SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Media publiczne łupem wojennym i dziewką codziennego użytku dla polityków (opinie)

Reforma w mediach publicznych jest potrzebna. Zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości może ją przyspieszyć, ale będzie się wiązać z roszadą pracowników. Media publiczne są łupem politycznym, więc nie należy się dziwić zmianom personalnym - oceniają Bogusław Chrabota, Sławomir Jastrzębowski, prof. Wiesław Godzic i Jadwiga Sztabińska.

Wczorajsze wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość. W czasie kampanii politycy PiS zapowiedzieli, że w mediach publicznych przeprowadzona zostanie reforma, obejmująca przekształcenie tychże ze spółek skarbu państwa w instytucje kultury. Partia tłumaczy, że to początek procesu naprawy mediów publicznych, której unikała Platforma Obywatelska.

Ale politycy PiS coraz częściej wskazują na szersze zmiany w Telewizji Polskiej i Polskim Radiu. Ostatnio Jarosław Sellin, który jest typowany na ministra kultury (miałby wybierać nowe władze TVP i PR), stwierdził w TOK FM, że przyszłość nadawanego w poniedziałkowe wieczory w TVP2 programu „Tomasz Lis na żywo” zależy od prezesa. - Nie uważam, że takie programy powinny zniknąć, w TVP powinny być programy o charakterze politycznym, ale program Tomasza Lisa nie grzeszy obiektywnością - zaznaczył Sellin.

Bogusław Chrabota, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, ocenia że rządy PiS będą się wiązały z dużymi zmianami w mediach publicznych. - Jakie to będą zmiany nie wiem, ale z pewnością radykalne. Nie jestem oczywiście zwolennikiem czystek, ale nie mam złudzeń, że rządzący będą chcieli mieć faktyczny wpływ na przekaz medialny. A zatem, zapewne całe kierownictwo do wymiany - prognozuje naczelny „Rz”. - Myślę, że też poważne przesunięcia w personalnej obsadzie anten. Zbyt wielu wygłodzonych popleczników PiS w świecie dziennikarskim od lat czeka na swoją szansę. Cóż, będą ją mieli, bo dziś jeszcze rządzący przegrali swoją szansę na rzeczywiste reformy w mediach publicznych. Reformy, które wprowadziłyby faktyczne zmiany systemowe - dodaje.
 
Redaktor naczelny Grupy Super Express Sławomir Jastrzębowski zwraca uwagę, że jeśli ktoś rozpoczyna pracę w mediach publicznych na kierowniczym stanowisku, to wie, że „kluczową kompetencją jest miłosna relacja z partią rządzącą”. - To oczywiście fatalnie, że media publiczne są dla polityków łupem wojennym, czy też raczej dziewką codziennego użytku. Więc po wyborach w mediach publicznych zmieni się wszystko, czyli nic. Wyleci jedna ekipa rządowych wazeliniarzy i zastąpi ją inna ekipa podobnych, choć inaczej sprofilowanych propagandystów. Nie mam złudzeń. Tragedii z tego też bym nie robił - stwierdza Sławomir Jastrzębowski.

- Zmieniają się pory roku i zmieniają się usłużni dziennikarze. Przyznam się wstydliwie, że chwilowo ta spodziewana zmiana w paru przypadkach sprawia mi schadenfreude, ponieważ kilka nachalnie i w sumie nieumiejętne podlizujących się twarzy wzbudza we mnie tak głęboką pogardę, że uniemożliwia mi to oglądanie telewizji. O los szeregowych pracowników nie martwiłbym się. Jedni muszą brać tłuste pensje, a inni muszą jednak wykonać zwykłą ciężką robotę - dodaje redaktor naczelny „SE”.

Medioznawca prof. Wiesław Godzic podkreśla, że poprzez swoją konstrukcję media publiczne pozostają daleko od stabilizacji zawodowej, toteż pracownicy muszą być gotowi na zmiany. - Będą zwolnienia ze względów politycznych i tego, jak dziennikarze myślą, ale zawsze tak było kiedy wchodziła nowa ekipa - ocenia Godzic.

- Zapominając o wyborach to należy przypomnieć, że nie mamy właściwej ustawy o mediach, nie wiemy jak ściągać abonament, a proces wyboru zarządu Telewizji Polskiej jest przeprowadzony w połowie. Jest dużo do zrobienia, jeśli do tego dojdą jeszcze zmiany o podłożu politycznym, a więc silniejszy nadzór państwa, polityki historycznej, to wtedy obraz mediów publicznych będzie tragiczny. Szarpane przez lokalne koterie mogą stać się mediami państwowymi, a wtedy to już będzie nie początek, ale środek ich końca - prognozuje prof. Wiesław Godzic.

Polityków, chcących mieć wpływ na media publiczne rozumie redaktor naczelna „Dziennika Gazety Prawnej” Jadwiga Sztabińska. Nadmienia jednak, że wolałaby, żeby istniały odpowiednie regulacje prawne odcinające ich od tych mediów.

- Trudno jest mi uwierzyć, że kolejna władza będzie chciała pozbawić się wpływu na media publiczne, że przygotuje takie przepisy, aby mogły realizować swoją misję, a nie będą uwiązane do rządzącej partii politycznej. Nie wierzę w to - stwierdza Jadwiga Sztabińska. - Jeśli PiS zrealizuje swoje zapowiedzi z programu wyborczego, nadal będzie to zmiana, skutkująca uwiązaniem mediów publicznych do konkretnej partii. Nic dobrego z tego nie wynika - podkreśla redaktor naczelna „DGP”.

- Nad tą beczką dziegciu wisi kropelka miodu, czyli słaba, ale jednak nadzieja, że ktoś wreszcie przyspieszy naprawdę konieczne reformy - konkluduje Bogusław Chrabota.

Dołącz do dyskusji: Media publiczne łupem wojennym i dziewką codziennego użytku dla polityków (opinie)

24 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jagna
I po co były te nominacje na dyrektorów przez Daszczyńskiego kilka dni przed wyborami? I pan z Regionalnej i pan z Gdańska i pani z Wrocławia i pan z Łodzi i pan z Katowic oraz Poznania że od pani od torebek z Opola nie wspomnę... Koniec misji w misyjnej TVP szanowni Państwo. Pa, pa. Idziecie na pierwszy strzał.
odpowiedź
User
mediabuzz
Wybory 2015 rozstrzygnięte. Kampanijne ciśnienie powodowało, że dziennikarze obecni w social mediach głupieli. Robili co mogli, by wesprzeć swoich politycznych idoli. Tym bardziej zaangażowanym się udało. Prawica odniosła spektakularny sukces. Dziennikarze mogą zameldować prezesowi wykonanie zadania. Co dalej? Wielu już sobie ostrzy ząbki na posady w mediach publicznych.... www.mediabuz.pl
odpowiedź
User
44
Jeśli nowe władze ministerialne nie wyczyszczą korytarzy TVP i PR do dyrektorów włącznie (choć i na poziomie kierowników redakcji są przecież ludzie z nadania politycznego), to popełnią ogromny błąd. W TVP nie ma dziennikarza, który mógłby zostać posądzony o sprzyjanie PiS. Wszyscy zostali wyrzuceni na bruk. Tu nie chodzi o rewanż, ale o zwykłą równowagę.
odpowiedź