SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Doskonale poinformowana, z wyrazistymi opiniami, oddana koleżanka - ludzie mediów wspominają Janinę Paradowską

Janina Paradowska, wieloletnia dziennikarka „Polityki”, zmarła wczoraj w wieku 74 lat. Dzisiaj w jej intencji odprawiona zostanie msza święta. Wspominają ją m.in. Andrzej Morozowski, Ewa Wanat, Bartosz Węglarczyk i Jacek Żakowski.

Janina Paradowska urodziła się w 1942 r. Była absolwentką Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Studiowała także dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Karierę dziennikarską zaczynała w „Kurierze Polskim” i „Życiu Warszawy”.

Paradowska od 1991 roku pracowała w tygodniku „Polityka”, zajmowała się przede wszystkim polską polityką. Współpracowała też z innymi mediami: od 2008 roku prowadziła program „Puszka Paradowskiej” w Superstacji, a w latach 90. miała przez krótki czas program w TVP1, pisała felietony do „Polski The Times”.

W 2002 roku otrzymała tytuł Dziennikarza Roku, a w 2011 roku Nagrodę Kisiela. Przyznano jej też nagrody Pruszyńskich, Bocheńskiego i Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

W czwartek o godz. 18.00 w Kościele rektorskim środowisk twórczych pw. św. Brata Alberta i św. Andrzeja Apostoła przy Pl. Teatralnym w Warszawie odprawiona zostanie msza święta za Janinę Paradowską.

- Janina Paradowska była doskonałą publicystką, ale i bardzo dobrą koleżanką. Ona naprawdę przejmowała się tym, co się dzieje dookoła, przejmowała się Polską, polską polityką, ale i ludźmi, których spotykała. Pomagała bezinteresownie w potrzebie. Dla studentów była bardzo ważnym nauczycielem zawodu. Poświęcała im tak dużo czasu i uwagi jak tylko mogła - wspomina dziennikarkę w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Jacek Żakowski, publicysta „Polityki”.

- Miała swoją metodę dziennikarską polegająca na spędzaniu wielu godzin na rozmowach z ludźmi, którzy znajdowali się w sercu wydarzeń. Często nie cytowała tych rozmów, nie upubliczniała ich, ale zawsze chciała mieć wiedzę z samego środka. Jak później spotykaliśmy się w jednym pokoju w redakcji „Polityki”, w którym siedzieliśmy razem z Adamem Krzemińskim i Wiesławem Władyką to Janka była zawsze naszym źródłem detalicznej wiedzy o zdarzeniach, niedostępnej dla nikogo innego - dodaje Żakowski.

Paradowska była ceniona nie tylko przez dziennikarzy, ale i polityków. Donald Tusk, przewodniczący Radu Europejskiej i były premier Polski, na swoim prywatnym profilu twitterowym napisał, że bez Paradowskiej „trudniej nam będzie cokolwiek zrozumieć”. Śmierć publicystki odnotowało też kilku innych polityków.

Wyrazistą osobowość dziennikarki skomplementował natomiast Michał M. Lisiecki, prezes PMPG „Polskie Media”. Paradowska otrzymała w 2011 roku Nagrodę im. Stefana Kisielewskiego, przyznawaną ze wsparciem wydawanego przez PMPG tygodnika „Wprost”.

- Panią Janinę Paradowską wspominam jako osobę, która zawsze miała własne, najczęściej bardzo wyraziste zdanie, a jednocześnie szanowała odmienność poglądów swoich rozmówców. Utkwiła mi w pamięci sytuacja, gdy odbierając Nagrodę Kisiela tygodnika „Wprost”, publicznie przyznała, iż nagroda, o której marzyła, jest dla niej jako dziennikarza „pasowaniem na rycerza”. Za tak pochlebne słowa pod adresem nagrody przyznawanej przez konkurencyjny wobec „Polityki” tygodnik „Wprost” mieli do niej żal koledzy z rodzimej redakcji, o czym wspominała mi w rozmowie. Zawsze kierowała się własnymi przekonaniami, którym pozostała wierna do końca, będąc przy tym osobą niezwykle życzliwą i otwartą. Taka ją zapamiętam - wspomina Lisiecki w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Od 2008 roku dziennikarka prowadziła cotygodniowy program „Puszka Paradowskiej” w Superstacji. - Janina Paradowska żyła i pracowała stale udowadniając, że dziennikarstwo nie jest zawodem, tylko naturalną, wręcz genetyczną ciekawością świata. Każde spotkanie z nią, każda rozmowa, nawet ta krótka, gdzieś w przejściu, była dla mnie wydarzeniem, z którego coś wyniosłem, czegoś się nauczyłem i które będę zawsze pamiętał - opisuje nam Adam Stefanik, prezes Superstacji. - Jej odejście jest stratą, o której nie da się zapomnieć i w żaden sposób zastąpić. Jest mi niewymownie przykro - dodaje.

W ostatnich latach Paradowska zaangażowała się w działania fundacji charytatywnej „Bal Dziennikarzy”. Dziennikarz TVN24 Andrzej Morozowski wspomina, że w trakcie spotkań z dziennikarką nie czuć było różnicy wieku między nią a młodszymi kolegami.

- Jestem wstrząśnięty tym, co się stało. Widzieliśmy się z Janką jeszcze w zeszły wtorek. Udzielała się w ostatnim czasie w fundacji „Bal Dziennikarzy” i organizowała spotkania pierogowe. Schodzili się na nie różni dziennikarze, Janka robiła pierogi i rozmawialiśmy. W tych spotkaniach brały udział takie osoby jak Dominika Wielowieyska, Katarzyna Kolenda-Zaleska czy Piotr Kraśko. Niesamowite jest to, że ja dopiero dziś zwróciłem uwagę na jej wiek. Gdy przebywała wśród ludzi młodszych od siebie w ogóle nie czuć było tej metrykowej różnicy. Janka nigdy nie narzekała, co było niesamowite. Kiedy chodziła o kuli to nie chciała mówić co się stało i podkreślała, że nie potrzebuje pomocy - wspomina Morozowski.

- Pani Janina reprezentowała sobą cechy, które trudno znaleźć wśród większości dzisiejszych dziennikarzy. Przede wszystkim miała fantastyczną pamięć. Potrafiła przywołać wydarzenia i szczegóły sprzed lat w rozmowach z politykami. Dzisiaj przeważnie nie pamiętamy newsów sprzed 15 minut, a co dopiero sprzed kilku lat - wspomina dziennikarkę w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onet.pl.

- Janinę Paradowską wyróżniała też kultura rozmowy. Mogła się z kimś nie zgadzać, sam się z nią często nie zgadzałem, ale nigdy się nie wywyższała, nigdy nie obrażała swoich rozmówców, co dzisiaj zdarza się coraz częściej. Będzie tego bardzo brakowało w polskim dziennikarstwie. Nie wiem czy ktoś będzie w stanie zastąpić Janinę Paradowską - dodaje Węglarczyk.

Dziennikarka pozostawała aktywna zawodowo aż do niespodziewanej śmierci. W nowym wydaniu „Polityki” znajduje się jej komentarz w stałej rubryce „Tydzień w polityce według Paradowskiej”.