SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Krzysztof Stanowski tłumaczy odejście z Kanału Sportowego. "Po co pracować z kimś, kto mnie nienawidzi?"

Krzysztof Stanowski tłumaczy, że odszedł z Kanału Sportowego wskutek sporu z jego pozostałymi wspólnikami, zwłaszcza Mateuszem Borkiem. - Miałem dość udawania, tkwienia w atmosferze, w której nikt nikogo nie lubi - podkreśla. Opowiedział także m.in., że nie zgadzał się ze sposobem rozliczania efektów pracy w kanale i w jakich okolicznościach miała zostać zwolniona jego matka.

Krzysztof Stanowski, źródło: Weszło TV YoutubeKrzysztof Stanowski, źródło: Weszło TV Youtube

W ostatnią niedzielę na Kanale Sportowym w programie “Hejt Park" rozmawiali założyciele projektu - Mateusz Borek, Michał Pol i Tomasz Smokowski. Jednym z tematów było niedawne odejście z Kanału Krzysztofa Stanowskiego. - Ludzie się przyzwyczaili do czwórki, jest trójka, więc jesteśmy naszym widzom winni.. - zaczął Michał Pol. 

Burzliwe kulisy ostatnich dni współpracy ujawnił Mateusz Borek. - To jest dziecinada. Usuwanie opisu z Twittera, Instagrama. Ja z Krzyśkiem odbyłem rozmowę (…) Mieliśmy ustalić jakieś warunki brzegowe, datę, obwieszczenie odejścia z kanału. Krzysiek umówił się ze mną w środę czy czwartek i w piątek. W piątek nagrywając ostatniego Mazurka, który został niewyemitowany, zapłacony ale niewyemitowany, to sobie [Stanowski] zamieścił oświadczenie – powiedział Borek.

Stanowski opisuje spór z Mateuszem Borkiem 

Krzysztof Stanowski zapowiedział na platformie X/Twitter, że nagra odpowiedź na zarzuty przedstawione w "Hejt Parku". W piątek pojawiło się nagranie Stanowskiego w tym temacie. - Decyzja o odejściu dojrzewała we mnie od wielu miesięcy. Mam podejście do pracy, że musi się zgadzać albo atmosfera, albo biznes. Ale jeśli nie zgadza się ani jedno, ani drugie, a do tego dochodzą znaczące różnice w zakresie standardów zachowań akceptowalnych przeze mnie, to trzeba szukać wyjścia awaryjnego. O tym, że odchodzę moi wspólnicy dowiedzieli się 4 września - powiedział Stanowski.

Tego dnia Krzysztof Stanowski od jednego z najważniejszych reklamodawców Kanału Sportowego dowiedział się, że pozostali główni udziałowcy: Mateusz Borek, Tomasz Smokowski i Michał Pol właśnie zdecydowali, że umowa z nim nie zostanie przedłużona. W połowie września Stanowski w obszernym iście przekazał im, dlaczego zamierza odejść.

Ten list pokazał w całości w piątkowym nagraniu (poniżej jego screen): "Sytuacja z bardzo ważnym głosowaniem (finalnie głupim, ale to kwestia uznania - moim zdaniem zabrakło nawet szczątkowej analizy), gdy okazało się, że mój głos nic nie waży, więc nie muszę być nawet informowany, była klockiem domina, który zburzyło budowlę". Czasami mówiłem, że nie podoba mi się model rozliczeń, który jest całkowicie oderwany od pracy i jej efektów. Ja osobiście lubię tworzyć, a znalazłem się w sytuacji, gdy sam siebie hamowałem, bo nie czułem się traktowany fair. Nie mówię kategorycznie, że to nie było fair - mówię tylko o własnych odczuciach."

Inny fragment listu, jaki Stanowski miał wysłać do Borka, Smokowskiego i Pola to: "Nie działamy w super atmosferze. Tak naprawdę nie jesteśmy nawet kolegami albo nimi co najwyżej bywamy. Tomek zresztą za każdym razem gdy tylko się napił, od razu wyznawał, że mnie nienawidzi (to cytat). Zadawałem sobie pytanie, po co pracować z kimś, kto mnie nienawidzi? Mateusz miał, ma i będzie miał problem ze mną, z Weszło, z moimi pracownikami. Problem, którego nie umiem zdiagnozować i go rozwiązać. Ale on nie zniknie. Mam dość toksyn, agresji słownej, obmawiania, intryg. Uznałem, że muszę się usunąć. Nie chciałem robić scen”.

Stanowski zaproponował cztery warianty rozwiązania sytuacji. Chciał za „dobrych kilka mln zł” odkupić pakiet udziałów Kanału Sportowego należący do Mateusza Borka, ale ten nie był zainteresowany, więc zaproponował, że sprzeda swój pakiet, ale wspólnicy nie chcieli go kupić. Natomiast Stanowski nie zgodził się na propozycję, w której pozostałby w Kanale do sierpnia przyszłego roku, a potem w ratach dostał zapłatę za sprzedaż swoich udziałów.

W decyzji o rozstaniu utwierdził się, gdy pod koniec września, jak wyjechał na mecz do Barcelony, pozostali wspólnicy rozwiązali umowę z jego matką obsługującą księgowość Kanału Sportowego. Mateusz Borek jako powód miał wskazać, że polubiła na Twitterze wpis chwalący Stanowskiego, a krytykujący pozostałych głównych twórców Kanału. Stanowski zaznaczył, że pożegnał się z Kanałem przede wszystkim z powodu sporów z Borkiem.

 

Stanowski chciał innego systemu rozliczeń w Kanale Sportowym

Tłumaczył także dokładnie, dlaczego nie podobał mu się  system rozliczeń za pracę w Kanale Sportowym. - Co zrobić, gdy wizja, że dzielimy się na cztery, każdy robi tyle samo, nie sprawdza się? Jeśli dogadamy się w 2019 roku, że mamy dzielić się po równo to znaczy, że w 2059 roku też mamy dzielić się po równo bez względu na to, co w tym czasie się wydarzy? Bez względu na to, kto ile daje, kto ile odpoczywa? Czy po równo oznacza zawsze sprawiedliwie? - zapytał w piątkowym nagraniu. 

- Dostawaliśmy raporty top 10 najlepiej oglądanych wideo w danym miesiącu. Na początku to było fajne, że 10 na 10 należy do mnie. A potem zaczęło mnie frustrować, że ktoś nie chce podjąć rywalizacji, że mu to nie przeszkadza. Mówiłem, że “Espresso z Matkim” czy “Mój pierwszy raz” nie były nagrywane od miesięcy. Moje słowa trafiały w próżnię. Coraz częściej, przyjeżdżając o 6 rano w soboty na testowe "Poranki KS", zadawałem sobie pytanie: "Po co mi to?" Żadna zdrowa firma nie może być tak zorganizowana, że wszyscy równają do najsłabszego. Ja też zacząłem tak równać - do osoby, która żyje sobie najbardziej komfortowo, nie robiąc za dużo - stwierdził Krzysztof Stanowski.

Przyznał, że składał różne propozycje w zakresie rozliczeń. - Najbardziej logiczna zakładała, że do pensji, które mamy dodać procent od Adsense'a (system rozliczeń z Youtube'a - przyp. red.) z programów dla autora programu. Mówiłem o 40 procentach, mogło być 20. Chodziło o zasadę, że jak robisz coś to masz z tego bonus. Jak robisz coś dobrego to powinieneś coś z tego mieć - więcej niż osoba, która w tym czasie jest na wakacjach. Nie miałbym problemu z tym, by "uruchomić" tak moich wspólników. Myślałem “zrób coś, porywalizuj ze mną” - przekazał widzwom w piątkowym nagraniu.

Krzysztof Stanowski odnosił się co jakiś czas bezpośrednio do jednego z byłych wspólników. O Mateuszu Borku: "Mateusz mówił, że w firmie, w której jest wspólnikiem, nikt nigdy nie będzie zarabiał więcej od niego. To jest tak głupie, małostkowe, że trudne aż do skomentowania. Ale tu nie chodziło o logikę, a o czyste ego."

Tomasz Smokowski powiedział w ostatnim "Hejt Parku", że w Kanale Sportowym 20 procent pieniędzy zależy od wyświetleń, a 80 od sponsorów. Stanowski uważa inaczej. - Uważam, że 100 procent pieniędzy zależy od wyświetleń. Trudno mi znaleźć argument, by myśleć inaczej. Ale też wiem, że Tomek wierzy w to, co powiedział. Bo mówił mi kiedyś, że sponsorzy przychodzą dla prestiżu jego nazwiska, a nie dla moich głupich liczb. Ciężko jest z narcyzami - stwierdził Stanowski. 

Jego ostatnia propozycja przed wystosowaniem wspomnianego listu miała brzmieć: "Zejdę z gwarantowanych zarobków o 75 procent. Mieli mi zostawić 25 procent w stosunku do tego, co zarabiają pod jednym warunkiem, że dadzą mi Adsense'a od moich programów (czytaj: wpływy z wyświetleń). Że będę pracował na swoją pensję wyświetleniami”. Ta propozycja również miała zostać odrzucona.

- Gdybym miał najkrócej odpowiedzieć dziś na pytanie, co rozwaliło Kanał Sportowy, to powiedziałbym, że zazdrość - przyznał w pewnym momencie Stanowski. Odniósł się także do zarzutów Mateusza Borka, który mówił w ostatnim “Hejt Parku”: "Te papiery dla naszej spółki przygotowywała kancelaria, do której dzisiaj z perspektywy czasu mam bardzo dużo zarzutów. Wydaje mi się, że po konsultacji z moimi adwokatami ja będę chciał się pewnymi rzeczami zająć. Dzisiaj z perspektywy czasu mam wrażenie, że kancelaria, która tworzyła papiery spółkowe (…) zabezpieczające ciebie [Michał Pola], Tomka, mnie i Krzyśka, stworzyła dokument nie do końca zabezpieczający interesy spółki, a raczej dające możliwości jednemu członkowi tej spółki, żeby sobie zrobił co chce, w jakimkolwiek momencie, bez większych konsekwencji". 

- Wirtualne roszczenia Mateusza występują zawsze, gdy coś mu się wydaje niezgodne z prawem ulicy lub generalnie, gdy coś mu się wydaje - powiedział Stanowski.

Tłumaczył też, że żałował, iż nie wszedł do Kanału Sportowego jako osoba fizyczna, a jako Weszło TV (55 procent ma należeć w tej spółce do Stanowskiego, a 45 do jego żony). - Ale musiałem tak zrobić, bo Weszło TV wniosło do Kanału Sportowego cały osprzęt, studio. Było właścicielem sprzętu, z którego Kanał Sportowy przez lata korzystał. Bez tego kanał by nie powstał. Właśnie dlatego powstał ten kanał, że nie trzeba było nic wrzucać na początku niepewnego interesu. Dlatego wszedłem jako Weszło TV, bo ktoś musiał wnieść kamery, światło, studio itd - tłumaczył. Dodał też, że byli wspólnicy nie chcą mu wypłacić pełnych pieniędzy za okres wypowiedzenia, a jedynie 15 procent.

Co z ostatnim materiałem Stanowski-Mazurek?

Stanowski zabrał także głos w sprawie wypowiedzi Borka dotyczących ostatniego odcinka z serii "Mazurek - Stanowski", który nadal nie został wyemitowany.  - Nie chce mi się owijać w bawełnę, bo ja zawsze mówię prosto i uczciwie i szczerze. My nie byliśmy zgodni co do tego, czy ten materiał powinien był wyemitowany – powiedział dziennikarz o październikowym odcinku programu "Mazurek i Stanowski", nagranym krótko przed wyborami parlamentarnymi. - I ja nie mówię przed wyborami. Ja jednak byłem zwolennikiem, żeby to wyemitować po wyborach, żeby sobie ludzie obejrzeli, co w tym odcinku wymyślili sobie Krzysztof Stanowski i Robert Mazurek – mówił Mateusz Borek w “Hejt Parku”.

- Tam padały różne treści o Tusku co leży i kwiczy i nie tylko. Ja byłem za tym, że jeśli ktoś wziął odpowiedzialność za ten materiał, jeśli ktoś za ten materiał zarobił pieniądze, to dlaczego tego nie wyemitować? Powzięliśmy wspólną decyzję, bo u nas decydują głosowania. Przegrałem to głosowanie jeden do trzech – wyjaśnił powód braku emisji Borek.

- Teraz odpadły mi ręce. Apeluję: Pokaż w całości cały odcinek. Ja tego chcę, Robert też. Sprawdźmy, czy okłamałeś widzów Kanału Sportowego. Jeśli będziesz chował się za głosowaniami to będziesz dla mnie zwykłym kłamcą. Ten odcinek to była jedna wielka beka z debaty wyborczej w TVP. Śmianie się z Rachonia i zadawanych pytań. Ja też mogę wrzucić ten odcinek, bo mam go w wersji roboczej i machnę ręką na konsekwencje, gdy powiecie, że nie mam prawa - powiedział Stanowski.

Na koniec  raz jeszcze zaapelował do Mateusza Borka, by ten nie wypowiadał się na jego temat i nie pouczał go w sprawach zasad czy biznesu. - Nasze standardy zachowań są dramatycznie inne i dlatego między innymi nie chciałem dłużej współpracować - powiedział. Stwierdził, że dla niego to piątkowe nagranie to jedynie forma obrona po atakach, jakie go spotkały. 

Nowy kanał Krzysztofa Stanowskiego

Po rozstaniu z Kanałem Sportowym Krzysztof Stanowski założył już własny kanał youtube’owy - Kanał Zero, który na dobre ma ruszyć 1 lutego 2024 roku.

Na platformie X/Twitter poprosił swoich fanów o subskrypcję kanału. Nie musiał długo czekać na reakcje. W kilkadziesiąt godzin zyskał ponad 100 tys. subskrybentów. - Dzień dobry, chciałem was bardzo grzecznie poprosić o zostawienie suba na Kanale Zero. To nie jest żadna moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas. Natomiast wasze suby pozwolą mi nadać odpowiedni rozmach i ułatwią rozmowy ze sponsorami. Jeśli więc znacie kogoś, kto lubił mnie oglądać to też możecie w moim imieniu o takiego suba poprosić. Z góry dziękuję - napisał.

Jednocześnie Stanowski zaznaczył, że w jego nowym projekcie weźmie udział wielu twórców. - To nie jest żadna moja kariera solo, tylko największy projekt, jaki do tej pory sobie wymyśliłem. A już na pewno taki, który najbardziej mnie kręci. Zaangażowanych w niego będzie mnóstwo świetnych osób. Na szczegóły przyjdzie czas - opisał na Instagramie.

Stanowski poza Kanałem Sportowym

W połowie października Krzysztof Stanowski wypowiedział swoją umowę z Kanałem Sportowym. - Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tworzyli ze mną ten ekscytujący projekt. Przede wszystkim dziękuję widzom, z którymi spędziłem ostatnie blisko cztery lata - czy też rozmawiając podczas programów, czy też czytając Wasze komentarze. Fajnie było! I może jeszcze będzie - napisał.

Kanał Sportowy postanowił, że w okresie wypowiedzenia Stanowski nie będzie już przygotowywał programów. Równocześnie z Kanału odszedł Robert Mazurek, który razem ze Stanowskim prowadził cotygodniowy cykl satyryczny. Obaj zasugerowali, że nowy projekt będą tworzyć wspólnie. 

Stanowski oprócz „Dziennikarskiego Zera”, programu z Mazurkiem i „Stanowisko” (to cykl komentarzy o tematyce sportowej) prowadził w Kanale Sportowym część „Hejt Parków” i raz w tygodniu program poranny (zwykle z youtuberem Maciejem Dąbrowskim). Z Kanałem był związany od jego startu na początku 2020 roku, poprzez spółkę Weszło TV miał 25 proc. udziałów, które we wtorek sprzedał Maciejowi Wandalowi. - Osobiście uważam, że lepiej, aby mniej było na Kanale Sportowym treści politycznych - mówił Wandzel portalowi Wirtualnemedia.pl. 

Od 15 lat Krzysztof Stanowski współtworzy serwis Weszło dotyczący głównie piłki nożnej. Początkowo był to blog, w którym teksty nie były podpisywane, potem rozwinął się w witrynę z informacjami i publicystyką, także w formie wideo na kanale youtube’owym. W lutym br., po odejściu Mateusza Rokuszewskiego do Canal+ Sport, Stanowski wrócił na stanowisko redaktora naczelnego witryny.

W ub.r. dwie spółki zarządzające serwisem Weszło zanotowały spadek przychodów o 5,5 proc. do 4,02 mln zł, a przy wzroście kosztów o 6 proc. ich zysk netto zmalał z 346 do 164,3 tys. zł Pod marką Weszło od kilku lat działają też butikowe biuro podróży organizujące wyjazdy na mecze i klub piłkarski KTS Weszło, który po kilku awansach w bieżącym sezonie gra w warszawskiej IV lidze. W ostatnich latach prowadził też program „Stan futbolu”, który w czerwcu br. zniknął z TVP Sport. 

Z mediami Stanowski jest związany od połowy lat 90. Pracował m.in. w „Przeglądzie Sportowym”, „Super Expressie”, „Dzienniku” i miesięczniku „Futbol”, napisał kilka książek o tematyce piłkarskiej.

Zmiany w Kanale Sportowym

Krótko po odejściu Stanowskiego z Kanału Sportowego zniknął cotygodniowy program „Weszłopolscy” tworzony przez dziennikarzy serwisu Weszło. W miniony poniedziałek w odświeżonej wersji wrócił na kanał youtube'owy Weszło. Natomiast w Kanale Sportowym w jego miejsce po ponad trzech latach przerwy ponownie emitowana jest „Liga pl”.

Z Kanałem Sportowym w październiku pożegnali się także dziennikarze Kamil Gapiński, Przemysław Rudzki i standuper Cezary Sikora. W „KS Poranku” nowy duet prowadzących tworzą natomiast Edward Durda oraz Katarzyna Burzyńska-Sychowicz.

W ub.r. Kanał Sportowy zwiększył przychody ponad dwukrotnie do 24,07 mln zł, a jego zysk netto poszedł w górę z 1,6 do 5,57 mln zł. Wypłacił udziałowcom 4 mln zł dywidendy.

Dołącz do dyskusji: Krzysztof Stanowski tłumaczy odejście z Kanału Sportowego. "Po co pracować z kimś, kto mnie nienawidzi?"

39 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
fdsd
Dziecinada
odpowiedź
User
c
4 tak wielkich ego nie pomieścilby stadion narodowy. Najwiekszym burakiem jest Borek. Prosty chłop z Dębicy.
odpowiedź
User
Ojej
Da sobie rade
odpowiedź