SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Po dementi Departamentu Stanu USA dziennikarze spierają się o tekst Onetu nt. sankcji dla polskich władz

W poniedziałek wieczorem Onet podał, że według notatki polskiej dyplomacji władze USA w związku z nowelizacją ustawy o IPN wprowadziły szczególne sankcje: prezydent i wiceprezydent nie będą się spotykać z polskimi politykami. We wtorek rzeczniczka Departamentu Stanu zaprzeczyła doniesieniom o zawieszeniu współpracy w zakresie bezpieczeństwa i dialogu na wysokim poziomie z Polską. Dziennikarze na Twitterze spierają się, na ile to dementi odnosi się do artykułu Onetu.

- Prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki nie mają szans na wizytę w Białym Domu. Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz - do czasu przyjęcia zmian w ustawie o IPN prezydent ani wiceprezydent USA nie będą się z nimi spotykać. Onet dysponuje dokumentami, które to potwierdzają - napisali Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz w artykule, który pojawił się na Onecie w poniedziałek późnym wieczorem.

Dziennikarze powołali się na notatkę polskiej ambasady w Waszyngtonie ze spotkania z A. Wessem Mitchellem, jednym z najbliższych współpracowników szefa dyplomacji USA. Mitchell stwierdził, że do zakończenia sporu nt. nowelizacji ustawy o IPN władze amerykańskie wprowadziły zakaz spotkań dwustronnych z polskimi politykami. - Mitchell przestrzega, jeśli polskie władze nie ustąpią w sprawie ustawy o IPN, to może dojść do blokady finansowania współpracy wojskowej - dodano.

Według Gajcego i Stankiewicza notatkę szybko otrzymał premier Mateusz Morawiecki i rozmawiał o tym z prezesem PiS-u Jarosławem Kaczyńskim, który jednak nie przejął się tą informacją. Natomiast do ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza notatka dotarła z opóźnieniem.

Sprawa we wtorek od rana była szeroko omawiana w mediach. Przedstawiciele obozu rządzącego zapewniali, że nie ma żadnego zawieszenia relacji z władzami amerykańskimi, natomiast politycy opozycji oceniali, że to pogłębienie kryzysu dyplomatycznego wywołanego nowelizacją ustawy o IPN.

We wtorek wieczorem polskiego czasu Heather Nauert, rzeczniczka Departamentu Stanu USA, zapytana o to na konferencji prasowej stwierdziła, że doniesienia o jakimkolwiek zawieszeniu współpracy w zakresie bezpieczeństwa i dialogu na wysokim poziomie z Polską są po prostu nieprawdziwe, a Polska pozostaje bliskim sojusznikiem USA w ramach NATO. Zaznaczyła, że przedstawiciele USA nie zgadzają się z zapisami nowelizacji ustawy o IPN, co wyrazili publicznie.

Rzeczniczka Departamentu Stanu nie odpowiedziała natomiast, czy przedstawiciele USA przekazali polskim władzom, że do czasu rozstrzygnięcia sporu dotyczącego nowelizacji ustawy o IPN nie ma szans na spotkania na najwyższym szczeblu.

- Nie mam wiedzy o żadnych spotkaniach, które są obecnie dyskutowane lub zaplanowane - stwierdziła, zapytana o możliwe spotkanie prezydentów Polski i USA. A czy polski minister spraw zagranicznych jest obecnie mile widziany w Białym Domu? - Nie ma żadnych spotkań ani planów, które mogę teraz ogłosić - odpowiedziała Heather Nauert. Zaznaczyła, że rozmawiała niedawno z A. Wessem Mitchellem, ale nie o relacjach z Polską.

Według niektórych polskich dziennikarzy aktywnych na Twitterze takie stanowisko rzeczniczki Departamentu Stanu to zdecydowane dementi tekstu Onetu. - Dobrze żarło ale zdechło, Andrzej Gajcy, Onet Wiadomości. Wiedziałem co robię nie dokładając się komentarzami do tej gównoburzy. Żenada - ocenił Cezary Gmyz z Telewizji Polskiej i „Do Rzeczy”. - Nie jestem anglistą ani amerykanistą. Ległydż nie jest moją najmocniejszą stroną. Ale w odróżnieniu od Kataryny czy Andrzeja Godlewskiego rozumiem „are simply false” na polski wykłada się - „to po prostu łgarstwo” - dodał.

- A czytać po polsku ze zrozumieniem kolega szanowny potrafi? Gdzie napisaliśmy, że zerwane lub zawieszone zostały stosunki PL-USA lub współpraca wojskowa? Pytam gdzie? - zapytał Gmyza Andrzej Gajcy. - Nie uważam pana za kolegę. Uprawiamy inne zawody. Ale zapytam - gdzie JA napisałem, że panowie napisali „że zerwane lub zawieszone zostały stosunki PL-USA lub współpraca wojskowa?” GDZIE i KIEDY? - odpowiedział Cezary Gmyz.

- Rzecznik Departamentu Stanu prostuje informacje, które w tekście NIE padły. NIE napisaliśmy o zawieszeniu relacji PL-USA; NIE napisaliśmy o zawieszeniu współpracy wojskowej; NIE napisaliśmy o zerwaniu dialogu politycznego. Lecz o groźbie ze strony USA ws. #ustawaIPN - zaznaczył Andrzej Gajcy. - Nie napisaliśmy dziś w Onecie, że współpraca wojskowa USA-PL została zawieszona, ale że grożono nam jej pogorszeniem. Nie napisaliśmy, że "dialog na najwyższym poziomie USA-PL" został zawieszony, a jedynie, że zapowiedziano nam, nie będzie spotkań na tym szczeblu. Tyle - stwierdził Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onetu.

Z Węglarczykiem polemizował Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”. - Dyskusyjne, a co najmniej nieprecyzyjne. Pierwsze zdanie z Onetu: Duda i Morawiecki NIE MAJĄ SZANS na wizytę w Białym Domu. A potem: Poza nieformalnym uznaniem polskich liderów za "persona non grata" w Białym Domu, Amerykanie grożą też blokadą finansowania wspólnych projektów wojskowych - napisał. - Jurku, naprawdę chcesz tę dyskusję prowadzić? To wskaż mi gdzie rzeczniczka DS zdementowała że nie będzie spotkań w Białym Domu. Przykro mi że się wdajesz w te dyskusję - stwierdził na to Węglarczyk. - Ja po prostu próbuję zrozumieć, Bartku, (any kind of a suspension ... high-level dialogue. all of that is simply false) Ale więcej nie będę już się mieszał. Bo faktycznie niewiele wynika z emocjonalnej łomotaniny na TT - odpowiedział Haszczyński. - To zadzwoń Mirku, masz telefon. Jestem zawiedziony - stwierdził dyrektor programowy Onetu.

- Andrzeju, mam wrażenie niestety, że red. Haszczyński ma sporo racji. Nie chciałbym podważać Twoich ustaleń, ani tym bardziej Stankiewicza, ale w świetle oświadczenia USA mam wrażenie, że trochę przeszarżowaliście, przynajmniej jeśli chodzi o wyciągnięte wnioski i tezy - zwrócił się do Gajcego Wojciech Wybranowski z „Do Rzeczy”. - W notatce z 20 lutego jest jasno napisane, że wg Wessa Mitchella do momentu zażegnania sporu o ustawę kontakty dwustronne na najwyższym szczeblu w Białym Domu nie są możliwe. Ostrzega także, że może dojść do blokady finansowania współpracy wojskowej przez Kongres - wyjaśnił Andrzej Gajcy. - Pytanie tylko na ile było to stanowisko i przekonanie Mitchellsa, a na ile realne decyzje administracji. Co do współpracy w zakresie zbrojeń to oświadczenie Departamentu raczej nie zostawia miejsca na nadmierne interpretacje - stwierdził Wybranowski.

- Proponuję mniej emocji. Nic w oświadczeniu Dep. Stanu nie przeczy informacjom, o których mowa. Oczywiście, można odmawiać czerwonej tabletki i tkwić w matriksie wstawania z kolan. Nawet to rozumiem - ocenił Łukasz Warzecha z „Do Rzeczy”. - Ja zaś proponuję - więcej czytania ze zrozumieniem. Komunikat o informacjach Onet Wiadomości i Andrzeja Gajcego „are simply false” jest naprawdę łatwy dla ludzi z podstawową znajomością języka a co dopiero dla takiego jak Ty znawcy niuansów angielskiego. Realnie - odpowiedział mu Cezary Gmyz.

- Proponuję nie poprzestać na kawałku zdania, ale ze zrozumieniem czytać całość. Nie ma tam nic, co przeczyłoby informacjom o dyskretnej dyplomatycznej blokadzie - dodał Warzecha. - Realy? - zapytał Gmyz. - Przeczytaj oświadczenie Dep Stanu jeszcze raz bardzo uważnie. Zwłaszcza między wierszami - radził Warzesze Wojciech Wybranowski.

Fragment stanowiska rzeczniczka Departamentu Stanu zamieścił na Twitterze także Marek Wałkuski, korespondent Polskiego Radia w Waszyngtonie. - Jakbyś mógł mi wskazać, gdzie w naszym tekście jest napisane, że zawieszona została współpraca wojskowa, to byłbym wdzięczny. Tak po ludzku mi przykro, Marku - napisał do niego Bartosz Węglarczyk. - Ja nie odnoszę się do Waszego tekstu. Przytaczam tylko stanowisko Departamentu Stanu. Nauert sama z siebie powiedziała o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa - odpowiedział Wałkuski.

Tekst Onetu mocno skrytykowali natomiast m.in. publicyści „Sieci”. Michał i Jacek Karnowski w komentarzach na wPolityce.pl ocenili, że jest to fake news próbujący uderzyć w polską rację stanu. Michał Karnowski w podobnym tonie wypowiedział się we wtorek wieczorem dla TVP Info.

- Reakcja amerykańska, czyli twarde zaprzeczenie fake newsowi o "sankcjach", jest klasyczną odpowiedzią LOJALNEGO sojusznika - stwierdził na Twitterze Jacek Karnowski, linkując do swojego komentarza na wPolityce.pl. - Nie, Jacku, to nie jest twarde zaprzeczenie. Ale jestem pewien, że wkrótce przeczytam u Was o planowanej wizycie w Białym Domu i to będzie takie zaprzeczenie - odpowiedział mu Bartosz Węglarczyk.

- I tak się właśnie robi ludziom sieczkę w głowie. Nawet dziennikarze z pisma Michała widzą że DS niczego nie zdementował, ale Michał walczy na gronie ideologicznym, z dziennikarstwem nie ma to nic wspólnego - skomentował Węglarczyk opinie Michała Karnowskiego na ten temat.

Dla niektórych tekst Onetu to argument za repolonizacją mediów (Grupa Onet należy do szwajcarsko-niemieckiej firmy Ringier Axel Springer Media). - Re-po-lo-ni-za-cja mediów. Bez niej takie szamba będą wybijać bez przerwy - stwierdził Krzysztof Feusette z „Sieci”. - W obliczu tego paskudnego #FakeNews w wykonaniu Onetu PiS jak najszybciej powinien zająć się dekoncentracją mediów. I tak za długo jest to odwlekane w czasie. Stanowczo za długo!!! - oceniła Lidia Lemaniak z Niezależna.pl.

- Użycie określeń „sankcje” czy „Duda i Morawiecki nie mają szans na wizytę w Białym Domu” w kontekście oświadczenia Departamentu Stanu USA jak najgorzej świadczą o wrzutce Onetu. Kolejna kwestia: kto tak ochoczo „wycieka” notatki z MSZ? - zapytał Krzysztof Kossowski z PolskieRadio.pl.

Ustalenia Onetu w felietonie na Opinie.wp.pl skomentował też Marcin Makowski. - Pozwolę sobie jeszcze raz podać tekst, bo mam wrażenie, że sporo porządkuje. 1. Nie ma sankcji, jest presja administracji USA 2. Notatka istnieje, wyciekła najprawdopodobniej z MSZ - miała być tajna 3. Trump i Pence będą unikać spotkania z PAD i PMM (prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim - przyp.) do wyroku TK - podsumował we wtorek wieczorem.

- Od kilku godzin dostaje zalew hejtu za „fake news”. Polecam ochłonąć i przeczytać tekst bez emocji. Nigdzie nie pisałem o sankcjach, zerwaniu współpracy czy kwestiach militarnych. Cytowana Anna Maria Anders temu zaprzecza. Spotkanie było presją dyplomatyczną - dodał Makowski. - A jednak. "... przestrzegali naszych dyplomatów przed "rosnącymi nastrojami antypolskimi" w amerykańskim Kongresie, które mogą się przełożyć na niechęć do inwestycji militarnych w Polsce" - zwrócił uwagę Krzysztof Feusette. - Przecież to jest zreferowanie tego, co w swoim tekście podał Onet. Nigdzie później moje źródła o tym nie mówią, a już tym bardziej o absurdalnej tezie wycofania wojsk, o której wspomniała opozycja. Jak już cytujesz to nie wyrywaj z kontekstu proszę - odpowiedział mu Makowski.

- Napisałeś, że nigdzie nie wspominasz o kwestiach militarnych. Rozumiem, że wspominasz, ale za Onetem - stwierdził Feusette. - Krzysztof, jesteś dziennikarzem, nie uwierzę, że nie rozróżniasz zreferowania czyjegoś stanowiska od jego potwierdzenia. Ja nigdzie nie pisałem, że USA wycofają z Polski swoje wojska etc, bo to absurd - odparł Makowski. - A ja nie napisałem, że to napisałeś. Jedynie, ze wspominasz w tekscie o kwestiach militarnych. Powtórzę - nie jesteś jedyny, który dal się nabrać na „sankcje Białego Domu”. Dobrej nocy - napisał publicysta „Sieci”. - Problem polega na tym, że nie tyle nie wspomniałem nawet o sankcjach, co na końcu tekstu poprosiłem o komentarz senator Anders, która temu zaprzeczyła. A w samym tytule „sankcje” biorę w cudzysłów. Także trochę uczciwości proszę i pozdrawiam - stwierdził Marcin Makowski.

Część publicystów broniła natomiast publikacji Onetu. - Departament stanu nic nie prostuje. Nie odnosi się do tego, co Onet napisał. To dość częsta praktyka w dyplomacji. Notatka MSZ istnieje i temu nikt nie zaprzecza - napisała Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”. - Przeczytałem raz jeszcze tekst Onetu. Potem zapoznałem się ze wszystkimi dementi. Większość z nich jest pozorna, bo wcale nie zaprzecza ustaleniom red. Stankiewicza i Andrzeja Gajcego. I nie ma co się zżymać, że Onet. Obaj autorzy to czołowi dziennikarze, każda redakcja by ich chciała - ocenił Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.

W środę w południe ukazał się kolejny artykuł Andrzeja Gajcego i Andrzeja Stankiewicza w tej sprawie. Obaj zaznaczyli, że nie mogą opublikować notatki polskich dyplomatów opisanej w poprzednim tekście. - Nosi numer nr Z-99/2018. Mamy jej kopię. Nie możemy jej ujawnić ze względu na ochronę naszych informatorów - wyjaśnili.

Ujawnili natomiast analizę, którą na podstawie notatki przygotował Jan Parys, do końca lutego br. pełniący funkcję szefa gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych. - Ze względu na znaczenie USA dla naszego bezpieczeństwa nie do przyjęcia jest sytuacja, kiedy prezydent czy premier mają zablokowane kontakty z głównym sojusznikiem. Moim zdaniem uregulowanie sporu z USA jest ważniejsze niż spór z Izraelem czy rozmowy z KE [Komisją Europejską - red.] na temat praworządności - stwierdził Parys.

W rozmowie z Onetem nie chciał komentować tej analizy, tłumacząc, że to dokument wewnętrzny MSZ-u.

 

Dołącz do dyskusji: Po dementi Departamentu Stanu USA dziennikarze spierają się o tekst Onetu nt. sankcji dla polskich władz

26 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jerry
Dobra wiadomosc dla wszystkich moich przyjaciól. Znana firma oferujaca prace online dla domu. Teraz mozesz zarobic nawet 500 $ dziennie w domu krótko po kilku godzinach pracy w ksiazce face. Dolacz do nas i odwiedz nasza strone internetowa, aby uzyskac wiecej informacji.

Mozesz to sprawdzic tutaj ... >>>>>>>> www.Jobnet70.com
odpowiedź
User
Pan Adam
19 lutego zmarł Benedykt XVI. A w lipca ubiegłego roku Bolek miał się spotkać z Trumpem. Wszystko w der Onet.pl
odpowiedź
User
poPO
Fake news na Onecie to norma. Jednak to, iż podpisali się pod tym tekstem Stankiewicz i Gajcy budzi zdziwienie. Dziennikarze ci, jako nieliczni, prezentowali rzetelne i wiarygodne treści. Dobrze by się stało, gdyby wyszli z twarzą z tej sytuacji i przynajmniej przeprosili za to, że wyciągnęli błędne wnioski. To nic nie kosztuje, a przywraca jakąś część wiarygodności.
odpowiedź