% miejsc w samolocie, niż na ofercie ekonomicznej, którą wybiera większość! Będziemy z ryngrafem na piersi sprzedawali te bułki, ale dobra bardziej wysokomarżowe zaliczą spadki sprzedaży. Oczywiście tzw. przeciętny zjadacz chleba tego nawet nie zauważy... Dopóki rząd nie podniesie mu podatków, gdy mu się wpływy z nich przestaną zgadzać.
Co więcej, zgadzam się również z opinią, że stracą hotele, restauracje itp. Argument z turystyką weekendową do mnie trafia, bo sam ją uprawiam. I nigdy nie jeżdżę nigdzie (w Polsce!) w święta, bo zwyczajnie nie ma po co. Ulice wszędzie wyglądają tak samo: wszystko zamknięte (nie tylko sklepy, także różne atrakcje turystyczne), na ulicy żywego ducha... W najlepszym razie działa na pół gwizdka. I znów: przeciętny człowiek tego nie zrozumie. Obudzi się dopiero z ręką w nocniku...
Ktoś powie: zostanie sobota. Ale przecież sklepy nie są z gumy i nie obsłużą dwa razy tylu klientów. Wielu w ogóle zrezygnuje z zakupów, wiedząc, co ich będzie czekać... A sami pracownicy dostają za niedzielę wolne w inne dni. I niech nikt mi tu nie wmawia, że dzieci, że rodzina. Dzieci kończą lekcje w szkole ok. 13-14, czyli pół dnia jest do dyspozycji. A poza tym nie słyszałem o przypadku, by ludzie, którzy w niedzielę nie pracują (szczególnie gdy zarobki mają na poziomie kasjerek - notabene głównie studentek i pań po 50.) poświęcali swoim dzieciom 100% czasu... To jest zwykła demagogia.
Las zamykają od poniedziałku do piątku? Kasjerka czy magazynier z supermarketu zarabia tyle, że co weekend zabiera dzieci nad morze? Bo przecież jeśli go stać, może je zabrać nad to morze kilka razy w roku. Tyle że z tym chyba akurat nie ma problemu, bo nikt nie pracuje 52 niedziele w roku. O ile wiem, to są po prostu dyżury wynikające z grafika.
Ja jestem teatromanem. Chętnie połączyłbym wielkanocny wyjazd nad morze z pójściem do Teatru Wybrzeże (do którego w inne weekendy dojeżdżam z Wa-wy). Ale wiesz co? Nie mogę. Jest zamknięty. Zamknięte są też sklepy, wiele restauracji (bo nawet jeśli nie mają zakazu, wiele nie otwiera się, bo ruch na ulicach niewielki, więc świecą pustkami - zwyczajnie im się nie opłaca). I tak teraz będzie wyglądała każda niedziela.
Budżet to jednak odczuje i przyjdzie za to zapłacić wszystkim.
Las? Pięknie, ja też uwielbiam las, szczególnie gdy jadę rowerem. Tylko że ja wcale nie muszę czekać na weekend, by wsiąść na rower. Jak się chce, to można. Jeśli się tylko szuka wymówek, to wypisuje się w internecie brednie.